Już myslałem, że po wszystkim, czyli że LOK wreszcie został odstawiony od cycka, czyli że upadł. Tyle firm upada, a cos takiego nie tylko żyje, ale jeszcze próbuje gryźć po kostkach. Armia zredukowana do minimum. Wkrótce już tylko zawodowa, a LOK... żyje. Niewiarygodne ! Oba trójmiejskie żeglarskie kluby kiedyś zaanektowane przez to anachroniczne stowarzyszenie jak ognia unikają literek LOK. Po prostu wstyd. Zwłaszcza jak się popatrzy do jakiego stanu ośrodek i jachty w Jastarni doprowadzono.
A co do Blooma, to moge was zapewnić, ze skippet tego Cartera - Adam Dawczak-D ębicki jest żeglarzem kompetentnym. Nie wypada, ale zeznam - był nawet laureatem "Nagrody Kulińskiego" 3 lata temu. Za co ta nagroda? Za ambicję i dobrą robotę morską. Natomiast wypadki morskie napewno nie zdarzają się w świetlicy klubu LOK w Lęborku.
A tymczasem prowincjonalny, lęborski LOK... ale nie wybiegajmy przed Autora korespondencji - Ryszarda Litwina.
Tu klik dla Ryszarda (wszyscy!)
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
PS. A tak na marginesie - ten Cobra, to kto taki ? Jakis ekspert moze ?
_______________________
Czas Apokalipsy wg Cobry i innych
Witaj Don Jorge.
Don Jorge jestem od ponad roku systematycznym „czytaczem” Twojej strony. Smugę cienia przekroczyłem już bardzo dawno. Dzisiaj to raczej zbliżam się do smugi mroku. Śledzę losy liberalizacji przepisów regulujących przyjemnościowe pływanie pod żaglami.
Podzielam wszystkie rozsądne argumenty, ale i obawy zwolenników liberalizacji. Myślałem, że nic mnie już nie zdziwi, ale w niedzielę zajrzałem na stronę klubu LOK w Lęborku. W bardzo zamierzchłych czasach byłem jego czynnym uczestnikiem stąd moja ciekawość. No i wkurzyłem się.
Proszę zobaczyć w jaki sposób zaprezentowano „Bezpatencie do 7,5m”. Mówi się przecież, że jeden obraz/zdjęcie mówi więcej niż 1000 słów. Proszę też zwrócić uwagę na tekst zwłaszcza poniższe cytaty:
„Liberyzacja przepisów dotyczy tylko tych którzy pływają własną łódką - na własne ryzyko....”
„Tacy zwykle dbają o swoje pieniądze i chyba z tego założenia wyszedł nasz "wspaniały sejm".
„OC będzie tak wysokie, że kto je zapłaci nie mając uprawnień?. Warto będzie je robić. Bez ubezpieczenia, jach zlicytuja w przypadku zderzenia.”
Czy to można w jakiś sposób skomentować. Ręce opadają..Ehhh… Jednym z argumentów przeciwników liberalizacji jest to, że obywatele Szwecji, Danii, Wlk. Brytanii to z mlekiem matki wysysają umiejętność żeglowania itd.. Mam jakieś czarne przeczucie graniczące nieomal z pewnością, że z tym mlekiem matki to sporo z nas Polaków wyssało chyba poddaństwo i uległość wobec jakiejkolwiek „wadzy”, urzędu, wcześniej tzw. „komuny”. Tak chciałbym nie mieć racji w tym względzie.
Wydawało mi się, że to moje pokolenie należy prowadzić przez pustynię tak długo aż umrze ostatni pamiętający czasy niewoli „………”. Ale widzę, że są następcy tych z mojego pokolenia, którzy chyba nic nie rozumieją z otaczającej ich rzeczywistości.
Może przeszedłbym do porządku dziennego nad tym newsem ze strony LOK ale nie zgadzam się na tak fałszywą prezentacją tego co się wydarzyło w tym roku w przepisach,
Kuriozalne jest stwierdzenie „Tacy zwykle dbają o swoje pieniądze”… Rozumiem, że niejaki Corba to nie dba o swoje many. Czyli wg Corby nie jest trendy ten co dba o swoje pieniądze. Cholera, wzrastałem w czasach kiedy też wszystko „było nasze i państwowe” i trendy było nie dbanie o swoje interesy. To nie były ciekawe czasy.
A dlaczego ta krótka notka została zilustrowana wysztrandowanym Bloom’em.. Z równym powodzeniem można ją było zilustrować np. zdjęciem mariny z kilkoma setkami jachtów. A czemu „Bloom” no to idźmy za linkiem z końca newsa…
http://www.morze.wilczur.dt.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=65&Itemid=52
Powyższy link to sprawozdanie a może przedrukowany stenogram z obrad Senatu.
Przewińmy go w dół do pamiętnej wypowiedzi Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu Arnolda Masina, cyt. „Otóż, kiedy ta ustawa była jeszcze w Sejmie, zdarzył się na Morzu Bałtyckim wypadek. Żaglówką długości bodajże 8 m pływało dziesięć młodych osób. Zawinił chyba brak doświadczenia prowadzącego ten jacht.”
Przewińmy go jeszcze niżej i cóż tam czytamy: cyt.
„Kilka słów wyjaśnienia odnośnie wypadku na morzu z udziałem jachtu który prowadziły osoby niekompetentne:
BLOOM na litewskim brzegu”
Autor witryny www.morze.wilczur.dt.pl powołuje się na źródło informacji o Bloom’ie
źródło: http://www.zagle.com.pl/?menu=lista,wiecej,5496 zajrzyjmy więc na stronę Żagli nic tam nie znalazłem o osobach niekompetentnych prowadzących Blooma.
Don Jorge może ktoś zna prawdę o Bloomie. Stwierdzenie, że Bloom’a prowadziły osoby niekompetentne wydaje mi się dużym nadużyciem. A wykorzystanie historii Bloom’a do ilustracji skutków ustaw liberalizacyjnych jeszcze większym nadużyciem. Wymagane patenty to na nim raczej mieli. Jakoś cała ta sekwencja tekstów przytoczonych powyżej skojarzyła mi się ze sprawą co prawda innego kalibru ale tak mi jakoś zabrzmiało w pamięci „…i czasopisma…”
Acha i proszę jeszcze zwrócić uwagę na jedno zdanie cyt. „OC będzie tak wysokie, że kto je zapłaci nie mając uprawnień?. Warto będzie je robić”. Wydaje mi się, że niejaki Cobra jednak może dbać o swoją kasę i swojego otoczenia.
A szkolenia wg mnie? Oczywiście TAK. Zdobywanie i poszerzanie wiedzy wg mnie? Oczywiście TAK. Zdobywanie doświadczeń, praktyki wg mnie? Oczywiście TAK. Zdobywanie uprawnień? Hmmm tu mam wątpliwości. Uprawnienie to przecież „zezwolenie na coś” czyli kwit. Wg KW LOK w Lęborku kwit wydany przez nich gwarantuje niższe składki ubezpieczeniowe? Ma moc.. oj ma.
I jeszcze jedno. Bezpatencie „dotyczy tylko tych którzy pływają własną łódką - na własne ryzyko....” A figę. To nie jest prawda ale gdyby nawet była. Czyli co? Ci co pływają na łódkach nie swoich to pływają na ryzyko czyje ??? . No właśnie czyje.?. Może pływają na ryzyko KW LOK w Lęborku?
No i to ferowanie wyroków o licytacji jachtu. Dziecinada. Tyle dowiedziałem się o bezpatenciu i dlaczego mamy zdobywać uprawnienia z witryny KW LOK w Lęborku.
Zakładajmy kamizelki.
Pozdrawiam takich co zwykle dbają o swoje pieniądze i tych pozostałych też.
Ryszard Litwin
warchoł i oszołom
I widzimy tutaj typową półprawde, za szerzenie której karać się powinno bardziej niż na kłamstwo.
Bo kłamstwo jest jednoznacze a półprawda ... to taki stek niedopowiedzeń, pisanych na użytek autora i wprowadzających czytelników w niedopowiedzianie błędną ocenę skutkujący kompletnie wypaczoną rzeczywistotością.
Tak sie buduje obraz działań i ocen nie majacych nic wspólnego z realizmem.
Bo to, że w takiej np. Szwecji ok. 8 mln jednostek pływa w większości bez obowiązkowych certyfikatów kompetencji i obowiązkowych przegladów i rejestracji tego juz się nie wspomina - i oni wcale nie wyssali tego z mlekiem matki tylko przepisy te odziedziczyli po przodkach i ... logice.
I nie ginie ich tam na morzu więcej w RP...
Pzdr
Kocur
"Bo to, że w takiej np. Szwecji ok. 8 mln jednostek pływa w większości bez obowiązkowych certyfikatów kompetencji i obowiązkowych przegladów i rejestracji"
W Szwecji jest dokładnie 8 873 052 mieszkańców i oni pływają 8 milionami jachtów?????
http://www.szwecja.pl/szwecja_w_pigulce
Pozdrawiam
KrzysztofMam wrażenie Krzysztofie, że szukasz zwady...
Popełniłem typowo czeski błąd i to widać gołym okiem a jachtów w Szwecji pływa ok. 600 tys.
A może odniósłbyś się do tematyki wątku głównego ?
Ciekaw jestem co tym razem będziesz miał do powiedzenia...
Kocur
Korzystaj z oficjalnych źródeł aby czytelników nie wprowadzać w błąd. Takim źródłem jest na przykład szwedzka ambasada w Warszawie. Nie wiadomo iloma jachtami pływają Szwedzi. Według statystyk 1,1-1,2 mln łódek. Posiadam 3 łódki i znam kilka osób którym się nie przelewa (jak mi) i ktore posiadaja zarówno motorówke i żaglówkę. Stąd niebywała ilość łódek.
Wczoraj zadzwoniła do mnie córeczka z pretensjami że podczas pobytu u polskiej babci przeczytała wiele polskich gazet w których zwracała uwagę na informacje o Szwecji. Otóż dziecko jest oburzone ilością przeklamań i pomieszania faktów. Stwierdziła że rzadko która informacja o Szwecji zgadza się z rzeczywistością. Fakt, który nieśmiało potwierdzam. Nie rozumiem dlaczego tak jest lecz córeczka nie myli się. Najbliższym choćby przykładem są tutaj podawane informacje wraz ze źródłami. Jak masz problem ze znalezieniem wiarygodnego źródła zapytaj mnie albo lepiej sam poszukaj, ale właściwego.
Dodam jeszcze że szwedzccy żeeglarze sporo się kształcą mimo braku wymagań certyfikatów kompetencyjnych. I tak w jednym z moich klubów mniej wiecej połowa członków posiada formalne kwalifikacje odpowiadające stopniowi polskiego kapitana. Być może jest to wyjątkowy klub, ale nie sądzę. Właśnie "zmusili" mnie do udziału w kursie mimo że dawno temu uzyskałem certyfikat. Myślę sobie że nie zaszkodzi przed emeryturą oświeżyć wiadomości z nawigacji. A co mi tam! A Ty, Kapitanie Kwaśniewski, kiedy ostatnio przepowiadałeś lekcje z nawigacji. Gdzieś słyszałem żeś miał kłopot z trafieniem między wyspy z granitu i podobno trafiłeś jedną z nich?
prosty żeglarz ze Szwecji gdzie zamiast złocistych plaż natura rozrzuciła twarde głazy
2. Gdzieś już pisałem że wyciąganie spraw z życiorysu mojego lub jakiejkolwiek innej osoby nie jest merytorycznym argumentem w żadnej dyskusji.
Kryzsytof
Bloom był jachtem prywatnym i strata jachtu powinna boleć wyłącznie jego właściciela. Ewentualnie ubezpieczalnię.
Natomiast LOK za krzywdę, którą wyrządził Zaruskiemu, który jest jachtem - pamiątką historyczną i dobrem narodowym, powinien wstydzić się odezwać do końca swojego istnienia. LOKowi wolno jedynie przepraszać. Za zniszczenie (zbudowanego za państwowe pieniądze) COS LOK Jastarnia. Za Wiatr. Za Wielkopolskę. Za Zaruskiego.
LOK jest typowym przykładem złej woli, złej roboty, marnotrawstwa. Jest doskonałym przykładem do wykładu "jak nie powinna działać organizacja żeglarska". Nie mają prawa wystawiać komukolwiek ocen.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Zaiste ciekawa teoria.
Dodaję iż Lębork to też była "Polska A"
Krzysztof
"za grupę działaczy z trójmiasta, którzy są temu winni ma odpowiadać cała organizacja"
Wiesz - w Trójmieście są tacy co działają w LOK-owskich klubach żeglarskich - w GKM im Zaruskiego na gdańskich Stogach i w Gryfie w Gdyni. Specjanie się przy tym swoją LOK-owską prowiniencją nie chwalą, po prostu żeglują, dbają o sprzęt, przystanie, po prostu od lat "daja radę" całkiem nieźle...
Możesz przybliżyć, czemu są wg. ciebie winni "działacze" tych trójmiejskich klubów?
Zwłaszcza ciekaw jestem, dlaczego uznajesz "trójmiejskich" działaczy winnymi zniszczenia ośrodka w...Jastarni, no i co mają według Ciebie wspólnego "działacze z trójmiasta" z doprowadzeniem "Gen. Zaruskiego" do obecnego stanu?
BTW - co Ty zrobiłeś abu "Zaruski" kiedyś jeszcze żeglował...?
A może tak sobie tylko pieprzysz bez specjalnego zastanowienia, jak zwykle...?
JR
Proszę nie czytaj między wierszami
Krzysztof
Podpowiem - ten Zarzad nie jest w Trójmieście, tylko w Warszawie...
Będziesz miał blisko - to też na Chocimskiej.
To musi być jakaś feralna ulica...
Jak już odwiedzisz kolegów działaczy z bratniej organizacji, to spytaj ich kto odpowiada za ośrodek w Jastarni?
I kto jest właścielem "Gen. Zaruskiego"...?
Możesz też użyc googla i poszukać cytatow
Zarządy terenowych jednostek organizacyjnych Stowarzyszenia, dyrektorzy biur oraz kierownicy zakładów głównych i oddziałów prowadzących działalność gospodarczą, sprawują zarząd zwykły wydzielonym majątkiem Stowarzyszenia, na warunkach i w zakresie określonym przez Zarząd Główny.
Jednostki organizacyjne prowadzą działalnosć gospodarczą, finansową oraz rachunkowosć zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz uchwałami Zarządu Głównego i jego Prezydium, a także wydanymi na ich podstawie zarządzeniami Prezesa.A propos o$rodków, jak tam Trzebież ?
JR
Krzysztof
Tak dla ścisłości - GRYF już nie jest klubem LOK-owskim. Wypisał się ze struktur LOK-u, co wcale nie było łatwe.
Pozdrawiam
Tomasz Konnak
...wystarczy tylko odświezyć pamięć:
http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=375&st=0&fload=1
Ja jak zwykle pod prąd, chociaż, szczerze mówiąc LOK jako organizacja, jego losy dawne i obecne niewiele mnie obchodzą w przeciwieństwie do licznych tutaj "pochylonych" "zainteresowanych" i dobrze poinformowanych". Co kto wypisuje na swojej witrynie internetowej to jego sprawa, wszak mamy demokrację. Natomiast drudno przejść do porządku i nie skomentować jeżeli ktoś wypisuje bzdury.
Wiatr - łódka na której zdawałem manewrówkę na stopień sternika, coś koło roku 1976. O ile mi wiadomo przekazana do Jastarni z Gdańska w zamian za Cartera, który pływa do dzisiaj i ma się nieźle. Jastarnia jako ośrodek szkoleniowy dostała w tych czasach dwa cartery, z których jednego zamieniła na jacht mający służyć do manewrówki, z założenia jacht wyeksploatowany i nie nadający się do dalszej żeglugi. W Trzebieży za takie coś robiły Conrady II i nieodżałowanej pamięci "Jaskółka". Ślad po nich nie został, jedyna wina LOKu w Jastarni, to to, że nie porąbał Wiatra na opał wtedy kiedy był jego czas, to znaczy dobrze licząc dziesięć, co najmniej lat temu. Co więcej, dziesięć lat temu udało się nawet Wiatra sprzedać jakiemuś naiwnemu. Nie wiem co było bardziej nieodpowiedzialne - wciskanie wraka entuzjaście, czy nie zdekapitalizowanie go we właściwym czasie.
Wielkopolska - jacht sosnowy z 1962 roku. Przygoda mojego życia kiedy coś koło 1997 roku szot kliwra wszeklowany w przechodzące na wylot przez pokład ucho wyrwał to ucho razem z okolicznym pokładem, zostawiając bardzo filmową dziurę na wylot przez którą woda lała się strumieniami. Następnego roku całkowicie wymieniono pokład natomiast nie wymieniono kadłuba, bo trzeba by zbudować cały jacht na nowo. Znamy takie przykłady, ja znam dwa, może trzy, ale jakim kosztem. Po czterdziestu latach może to warto robić z kadłubem mahoniowym, dębowym czy modrzewiowym, ale nie z sosnowym. Że Wielkopolska stoi jak wyrzut sumienia? Stoi, byc może rzeczywiście można było ją przeciąć na pół dostosowując ja do roli bufetu jak to zrobiono z innymi jachtami w innych klubach, ale może trudno by było znaleźć bar na taki bufet. Ile w takiej "Stali" np. pływa jachtów czterdziestoletnich?
Generał Zaruski - a, tutaj to już wiem dokładnie kto mu zrobił dobrze. Zaruski ma dzisiaj lat sześćdziesiąt osiem, niemal dokładnie w tym wieku Dar Pomorza uwiązano na sznurku i zachowano w roli muzeum. Zaruski stoi rozebrany do imentu na slipie we Władysławowie. Są precedensy - taki "Głowacki" np. w tej samej stoczni, który zjechał na wodę po znacznie dłuzszym remoncie. Daj Panie Boże, to dębowy kadłub z dobrego polskiego dębu. Zaruskiego zgubiła chciwość, naiwność i ludzie "dobrej woli" dostatecznie ekspresyjnie wołający o sprawiedliwość dla pamiątki narodowej. Chciwość, naiwność i głupotę być może dało by się obejść i statek pływałby pewno do dzisiaj. "Faktów prasowych" obejść się nie dało. Skoro mamy wolną prasę to nic nie stoi na przeszkodzie by byle głupek pisał co mu ślina na język przyniesie o wstydzie i pijakach. Sądy są obroną ilozoryczną gdzie zawsze wygrywa ten którego stać na lepszego adwokata a rzucona publicznie potwarz jest niezmywalna.
LOK? Cóż LOK, w poprzednim systemie, w którym nie było dobrych rozwiązań wyszkolił masę ludzi na kierowców, żeglarzy, płetwonurków, szybowników, takie były jego satutowe zadania. Że nie przetrwał zmiany systemu? I chwała Bogu, ze nie przetrwał, na co komu dzisiaj masowa organizacja paramilitarna? Że mają jeszcze te swoje piętro na Chocimskiej? Mają, nic ciekawego, standard PRLowski, tak samo zresztą jak i piętro wyżej. Że ludzie coś tam dobrego robią w rozmaitych klubach, które pozostały, bardzo dobrze, legitymacja klubowa jak i każda inna. Że niektórzy mielą ozorami po próznicy? Nie oni jedni, co to w końcu kogo obchodzi?
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
A to muszę skomentować:
Jeśli LOK pozbył się "Wiatra", to może mu chwała za to,jesli nie porąbał "Wielkopolski", to druga chwała. JA widzę to co sfotografowałem plus "ogólby stan" hektarów gruntu wzdłuż połowy portu.
"Dar" w wieku zbliżonym do "Zaruskiego" stał się muzeum ale stalowe kadłuby samniej trwałe niz drewniane, a po za tym tam czynnikime decydującym było niespełnianie wymogów konwencyjnych. Może "Zaruskiego" też byłoby lepiej przeciąc na pół i zrobić bufet? A przypomnę dematerializację "Krasickiego" - też w rękach LOK-u.
Niestety LOK przetrwał zmianę systemu! Gdyby nie to nie miałbym potzreby ani szansy teraz pisac tego posta...
No i już na koniec: kto i co zaszkodxziło "Zaruskiemu"? Ciągle słysze jakieś sugestie, napomknienia... KTO i CO? - czy odważy się ktoś kawę na ławę?
Panie Andrzeju,
nie wmawiaj mi dziecka i chęci przerąbania na pół Zaruskiego, bo nic takiego nie napisałem.
Wielkopolska była do wzięcia, może jeszcze jest, nie wiem od paru lat straciłem z tym kontakt. Wiem, że interesowało się nią kilku poważnie zainteresowanych, żaden w koncu nie reflektował. Jacht, kiedy przestał pływać miał dokładnie czterdzieści lat, co roku był hangarowany i remontowany. Na placu znalazł się w roku 2003, co tak nawiasem mówiąc było odpryskiem sprawy Zaruskiego. Masz jakiś koncept co zrobić z Wielkopolską? Prócz pustego rozdzierania szat? I wołania o pomstę do nieba, to nic nie kosztuje, w przeciwieństwie do inwestowania w zdekapitalizowany wiekiem jacht.
Nie napisałem poprzedniego posta w obronie Zarządu Głównego LOK (bo to bezpośrednio pod Zarząd Główny podlegała Jastarnia) i mam o LOKu zdanie podobne zapewnie do Twojego. Co innego jest jednak zarząd LOKu taki czy inny, a co innego są jachty i ludzie z nimi związani. Udawanie, że Jastarnia i LOK nic dla polskiego żeglarstwa, prócz samego zła, nie znaczą jest nonsensem. Takim samym zresztą jak ubolewanie nad losem Ramblerów, które tam cumowały w latach siedemdziesiątych - ubiegłego wieku, dodajmy od razu.
Masz rację, kadłuby drewniane są mocniejsze od stalowych; najlepszy przykład w Sztokholmie, nieprawdaż? A bez żartów, Zaruski jest na najlepszej drodze do podzielenia losów Krasickiego, powiedziłbym, że nawet scenariusz jest prawie taki sam, tyle, że tym razem ZG LOK bronił się przed tym rękami i nogami, prawdę powiedziawszy nikt, z zadnej strony, nie dał mu szansy.
Piszesz, że same niedomówienia. Bo po pierwsze tak naprawdę to mało kto wie, a po drugie jak się czegoś nie da udowodnić to jest to tylko pomówienie, a od pomówień jest magiel a nie poważna strona internetowa o żeglarstwie.
Oój adres e-mail to tatajarek@poczta.onet.pl
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Dzieci nie wmawiam, są inne "technologie" robienia dzieci :)
Nie potępiam w czmbuł calej historii i działalności LOK i LPŻ - także kawałek historii żeglarskiej mojej rodziny jest związany z tym ośrodkiem. Potępiam obecnie istniejącą pseudoorganizację. I na tym zakończmy, bo to, jak pisałem w innym temacie, polemika bez wartości intelektualnej.
A co do "Zaruskiego" - napiszę na priv!!! Dziękuję!
Był - nawet zdawałem tam na żeglarza i sternika jachtowego w 1967 roku. Gimnastyka poranna w postaci wiosłowania na DZ-tach i bardzo ograniczone możliwości nauki nawigacji morskiej. Rejs DZ-tami do Rucianego ... Pomyśleć, że w tamtych czasach wodę na zupę brało się z jeziora a jachtów było tyle, że we wrześniu starzy bywalcy po żaglu na horyzoncie rozpoznawali kto płynie ... Co do kadry to chyba brak było mocnych indywidualności, bo nikogo nie zapamiętałem. Dotąd nie potrafię zrozumieć dlaczego na "Wodniku" instruktor (kawał chłopa) tak dobierał żagle, że mało kto miał dość siły, aby utrzymać rumpel przy silniejszym wietrze?
KWŻ-ta z giżyckiego LOK-u spotkałem po dwóch latach, gdy w Trzebieży zdawałem na morsa. Też na tym samym stanowisku. Gdzieś plączą się jeszcze zdjęcia z tamtego okresu.
Pozdrowienia z Ustki
"W jednym roku" - spodziewałem się tej wątpliwości. Po prostu przyjechałem na egzamin na żeglarza, zdałem go i zostałem na kursie sterników, który też zdałem. Oczywiście nie wolno było "robić" dwóch stopni w jednym roku, więc patent sternika wystawiono dopiero w następnym roku; żeglarz od 01. 09. 1967, sternik od 04.01. 1968 roku. Ot i całe wyjaśnienie.
Edward Zając
To niechybnie przez brak takich kolorowych budyneczków z figlarnie wygiętym daszkiem i drogowskazem w postaci masztu zwieńczonego hakowatym dziobem (ach, jakie to nieszczęście że jeden z takich drogowskazów zawalił się podczas wichury w Mikołajkach ;-( ) nie było gdzie zatankować wachy do "Wietieroka" czy też Dęby DE-6, i w pocie czoła odbywać galery na DZ-cie podczas rejsu do Rucianego... :->
Pozdrawiam hermetycznie (z drzewa)
Tomek Janiszewski
Był - nawet zdawałem tam na żeglarza i sternika jachtowego w 1967 roku. Gimnastyka poranna w postaci wiosłowania na DZ-tach i bardzo ograniczone możliwości nauki nawigacji morskiej. Rejs DZ-tami do Rucianego ... Pomyśleć, że w tamtych czasach wodę na zupę brało się z jeziora a jachtów było tyle, że we wrześniu starzy bywalcy po żaglu na horyzoncie rozpoznawali kto płynie ... Co do kadry to chyba brak było mocnych indywidualności, bo nikogo nie zapamiętałem. Dotąd nie potrafię zrozumieć dlaczego na "Wodniku" instruktor (kawał chłopa) tak dobierał żagle, że mało kto miał dość siły, aby utrzymać rumpel przy silniejszym wietrze?
KWŻ-ta z giżyckiego LOK-u spotkałem po dwóch latach, gdy w Trzebieży zdawałem na morsa. Też na tym samym stanowisku. Gdzieś plączą się jeszcze zdjęcia z tamtego okresu.
Pozdrowienia z Ustki
Witajcie!
Oj widzę, że daliście się sprowokować na banalny zabieg (stosowany m.in. na testach z kompetencji z zakresu rozumienia tekstu). Czytając pobieżnie tak można było to odebrać.
Komentarze pojechały chyba nie w tą stronę....
Zacznę od nich...
W tekście nigdzie nie ma związku przyczynowo-skutkowego ze zdjęciem, brak jest również nazwy jachtu, uwag o niekompetencji ani też informacji o dacie zdarzenia. Fotka miała zaintrygować. Zarzut o komentowaniu czyjś kwalifikacji jest zatem bezpodstawny. Nie wyskoczyłbym z takim komentarzem, bo zwyczajnie tak nie robię ani też nie czuję się do tego w żaden sposób ani upoważniony, ani kompetentny zwłaszcza że lat temu .... też niezłe numery odstawiałem będąc patentowanym sternikiem ;)
Komentarze o LOK sobie daruję. Niestety sporo prawdy w nich jest. Za treść zamieszczonego arta odpowiada autor a nie organizacja tak więc nie pod tym adresem.
Obecnie w klubach wodnych działalność to tak naprawdę tylko żeglowanie m.in. dla tych którzy nie mają własnego jachtu czy biedniejszy starych a też chcieliby spróbować. Często to ich jedyna możliwość. Co to ma wspólnego tak naprawdę z LOK jego historią itd.? Zresztą co raz mniej jest czasu by się bawić w działalność społeczną, poświęcać urlopy, weekendy itd. Praca, praca, praca... Tu się zgodzę szeregi topnieją, teraz żyjemy raczej z nastawieniem konsumenckim. Tak więc padnięcie tych ostatnich bastionów (...) jest kwestią czasu... a wówczas będzie czas, żeby poszperać w necie i mieć bekę. Będą tylko klubu komercyjne i będą się miały dobrze.
Co do arta...
Treść artykułu na stronie klubu sugeruje, że też nie do końca przeczytałem źródłowy - tak to jest jak się coś robi na szybkiego. Rzuciłem hasło dotyczące samej postępującej liberalizacji przepisów. Ciekawił mnie temat jak u nas rozwiążą problem (jeszcze nie problem – trochę wybiegłem) dotyczący ubezpieczeń. W USA właśnie w taki sposób - stawki ubezpieczenia.
Tu nie chodzi o kwit wydawany w Lęborku taki czy owaki. Kwity funkcjonują na całym świecie i różne mają uznanie. W Polsce na razie nie było (o sorry - precyzyjniej - ja niespotkałem) zwyczajnie opcji do ubezpieczenia bez podania osoby prowadzącej z podaniem dokumentów uprawniających do prowadzenia jachtu, w szczególności jak bank jest właścicielem. Może teraz jest. Ciekawe czy stawka uległa zmianie lub czy ulegnie. O tym zdecydują statystyki, które dopiero powstaną. Być może będzie decydujący po prostu wiek prowadzącego - tak jak to jest w ubezpieczeniach OC samochodowych (przynajmniej było w PZU kiedyś). No z licytacją jachtu to faktycznie brzmiało, aczkolwiek z życia wzięte, zależy w co się walnie i jaka była wysokość ubezpieczenia. I tyle w zasadzie było ode mnie w tej sprawie. Inne były na stronie źródłowej.
Nie jestem ani za ani przeciw liberalizacji przepisów. Tak się im przyglądam bez większego zainteresowania, stąd pewnie niedokładnie. Ponoć coś się nowego się szykuje w tej materii ... ale nie mam czasu tego śledzić. Obecnie zauważcie, na morsa nie ma żadnych egzaminów, a ludzie chcą po prostu poćwiczyć manewrówkę itd. To są jednak ludzie już poważni. Na Mazurach różnie bywa. Może mam pecha, ale mnie się zawsze trafił jakiś ziutek co to nie wie co to prawy, ani jak się mijają jachty na silniku. Wówczas byli to ludzie teoretycznie przeszkoleni. Czy będzie lepiej? Zobaczymy.
Autor powyższego artykułu - Ryszard Litwin zdaje się jest bardziej zorientowany w temacie: - Bezpatencie „dotyczy tylko tych którzy pływają własną łódką - na własne ryzyko....” A figę. No i tu się można do mnie przyczepić, bo zdaje się zacytowałem ze wskazanego dalej źródła w oderwaniu od kontekstu. Liczyłem, że zainteresowaniu doczytają sobie podążając za linkiem (fotka nawiasem mówić była z niego zaczerpnięta). No nie tylko ja czytam mało ciekawe treści pobieżnie odbierając to co chcę i dopowiadając brakujące treści. Większość z Was też na opak przeczytała krótkiego arta o którym cała ta dyskusja z Don Jorge włącznie.
Faktycznie wypadki w świetlicy "przynajmniej morskie" miejsca nie miały. Pozdrawiam! Cobra
Po drugie, jacht Bloom jest powszechnie znany w środowisku, historia tego wypadku też i użycie tego zdjęcia do ilustracji losowo wybranych tez świadczy albo o wybitnej niekompetencji autora, albo o złej woli.
Po trzecie, brak szacunku dla słowa (np. używanie "art" zamiast "artykuł") niestety pozbawia prawa do zarzucania niezrozumienia prawdziwych intencji autora. To obowiązkiem dziennikarza (patrz pkt. 1) jest tak przygotować tekst, by był on zrozumiały dla odbiorcy, do którego tekst kieruje. Jeżeli autor przechodzi na język "ziomalski", to musi się liczyć z tym, że to, co być może rzeczywiście chciał wyrazić, będzie odebrane inaczej. I jest to wyłączna wina autora.
Tyle uwag warsztatowych.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
(dziennikarz, jak wynika z rejestru dzienników sądu okręgowego w Gdańsku)
Panie Jacku!
Dziękuję za uwagi. Faktycznie niedbalstwo (przynajmniej w tym artykule) jest spore. Nie jestem dziennikarzem, czyli nieprofesjonalista, inaczej amator. Temat wyjatkowo mi nie leżał i niechciało mi się go zgłębiać. Nie spodziewalem się że wzbudzi tyle kontrowersji miała to być tylko informacja o kolejnych zmianach w przepisach z przekierowaniem do źródeł.
Często zastrzega się w portalach ba nawet w filmach, w opiniach, że dana firma się pod nimi nie podpisuje. Strona o której mowa nie jest stroną oficjalną. Oficjalna jest tylko jedna. Pozdrawiam! MT