PĘTLA HISTORII – JACHT „MILAGRO IV” NA SPRZEDAŻ

Uwagę Tadeusza Lisa przykuł internetowy anons o

sprzedaży morskiej mieczówki s/y „MILAGRO IV” –

https://m.olx.pl/d/oferta/jacht-zaglowy-z-historia-CID767-IDUZpPS.html.

 Anons okazał się pretekstem do przypomnienia historii

jachtu, który chyba odegrał istotną rolę (corpus delicti?)

w procesie liberalizacji polskiego żeglowania morskiego, który

sprowokował wielu ambitnych szuwarowców do wyruszenia

na Bałtyk.

To był mój przedostatni jacht. Ostatni „MILAGRO” mogliście

zobaczyć kilka dni temu na Paradzie Swiętojańskiej.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

--------------------------------

„Milagro IV” na sprzedaż.

Taka informacja pojawiła się w internecie. Dlaczego warto zwrócić uwagę na ten niepozorny, 28-stopowy (według współczesnych standardów) jachcik?

Moim zdaniem ze względu na dwa fakty:

1.     Jest morskim jachtem mieczowym – co narusza wiele wyobrażeń przeciętnych żeglarzy („mieczowy wywracalny, ale niezatapialny, a balastowy odwrotnie”_

2.     To na nim Don Jorge rozpoczął serię locyjek, które ze specjalistycznego wydawnictwa nawigacyjnego stało się elementem polskiej kultury powszechnej („pływamy na Śródziemnym na Reedsie a po Bałtyku na Kulińskim”).

s/y „Milagro IV: urodził się w ogródku Don Jorge jako jachcik 7,5 metrowy, który potem poprzez dolaminowanie rufowego spoilera wydłużył się do 8,25 m, aby zapobiec ciągnięciu wody pawężą rufową.

    

           Kształt, wymiary jachtu                                                                                                       Głęboki PRL – skorupy kadłuba wylaminowanow JKM „NEPTUN”

.

Przypomniała mi się rozmowa z przypadkowo spotkanym żeglarzem amerykańskim – szacuje 70 latkiem. Początkowy small-talk przerodził się w głębszą rozmowę o filozofii swobodnego żeglowania i radości życia. W pewnym momencie z jego ust padło stwierdzenie (cyt. Dosłownie): 

The age imposes on us more responsibility, pragmatism and self-restraint.

Zgodziłem się z nim w pełni, ale spytałem co ma na myśli używając słowa self-restraint. Oczy mu zabłysły, mówiąc, że żeglowaniu w starszym wieku powinna towarzyszyć pewna asceza. Jacht 80 ft. a na pokładzie nie więcej  niż 2-3 kobiety…

You see, it's not about quantity, but the quality.

/   

“Milagro IV” w pustawym gdyńskim Basenie Jachtowym                                        A tu w porcie Swietłyj

.

  

Z Komandorem „Neptuna” w NRD-owskim porcie Sassnitz                              W basenie handlowym portu Ronne

.       

 

 

I tak teraz myślę, że „Milagro IV”, który wielkością jakby się uprzeć mógłby być roboczym tendrem na jachcie na którym żeglował starszy pan, otworzył pokoleniom żeglarzy drogę na Bałtyk. Uświadomiłem sobie, że poszedłem dokładnie drogą wytoczoną przez Jurka – najpierw intensywny Zalew Wiślany, a potem już Bałtyk i dalej, dalej.

W „Milagro IV” jak w zwierciadle przeglądał się postulat self-restraint. Jacht miał początkowo benzynowy silnik w studzience – enerdowski „Forelle”. W porównaniu z „Wichrami” i „Moskwami” zaśmiecającymi polskie łódki wyróżniał się elegancją linii, oszczędnym spalaniem, a w niektórych przypadkach były one zapalne od pierwszego pociągnięcia link rozruchowej.

W pierwszych rejsach (np. do Swietłyj) nie miał okien czym przypominał brytyjskie statki więzienne wożące skazańców do Australii. Kaprys stylistyczny kapitana? Jeżeli popatrzymy na wnętrze to zaskakuje klasyczny, dojrzały układ morskiego jachtu. Jest tu wszystko co trzeba i nie ma żadnych zbędnych udziwnień. Podwójna przednia gródź nadaje sztywność konstrukcji wiążąc kadłub z odlaminowanym pokładem. Solidnie zamocowana skrzynia mieczowa w centralnym miejscu nie była wraża komunikacyjnie.

Jacht był wyposażony ambitnie – łącznie z samosterem, co do którego amatorzy starej kapitańskiej gwardii bałtyckiej na 100% mieli wątpliwości. Głęboko niesłusznie. Don Jorge wyprzedzał epokę. Popchnięty przez Niego „Praktyką Bałtycką” w tym kierunku stwierdzam, że samoster nawet w rejsie załogowym jest nieocenionym towarzyszem podróży. Istnieje nieskończona przepaść między 4 godzinami z rumplem w ręku, a 4 godzinami nadzorowania chwiejącego się lekko na nogach wiatrowego towarzysza. Który jeżeli nawet w porcie nieco pije (głównie oleju do łożysk ślizgowych), to relatywnie mało się awanturuje i nie trzeba go wykupywać za kaucją z policyjnego aresztu.

Jacht był ożaglowany klasycznie – 25 m2 żagla na planie slupa. Chociaż moje serce jest przy ożaglowaniu kutra (za radą Don Jorge) ponieważ trudno o coś bardziej wygodnego niż dwa sztaksle na rolerach obsługiwanych z kokpitu, to jednak prostota i taniość slupa ma swoje zalety.

/

W międzyczasie przemalowany na biało jacht, pod innym armatorem, pod inną nazwą - przed powrotem na morze kilka lat odpoczywał w oczeretach

.

Teraz kilka myśli o Don Jorge – gorszycielu, który rzucił wyzwanie starej gwardii żeglując mieczówką po w rzeczy samej groźnym akwenie. Wokół morskich jachtów mieczowych narosło mnóstwo mitów i przesądów. Przede wszystkim rozmówcy którzy gdy mówię o tym w pierwszym odruchu od razu mnie wyśmiewają. Zazwyczaj dlatego, że jacht mieczowy kojarzy im się z plażową żaglóweczką, którą przewraca najmniejszy szkwał, zanim załoga zdąży wyskoczyć na burtę. To oczywisty błąd. Wszystkie morskie jachty mieczowe są jachtami z balastem (w „MIlagro IV” – „falszkil” prawie pół tony), a miecz służy głównie do zwiększenia oporu bocznego.


W porcie Hel po powrocie namorze.

.

Jakie są zalety mieczowych jachtów morskich?  Oto co piszą ich właściciele:

1.     Elastyczność w stosowaniu miecza pozwala na pełną kontrolę warunków dryfu bocznego, który o dziwo w pewnych warunkach może być nad wyraz pożądany. Uświadomił mi to świetny polski konstruktor „Habrów” -  Janusz Konkol (ta perfekcyjnie wykonana, innowacyjna konstrukcja z … czterema mieczami warta jest osobnej publikacji)

2.     W przypadku piaszczystych linii brzegowych sztrandowanie nawet w ciężkich warunkach rzadko oznacza uszkodzenie jachtu – aczkolwiek rozum skippera i zimna krew jest tutaj niezbędna

3.     Miecz (a ściślej małe zanurzenie) znacznie rozszerza paletę możliwych kotwicowisk. Pół mili w jedną stronę wycieczki pontonem na brzeg po żywność i wodę pitną, zaoszczędzone w nieco trudniejszej pogodzie, jest wiele warte.

4.     W dalszych podróżach konserwacja płytko zanurzonego kadłuba może być wykonana poza stocznią z wykorzystaniem pływów. Co najmniej kilka znanych mi małżeństw cruiserów w ten sposób optymalizuje koszty.

5.     .

Czy centralny miecz ma wady? Jak wszystko. Oto co podnoszą użytkownicy:

1.     Miecz jest wrażliwy na boczne uderzenia o przeszkody. Może zarówno się skrzywić, jak i śmiertelnie zranić dolne mocowanie skrzynki mieczowej (są sposoby konstrukcyjnego zabezpieczenia jachtu przed zatonięciem).

2.     Najbardziej rozpowszechniony mechanizm podnoszenia miecza wykorzystujący fał jest dość zawodny. Dotyczy to wyluzowania fału gdy miecz nie opadł lub opadł częściowo. Zakleszczenie się fału jest skrajnie uciążliwe i często nie da się usuną awarii bez demontażu górnej pokrywy skrzyni, a czasami slipowania jachtu.

3.     Zgięty miecz zablokowany w skrzyni może być dużym problem w sztormie ze względu na działanie momentu obracającego jacht w osi jego symetrii – zwłaszcza, jeżeli skipper stosuje wypraktykowaną taktykę sztormowania w baksztagu z silnym uślizgiem kadłuba. Ćwiczyłem to parę razy – dla ludzi w kabinie mocno niekomfortowe, ale dając poczucie naprawdę dużego bezpieczeństwa – zwłaszcza przy silnych uderzeniach szkwałów przy mikroskopijnym żaglu sztormowym stawianym na baby-sztagu blisko środka oporu bocznego jachtu.

4.     Miecz aby dobrze działał wymaga regularnej konserwacji – w tym czyszczenia z glonów, a zwłaszcza skorupiaków.

Często się zastanawiałem, że gdybym miał własny jacht morski z mieczem, to podnoszenia wykonałbym albo z przekładnią mechaniczną ślimakową z kołkiem zabezpieczającym, albo z siłownikiem hydraulicznym.

.

Wracając do „Milagro IV”. Don Jorge dostał nie raz i nie dwa w beret za gorszące szaleństwa bałtyckie od starych kapitanów i mędrców z Chocimskiej. Skomentowałbym to krótko. Idźcie tą drogą ponieważ pionierów poznaje się po tym, że mają strzały w plecach. A blizny wojenne nie szpecą mężczyzn…

Tadeusz

 

Komentarze
sześć pytań i odpowiedzi Tadeusz Lis i Jerzy Kuliński z dnia: 2023-06-26 03:05:00
siedem pytań i odpowiedzi Marek Bestrzycki i Jerzy Kuliński z dnia: 2023-06-26 03:47:00
do Narodowego Muzeum Morskiego Adam Narloch z dnia: 2023-06-26 09:40:00
miecz koryguje Andrzej Chabrowski z dnia: 2023-06-26 16:40:00