Pamietacie ulubione powiedzenie nieodzałowanego Jurka Fijki? " Co o tym pomyśli Zenek z Grudziądza?" To był taki skrót myslowy - co na to środowisko ? No i mamy mail właśnie z Grudziądza. Nie od Zenka, ale od Andrzeja (dziękuję!).
Andrzeja Sikorskiego poznałem kilka lat temu na jesiennym, przyjacielskim, żeglarskim wieczorze autorskim – doskonale zorganizowanym w Grudziądzu przez Marka Kitzermanna (pozdrawiam!).. Wspominam ten pobyt z przyjemnością. Dobrane towarzystwo i zaskakująco dobrze zorganizowany ośrodek i przystań. Rozmowy zaczęliśmy od locyjek, a później oczywiście ześlizgnęliśmy się na „politykę”. Dziś otrzymałem mail od Andrzeja. Zawszem ciekaw, co „zwyczajni” żeglarze myślą o tym wszystkim co się zdarzyło w tym roku i jak to widzą dalej. Wypada mi oświadczyć, że i w tym przypadku zadnego judzenia*) się nie dopuściłem :-) Pozdrawiam żeglarzy z Grudziądza !
Klik dla Andrzeja
Kamizelki (wystarczy po jednej dla każej/każdego) i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_____________________
*) judzić - wg . Słownika PWN - namawiać do złego, podburzać, podszczuwać.
_________________
Witam Don Jorge!
Gratuluję witryny to majstersztyk, zawsze duża dawka wiadomości i to tyle lat - tak trzymać.
Ale do rzeczy - patenty i liberalizacja.
Najpierw patenty. Ostatnia zmiana patentów jak wiemy była w 2006r. (Dz. U. 105). W sumie na dzień dzisiejszy mamy tych patentów ~20. Stare nie mogły być i nie były likwidowane i słusznie. Chyba nie ma takiego kraju na świecie a w Europie na pewno z tyloma patentami. Ten ostatni system jest chyba najgorszy. Można po 600 godz. pływania uzyskać stopień sternika morskiego a po następnych 600 godz . - stopień kapitana (spełniając przy tym dodatkowe warunki) bez egzaminu. W tym czasie można jeśli się chce uzyskać taki zasób wiedzy i umiejętności do kierowania jachtem, że egzamin to "małe piwo" lub te godziny "przespać" w koi i wówczas wiedzy może być za mało.
Widząc te nasze ułomności "dobrzy" ludzie z zagranicy chcąc nam pomóc oferują różne certyfikaty , stopnie swoich krajów, stowarzyszeń itp i o dziwo są one u nas akceptowane jak RYA, ISSA i inne. Jestem mocno zdziwiony czy nas rzeczywiście nie stać na własne lepsze lub równorzędne patenty z tymi zagranicznymi. Chyba aż tacy nieudacznicy nie jesteśmy.
Lansowany ostatnio u nas np. certyfikat RYA przyjmowany z zachwytem w porównaniu z jacht. kpt. ż. w. nie wymaga większej wiedzy za wyjątkiem niektórych szkoleń i dyplomów STCW`95. Egzaminy te nie były łatwe. Na tych egzaminach był zawsze przedstawiciel administracji morskiej nierzadko w randze kpt. ż. w. i opinie były zawsze pozytywne.Stawiając sprawę jasno
uważam, że powinno się uzyskać patent RYA przez nostryfikację i odwrotnie a nie przez dodatkowe egzaminy.
Może niedługo dobrzy ludzie z Francji, Niemiec, Japonii, Australii itp. podrzucać nam będą swoje patenty a my potulnie będziemy je przyjmować, tego nie mogę pojąć.
Na PZŻ nie ma co liczyć, oni na dzisiaj prawnie i z urzędu sprawują nadzór nad tymi patentami a z boku lub w drugim pokoju załatwiają patenty ISSA i RYA, toż to chyba nie poważnie. Dla przykładu mamy w Polsce dwie uczelnie morskie w Gdyni i Szczecinie. Tam absolwent po odpowiednich stażach, dodatkowych kursach i oczywiście egzaminie przed administracją morską otrzymuje dyplom kpt. ż. w. który jest uznawany u armatorów ( ewentualnie nostryfikowany ) i wysoko ceniony. Administracja morska ( Urzędy Morskie ) o ile mi wiadomo nie wydaje japońskich, amerykańskich i z innych krajów dyplomów kapitańskich.
Może SAJ, Neptun, Samoster, PFŻ, Bryfok itp. utworzą odpowiednie gremium które, opracuje odpowiednie patenty lub przywróci te stare i które nie będą zmieniane co dwie kadencje PZŻ. I jeszcze jedna moja taka uwaga tej procedury nie może prowadzić PZŻ.
A teraz sprawa druga - liberalizacja w pływaniach żeglarskich. Wszystkie obecne i poprzednie patenty mówiły i mówią, że właściciel takiego a takiego patentu ma prawo do prowadzenia jachtu o powierzchni ożaglowania do ......, lub długości kadłuba do ...., bo komisja egzaminacyjna na odpowiedni patent stwierdziła, ze w/w żeglarz posiada takie wiadomości i umiejętności i to jest słuszne stwierdzenie. Ale jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, że w Dz. U. PR. państwowym dokumencie będzie klauzula , że do prowadzenia np. jachtu do 10 m długości w odległości do 20 Mm do portu schronienia na morzu i na śródlądziu w pływaniach rekreacyjnych nie są wymagane patenty.
Tu nie ma sprzeczności tak jest w wielu krajach o bogatych tradycjach żeglarskich i to zdaje egzamin. Natomiast czy klub lub firma czarterująca wypożyczy żeglarzowi bez uprawnień jacht to jest już ich sprawa. Tak samo może postąpić ubezpieczyciel.
Uważam, że mogą być polskie patenty i margines tolerancji na bezpatencie. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Sam takie bezpatencie popieram.
Don Jorge - przepraszam Cię za te przydługie przemyślenia, ale jeśli znalazłeś chwilę czasu na przeczytanie to dziękuję.
Pozdrawiam
Andrzej Sikorski
postaracie się wyjaśnić jaka to siła sprawcza nakazuje "zatroszczyć" się o patenty? Co w nich tak niesamowitego, że bez nich żyć nie możecie?
j.w
Jak dla mnie p. Andrzej może pływać swoim jachtem gdzie chce i jak chce, i nie widzę powodu, żeby ktoś inny miał się tym zbytnio interesować. Jak będzie pływał cudzym, to będzie to problem właściciela jachtu, cały czas nie mój (czy choćby członków SAJ czy Bryfok).
Mam nadzieję, że liczba wypłynięć i powrotów u p. Andrzeja będzie się zgadzać co do sztuki, że sam zadba o to, by tak było, a czy uczyni to przez system kursów, ucząc się od kolegów klubowych albo rodziny, a może z książek i praktyki własnej - to przecież Jego decyzja.
Oczywiście na przeszkodzie stoją istniejące dwa patenty (żeglarz i sternik jachtowy), ale po pierwsze, nie tak trudno je zdać, po drugie - SAJ przecież cały czas wnioskuje o możliwość żeglowania bez zezwoleń, prawda? No, jeżeli p. Andrzej planuje kupić jacht powyżej 12 metrów, to moje gratulacje i na przeszkodzie stanie trzeci patent...
Zamiast martwić się tematem niedostatecznej regulacji spraw patentowych, po prostu róbmy swoje. Trzeba zdobywać wiedzę i praktykę. Patenty nie mają większego znaczenia. Jeżeli będziemy mieli wiedzę i praktykę, wrócimy do portu bezpiecznie. Jeżeli zastąpimy ją patentem, wygrawerują nam jkżw lub inny skrót na nagrobku przez nazwiskiem, tylko po co nam to?
Patent jako rodzaj zezwolenia - nie. Patent jako rekomendacja wydawana przez wystawcę dokumentu - tak. Miejmy nadzieję, że uda się do tego stanu doprowadzić. Ale nadal, jako armatorowi, mi taka rekomendacja mojej osoby na moim własnym jachcie jakoś nie jest potrzebna.
Chociaż, chociaż... może by jakiś egzamin on-line zrobić? Dla samosprawdzenia? Kiedyś dla sprawdzenia postanowiłem zrobić test na prawo jazdy, oblałem, zawstydziłem się i zacząłem się uczyć ponownie. Powtórka z MPDMów przed sezonem nie byłaby chyba zła. A może warto by wynająć salę, znaleźć odpowiedniego wykładowcę i urządzić sobie kolokwium z komentarzem? Byliby chętni?
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Panie Andrzeju
Pisze Pan "mogą być polskie patenty i margines tolerancji na bezpatencie". Pisze też o 20 milach. Więc znowu kreski na wodzie? A jeśli popłynę 25 mil, to jakie konsekwencje? A gdy sztormując znajdę schronienie dopiero za Bornholmem, to mam się tłumaczyć z tego? Komu?
Jeśli nie podoba się komuś obecny system stopni, to niech go zmienia. Jeśli chce zdawać na RYA, to chwała mu - może dowie się czegoś nowego i opowie o tym u Jurka? Jeśli któryś z członków naszych stowarzyszeń otworzy szkółkę wydającą jakieś certyfikaty, to możemy mu życzyć, aby jego kwity miały świetną renomę i nawet pomóc - ale nigdy nie zgodzimy się, aby były obowiązkowe, nawet dla członków naszego Stowarzyszenia.
Powiem cynicznie: jeśli patenty są obowiązkowe, to dla mnie PZŻ może wydawać kapitańskie po dostarczeniu zaświadczenia, że ktoś przepłynął jako załogant z Gdyni na Hel. Tym systemem zbliżymy się do bezpatencia, bo wszyscy żeglarze będą kapitanami ...
Mnie, i wielu innych, nie interesuje zawodowe żeglarstwo. Nie zamierzam zawodowo wozić Anglików czy Amerykanów, więc dlaczego mam interesować się problemami tych osób, które chcą uprawiać ten zawód? Jaka to różnica dla przyjemniaczków, czy zawodowcy ukończą kurs PZŻ, Szkołę Morską lub Akademię MW?
Zresztą - Jacek Kijewski wszystko to lepiej wytłumaczył ...
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając