Wygląda na to, że giżyckie kłopoty masztowe (patrz news GIŻYCKIE PRAWO - 29 marca) udało się zażegnać jeszcze przed sezonem. Raban został podniesiony słusznie, tyle że w ferworze protestu padło kilka zbyt mocnych słów. Nie, żebym rogrzeszał niewyparzone buzie rozwścieczonych żeglarzy, ale czasami i mnie ponosi, bo seria krzywd doznanych w ciągu ostatnich 4 lat chyba nie jest tylko przypadkowym, fatalnym zbiegiem okoliczności. Przy okazji konfliktu niespodziewanie okazało się, że dyrektor Zdanowicz jest właściwym facetem na tym fotelu, że jest gotów rozmawiać rzeczowo, że trafiają do niego rzeczowe argumenty. Na tym na razie poprzestanę - zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.
Janusz Kulpeksza relacjonuje i komentuje finał. Dziękuję serdecznie i polecam się na przyszłość. Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________
Witaj Jerzy,
Wesołego Jajka po Świętach. http://www.samoster.w.szu.pl/index.php?doc=51 Na stronie "Samosteru" jest odpowiedź Pana Dyrektora Zdanowicza w sprawie kontrowersyjnego przepisu lokalnego. Z odpowiedzi wynika, że przepis w tej części którą kwestionowałem będzie zmieniony. Innymi słowy "po cholerę jedliśmy tę żabę" tym bardziej, że przepis będzie w takim kształcie, jaki po ponad czterogodzinnej, miejscami ostrej dyskusji w styczniu tego roku konsultowaliśmy jako tzw "czynnik społeczny"- czyli Mazurskie Centrum Żeglarstwa w osobach Prezesa Mietka Konarzewskiego i mojej. Osobne podziekowanie "Samosterowi". Tą sprawą -drogą elektroniczną -zaintersowałem poza wieloma żeglarskim forami internetowymi m.in.: lokalne media (Gazeta Giżycka), Burmistrza Węgorzewa, trzy firmy czarterowe w Węgorzewie, Ministerstwo Sportu i Ministerstwo Infrastruktury. Reakcje ( o których ja wiem) były tylko ze strony www.kulinski.gdanskmarinecenter.com oraz www.sail-hp.pl (chociaż tam dyskusja zeszła generalnie na inny temat pomiędzy odwiecznymi adwersarzami) i jak wynika najbardziej skuteczna ze strony "Samosteru".
Pozdrawiam
Janusz Kulpeksza
PS. Mam nadzieję, że poprzez namieszanie w tej materii inspektorzy Pana Dyrektora Zdanowicza nie będą traktować mnie jak wroga publicznego numer jeden.
Całe zamieszanie wokół drutów dowodzi, że sparwa powinna być radykalnie rozwiązana. Jachty coraz większe, mazty coraz wyższe, w końcu będą się ledwo mieścić pod wysokimi liniami na Tałtach czy Nidzkim. To oczywiście, przesada, ale jest sposób na pogodzenie stron. Może być zachowane bezpieczeństwo pływania z jednej strony a wygoda żeglarzy z drugiej. Wystarczy poprowadzić linię WN pod dnem rzeki, jak to zrobił Ryszard Doa w Nowej Pasłęce. Na tamtej linii, 8 m nad wodą też zawiesił się jacht z Fromborka, kilka lat temu. Rysio przebudowywał obiekt na hotel, na rzece przygotowywał marinę, która obecnie funkcjonuje (w weekend majowy regaty).
Tylko druty były zawalidrogą. No, ale okazało się że można...
Warto więc podpytać go, jak do tego doprowadził i przenieść sparwdzoną metodę na Mazury. Oczywiście, sprawdzi się tylko w przypadku rzeki czy kanału ale problem rozwiąże, przynajmniej w kilku miejscach - tak można by zrobić np. na Pisie, by pływać do MOS-u, na Węgorapie właśnie...
Pozdrowienia, Piotr