Bardzo się cieszę, że profesor Andrzej Januszajtis - autentyczny autorytet i znawca Gdańska PO RAZ DRUGI krytycznie ocenił pomysł budowy tzw. "Mostu Peruckiego". Rafał Grad podrzucił mi felieton Profesora - opublikowany w portalu GAZETA TRÓJMIASTO. Panie Profesorze - dziękujemy !
Kamizelki i zyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________
Zamczysko i Ołowianka - sensacje i kontrowersje
Andrzej Januszajtis
Jak przystało na okres świąteczny zamierzałem pisać o kawie i kawiarniach. Do zmiany tematu skłoniła mnie archeologiczna sensacja. Przy ul. Wartkiej, na skraju dawnego zamku krzyżackiego, a wcześniej grodu gdańskich książąt, odkryto resztki drewnianej ulicy z XIII w., prowadzącej do bramy wychodzącej na Motławę.
Telewizyjną informację o odkryciu zilustrowano m.in. sztychem Dentlera z 1834 r., przedstawiającym most, jaki miał łączyć krzyżacki Zamek z Ołowianką - ówczesną Szafarnią. Hipoteza o moście w tym miejscu ma długą historię. Pierwszy narysował go w swoich notatkach z lat 1670-ych rajca Schröder, napisał jednak w trybie przypuszczającym: "Gdzieś tutaj musiał być most." W pobliżu równie hipotetycznie zaznaczył miejsce, gdzie jego zdaniem wydano rodzinom w 1411 r. ciała pomordowanych burmistrzów. Hipoteza ożyła w XIX w., czego wyrazem był właśnie ów sztych Dentlera. Dał się na nią nabrać historyk gdańskich fortyfikacji gen. Köhler (1893), a po nim nawet sam wielki Paul Simson.
Powiedzmy to wyraźnie: nie ma dowodów, żeby Krzyżacy kiedykolwiek ten most zbudowali. Jeśli tak, to skąd się wziął pogląd o jego istnieniu? Wiemy, że na krzyżackich terenach gospodarczych po drugiej stronie Motławy - Szafarni i Cieślarni - w latach 1400- powstało 6 spichlerzy: Mały, Biały, Wielkiego Mistrza, Drągowy, Nowy i Szkarpawski. W rachunkach z 1404 r. czytamy m.in.: „Złożyliśmy w ogrodzie 54 wielkie dyle, z których ma się zrobić mosty do spichlerzy”.
Czyżby więc rzeczywiście most? Nic takiego! Użyta tutaj liczba mnoga (brukken) świadczy, że chodzi o nabrzeża (pomosty), a nie mosty przez Motławę. Dwa mosty w tym samym celu byłyby nieracjonalne. W dodatku przez cały czas, przedtem i potem, krzyżackie inwentarze wykazują obecność pojazdów wodnych przy nabrzeżu Cieślarni (Czymmerhof). W 1391 r. były to „dwa nowe statki”, w 1396 „4 statki wiślane, 1 prom linowy, 1 tratwa, 1 szkuta ”, w 1407 „prom, tratwa, na której się przeprawia konie i szkuta”. Podobnie jest w następnych latach, przy czym w 1420 r. uściślono położenie szkuty: „która stoi na Motławie”.
Wszystko to potwierdza, że deski były przeznaczone na nabrzeża, a gdyby nawet istniał zamiar zbudowania mostu w tym miejscu, to nie został zrealizowany. Argumentem na rzecz mostu miały też być znalezione przy nabrzeżu zamkowym zaostrzone pale, które jednak pochodziły raczej z wysuniętego w rzekę pomostu do cumowania niewielkich jednostek pływających. Most, nawet zwodzony, stanowiłby utrudnienie dla ruchu w newralgicznym punkcie - przy wjeździe do portu. Zapisy wskazują, że co najmniej od 1396 r. chodził tu linowy prom. Kursował zresztą nadal w polskich czasach i po rozbiorach. Zaznaczono go jeszcze na planie z 1880 r., charakterystyczny prostokątny pojazd widać też na zdjęciu o 8 lat późniejszym. Przestał być potrzebny, gdy w 1896 r. na miejscu dawnych składów stanęła miejska elektrownia, a całkowicie zbędny stał się po doprowadzeniu od tyłu torów i zbudowaniu mostu kolejowego.
Dziś znowu z uporem godnym lepszej sprawy lansuje się w tym miejscu kładkę. Nikt nie neguje potrzeby usprawnienia komunikacji z naszą wspaniałą Filharmonią, z której jesteśmy dumni. Ale ten sam cel - dowożenie ludzi od tej strony - można uzyskać znacznie prościej za pomocą regularnie kursującego motorowego promu. Oczywiście powinien to być prom z prawdziwego zdarzenia, na co najmniej 150 osób, a nie miniaturka, jaka kursuje spod Żurawia. Tego rodzaju rozwiązanie nie wzbudzi kontrowersji, nie utrudni żeglugi, nie zakłóci piękna historycznego krajobrazu, będzie zgodne z tradycją i o wiele tańsze. Obiektywny rachunek kosztów pokazuje, że za miliony, które zamierza się wydać na kładkę, prom mógłby pływać nawet 20 lat! Kładka w tym miejscu byłaby kontrowersyjnym i niezwykle kosztownym symbolem rozrzutności.
Do tego połączenie wodne z kompleksem Twierdzy Wisłoujście, połączenie do Górek Zachodnich (gdzie jest przecież fajna plaża). A Nowe Miasto, które ma powstać na terenach Synergii? Rejsy wycieczkowe do dalszych miejsc (np. do Tczewa), to już sprawa wykraczająca poza temat "watertaxi", ale przydałoby się stworzyć atmosferę i minimum infrastruktury, to prędzej czy później znajdzie się chętny przedsiębiorca.
Grunt, to zacząć - a do tego miasto, zamiast kładek, powinno planować pomościki dla takich watertaxi i podstawową infrastrukturę - której nie potrzeba dużo, ale dojście, schodki itd. I informację. Być może na początek też dofinansować taką działalność.
Ponadto w Gdańsku kompletnie brak "sightseeing boats", czyli łodzi do zwiedzania miasta, jak to np. pływają w Kopenhadze - płaskie, ze szklanym dachem. Rolę tą pełnią wprawdzie statki Żeglugi Gdańskiej pływające do Westerplatte, ale kto widział, ten wie, że to zupełnie co innego.
W jednym z ostatnich "30 dni" jest projekt gdańskiej "kolejki na Kasprowy", czyli wagoników na Forty. Wymyśla się tzw. "cuda na kiju" i szuka atrakcji na siłę, zamiast po prostu ułatwić to, co można zrobić szybko, łatwo i dość tanio.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S. Na pewno oprócz samych prowadnic jakieś szlabaniki mogą być potrzebne (na pilota?) itd. To wszystko to drobiazg w porównaniu z ideą budowy mostu, i to tych rozmiarów.
P.P.S. Zachęcam do kupienia Dziennika Bałtyckiego - dziś jest mój kawałek uwag nt. "kładki".
P.P.P.S Nie wiem, czy widziałeś łódź wycieczkowo-spacerową, którą Oroczko wyprodukował, a która stoi latem w Kątach Rybackich. Kilka metrów długości, bimini w razie złej pogody, ławeczki, stoliki, centralna konsola, zabiera kilka-kilkanaście osób, 60 koni silnika albo więcej (choć na gładkie wody portowe wystarczy i 30, ale właściciel chciał w ślizgu), spalanie typu 3 litry/godzinę. Za same odsetki od tych 12 mln. pln mogę kupić kilka łodzi i wozić turystów po Gdańsku...
A co do DB, to dostałem to co trzeba w jpegu... Kupić DB za bardzo nie mam gdzie... ;-D
--
pzdr
meping
Jeden z takich promów akurat jest do sprzedania. Cena niska bo wymaga remontu klasowego. Może troszkę za duży jak na gdańskie potrzeby, ale kto tam wie. Cumowanie takich promów odbywa się "automagicznie" przy pomocy sporych haków na brzegu i dopychania maszyną. Trwa rzeczywiście sekundy z opuszczeniem atestowanej kładki.
Niektórzy mają w mieście prom od 120 lat... bez przerwy w tej samej firmie :-)
Chwalą się, ze są najdłużej nieprzerwanie działającą firmą transportu publicznego na Świecie.
Pewnie nie mysleli na początku o atestach na kładki...to mają :-))
JR
http://marinas.com/view/ferry/203
Proste, szybkie i skuteczne .Lubeck to ponoć siostrzane miasto Gdańska, szkoda że stawia się Gdańsk w sytuacji biedniejszej i głupszej w dodatku przyszywanej siostry.
Aga_gagaa_Proczka
Weź pod uwagę, że ta kładka to troszkę poniżej Kubickiego ma być. Samochody mogłyby dojeżdżać dopiero na wysokości gazowni, od pętli autobusowej. Bez sensu.
Z ciekawostek, na Ołowiance jest też siedziba wioślarzy i kilka strasznie zapuszczonych kamienic. I ładny, ale zupełnie niewykorzystywany basenik. A dalej jest już gruzowisko. Które kiedyś na pewno będą zabudowane. Więc taki promik-łódź, pływający spod baszty Łabędź (przecież dobre dojście, dobra keja) na drugą stronę by się przydał. Ale nie ma potrzeby, żeby tam było coś więcej. Dojazd samochodowy na Ołowiankę jest łatwy. Z Elbląskiej prosto, zamiast na Warszawę, na następnym skrzyżowaniu w lewo (i teraz uwaga, "jest tak brudno i brzydko, że pękają oczy..."), wyjeżdżasz pod CMMem i jesteś. Drugi przejazd, do tego mostu stałego, wymaga jeżdżenia po kocich łbach i takich podwórkach (pękają nie tylko oczy, ale i głowa, a również opony i zawieszenie) i jeżdżę tam czasami tylko zobaczyć, cóż ciekawego się dzieje. Nawiasem mówiąc, był tam jakiś kawałek remontu kei przy Siennej Grobli. Stały jakieś dwa kontenery i na nich maszt. Ciekawe, kto był taki ryzykant, położyć porządny jachtowy maszt na niepilnowanych kontenerach w tym miejscu?
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Aga_gagaa_Proczka
Kto Ci każe pół "gorszych" okolic dolnego miasta niepotrzebnie zwiedzać i drogi nadkładać?
Z trasy warszawskiej skręcasz pod estakadą w lewo w Długie Ogrody, potem przed mostem przy zabytkowych Stągwiach Mlecznych w prawo, na ul Szafarnia, biegnącą brzegiem Motławy. Podziwiając jachty w marinie - obok najdroższych z budowanych w Gdansku apartamentów, przy kameralnym i ekskluzywnym hotelu w Kamienicy pod Murzynkiem przechodzisz przez miejsca gdzie autobusy turystów zawożą, dla najładniejszych zdjęć z panoramą Motławy. Potem wprost przez most na wyspę Ołowiankę, by minąwszy spichrze Centralnego Muzeum Morskiego stanąć przed wejściem do Filharmonii.
Przy okazji - oczy wogóle nie pękają, a pod koniec widoki na Motławę, jachty i Żuraw wręcz oczy cieszą.
Ale pan Perucki mawia, że to niereprezentacyjne dojście jest...
JR
Druga wada, to poza sezonem: boczne uliczki mają pierwszeństwo przejazdu. Bardzo się tym zdziwiłem, ale tak jest. Człowiek instynktownie jedzie "główną", a tam obowiązuje zasada prawej ręki. Łatwo o wypadek, gdy się jedzie "instynktownie", zaś jakiś tubylec wyskakuje z bocznej uliczki przekonany, że ten na Długich powinien się zatrzymać. Rzecz oczywiście do opanowania, ale ja instynktownie unikam miejsc, gdzie łatwo o wypadki. Dlatego podjeżdżam tam od strony zaplecza hotelu Podevils. Poza tym jeżdżenie po zakamarkach jest znacznie ciekawsze i nie muszę patrzeć na te pseudo-zabytkowe kamieniczki obłożone winylowym sidingiem i poliwęglanem...
Jeszcze jedna ciekawostka: ciekawe, kiedy ten dom tuż nad kanałem Na Stępce się rozleci. Szkoda by było, bo można by z niego zrobić coś ładnego, ale wygląda na zamieszkały przez tzw. margines (jak i reszta okolicy) i tylko niszczeje.
Przy okazji: znasz może historię i potrzebę wybudowania tego pancernego mostu od strony Martwej Wisły?
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Myślę, że chodzi ci o most zamykający Kanał na Stępce od północy.
Jeszcze nie tak dawno był to most kolejowo - drogowy. Dowożono tamtędy wegiel do działającej
jeszcze w latach 80-tych, zabytkowej elektrowni na Ołowiance (w której budynku dziś Filharmonia ).
Pewnie ze względu na wagę węglarek taki jest "pancerny"...
Mostowi chyba wciąż towarzyszy grubaśna rura, którą płyną nieczystości ze sporej części
miasta, do "Przepompowni Ołowianka". Za nią, na północnym krańcu wyspy kolejny hektar terenu,
który kompletnie bez sensu marnieje... Niegdyś niszczała tam podtopiona, spora barka betonowa
(nie siatkobetonowa..). Któryś ze znajomych nurków miał ją potem rozkuwac "in situ",
oj niełatwo mu to szło... ;-))
BTW - jak słyszę o rozbudowie gdańskiej mariny w stronę Kanału na Stępce, to zastanawiam
się czemu ktoś upiera sie przy zamulonym, zamkniętym dziś u obu końcow mostami kanale?
Przy kanale wąskim i z nieciekawym sąsiedztwem, którego brzegi mają niejasną sytuację własnościową?
Zupełnie jakby nie było szerokiej Motławy i będącego w dyspozycj miasta nabrzeża Wyspy Spichrzów,
od jej północnego cypla do Mostu Zielonego... Gdyby tam rozbudowywać marinę, to przy okazji
turyści z motławskiego "waterfrontu"nie musieliby podziwiac ruin, jak to robią od ponad 60 lat...
Ahoj
Jaromir
O ten mostek?
Jeszcze nie tak dawno był to most kolejowo - drogowy.
Teraz już tylko drogowy
Na upartego RIB da się pod nim przecisnąć...
Mostowi chyba wciąż towarzyszy grubaśna rura, którą płyną nieczystości ze sporej części
miasta, do "Przepompowni Ołowianka"
Niestety rura istnieje:-((( i pod nią nawet RIB nie da rady się przecisnąć
"czemu ktoś upiera sie przy zamulonym, zamkniętym dziś u obu końcow mostami kanale?"
Tak wygląda mostek z drugiej strony kanału
"Przy kanale wąskim i z nieciekawym sąsiedztwem,"
A może chodzi o to, żeby "most Peruckiego" odwrócił uwagę od tego? Jest to widok od strony Filharmonii, z bliska wyglądają te ruiny jeszcze gorzej:-(((
Żeglarze wrogowie Gdańska niesłusznie protestują ponieważ jak wiadomo port jest w porcie a nie w centrum i niech tam sobie portuja czy cumująw tym porcie, jak to tam zwał
W centrum powinno być Centrum, czyli centrum Kultury, Centrum Nauki, Centrum Władzy, Centrum Wszelakich najbardziej NIETUZINKOWYCH POMYSŁÓW i Kładka jako Kulminacja Wydumanych Pomysłów Była by Centralnym Pomnikiem gdańskiej
Głupoty chciało by sie powiedzieć gdyby się było żeglarzem, ale jako osoba patrząca z boku mowie
Taka Kładka wyznacza centrum nie Tylko Gdańska ale i układu Słonecznego i nie powie mi żaden Kopernik, że jest inaczej.
Dlatego zwracam sie z apelem
DLA KŁADKI 3 razy TAK
1. ma sens bo zamknie miasto
2. ma sens bo kosztuje tylko 12 mln czyli a prom z załogą kosztował by tylko 500tys
3. ma sens bo nie ma w Gdańsku żagli