Przez dwa tygodnie byłem oderwany od wiadomosci z Polski i nawet nie wiem, czy Prezydent podpisał już akt wyzwolenia "braci mniejszych". Pewnie - nie. Przecież trzeba było przygotować się na przyjęcie jakiegoś tam arabskiego króla. Ale nasza "polityka" nadal w biegu. Otrzymałem informację, ze V-Prezes SAJ Krzysztof Klocek pilnuje "ostatniego dzwonka"bo jutro lub pojutrze sprawozdanie i głosowania nad zmianami w ustawie o kulturze fizycznej. Krzysztof przygotował i przesłał pismo jak poniżej.
Niestety tak Komisja Sportu wymajstrowała, że narzuca (w poprawkach) na motorowodniaków obowiązek doprecyzowania ustawy, że uprawianie żeglarstwa to też skuter i jachty motorowe (ciekawe kto tak wspomagał w tych pracach komisję sejmową ?) Możliwe, że Ministerstwo Spottu lub jakieś towarzystwo lub RPO. Zapewne przegłosują ale protest konieczny aby można było skarżyć do TK. Może PO wreszcie PO się ruszy ? Pismo to poszło rakże do posła sprawozdawcy z Komisji Jacka Falfusa oraz do dużej grupy posłów
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
a tu klik dla SAJ:
________________________________________________
STOWARZYSZENIE ARMATORÓW JACHTOWYCH
(Boat Owners Society in Poland)
Rok założenia 1991
ul. Przełom 10, GDAŃSK-Górki Zach. 80-643, tel/fax 058 3070927 mailto: info@saj.org.p
Gdańsk, dn.27 czerwca 2007 r.
Posłowie na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej V Kadencji
Szanowni Państwo!
Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych jest zainteresowane współpracą deklarując z naszej strony szeroką pomoc w zakresie konsultacji lub interpretacji dotyczących całokształtu jachtingu. Stowarzyszenie nasze popularnie zwane SAJ nie jest jachtklubem, nie zajmuje się sprawami sportu żeglarskiego ale skupia i jest reprezentantem środowiska armatorskiego. Naszymi członkami są osoby fizyczne tworzące środowisko armatorów jachtów żaglowych i motorowych, morskich jak i śródlądowych. Jesteśmy organizacją o charakterze ogólnopolskim z siedzibą w Gdańsku. Jednocześnie wykonując podstawowe cele statutowe jako stowarzyszenie zabieramy głos w dyskusji oraz oceniamy rozwiązania dotyczące naszych członków – armatorów jachtowych. Dlatego też wykorzystując ustawowe prawo do wypowiedzi publicznej zagwarantowane w ustawie o stowarzyszeniach niniejszym chcemy zwrócić uwagę szanownych Pań posłanek i Panów posłów na to iż, rekomendowany przez Komisję Kultury Fizycznej i Sportu art.3 ust. 3 projektowanej ustawy o zmianie ustawy o sporcie kwalifikowanym oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 1748) jest w naszej ocenie niezgodny z Konstytucją i przyjęcie tej ustawy w proponowanym brzmieniu narazi ustawę na ryzyko zaskarżenia jej przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. Na podstawie wielomiesięcznej analizy stanu prawnego dotyczącego uprawiania sportów wodnych w Polsce twierdzimy iż, zapis ustawy nakładający obowiązek posiadania dokumentów na osoby uprawiające sporty motorowodne jest sprzeczny z art. 31. 3 Konstytucji, który brzmi: „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.”
Do dnia dzisiejszego nie ma ustawowego obowiązku posiadania dokumentów potwierdzających kwalifikacje przy uprawiania sportów lub turystyki motorowodnej. Należy tu podkreślić, że nie istnieją żadne przesłanki uzasadniające konieczność i niezbędność wprowadzenia obowiązku posiadania dokumentów. Ani statystyka wypadków z ostatnich lat ani przepisy europejskie nie dają podstaw do uznania obowiązku posiadania dokumentów za niezbędne. Niezależnie od tego w krajach europejskich o zbliżonej kulturze prawnej uprawianie rodzinnej turystyki motorowodnej na barkach typu „Hausboot” o dł. nawet 15 m jest bardzo popularne, nie wymaga posiadania dokumentów i w znakomity sposób przyczyniło się do ożywienia i utrzymywania w stanie żeglownym licznych szlaków śródlądowych. Jest to o tyle istotne, że wykorzystanie dróg śródlądowych może przyczynić się do gospodarczego rozwoju wielu regionów (np. szlak Berlin – Kaliningrad lub Szczecin – Wrocław). Na zakończenie pod rozwagę Pań i Panów chcemy poddać cytat z orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, który podkreśla , że:
„ konieczność wprowadzenia ustawowych ograniczeń praw i wolności wynika nie z subiektywnego przekonania o takiej potrzebie, ale z obiektywnej ich niezbędności, związanej z niezbędną ochroną jednej z wartości wskazanych w art. 31 ust 3 Konstytucji. Choć w państwie demokratycznym organy władzy publicznej nie powinny w żadnym razie lekceważyć opinii publicznej, to jednak żądania wysuwane przez przedstawicieli różnych grup społecznych i wyniki badania opinii publicznej nie mogą stanowić samoistnej podstawy do wprowadzenia ograniczeń w korzystaniu z praw i wolności człowieka i obywatela” (wyroki z: 13.2.2001 K 19/99 oraz z dn. 8.10.2001, K 11/01).
W związku z powyższym wnosimy o uwzględnienie naszych uwag i usunięcie z projektu ustawy zapisów rozszerzających obowiązek posiadania dokumentów na osoby uprawiające rekreację oraz turystykę motorowodną tak aby obalić powszechne wśród wodniaków hipotezy, że obowiązek szkolenia i posiadania patentów służy jedynie finansowaniu związków sportowych przez osoby nie zainteresowane członkostwem
w tych organizacjach.
Łącząc wyrazy szacunku w imieniu Rady Armatorskiej SAJ
- dr Grzegorz Kuchta – Prezes
- Krzysztof Klocek - Wiceprezes
cyt; "twierdzimy iż, zapis ustawy nakładający obowiązek posiadania dokumentów na osoby uprawiające sporty motorowodne jest sprzeczny z art. 31. 3 Konstytucji..."
z tego jakby pośrednio wynika, ze taki sam zapis dotyczący dokumentów dla osoby od sportów żeglarskich NIE JEST sprzeczny?
Andrzej
Przeczytaj jeszcze raz poniższy wycinek:
"Do dnia dzisiejszego nie ma ustawowego obowiązku posiadania dokumentów potwierdzających kwalifikacje przy uprawiania sportów lub turystyki motorowodnej. Należy tu podkreślić, że nie istnieją żadne przesłanki uzasadniające konieczność i niezbędność wprowadzenia obowiązku posiadania dokumentów. Ani statystyka wypadków z ostatnich lat ani przepisy europejskie nie dają podstaw do uznania obowiązku posiadania dokumentów za niezbędne."
Co do żeglarzy to obowiązek na nich już uprzednio nałożony nie jest przedmiotem tego listu. Nie zmienia to oczywiście faktu iż wątpliwość co do zgodności z Konstytucją jest wielka. Jednak ten list dotyczy motorowodniaków dlatego, że w tym przypadku na chwilę obecną nie ma wątpliwości.
krzysztof
ps. a wolność motorowodniaków jaka dotychczas panowała (co z mozołem przebiło się do decydentów) była przyczółkiem i punktem zaczepnym do uwolnienia żeglarzy. Ale jak podejżewam co niektórzy żeglarze sami w skrytości serca sprzyjać mogą i podpowiadają takie zmiany:(
Jaka wolność??? Zapisy rozporzadzeń MS w części dotyczącej motorowodniaków przecież istnieją...
Andrzej
Przepisy rozporządzenia zostały wydane, jednak przy ich tworzeniu naruszone zostało prawo co potwierdził RPO. Również nieprawidłowości związane z tym tematem są od połowy czerwca przedmiotem postępowania Prokuratury Okręgowej w Warszawie w związku z zawiadomieniem jakie złożyło SAJ. Krok po kroku ale skutecznie wyrywaliśmy po kawałku nasze racje. Ale teraz ktoś sympatyczny podpowiedział rozwiązanie. Ciekawe kto to?
krzysztof
Już się dowiedziałem kto:
1. pan Stosio,
2. pan prezes od motorowodniaków ("w Niemczech jest jeszcze bardziej restrykcyjnie, tam trzeba robić uprawnienia osobno żeglarskie i motorowodne" a o Szwecji, Holandii lub Anglii zapomniał dyplomatycznie)
3. legislator Michel Ryba (zapewne na zamówienie p. Malarza)
4. legislator W. Paluch (j.w.)
Dzięki, że choć próbowałeś stawić im opór ale odniosłem wrażenie, że towarzystwo z Komisji nie bardzo interesowało się tematem.
krzysztof
Co do legislatorów mam wyrobione zdanie. Co do sposobu działania także. Po jednym z posiedzeń komisji mieli zorganizować spotkanie z pezetżetem oraz "przyjemniaczkami" aby wspólnie zredagować treść 53a z ustawy o KF. Zwlekali, zwlekali aż w końcu w nocy razem z Panami Stosio i Heinrich uradzili.
We wtorek 3.07 będą rozpatrywane poprawki związane z patentami. Dziś zostały zgłoszone.
To, co pisze Krzysztof wiadome jest od 2004 roku. Nasze pierwsze wystapienie w komisji sejmowej przytaczało zarzut njiekonstytucyjności tych przepisów (brak ustawowego umocowania patentów). Zarówno eksperci jak i strona rządowa oraz legislatorzy przyznali rację, a posłowie sobie uchwalali po swojemu.
Aby patenty miały umocowanie w ustawie, to wcześniej należałoby ustalić "drabinkę", zakres uprawnień oraz wymagań. Nikomu w komisji nie chce się tego robić. "Zwalane" jest wszystko na ministra.
Może jak rzecznik skierowałby sprawę do TK (wcześniejsze interwencje kończyły się na zapewnieniu, że zmiany ustawowe są w toku) a ten uchyliłby ustawę, to w końcu coś by się zmieniło......
Nowy projekt ustawy sportowej powiela obecne zapisy.
Hasip
> We wtorek 3.07 będą rozpatrywane poprawki związane z patentami. Dziś zostały zgłoszone.
Czy są to owe 4 poprawki zgłoszone w imieniu LPR, o jakich zdawkowo poinformowano podczas sejmowej debaty? Bo w samej dyskusji nikt o "naszych" sprawach nie mówił, jedynie poseł Siedlaczek z PO bardzo niepokoił się o los... szkolenia?
> wolność motorowodniaków jaka dotychczas panowała (co z mozołem przebiło się do >decydentów) była przyczółkiem i punktem zaczepnym do uwolnienia żeglarzy
Ależ wręcz przeciwnie. To właśnie zdarzające się w motorowodniactwie tragiczne wypadki (ostatni taki spektakularny - na malutkim, zamkniętym podkieleckim Zalewie Chańcza, gdzie osobnik mocno podejrzanej proweniencji staranował szybką motorówką kajak zabijając dziewczynkę i w dodatku zwalił przed sądem cała winę na swoją "dziewczynkę" która jakoby samowolnie prowadziła łódź a on siedząc obok niej "niczego nie widział" włącznie z momentem uruchomienia silnika) zostały użyte przez Komisję kultury Fizycznej i Sportu w Sejmie ub. kadencji jako argument na rzecz sławetnego zaliczenia "właściwego" żeglarstwa do grupy "sportów których uprawianie zagraża bezpieczeństwu innych. Któryś z urzędników wypowiadal się wprost: "Sporty motorowodne mieszczą się w kategoriach żeglarstwa". A PZŻ oczywiście udawał że nie rozróżnia obu tych rodzajów wodniactwa, bo podobnie jak PZMNiW był zainteresowany koszeniem kasy za patenty, rejestracje i przeglądy.
> Ale jak podejżewam co niektórzy żeglarze sami w skrytości serca sprzyjać mogą i >podpowiadają takie zmiany:(
Ja natomiast podejrzewam że powodem Twojego smutku jest kompletna nieznajomość motorowodniactwa śródlądowego. Zimny i sfalowany Bałtyk nie jest atrakcyjnym miejscem dla wygolonych bandziorów popisujących się harcami na skuterach wśród kąpiących się dziewcząt, czy celowo zajewających falą i wywracających kajaki, dla furmanów powożących ślizgaczami napędznymi kilkusetkonnymi silnikami przyczepnymi wysokimi jak szafa którzy urządzają sobie w pełnym biegu slalomy pomiędzy halsującymi po wąskich i krętych Bełdanach żaglówkami, dla zegrzyńskich kretynów ścinających sobie ukosem drogę pomiędzy filarami mostu w Wierzbicy a wpływającą pod most żaglówką z położonym masztem (akurat była to moja żaglówka). Nad Bałtykiem trafiają się niemal wyłącznie motorowe jachty wypornościowe, istotnie stwarzające "zagrożenie" w stopniu zbliżonym do żaglówki. Nawet Jurmak, budujący sobie taki jacht, doskonale rozumiał problem, i On to, a nie bynajmniej "mazuranci" rozsądnie sprzeciwił się senackiej propozycji uwolnienia od obowiązkowej rejestracji motorówek o mocy silnika aż do 75kW. Bo motorówką o takiej mocy można narobić niezłej kaszany, a potem zwiać z miejsca wypadku pozostając niezidentyfikowanym.
Obawiam się że SAJ uległ manipulacji ze strony tzw. dresiarstwa, i nieświadomie zmierza do zrobienia "prezentu" tej kategorii bydła na wodzie, likwidując patenty na uprawianie rozrywki niebezpiecznej dla żeglarzy w podobnym stopniu, jakie dla rowerzystów stwarzają "rajdowcy" palący gumy na miejskich ulicach, czy "heblujący" motocykliści.
A wątpliwości natury prawnej, z tego co pamiętam, mogły dotyczyć jedynie podziału "kompetencji" pomiędzy PZŻ i PZMiNW, a nie obowiązku posiadania patentów motorowodnych w obecnym stanie prawnym.
Tomek Janiszewski
Jest dokładnie tak jak napisał Tomek. To właśnie na śródladziu i to mozliwie jak najblizej "publiczności" odchodzą popisy na skuterach i motorówach. Mnie się kilkakrotnie zdarzyło, że fala od takiej "szafy" pędzacej w odległości kilkunastumetrów od mojej łódki zwaliła maszt z krzyżaka, raz na Guziance, innym razem własnie w okolicach mostu w Wierzbicy. Kilka lat temu byłem tez świadkiem zdarzenia na Bełdanach, przy śluzie na Guziance, kiedy jakiś debil chciał efektownie, na pelnej mocy silnika, zawrócić przed publicznoscią obserwujaca śluzowanie łódek i trafił rufą w burtę jachtu zacumowanego przy dalbie. I po tym pooszedł w jezioro. Tak nieszczęsliwie się zdarzyło, że na burcie jachtu siedziała dziewczyna i miała nogi spuszczone do wody. Pogruchotał jej nogę.
Myslę, że od prowadzących jednostki szybkie należałoby wymagać posiadania patentu. Energia kinetyczna jest proporcjonalna do kwadratru predkości i te jednostki mogą wyrządzić naprawdę spor szkody. Wiem, można uzyć argumentu, że dotychczasowe zdarzenia miały miejsce w czasie, gdy patenty motorowodniacki obowiazują. Ale akurat tu jestem przekonany, że powinny nadal obowiazywać. A do tego skuteczna kontrola policyjna. To też jest niezbędne. Tyle tylko, że policjantom bezpieczniej i łatwiej jest sprawdzić czy na omedze maja kamizeki niż uganiać się za "szafą" wartą pół miliona złotych. Bo można się spodziewać, że właściciel "szafy" o takiej wartości ma odpowiednie wpływy i znajomości.
Wróciłem z Chorwacji. Tam przepis zabrania pływania w ślizgu w odległości mniejszej niż 200 m od brzegu. I nie spotkałem się z przypadkiem nierespektowania tego zakazu. Może policja chorawcka jest skuteczniejsza. Tym niemniej, w przesmykach między wyspami każdy zwalnia i nie próbuje szpanować.
> Jest dokładnie tak jak napisał Tomek. To właśnie na śródladziu i to mozliwie jak najblizej "publiczności" odchodzą popisy na skuterach i motorówach.Jest dokładnie tak jak napisał Tomek. To właśnie na śródladziu i to mozliwie jak najblizej "publiczności" odchodzą popisy na skuterach i motorówach."
Tak, jest na to dobry sposób: OBOWIĄZKOWY PATENT!!! Szanowni koledzy, którzy często używacie sformułowania, że to człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny, prezentujecie tutaj jednak filozofię rodem z PZŻ. Niestety tak. Jeśli się orientujecie to właśnie śródlądowi motorowodniacy - dresiarze patenty obecnie posiadają, bo je po prostu KUPUJĄ. I tyle. Ale normalna rodzina chcąca przepłynąć np. Notecią na hausboocie tego nie zrobi, bo normalny ojciec nie będzie płacił 700 zł za to aby popyrkać 12 m barką.
krzysztof
ps. czy na ucywilizowanie pijanych, walących w krzewy ekskrementa żeglarzy żaglowych metodą jest utrzymanie obowiązkowych patentów wraz ze szkoleniem na temat etyki? Widzicie efekty?
Tak, jest na to dobry sposób: OBOWIĄZKOWY PATENT!!! Szanowni koledzy, którzy często używacie sformułowania, że to człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny, prezentujecie tutaj jednak filozofię rodem z PZŻ i dalej: ... normalna rodzina chcąca przepłynąć np. Notecią na hausboocie tego nie zrobi, bo normalny ojciec nie będzie płacił 700 zł za to aby popyrkać 12 m barką ...
Mam wrażenie, że w moim poście przeczytałeś tylko to, co chciałeś przeczytać. Tymaczasem ja napisałem wyraźnie: "Myslę, że od prowadzących jednostki szybkie należałoby wymagać posiadania patentu."
Zatem co ma do tego hausboat? Coś z argumentacją Ci nie wyszło.
>Szanowni koledzy, którzy często używacie sformułowania, że to człowiek jest odpowiedzialny za >swoje czyny, prezentujecie tutaj jednak filozofię rodem z PZŻ.
Myli Kolega pojęcia, bo jak dotąd nikt z nas nie domagał się zniesienia patenów na motorówki, uznając że w tym wypadku porównanie z prawami jazdy na samochody (inaczej niż w przypadku żaglówek) jest w pełni uzasadnione. Teraz PZŻ będzie miał ważki argument: "To są oszołomy bez wyobraźni, którzy twierdzą że użytkownicy szybkich motorówek i skuterów nie zagrażają niczyjemu bezpieczeństwu. Ich nie można traktować poważnie".
>śródlądowi motorowodniacy - dresiarze patenty obecnie posiadają, bo je po prostu KUPUJĄ.
Jeśli tak jest istotnie - świadczy to przede wszystkim o tym że "patenty" PZMiNW zostały pomyślane li tylko jako łatwe do podrobienia świstki papieru potwierdzające dokonanie wpłaty na rzecz "właściwwgo polskiego związku sportowego". "Związkowców" to wali, bowiem wdrożenie wydawania profesjonalnie wykonanych dokumentów kosztowałoby ich więcej kasy niż traci się na sprzedawanych na lewo fałszywych patentach. Ten fakt powinien być wyexponowany - jako argument na rzecz odebrania prawa do wydawania patentów motorowodnych PZMiNW na rzecz np UŻŚ.
>Ale normalna rodzina chcąca przepłynąć np. Notecią na hausboocie tego nie zrobi, bo normalny >ojciec nie będzie płacił 700 zł za to aby popyrkać 12 m barką.
Niestety w obecnym stanie rzeczy nie popłynie - ale w związku z powyższem należało położyć nacisk właśnie tu. Zaproponować podwyższenie bezpatentowego limitu mocy do 20kW (co zarazem zlikwidowałoby kontrowersje wokół obowiązku posiadania patentów przez użytkowników łodzi wędkarskich), a jeśli na houseboaty byłoby to za mało - dodanie klauzuli "oraz jednostek niezdolnych do przekroczenia prędkości 10km/h"
Tomek pisze:
Zaproponowac podwyższenie bezpatentowego limitu mocy do 20kW (co zarazem zlikwidowałoby kontrowersje wokół obowiązku posiadania patentów przez użytkowników łodzi wędkarskich), a jeśli na houseboaty byłoby to za mało - dodanie klauzuli "oraz jednostek niezdolnych do przekroczenia prędkości 10km/h"
Nalezalo by zrobic 2 progi bezpatencia dla silnika:
1. Do 5 KW dla jachtu wazacego ponizej jednej tony.
2. Do 20 KW dla jachtu wazacego pow 1 T.
Jest tu maly problem:
Wage jachtu nalezalo by okreslic przy rejestracji. Policjanci nie sa rzeczoznawcami i .... kolko sie zamyka.
Krzysztof
Tomku, skutery szaleją nie tylko na śródlądziu. Prawie każdy weekend w Ustce to popisy "władców mocy" ujeżdzających swoje skutery. Wpływając do portu w Ustce natknąłem się na trzy skutery urządzające wyścigi w kanale przed Kapitanatem Portu. Wiraż wykonany parę metrów od jachtu dał mi na pokład ścianę wody, zalewając wszystkich i wszystko na pokładzie. Dodam, że dozwolona szybkość w tym miejscu to 3 węzły.
Problem jest w tym, że szybką motorówką dysponuje jedynie Straż Graniczna. Oczywiście, można delikwenta wylegitymować przy podnoszeniu skutera z wody na pochylni, ale widocznie są jakieś opory przed osobistym spotkaniem ...
Rozmawiałem na te tematy w Kapitanacie i podobno ma być zorganizowana akcja wspólnie ze Strażą Graniczną. W każdym razie tutaj popieram Prezesów SAJ - nie są ważne patenty, lecz egzekwowanie prawa.
Edward Zając
Obawiam się przede wszystkim jednego: ewentualne zniesienie patentów motorowodnych stanie się dla PZMiNW oraz PZŻ świetnym pretextem do rozpoczęcia kampanii zmierzającej do ustawowego nałożenia na wszystkich wodniaków, w tym i żeglarzy - obowiązkowych ubezpieczeń od OC. Pamiętajmy że taki Warszawski OZŻ nadal wynajmuje pomieszczenia biurowe od PZU...
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski