POMPA WODY ZABURTOWEJ


Wreszcie zapowiadany i niecierpliwie oczekiwany przez

Czytelników SSI artykuł poradnikowy Tadeusza Lisa.

Nie, tym razem nie w konwencji humoreski o wykwintnej

kolacji w kokpicie jak kilka dni temu.

Rzecz traktuje o kłopotach z pompą wody zaburtowej silnika

jachtowego, teraz który odpoczywa na lądzie, nabierając

zapału do pracy w przyszłorocznym sezonie nawigacyjnym.

Warto przeczytać a przesłanie poniżej zamieszczonych

porad w czyn wprowadzić.

Ponuracy – do czynu !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

--------------------------------------------

PAMIĘTAJCIE O POMPIE

Pompa wody zaburtowej - jak oduczyć ją wierzgania w momentach niestosownych – przyjacielskie rady dotyczące dobrej silnikowej praktyki morskiej. O układzie chłodzenia pisałem już kilkakrotnie – między innymi tutaj: https://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2358&page=0

.

Proszę zwrócić uwagę, na cenne uwagi Kolegów w komentarzach:

a.   Maćka Stachowicza

b.   Tomka Konnaka

c.    Olgierda Masłowskiego (sugeruje zastosować się do jego sugestii, jeżeli elektryczna pompa wody zaburtowej ma małe ciśnienie – co jest jednak rzadkością)

Dlatego w tym artykule skupię się wyłącznie na sprawach, który każdy z Was z pewnością sam by wymyślił – ale raczej nie szybko i nie w stresie spowodowanym awarią chłodzenia w wysokim morzu.

.

Oto kilka użytecznych trików związanych z naprawą pompy wody zaburtowej. Rzecz wydaje się prosta. Najpierw trzeba odkręcić pokrywkę, wyjąć wirnik, założyć nowy, założyć uszczelkę i zakręcić pokrywkę. Voila!

Niestety realna praktyka morska pokazuje, że na każdym z tych etapów coś się może poważnie schrzanić.

.

Zacznijmy od odkręcenia pokrywki. Tutaj od razu zaczną się schody. Po pierwsze nie róbcie tego przypadkowym śrubokrętem. Musi być on idealnie dopasowany do przecięcia w łbie wkrętu. Niestety, jeżeli pompa nie byłą długo ruszana, to kaplica. Z dużym prawdopodobieństwie uszkodzicie łeb śruby.


Rysunek 1 - typowe, dość niedorzeczne mocowanie pokrywki w tanich pompach

.

Rada jest tylko jedna. Nie szarpcie się klęcząc na kolanach w kokpicie, tylko odkręćcie pompę od korpusu silnika. Gdy będzie w imadle przykręconym do stołu lub deski w kokpicie (Patrz „Praktyka Bałtycka” Don Jorge) świat będzie wyglądał zdecydowanie lepiej. Ale mimo to możecie znaleźć się w nieprzyjemnej sytuacji, gdy śrub nie da się ruszyć.

.

Dlatego nieocenione usługi odda Wam maleńka spawarka, taka jak na foto poniżej. Na dziś jest dostępna na Allegro za 159 złotych! Nie zastanawiajcie się ani chwilę, oczywiście nie patrzcie na oszukańcze parametry – np. 300 A. Musicie też wiedzieć, że kable są tak nędzne, że wymagają natychmiastowej wymiany na jakieś porządne miedziane – najlepiej polskiej produkcji. Ale przy tej cenie to nie ma żadnego znaczenia.


Rysunek 2 - Możliwość stosowania elektrod: 1,6 - 3,25. Waga 3,5 kg. Wymiary: 240 x 100 x 150 mm. To słodka, działająca i w pełni funkcjonalna miniaturka dla amatorów.

.

Spawarka na jachcie (nie stalowym) może Wam się wydać niedorzecznością. Ale pomyślcie. Mała spawarka to możliwość zrobienia nowych okuć do złamanego na Atlantyku masztu. To również naprawa trzonu sterowego, systemu sterociągów,  pękniętych elementów samosteru, uszkodzonego relingu, a nawet uszkodzonej obudowy skrzynki przekładniowej lub korpusu silnika. Oczywiście instalacja 230V musi być do tego przygotowana. Przykładowo na s/y „Bonifacio” inteligentnie oprogramowana przetwornica 12/230V została przetestowana do użycia ze spawarką w którą wpięto elektrodę 1,5 oraz 2 mm. Spawała w sposób ciągły przy 70A – spaw był gładki i równy. Elektroda 1,5- 2 mm dla amatora całkowicie wystarczy. To, że spoinę kładzie się wolno w moich oczach jest tylko zaletą.

.

Ale wracając do cholernych, opornych śrubek mocujących pokrywę pompy. Jeżeli nie dają się w pierwszym lub drugim podejściu odkręcić, to jedyną radą jest naspawanie na nie nakrętek i odkręcenie ich kluczem oczkowym. Jeżeli się to uda, to wyrzucacie je natychmiast i zastępujecie wkrętami z łbem sześciokątnym ze stali nierdzewnej. Takie rozwiązanie są stosowane w szlachetnych rasach – np. Jabsco. Ale nawet takie śruby mogą stawiać opór. Dlatego dobra praktyka warsztatowa podpowiada, aby po założeniu klucza spróbować delikatnie rozklepać łeb wkrętu, tak aby ciasno przylegał do klucza. Uderzamy w sam środek łba dość silnie punktakiem. Po tym zabiegu wykręcenie wkrętu powinno pójść jak z płatka.

.

Niestety, życie bywa okrutne i prawdopodobieństwo, że ukręcicie starą śrubę jest wysokie. W większości znanych mi pomp nie jest przestrzegana zasada, że nie stosujemy w układach mechanicznych śrub poniżej M6 – właśnie ze względu na podatność na przypadkowe ukręcenie.

.

Dlatego obowiązkowym wyposażeniem na jachcie powinny być zestaw takich wykrętaków jak na foto poniżej. To inwestycja rzędu 17-25 zł – ale bez niej może być naprawdę ciężko. Co zrobić, jeżeli jednak ich nie macie? Wiercenie śruby o małej średnicy jest bardzo kłopotliwe bez frezarki pionowej, a zakładam, że nie jest to obrabiarka powszechnie występująca w marinach, a tym bardziej na Waszych jachtach. Jedyny ratunek to malutka ściernica dentystyczna. Praca jest uciążliwa, ale w godzinę powinniście usunąć resztki śruby. Gwint trzeba potem poprawić gwintownikiem. Jeżeli Wam się to nie uda i urwaliście nie jedną, ale kilka śrub, to ostatnią deską ratunku jest przyklejenie pokrywki pompy preparatem Loctite 270 (niebieskim) i jej mocne jej dociśnięcie. Przy następnej wymianie, już w porcie macierzystym, połączenie rozerwiecie mocnym nożem kuchennym po podgrzaniu kołnierza małym palnikiem gazowym do temperatury około 300 stopni.


Rysunek 3 - bez tych wykrętaków pozbycie się śruby z urwanym łbem będzie gehenną

.

Załóżmy jednak optymistycznie, że mamy już dostęp do wirnika i tutaj kolejne schody. Jeżeli moment obrotowy jest przenoszony przez poprzeczny kołek wchodzący w przecięcie wałka to pół biedy – wirnik wychodzi palcami. Ale jeżeli jest na klinie, to po dłuższym czasie pracy zazwyczaj nie ma najmniejszego zamiaru rozstać się z wałkiem, związany z nim nieco rdzawą, ale dozgonną miłością aż po grób (wirnika). To jest naprawdę wyzwanie, bo nie ma tam miejsca ani na żaden ściągacz, ani na podważanie go od tyłu np. śrubokrętami. Co robić?

.

Trick jest prosty. Zamiast szarpać się z przyrdzewiałą tuleją wirnika, wybijmy wał do tyłu (przez miedzianą przekładkę). Przy okazji zweryfikujemy stan łożysk oraz uszczelnień. W 20 letniej pompie obie te elementy będą na 100% do wymiany. Niestety, jeżeli wykażemy się pewnym brakiem wyobraźni, to szarpiąc się z wirnikiem jak amen w pacierzu zgubimy klin, który po wiekach archeolodzy wydobędą z zęzy lub szpary w podłodze. To nie wesoło. Są dwa wyjścia:

1.   Dorobić z podkładki lub monety nowy klin – straszna rzeźba pilnikiem, zazwyczaj mi się udawała, choć ręce krwawiły i wyglądały po milionowych pasowaniach/piłowaniach jak befsztyk tatarski. Klin taki jest oczywiście za miękki w porównaniu z oryginałem – ale ze względu na niewielki moment obrotowy napędu pompy będzie to rozwiązanie wystarczające dla założenia nowego wirnika do powrotu z użyciem silnika do cywilizacji

2.   Zamienić klin na poprzeczny kołek. Wiercimy w złożeniu (z wirnikiem) w miejscu zagłębienia klina wiertłem 1 mmm, a potem 3mm. Praca wymaga precyzji i determinacji. Oczywiście wałek pompy musi być wyjęty. Wiercicie koniecznie w podcięciu na klin, gdyż jego dno nie jest utwardzane powierzchniowo. Kołek może być zrobiony z miedzianego pręta lub ostatecznie z gwoździa – to jest tymczasowe, awaryjne rozwiązanie.

3.   .

Montujemy teraz nowy wirnik. Załóżmy, że jednak jako prudentni skiperzy mieliśmy w fiolce po lekarstwach zapasowe kliny. Co zrobić aby nam nie wypadł lub się przekosił, gdy będziemy wciskali nowy wirnik? Odpowiedź jest prosta – trzeba go wkleić używając wyżej wspomnianego preparatu Locite, który mamy na pokładzie do zabezpieczania śrub i nakrętek przed rozkręcaniem. Wystarczy jedna, maleńka kropelka na dno. Nie ma co się obawiać. Gdyby klin został ścięty, to bez problemu wybijemy go ostrym punktakiem po uprzednim podgrzaniu miniaturowym palnikiem gazowym (warto mieć na stałe na pokładzie).

.

Wirnik jest na swoim miejscu. Nie mamy nowej uszczelki? To błąd – ale nie śmiertelny. Nową wytniemy z kartonu. Chociaż uszczelka jest jednorazowa, to doskonale spełni swoją rolę. Po prostu włókna celulozy spuchną od wilgoci i idealnie uszczelnią pokrywkę.

.

Dokręcacie śruby. Idzie dobrze, a tu coś chrupnęło i śruba obraca się dookoła. Trudno, zerwaliście gwint. Wykręćcie delikatnie śrubę i owińcie gwint albo pakułami, albo rozplecioną linką miedzianą. Na jednorazowe wkręcenie starczy i będzie trzymać mocno. To samo zróbcie gdy zostanie zerwany  gwint świecy w głowicy Waszego silnika przyczepnego.

.

Tyle na dzisiaj o przywróceniu życia pompie wody zaburtowej. Element jest krytyczny dla bezpieczeństwa jachtu. Nie należy przeciągać zalecanych okresów eksploatacji – jeżeli producent nie podaje inaczej to wymieniajcie wirnik co 5 lat lub 500-1000 motogodzin. Jeżeli uważacie to za przesadę to popatrzcie na foto poniżej (dzięki uprzejmości Mietka Krausego).

/


Urwane skrzydełka mocno zużytego wirnika odnalazły się na wlocie wymiennika ciepła, tworząc idealny, losowo działający zawór. Mietek jest inżynierem okrętownictwa, więc ze złym podstawiającym mu nogę w rejsie poradził sobie skutecznie, na tyle, aby wrócić do portu o własnych siłach. Ale nie musiało się to tak dobrze skończyć, zwłaszcza, że w większości starych silników alarm przegrzania działa za późno, albo nie działa w ogóle.

.

W następnym odcinku zajmiemy się dalszymi komponentami układu chłodzenia, to jest termostatem, naczyniem wzbiorczym oraz wymiennikiem ciepła silnika.

Pozdrawiam Cały Klan SSI.

T.L.

 

Komentarze
wystarczyło zdjąć pokrywę chłodnicy Mieczysław Krause z dnia: 2023-11-23 18:10:00
odkurzacz Rainbow ? Wiktor Dwornik z dnia: 2023-11-24 00:36:00
wszystko o odkurzaczu jest w mojej opowieści Mieczysław Krause z dnia: 2023-11-24 09:20:00
do Kolegi Wiktora Tadeusz Lis z dnia: 2023-11-24 10:30:00