Kpt. Jaromir Rowiński "zaszedł do Gdyni". Pisze o jakichś tam "deklaracjach postoju" i folderku, który setnie mnie ubawił. A najbardziej ta megalomania - "Gdynia żeglarska stolica Polski". A może by tak autor i sponsorzy ulotki z powiatowej Gdyni pofatygowali się do Gdańska, a zwłaszcza do gdańskich Górek Zachodnich i policzyli jachtkluby, a przede wszystkim jachty, obejrzeli Narodowe Centrum Żeglarstwa, baseny AZS/AKM, "Conrada", Jachtklubu Stoczni Gdańskiej, Jachtklubu Morskiego "NEPTUN", przystanie Jacht Klubu "PÓŁNOCNEGO", Gdańskiego Klubu Morskiego im. Zaruskiego, Marinę Gdańsk i jeszcze kilka mniejszych. Liczebnie przy Gdańsku - Gdynia jest mikrusem.
Droga Gdynio - rozśmieszacie mnie tą megalomanią, matwicie - wdrazaniem biurokracji i głupich procedur. Odstraszacie żeglarzy łomotem "pop-muzyki". Na dodatek ten wasz tak bardzo przyjazny i kochany związek okręgowy.... To ma być stolica ? : - )))) Koń by się uśmiał. Pokory, pokory .... !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________
Snując się w ubiegłym tygodniu po Zatoce, zaszliśmy do Gdyni. Piwo było zimne, Smugglersi w "Contraście" grali głośno, nawet
chwilami nie padało - miasto generalnie spodobało się załodze. Kiedy płaciłem za postój - chyba dla zatarcia wrażenia po
nieudanych próbach zmuszenia mnie do wypełnienia sążnistej "Deklaracji Postoju" - obdarowany zostałem angielskojęzyczną,
gratisową, składaną ulotką, zatytułowaną: "Gdynia - the sailing capital of Poland".
Pierwsza jej strona, oprócz nieco napuszonego "wstępniaka" napisanego w imieniu gdyńskiego Ratusza, zawiera bardzo
użyteczną kopię mapy 3022/1E, obejmującą obszar od boi "SWB" do NW końca Zatoki Puckiej. Świetny pomysł - czytelna,
przydatna jako pomoc nawigacyjna rzecz, widać tory TSS, boje, głębokości, światła, kanały VHF, etc. Gdyby jeszcze opisano
skalę mapy i dobrano ją o 2-3% mniejszą, to widoczne byłoby ujście Wisły i Władysławowo. Ale to szczegół - pomysł z mapą
na ulotce jest i tak bardzo dobry.
Ulotka jednak ma (dosłownie i w przenośni) drugą stronę.Dobrze, że gdyńska marina podaje na odwrocie mapki podstawowe
informacje o innych przystaniach w rejonie Zatoki, nawet jeśli wkrada się tam kilka błędów.
Gorzej, gdy informuje się żeglarzy o konieczności wywoływania przed wejściem do Gdyni Kapitanatu Portu - i to koniecznie na
kanale 16 VHF. To już błąd gruby...
Ale mniejsza nawet z tym, druga strona to w gruncie rzeczy takie bardzo niepełne vademecum atrakcji i przydatnych adresów nad
Zatoką. Od konsulatów do miejsc wykupu morskich kart wędkarskich i od "Torpedowni" do telefonów Pogotowia czy Policji.
Także daty regat i imprez związanych z gdyńską Mariną.
Czemu jednak Marina Gdynia postanawiła uszczęśliwić zagranicznych żeglarzy tabelą opisującą polski system patentów
żeglarskich i motorowodnych, wraz z szczegółami wymagań "stażowych" i detalami "uprawnień" każdego ze stopni?
Czemu na dodatek jest to opis systemu sprzed lipca 2006, czyli systemu już od grubo ponad roku nieaktualnego?
Czy angielskojęzycznemu żeglarzowi odwiedzającemu Gdynię niezbędna jest na przykład (dawno nieaktualna) wiadomość
o możliwości wymiany kwitów PZŻ na kwity PZMiNW i odwrotnie?
Czy nie można było znaleźć informacji istotnych - albo chociaż takich, po których nie będą się z nas śmiali...?
Ahoj
Jaromir Rowiński
Drogi Jaromirze!
Wychodzi na to, że nieaktualny system stopni żeglarskich, ten najlepszy na świecie wzbudzający zazdrość w rzeszach żeglarzy, jest jedyną rzeczą w oczach rajców miasta, czym mogą się pochwalić.
Czy to jeszcze śmieszne czy już straszne?
Ale ten wstęp do artykułu mogę podsumować tylko jednym słowem - żałosny. Czy to jakaś potrzeba wzbudzania animozji między Gdynią a Gdańskiem? Może zejdźmy od razu do poziomu komentarzy na trojmiasto.pl, gdzie jakikolwiek artykuł na temat osiągnięcia którejś z części Trójmiasta od razu kwitowany jest uwagami z rynsztoka np. o "śledziach z arki" (to o Gdyni) albo "faszystowskich betonach" (to o Gdańsku). A już tekst o "tym waszym związku okręgowym" jest poniżej krytyki. Proponuję na podobnej zasadzie potępić YK "Stal", w końcu są w tym samym budynku co POZŻ, więc równie dobrze można mówić że to "ten ich związek".
Może lepiej zacząć lansować hasło "TRÓJMIASTO ŻEGLARSKĄ STOLICĄ POLSKI"?
Pozdrawiam z Gdańska pełen niesmaku i zażenowania
Michał Bajor (z Gdyni)
Marina Gdynia jest zarządzana przez MOSIR Gdynia czyli przez gmine Gdynia. Marina jest fatalna. W zasadzie kazdy element jest do bani. Poczynajac od obsługi, nieprzyjemnej i często chamskiej, po za krótkie Y-bomy. Cena postoju jest wygórowana, zamykanie pryszniców po 22 trąci jakby zauralska Azja. Deklaracje postoju to kuriosum. Oczywiscie mozna tam nie przypływać, co tez doradzam wszystkim znajomym. Sam staram sie unikac Mariny Gdynia jak ognia. A szkoda, bo samo miasto jest atrakcyjne i ciekawe. Nie mniej nastawione na turyste wymagającego jedynie hałasu, przynajmniej tak to wyglada gdy przybywa sie od strony morza. To nieporozumienie, ze przxypływajac z morza, czesto bedac ujechanym jak pies, nie można sie wyspać jak człowiek. A to juz wina miasta Gdynia , która wydaje zgody na imprezy na plazy przy MArinie i na Skwerze Kościuszki.
Generalnie Gdynie odradzam wszystkim znajomym w przypadku pomysłu odwiedzania od strony morza, Marina zreszta odstrasza wystarczajaco skutecznie.
Maciek"S"Kotas
ale ja przecież wcale nie twierdzę że w Gdyni jest idealnie. Wręcz przeciwnie, imprezy "łup-łup" na plaży mnie też doprowadzają do szału. Protestowałem tylko przeciw niepotrzebnemu, ironicznemu i wręcz niesmacznemu wstępowi Don Jorge do artykułu. Czy naprawdę konieczne są takie sformułowania jak "to ma być stolica? koń by się uśmiał", "Gdynia jest mikrusem"? No i oczywiście ten "wasz okręgowy związek". Wystarczyłoby chyba skomentować zawartość ulotki - negatywnie (drabinka stopni, mnie też zamurowało jak to przeczytałem) i pozytywnie (mapa, Jaromir sam pisze że to świetny i bardzo użyteczny pomysł). I tyle, po prostu nie podoba mi się takie agresywne, antagonizujące pisanie.
"Trójmiasto żeglarską stolicą Polski" ;) Chociaż w tym roku to chyba Szczecin powinien się o takie miano ubiegać ;)
Pozdrawiam znów z Gdańska :)
Michał Bajor
"Trójmiasto żeglarską stolicą Polski" ;) Chociaż w tym roku to chyba Szczecin powinien się o takie miano ubiegać ;)
To i ja trzy grosze do tego dorzucę. Teksty pt. "xxxx żeglarską stolicą Polski" są czymś pomiędzy sloganem reklamowym a pobożnymi życzeniami. Myślę, że jest to dopuszczalne we wszelkch rodzajach ulotek, wszak nikt tego do końca nie traktuje poważnie. Co najwyżej sam beneficjent takiego sloganu narazi się na śmieszność jeśli w owej stolicy będą stały np. toi-toie zamiast sanitariatów i rozsypujące się pomosty zamiast kei z wodą i prądem.
A jezeli mielibyśmy oceniać rzeczywiste prawo do tytułu "żeglarska stolica" poprzez np. ilość jachtów cumujących w danym miejscu i ilość żeglarzy tam przybywających, to z pewnością nie byłaby to Gdynia, Gdańsk czy Szczecin, ani żadne nadmorskie miasto :) I to jest w tej ulotce najśmieszniejsze.
A jezeli mielibyśmy oceniać rzeczywiste prawo do tytułu "żeglarska stolica" poprzez np. ilość jachtów cumujących w danym miejscu i ilość żeglarzy tam przybywających, to z pewnością nie byłaby to Gdynia, Gdańsk czy Szczecin, ani żadne nadmorskie miasto :) I to jest w tej ulotce najśmieszniejsze.
Hehe a to prawda :) Chociaż podczas TSR to nie wiem, nie wiem... ;)
Pozdrawiam
Michał Bajor
MAciek
Aga_gagaa_Proczka
Gorki to prawie stolica. Ale prawie robie wielka roznice.
Prawda taka ze w Gorkach to bociany petle maja. Gdynia jest stolica i slogan ten dotyczyl imprez sportowych a nie ilosci klubow, jachtow. A nawet to wystarczy popatrzec na ich jakosc.
Pokory a nie bufonady...
Maciek"S"Kotas
Maciuś, co Ty, nie wiesz...?
No..... takie co kiedyś opisywałem.
Fajne były.... burty Kocura aż "chodziły" od kW mocy w głosnikach jak stałem pod Lotosem...
Ale jaka fajna była impreza... żeglarska.... i w ogóle ....
Pzdr
Kocur
Anonimie oraz kolego Michał B. Nie ma sie co bulwersować na to co napisał Don George, to czysta prawda. Władze gdyni ponosi ułańska fantazja. Poza tym to co napisał Maciek powinno być wystarczającym otrzeźwieniem w tym temacie. Dodajmy jeszcze realizację wesołego pomysłu na zmniejszenie zafalowania w marinie poprzez obecnie realizowane przedłużanie istniejącego falochronu istniejącym kursem a obraz goryczy zostaje dopełniony. A propo Górek i zawracania bocianów. Górki są ok. 10 min od centrum gdańska a jednocześnie jest tam naprawdę spokojnie. Jeśli kręci Was muzyka w stylu umcyk, łubu-dubu bum bum, jeśli lubicie tabuny ludzi chodzących po przystani i zaglądających do jachtów, wreszcie jeśli miłe jest szwędanie się podchlanych, opitych piwskiem wyrostków nawet po pokładach jachtów i szukanie wrażeń przez owych to oczywiście Marina Gdynia jest idealna a ja chyba jestem już za stary i zdziadziałem. Po prostu normalnie stary zgred i emeryt ze mnie :-)) (kto mnie zna potwierdzi zapewne).
Pozdrawiam.
Dawid Szewczuk
Rzeczowy news Jaromira wzbudził wiele emocji do których chciałbym się odnieść. Nie ukrywam, że między innymi dlatego, że jestem mieszkańcem Gdyni i tu trzymam swój jacht.
Jest wiele elementów w działaniu gdyńskiej mariny, które mnie jako jej użytkownika wkurzają niesamowicie (np. sprawy organizacyjne) ale demagogia wyzierająca z komentarzy to nie jest dobry sposób na dyskusję (chociaż bardzo modna - np. wśród polityków to główna broń) i irytuje mnie.
Ulotkę, która jest przyczynkiem do tej dyskusji, zrobił pewnie ktoś na wszechobecnej teraz zasadzie reklamowej: "nasz proszek jest najlepszy" więc opuśćmy zasłonę na ten fakt. Słusznie napisał Michał Bajor, że właściwie powinno się dążyć do zintegrowania żeglarskiego Trójmiasta z korzyścią dla wszystkich, ale jak wiadomo nie bardzo to wychodzi nie tylko "w temacie" żeglarstwa.
No, ale do rzeczy.
"Chamstwo" - wypominane w kilku komentarzach. Jestem w marinie kilka razy w tygodniu i może moja siwa głowa jest jakąś tarczą, ale nie odczułem chamskiego zachowania wobec mnie. Wnioskuję z tego, że obsługa mariny jest nastawiona na chamskie traktowanie gości. tak? Jeżeli chodzi o chamstwo szeroko rozumianych użytkowników to myślę, że nie jest ani większe ani mniejsze niż średnia krajowa.
"Biurokracja" - zobaczycie, sama umrze śmiercią naturalną (no cóż, ktoś kto to wymyślił jest pewnie korzeniami w poprzedniej epoce)
"Brak elementarnego zaplecza dla gości" - to znaczy czego??
"Toalety zamknięte w nocy" - sorry nie mogę się do tego odnieść, bo nie nocuję w marinie, ale jest to dla mnie niepojęte. Zamknięte w nocy??? Naprawdę??
"Woda mineralna" - prawdę mówiąc to nie znam mariny(pewnie mało znam) na terenie której jest jakiś sklep spożywczy.(btw w marinie w Gdyni można kupić pieczywo i ciastka w kiosku, a wodę w stacji benzynowej).
"W marinie w Gdyni w zasadzie każdy element jest do bani" - demagogia!!
"Krótkie Y-bomy" - na co za krótkie?? Są i dłuższe i krótsze. Te krótsze to są Y-bomy na motorówki, a jak słusznie zauważył Jurmak, GOSiR dobrze wie { :((( } gdzie są konfitury, co widać wyraźnie po rosnącej w postępie geometrycznym liczbie motorówek.
"A to juz wina miasta Gdynia , która wydaje zgody na imprezy na plazy przy MArinie i na Skwerze Kościuszki" - ja, jako zdeklarowany przeciwnik zbyt głośnej muzyki a w szczególności (!!!!) "umcyk,umcyk", muszę Wam zwrócić uwagę na następujące fakty. "Umcyk umcyk" jest chorobą ogólnopolską (ogólnoświatową???). Płynąc po Zatoce najpierw słychać "umcyk" z Gdyni, potem z Sopotu, potem z Brzeźna itd. Nieszczęściem (dla żeglarzy) jest to, że marina Gdyńska leży w tak atrakcyjnym terenie. Nikt rozsądny nie zorganizuje "umcykowej impry" w Górkach czy tym bardziej w... Stewie. I to zawsze będą ciche i spokojne porty. Jestem pewien, że miasto Gdynia nigdy nie zrezygnuje z podatków za, mówiąc w uproszczeniu "umcykowe imprezy" i głos żeglarzy się tu niestety nie liczy. Kasa panie, kasa. Tak więc Gdynia będzie w grupie portów gdzie jest głośno, jak np. Krynica Morska czy ostatnio Hel.
"Tabuny ludzi chodzących po przystani i zaglądających do jachtów" - takich portów gdzie "Tabuny ludzi" chodzą i gapią się na jachty na świecie jest dużo. (np. Alinge jest w samym centrum miasta). Jest to dla nich atrakcja i miastu na tej atrakcji zależy! Jednym żeglarzom to przeszkadza innym, nie. Są do wyboru inne porty.
"Szwędanie się podchlanych, opitych piwskiem wyrostków nawet po pokładach jachtów" - jak to zdanie należy rozumieć? No horror, po prostu horror. Jak już nadmieniłem, bywam w marinie bardzo często i nie zauważyłem szwędających się opitych piwskiem(!) wyrostków(!) nawet po pokładach jachtów ( rozumiem, że nie chodzi tu o opitych żeglarzy?). Jeżeli nie zauważyłem, to nie znaczy, że tak na pewno nie było. Znaczy - nie generalizujmy!! Podchlane, opite piwskiem(!) wyrostki(!) szwendają się wszędzie.
Itd, itd.
Tak więc, jednym się Gdynia podoba innym nie, ale przy takich dyskusjach wystrzegajmy się demagogii.
P.S. Nie uwierzycie mi, ale naprawdę są ludzie (i to nie koniecznie "element") którym się "umcyk" podoba. Dziwnie to zabrzmi ale znam takich.
"Umcyk umcyk" jest chorobą ogólnopolską (ogólnoświatową???). Płynąc po Zatoce najpierw słychać "umcyk" z Gdyni, potem z Sopotu, potem z Brzeźna itd. Nieszczęściem (dla żeglarzy) jest to, że marina Gdyńska leży w tak atrakcyjnym terenie. Nikt rozsądny nie zorganizuje "umcykowej impry" w Górkach czy tym bardziej w... Stewie. I to zawsze będą ciche i spokojne porty. Jestem pewien, że miasto Gdynia nigdy nie zrezygnuje z podatków za, mówiąc w uproszczeniu "umcykowe imprezy" i głos żeglarzy się tu niestety nie liczy. Kasa panie, kasa. Tak więc Gdynia będzie w grupie portów gdzie jest głośno, jak np. Krynica Morska czy ostatnio Hel
Niestety nie ze wszystkim moge sie tu zgodzić. Byłem w ostatnich trzech latach w kilkunastu conajmniej portach w dziewięciu krajach i tylko w JEDNYM, czyli w Polsce, panował HAŁAS.
Akurat to nie przypadłośc Mariny Gdynia, choc to co przeżyłem 28 lipca przekroczyło skalę (decybeli) wszystkiego, co spotykałem w całym kraju w ostatnich latach.
Może czas zacząć zwalczac hałas?
...choc to co przeżyłem 28 lipca przekroczyło skalę (decybeli) wszystkiego, co spotykałem w całym kraju w ostatnich latach. Może czas zacząć zwalczac hałas?
No właśnie, ale dopóki są chętni na taki łomot, rządzi kasa:((. Pech mariny Gdynia polega na tym, że jest w tym właśnie miejscu. A w Polsce, problem hałasu traktuje się jeszcze jako zupełnie nieistotny i nie wiem czy ktoś go poważnie podejmował. W niektórych restauracjach na tzw. zachodzie są zainstalowane czujniki natężenia dźwięku i gdy DJ czy zespół muzyczny przekroczy dopuszczalny poziom wyłącza się im prąd. A jak jest u nas? Ehhh:((
Wiesiek Cybulski
Maciek
Chamstwo? prosze bardzo. Opieprzanie ludzi za jakies pierdoły podczas gdy ci walcza na cumach akurat, walenie w burtę o jakis chorych wczesnych porach( typu 7ma rano) zeby uiscic opłate tak dla przykładu.
Czy to ze biurokracja kiedys umrze, to znaczy ze nie mamy jej krytykować? Potulnie schylic główki i dac sie poniewierać?
Co do toalet, obecnie są otwarte w nocy, jeszcze rok temu były zamykane po 20tej, aj pisałem o prysznicach, które sa nieczynne po 22. Zreszta po co skoro nie wydostaniesz sie z kei, bo furtka jest zamknieta na klucz, którego nie masz.
W zasadzie kazdy element jest do bani.... no w zasadzie tak. NAdal tak uwazam.
Co do umcykowych imprez w Stewie....zauwaz ze stewa nie głosi jakoby była stolica zeglarstwa.
Co do Y-bomów...skoro konfitury sa w motorowodniactwie, to niech szanowna MArina sprzedaje sie jako Polska Stolica Motorowodniactwa.
Co do wyrostków... ponocuj trosdzke na Free.Domie w Gdyni. Wtedy predzej czy pózniej zobaczysz. JA widziałem szczajacych w kokpicie. No jednego szczajacego. Specjealnie przylazł na łódke a kolesie z kei dzielnie mu sekundowali. Monitoring nie pomógł. Deklaracje postoju tez nie.
MAciek
Chamstwo o którym pisze to przypadki w których miałam alternatywne szczęście uczestniczyć, to pretensje pracowników mariny ( żeby nie było że bosmana i bosmanetki) o niezgłoszenie się na radiu.. i o dokonanie opłaty natychmiast już i wypełnienie zgłoszenia postoju w momencie gdy nie zdążyliśmy jeszcze obłożyć cum po dość mroźnym majowym rejsie takielunkowym, to podana jednym tchem informacja ze mamy tylko dwie godziny żeby zdążyć na prysznic bo potem jest zamknięte , to przy kolejnej wizycie -tuż po kolejnej wizycie uzyskanie zgody na zacumowanie na wykupionym wczesniej miejscu i to przez obcokrajowca-( jego minę widzę do dziś jak mu zakomunikowałam że my właśnie za nie zdazyliśmy wnieść opłate)... to zamknięta furtka na noc i problem bo prądu ( opłaconego) nie ma...a zgłosić nie ma jak - bo jak wyjść!.Nie wsponiając że gdyby cokolwiek się stało to taka zamknięta furtka to... echhh
biurokracja- która ma sama wyginąć... hmm poki co ma się nieźle choć bałagan panuje nadal ( patrz mina obcokrajowca )
brak elementarnego zaplecza do gości mariny- choćby miejsca gdzie można usiąść.. pogadac ze znajomymi bez przymusu wykupywania kawy w sezonowych fast-foodach a jest to problem w przypadku choćby trzech łódek zaznajomionych , to brak miejsca do umycia naczyń to złożenia żagla bez przeszkadzania innym.
toalety-- może nie ubikacje...ale toalety Wiesiu są zamknięte od 22 bo pani opiekująca się tym przybytkiem kończy pracę.
woda mineralna- niestety będąc kilka razy w marinie Gdynia drałowałam kawał drogi po zakupy bo bułki się w kiosku skończyły, a ciastka nie były nam akurat potrzebne, a na stacjach benzynowych z reguły nie kupuję
Niestety marina Gdynia nie jest przyjaznym miejscem... a na pewno w moich oczach nie pretenduje do miana 'stolicy" jedną jej zaletą jest to że można tam spotkać wielu znajomych ..m.in Ciebie z Teresą i Jacka Kijewskiego... w porównaniu z mariną Gdańska..w której pracownica biegła wytrwale pokazując nam drogę i wskazując miejsce...odbierając cumy z miłym uśmiechem i przyjaznym "dzień dobry".. i informująca że formalności to potem jak będziemy w pobliżu bosmanatu .. wypada dość..hmm.. nieciekawie . Z Neptunem nawet nie da się porównać, tak jak i ze Stewą gdzie mimo iż formalnego zaplecza brak to atmosfera jest fantastyczna iże niweluje wszelkie braki. Jedyne porównanie jakie według mnie jest stosowne ...to Hel. A jaki jest Hel.. wszyscy wiemy.
I na koniec
Emocje Gdynian są naturalne gdy pojawiają się słowa krytyki, skierowanie do "ich" miejsca w którym mają swoje łódki, ale jeżeli coś nie jest w porządku to trzeba o tym mówić.. bo milczenie to takie przyzwolenie żeby tak właśnie pozostało. Możliwe ,że kiedyś te krytyczne głosy dotrą do właściwych uszu choc pewno przy wielkim zdziwieniu jak w Kapitanacie na Helu- to Wy o takich rzeczach( obsługa i "jakość" marin) rozmawiacie w internecie??
Aga_gagaa_Proczka
Odpowiem jednocześnie i Tobie i Maćkowi.
Chamstwo o którym pisze to przypadki w których miałam alternatywne szczęście uczestniczyć
Nie chcecie usłyszeć słów jakimi zostałem potraktowany, gdy dwa lata temu o 2 w nocy przypłynąłem na regaty do Neptuna i stanąłem w jakimś Y-bomie a chwilę później przypłynął właściciel tego miejsca. I nie chodzi oto, że ktoś kogoś wyprosil z miejsca, bo ja przepraszając popłynąłem w inne, ale jak to zrobił. Mimo to nadal lubię przypływac do Neptuna. A może powinienem sie obrazić?
Toalety - naprawdę trudno w to uwierzyć, ale jeżeli jest tak jak piszecie to jest to rzeczywiście skandal.
drałowałam kawał drogi po zakupy bo bułki się w kiosku skończyły
A w Neptunie, Helu, Jastarni, Pucku, Władysławowie itd gdzie kupujesz bułki i wodę?
brak elementarnego zaplecza do gości mariny- choćby miejsca gdzie można usiąść.. pogadac ze znajomymi bez przymusu wykupywania kawy w sezonowych fast-foodach a jest to problem w przypadku choćby trzech łódek zaznajomionych , to brak miejsca do umycia naczyń to złożenia żagla bez przeszkadzania innym.
W bosmanacie jest kubryk, tam mozna usiąść i pogadać, zlew do mycia naczyń jest na zewnątrz, żagle składam na trawniku ( prawdę mówiąc nie wiem czy komuś przeszkadzam)
Co do Y-bomów...skoro konfitury sa w motorowodniactwie, to niech szanowna MArina sprzedaje sie jako Polska Stolica Motorowodniactwa
Ale tak właściwie to co chciałes przez to powiedzieć? Czy to zmieniło by coś w traktowaniu jachtów?Przecież wiesz, że jak tak dalej pójdzie to motopompiarze przykryja nas czapkami. W zeszłym roku w takiej Jastarni wszystkie Y-bomy były puste. W tym roku w weekend nie ma miejsc - połowa to motorówy. W Gdyni podobnie. I to jest biznes.
Tak jak pisałem poprzednio nie twierdzę, że wszystko jest OK i sam często walczę z "patologiami" w marinie , ale naprawde nie mam aż tak traumatycznych doswiadczeń związanych z Gdynią. ( muszę się do czegoś przyznac - nie cierpię Bydgoszczy, bo jak dawno temu byłem tam, to strasznie zmokłem i pani w zakładzie fryzjerskim nie chciała mi użyczyć suszarki i nakrzyczała na mnie, że zachlapałem jej podłogę)
Jezeli chodzi o miano "stolicy żeglarstwa" to swoje zdanie wyraziłem w pierwszym komentarzu ,a na temat umcyumcy odpowiedziałem Andrzejowi.
Mimo wszystko zapraszam do Gdyni
Pozdrawiam, Wiesiek
"Chamstwo o którym pisze to przypadki w których miałam alternatywne szczęście uczestniczyć
Nie chcecie usłyszeć słów jakimi zostałem potraktowany, gdy dwa lata temu o 2 w nocy przypłynąłem na regaty do Neptuna i stanąłem w jakimś Y-bomie a chwilę później przypłynął właściciel tego miejsca. I nie chodzi oto, że ktoś kogoś wyprosil z miejsca, bo ja przepraszając popłynąłem w inne, ale jak to zrobił. Mimo to nadal lubię przypływac do Neptuna. A może powinienem sie obrazić?"
Wiesiu, ale miejsce które zajelismy temu obcokrajowcowi było opłacone na miesiac z góry, a wskazał je nam pracownik mariny, oczywiscie na planie w biurze, bo przejsc mu sie nie chciało na keję.
"drałowałam kawał drogi po zakupy bo bułki się w kiosku skończyły
A w Neptunie, Helu, Jastarni, Pucku, Władysławowie itd gdzie kupujesz bułki i wodę?"
Zadna z tych miejscowsci nie krzyczy na całą Polske :"jestesmy Polska Stolica żeglarstwa"
"Co do Y-bomów...skoro konfitury sa w motorowodniactwie, to niech szanowna MArina sprzedaje sie jako Polska Stolica Motorowodniactwa
Ale tak właściwie to co chciałes przez to powiedzieć? Czy to zmieniło by coś w traktowaniu jachtów?Przecież wiesz, że jak tak dalej pójdzie to motopompiarze przykryja nas czapkami. W zeszłym roku w takiej Jastarni wszystkie Y-bomy były puste. W tym roku w weekend nie ma miejsc - połowa to motorówy. W Gdyni podobnie. I to jest biznes."
Wiesiu no ręce mi opadły. No jesli Marina chce nastawiac sie głownie na motorówy, to niech nie sprzedaje sie jako Stolica Żeglarstwa. Bo wprowadza ludzi w bład. Ma ku temu ograniczna infrastrukture. Wiekszosc miejsc przystosowanych do postoju jachtów pow. 8m są zajete przez rezydentów i tak przypływając z zewnatrz masz do wyboru falochron wschodni lub okolice Lotosa. A falochron wschodni to zaiste "stolica". Stań sobie tam kiedys na noc. Z reguły nie ma gdzie stanąc w y-bomach. Co cwanisi rezydenci wieszaj cume pomiedzy zeby im nie zajac miejsca. I efekt jest taki, przypływam w piatek w nocy, wszystkie meijsca "jachtowe" zajete lub zablokowane cuma. I wtedy albo koniuje sie na za krótkich "ygrekach" albo staje na Wschodnim. Tylko co to ma wspolnego ze "stolica"? To jedna wielka żenada.
PS. Pan bosman nie wyjdzie na keje pokazac ci gdzie stanąc, musisz rzezbic jachtem miedzy pomostami, zeby znalezc miejsce. Ale za to bosman zaraz zjebie cie ze nie zgłosiłes wejscia przez UKF. I dorzuci jeszcze o koniecznosci zaznajomienia sie z regulaminem Mariny PRZED wpłynieciem do niej. Miałem taki przypadek.
Maciek
ja nie twierdzę że Gdynia jest do.. pewnej części ciała.. mówię że sa mankamenty które mi przeszkadzają odbierać ją jako "stolicę". Nie ma u nas zresztą mariny do której nie można by sie przyczepić a przynajmniej nie te w których byłam osobiście ale i żadna z nich nie pretenduje do takiego miana. Neptun Stewa czy Górki maja tez swoje wady - to oczywiste . Aczkolwiek... kontenery w Gdańsku we wrześniu były okrojone do jednej działającej budki z WC i jednej działającej budki z prysznicami- natomiast przesympatyczna pani zajmująca sie tymi przybytkami potrafiła w miły sposób wytłumaczyć swoją firmę za ten stan rzeczy.. przepraszająco poprosiła o jeszcze chwilkę zwłoki żeby móc ogarnąć choć podłogę po poprzednikach, a czuwający nocą bosman- nie czekał aż podejdę do niego i zapytam czy otworzy mi po 2200 toaletę.. sam mi wskazał która jest do dyspozycji - zdążyłam po przejściu bramki dać krok w stronę damskich kontenerów...
W Neptunie bosman osobiście przecumował wiosłówkę bo na wskazane miejsce na przeciwnej stronie stwierdziliśmy.. " a czemu tak daleko?". W Stewie zawsze się pytają czy może kawy? albo herbaty?.. a gdy spędziłam tam pół dnia pracując przy łódce zainteresowano sie czy nie jestem aby głodna i zaprosili na gorącą pyszną zupę...
Naprawdę niewiele chęci trzeba żeby pokryć mankamenty.. trzeba tylko chcieć. Nawet gdy odgórne zarządzenia są nie do przejścia..to tak naprawdę wszystko zależy od ludzi.
Nie będę omijać Gdyni... ale nie będę tam tez wpływać z radością i ochotą-. Mam nadzieje ze kiedyś nadejdzie moment w którym się pozytywnie zdziwię... i wtedy na pewno to opiszę ))
Aga_gagaa_Proczka
Widzę, że pisząc o tym co mi się podoba a co nie w ulotce Mariny Gdynia wywołałem z lasu żale i pretencje do gdyńskiej Mariny jako takiej. Zapewne "wstępniak" Jerzego nie był tu bez winy, ale samych żali i pretensji musiało byc sporo, skoro tak się, z lekka tylko sprowokowane, gromadą wysypały...
Odczucia i żale - bardzo indywidualny to i emocjonalny temat - sam wolałbym trzymać się faktów. Takim faktem, który sprowokował mnie do napisania "newsa" było umieszczenie nieaktualnego od ponad roku opisu polskiego systemu stopni żeglarskich w użytecznej skądinnąd ulotce, przeznaczonej dla obcokrajowców. Podkreślę - omawiana broszura jest w całości angielskojęzyczna...
Co do pretensji wobec codzienności funkcjonowania mariny z punktu widzenia jej chwilowego gościa - to potwierdzam:
1. Toalety po 2200 dostępne na zasadzie "jak pan sobie w nocy znajdziesz ochroniarza to się pan z nim dogadaj, żeby wc otworzył"
2. Nieczynne są 2200 - 0700 prysznice.
3. Bramki na keję, w nocy - wg. słów przystaniowego (jakoś nie przechodzi mi przez klawiaturę słowo "bosman") "chyba będą otwarte, ale jak nie to trzeba czekać na obchód ochroniarza".
4. Prośba o pożyczenie, nawet za kaucją "przejściówki" do gniazdek marinowych (tam gdzie stałem były tylko duże gniazdka okrągłe) spowodowała reakcję "nieeee maaaa", ale zaraz zaoferował pożyczenie prądu b. uprzejmy pan motorowodniak, z jego wtyczki, po sąsiedzku.
Inne sprawy wymienione:
1. Umcyk wrześniowe nie było dolegliwe - ledwo do naszej kei dochodziło.
2. Wyrostków nijakich nie widzieliśmy szczęśliwie. Po pomostach poza załogami nikt się nie szwendał, za "małpy w zoo" nie robiliśmy.
3. Biurokracja - sprawę "deklaracji postoju" załatwilem stwierdzeniem że nie przyszedłem nic deklarować, tylko za postój zapłacić... Pan zrobił minę w rodzaju "jeeeszcze jeden" i z deklaracji zrezygnował. Pilnie co prawda wypytywał gdzie popłyniemy następnego ranka ale zadowolił się moją lakoniczną odpowiedzią w rodzaju "chyba do Pucka, albo od razu do Władysławowa..." Coś tam zaraz w jakąś księgę wpisywał - nie interesowałem się co...
4. Jest chyba gdzie umyć naczynia - tyle że pomieszczenie kuchenno - kubrykowe zamknięte na cztery spusty i trzeba znów szukać "ochroniarza co klucz ma"...
Teraz będzie refleksja natury ogólnej.
W Ronne, na Bornholmie (ilość jachtów porónywalna z Gdynią) jeden pan bosman sam (ewentualnie z pomocą nieletniego syna) kasuje, sprząta, wywozi śmieci, czyści toalety, suszarnię, pralnię, prysznice (wszystko czynne 24/24), w razie potrzeby naleje paliwa i poda progozę z internetu. W przerwach kosi trawę. Ma fajną, prostą robotę w jednym miejscu - taki np. bosman z Hasle (mniejsze od Gdyni - większe od Helu) jak skończy obsługę w swoim porcie to jedzie (samochodem albo rowerem) do Vang i do Hammerhavn - sprzątać, czyścić toalety, śmieci wywozic, kasować, kosić trawę, etc, etc...
Pytanie - ile osób zatrudnia Marina Gdynia?
Albo na Helu...?
Czemu w Pucku czuję się prawie jak na Bornholmie a w Gdyni po prostu nie?
Znaczy takie bardziej retoryczne są te pytania...
Jaromir Rowiński
Jeśli Gdynia ma aspiracje do bycia stolicą żeglarską to sugerują władzom miasta rozwiązanie problemu toalet. Dwa kibelki na kilkadziesiąt jachtów i kolejka żeglarzy przestępujących z nogi na nogę co rano to mało europejski widok.
A już najbardziej ciekawi mnie jak to możliwe, że w "stolycy" od co najmniej 4 tygodni z trzech prysznicy w toalecie męskiej działa jeden. Kierowniczka mariny, która siedzi w odległości 8 m od prysznicy (skądinąd miła i ładna Pani), z rozbrajającym uśmiechem mówi "Ale ja mam zgłoszoną awarię tylko jednego. Części są zamówione, ale musimy czekać". Kurcze żyjemy w XXI wieku, ludzie w kosmos latają a osoby zarządzające mariną nie są w stanie części do prysznica zamówić w kilka dni.
A niesympatycznego Pana tytułującego się „bosmanem” osobiście ochrzaniłem wczoraj po południu, gdy nie sprawdziwszy, że już zapłaciłem za postój zaczął marudzić, że nie zgłosiłem się do niego na UKF.
Pozdrawiam
Hubert Terentiew S/Y CULEBRA III
Szanowna Koleżanko i Szanowni Koledzy.
Dla mieszkańca Mrzeżyna i armatora jednostki stacjonującej w Rowach te porty będą ich "stolicą żeglarską". Jest to jasne i zrozumiałe. Ale przy generalizowaniu pojęcia żeglarskiej stolicy Polski weźcie pod uwagę też opinię "ludzi morza" z głębokiego śródlądzia. I zastanówcie się czym dla Krakusa, Rzeszowiaka, Ślązaka, żeglarzy rzeszowskich, lubelskich, bydgoskich, warszawskich i dolnośląskich jest Gdynia? A wywodząc się z wrocławskiego środowiska "rozdartego" między Gdynię i Szczecin-Śwonoujście obserwuję, że określenie stolicy żeglarskiej jednak jest kojażone z Gdynią.
Na koniec, nie bez znaczenia jest też nazwa portu macierzystego na rufach takich jednostek jak; Dar Pomorza, Dar Młodzieży, Zawisza Czarny, Pogoria, a i ... Błyskawicy. Też ubolewam nad wymienionymi mankamentami basenu im.M.Zaruskiego (!!!)
Lubiąc inne polskie porty i ich specyfikę, przemawia przeze mnie szowinizm wychowanka basenu jachtowego w Gdyni i ... nigdy Mikołajki nie będą dla mnie stolicą żeglarstwa. A biorąc pod uwagę masowość wyjść w morze, to stolica polskiego żeglarstwa jest obecnie w ... Chorwacji. Takie życie.
Pozdrawiam.
ws
i z tym naiwno -romantycznym babskim podejściem ...:) serdecznie pozdrawiam bo tak czy inaczej "stolica" Polskiego Zeglarstwa jest Bałtyk o!
Aga_gagaa_Proczka
tak czy inaczej "stolica" Polskiego Zeglarstwa jest Bałtyk
Rozumiem Twoje romantyczne podejście, ale bądźmy sprawiedliwi. Ilość jachtów i ilość żeglujących wskazuje raczej na Mazury, choć być może to nie po myśli niektórym. Ale czy musimy wyznaczać tą "stolicę"? Jakie to ma znaczenie?
pozdrawiam
Aga_gagaa_Proczka