Wygląda na to, że kapitan Andrzej Drapella dołącza do grona stałych korespondentów tego "ekumenicznego" okienka. Witamy Andrzeja na naszym chybotliwym pokładzie ! Co do "politykierstwa" o którym pisze nie znany mi do tej pory Darek Walczak mam nieco inne zdanie. Po pierwsze - powód do wielu newsów przygotowują nam ("przyjemniaczkom") niestety nasi nieprzyjaciele, a mimo tego (po drugie) - warto chocby wyrywkowo policzyć ile to naprawdę jest tych procentów.
A jaka jest ta strona? Hmm, nie mnie oceniać. Myślę, że niezła. Poziom strony wyznaczają Korespondenci. Ja Ich tylko w progu (na niebiesko) witam. Niektórych te powitania rażą, ale ... powracają :-)))) Żaglowce są piękne, spełniają misję, tyle że "przyjemniaczki" nie nie opiniują dokumentów ich dotyczących.
I znowu dygresja - z witryną www.kulinski.gdanskmarinecenter.com (11 lat, tysiące newsów, wielkie nazwiska) jest czasami trochę tak, jak z bolącym zębem. Wiemy że boli, ale co chwila jezykiem sprawdzamy czy jeszcze boli. Tak jak by bolący ząb mógł przestać boleć.
Witaj Andrzeju ! Dziękuję za korespondencję !
tu klik rankingowy
Ostatnia przedsezonowa wielka gala kamizelek asekuracyjnych na POLYACHCIE. Kto nie kupił - szansa tańszego zakupu
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
PS. Przepraszam, że nie zamieszczam wszystkich fotografii, ale podlegam określonym ograniczeniom technicznym.
=================================
Drogi Don Jorge
Pewnie będzie Ci przykro, ale na Twojej stronie znalazlem wypowiedz Darka Walczaka:
quote: - "Nudno zrobiło się na stronie żeglarskiej, gdzie 1 % wypowiedzi dotyczy żeglarstwa, a reszta to miernej jakości politykierstwo" - unquote
Niestety, prawdziwe.
Aby troche poprawic statystyke przesylam Ci materiał o najlepszym statku szkolnym jaki poznalem. Rownoczesnie da to Twoim czytelnikom pewna informacje, czym się w STAP-ie zajmujemy, poza eksploatacja "POGORII".
Rownoczesnie korzystam z okazji i życze, tym wszystkim, którzy zamiescili na mój temat swoje uwagi... aby mieli w nadchodzacym sezonie zawsze "stopę wody pod kilem". Do spotkania na szerokich wodach, gdzie woda studzi emocje.
Andrzej Drapella
__________________________________________
Wizyta STS „GEORG STAGE” na Helu i w Gdyni.
Karl Zilmer, kapitan duńskiej szkolnej fregaty STS „GEORG STAGE”, planując rejs swojego statku do Gdyni, zwrócił się do STA-Poland o opiekę w czasie postoju statku w tym porcie. Podał ETA, czyli datę i godzinę przybycia, liczbę załogi jak i minimalne potrzeby, tj. miejsce przy którym będzie mógł stanąć, pobrać wodę i zdać śmieci.
Polskie żaglowce bardzo często cumują w pięknej Kopenhadze. Stajemy przy reprezentacyjnym nabrzeżu w środku miasta i jesteśmy mile widziani. Wizyta duńskiego szkolnego żaglowca dała nam możliwość rewanżu.
STS „GEORG STAGE” jest pierwszą na świecie szkołą pod żaglami. W 1882 roku w wieku 22 lat zmarł Georg Stage, syn duńskiego armatora. Rodzice, Frederik i Thea, chcąc uczcić jego pamięć zlecili stoczni B&W w Kopenhadze zbudowanie żaglowca, który nazwano jego imieniem. Jego przeznaczeniem było szkolenie młodych chłopców idących do pracy na morzu. Dania, leżąca na Półwyspie Jutlandzkim, prawie ze wszystkich stron otoczona morzem, posiadająca ponad 480 wysp, od zawsze była krajem morskim. Jej historia zaczyna się od wikingów i ich szaleńczych wypraw. Najpierw były krwawe podboje, a potem morski handel, co szedł za banderą i dawał ogromne zyski.
Tradycją rolniczej Danii, z okresu wielkich żaglowców było, że pierworodny syn przejmował po ojcu gospodarkę, a już następny szedł szukać pracy na morzu.
Twarda, a czasem i okrutna była praca młodych jungów na pokładach statków, zanim poznali zawód marynarza. Właśnie, aby ci wiejscy chłopcy wchodzili na statki z pewnym doświadczeniem powstała "Fundacja Pamięci Georga Stage", która z powodzeniem przetrwała już 124 lata i niestrudzenie szkoli podstawowe kadry dla duńskiej floty.
Obecny STS „GEORG STAGE” jest drugim statkiem o tym imieniu. Pierwszy został sprzedany australijskiemu pisarzowi i podróżnikowi Allanowi Villersowi, który zmienił jego nazwę na „JOSEF CONRAD” i ciągu dwóch lat opłynął świat. Następnie został on sprzedany do USA. Jego armatorem jest The Marine Museum in Mystic w stanie Connecticut i nadal służy młodzieży jako statek szkolny.
Ten drugi statek zbudowano również w Danii, w 1934 roku i jest bliźniaczo podobny do poprzednika. Ta najmniejsza fregata świata należy do najpiękniejszych żaglowców. Na swoim dziobie nosi galion w postaci głowy Georga, zdjęty z pierwszego statku.
Od 124 lat nie zmieniły się zadania statku. Ma on dać młodym ludziom, co pragną pójść do pracy na morzu, pierwszą lekcję dobrej morskiej praktyki. – Innymi słowy, dać podstawowy kurs żeglarskich umiejętności dla zawodowych marynarzy. Kadeci pochodzą ze wszystkich stron Danii i ze wszystkich warstw społecznych. Ich wiek wynosi od 17 do 21 lat i muszą mieć ukończoną szkołę średnią. Zwyczajowo jest wśród nich sześciu młodych ludzi z Grenlandii i dwóch z Norwegii lub Szwecji.
Od 1981 roku na statek weszły dziewczyny, zwykle jest ich 1/3 stanu załogi szkolnej.
Nauka jest płatna i bardzo zróżnicowana i zależna od wieku adeptów. Poniżej 18 lat płaci się 1.300 koron miesięcznie, powyżej 18 lat kwota ta wzrasta do 8.500 koron. Kursanci opłacają też, jednorazowo, komplet umundurowania i ubrań sztormowych w wysokości 6.500 koron. Niezamożnym, Fundacja opłaca część kosztów.
Kadeci okrętują na statek w połowie kwietnia i przygotowują go do podróży. Przechodzą przeszkolenie w zakresie BHiP, przeciwpożarowe, pierwszej pomocy, ratowania życia na morzu, obsługi maszyn i urządzeń statkowych, urządzeń elektrycznych, nauki czytania dokumentacji technicznej, nawigacji, przepisów drogi na morzu, szlifują angielski oraz przechodzą przeszkolenie antyterrorystyczne. Ogromną rolę przywiązuje się do szkolenia praktycznego.
I tak dla przykładu: po alarmie „opuszczenia statku” kursanci spędzają w tratwach ratunkowych 24 godziny na wodzie. Szkolenie przeciwpożarowe odbywa się na poligonie straży pożarnej, a wiosłowanie na szalupach i manewrowanie łodzią motorową jest przewidziane codziennie rano, gdy statek stoi na redzie lub w porcie.
Na morzu, w rejsie, uczą się pełnienia wacht morskich, sterowania, stawiania i zwijania żagli, manewrowania statkiem pod żaglami, konserwacji statku, spawania, robót linowych i prac hotelowych. Uczą się również jak przechowywać prowiant i jak zaprowiantować statek. Oczywiście pełnią też wachty kambuzowe w kuchni.
Żeglują na swoim statku do końca sierpnia po portach Północnej Europy, ale też już wielokrotnie przepłynęli Atlantyk.
Zgodnie z tradycją, pod koniec sierpnia, statek cumuje w małym porcie na wyspie Christianso koło Bornholmu, gdzie odbywają się sprawdziany i egzaminy. Następnie załoga wraca do Kopenhagi, gdzie przygotowuje statek do zimowania. W październiku kadeci, którzy zdecydowali się na pracę na morzu idą na handlowe jednostki. Dla 40 najlepszych są miejsca w szkole oficerskiej. Część z nich znajduje pracę na pasażerskich żaglowcach.
Etatową kadrę statku stanowią: kapitan i 6 oficerów (w tym mechanik i ochmistrz), a w sezonie nawigacyjnym angażuje się 3 dodatkowych instruktorów i lekarza. Cała załoga liczy około 80 osób. Fundusze na utrzymanie statku pochodzą zarówno od armatorów i sponsorów, jak i z dotacji państwowej, co daje duńskiemu rządowi kontrolę nad wyszkoleniem kadetów, zgodnym z duńskimi wymaganiami i między-narodowymi standardami.
Zaproponowałem kapitanowi aby statek wszedł w dniu 6-go czerwca o godzinie 10:00 do portu w Helu. Po odprawie załoga szkolna udała się do Izby Pamięci MW, oraz zwiedziła fokarium. Na statku złożyli wizyty kontradmirał Czesław Dyrcz, oraz dyrektor Przedsiębiorstwa Usług Portowych „KOGA” – pani Joanna Kosińska.
Załoga oceniła Hel jako miejsce ciekawe, ładne i sympatyczne.
Po zaokrętowaniu ekipy TVP3 i Andrzeja Gojke –niezależnego fotoreportera statek udał się do Gdyni. Trasę przebyto pod żaglami, co dało naszym filmowcom i fotoreporterowi powód do radości. Zrobili dobry materiał filmowy i fotograficzny.
W Gdyni zacumowano o godzinie 18:00 w najbardziej reprezentacyjnym miejscu – przy Nabrzeżu Pomorskim. Otwarto statek dla gości. Zainteresowanie było bardzo duże. W ciągu pierwszych trzech godzin statek zwiedziło 609 osób.
Dla załogi statku przedstawiliśmy następujący program:
Pierwszego dnia – zwiedzenie statku muzeum „Dar Pomorza”, pokaz symulatora manewrowego i prezentacja nieba w Planetarium w Akademii Morskiej, wizyta w Gdyńskim Akwarium, oraz koncert Krzysztofa Jurkiewicza w Nadmorskim Hotelu.
W dniu tym Vice Przewodnicząca Rady Miasta – pani Jolanta Zielińska w imieniu Prezydenta Gdyni złożyła wizytę na statku.
Drugiego dnia – po kąpieli w basenie Akademii Morskiej, wycieczka autokarowa po Trójmieście: koncert organowy w Katedrze Oliwskiej, zwiedzenie Westerplatte, zwiedzenie Centralnego Muzeum Morskiego, spacer z przewodnikiem po Gdańskiej Starówce, krótki pobyt w Sopocie. Wieczorem – zaproszenie załogi do dyskoteki „Na Pokładzie”
Trzeciego dnia o godzinie 10:00 statek odcumował, udając się do Kopenhagi.
Załoga żegnała Gdynię wyraźnie wzruszona.
A oto kilka moich spostrzeżeń:
- miło mieć takich gości. Już na pierwszy rzut oka widać że statek jest doskonale prowadzony i idealnie utrzymany. Załoga szkolna jest zdyscyplinowana. Oficerowie i instruktorzy są młodzieży przyjaźni. Nie ma tu zbytecznego dystansu między przełożonym a podwładnym. Panują bardzo demokratyczne stosunki. Tu czuje się, że ta załoga ma nie tylko obowiązki, ale i prawa. Jest zakaz palenia papierosów, można jednak zapalić fajkę na pokładzie. Jest zakaz spożywania napojów alkoholowych. W tym przypadku panuje piłkarska zasada 2 żółtych kartek. Po czerwonej trap dla winnego przekroczenia dobrych obyczajów jest zamknięty.
Tu szanuje się tradycję. Od dziesiątek lat panuje obyczaj, że zanim statek ruszy w daleki rejs musi wykonać pod żaglami 100 manewrów. Tu bezpieczeństwo nie jest sloganem.
Podoba mi się STS „GEORG STAGE”, cenię jego kapitana i jego kadrę. Mam duże uznanie dla kulturalnego zachowania się jego załogi. Armatorzy poszukują marynarzy odpowiedzialnych i zdyscyplinowanych, pracowitych i odważnych, dzielnie znoszących trudy dalekich rejsów. Tego uczy się młodych ludzi tu, na tym dobrym szkolnym statku.
Swój rejs do Gdyni mieli Duńczycy przewidziany w programie edukacyjnym szkoły, ale nie przewidzieli tak serdecznego przyjęcia. Dziękowali nam za to, że mogli tak wiele zobaczyć i zrozumieć. I wszyscy zgodnie stwierdzali, że Gdynia jest pięknym miastem a ludzie niezwykle życzliwi. Obiecali za rok powrócić!
Do tego dobrego wizerunku naszego miasta przyczyniło się wiele osób, firm i instytucji. Wszystkim, pełniąc funkcję oficera łącznikowego ze statkiem, serdecznie dziękuję.
Andrzej Drapella
__________________________________
Podstawowe parametry statku:
długość 54 metry, szerokość 8,0 metra, zanurzenie 4,2 metra, wysokość 30 metrów. 298 BRT; 185 NRT: Powierzchnie ożaglowania około 800 m2. Bandera duńska, port macierzysty Kopenhaga. Silnik pomocniczy 200 KM. Statek posiada certyfikat ISPS.
Kontakt: stiftelsen@georgestage.dk
To co przeczytałem powyżej pełne jest pochwały i podziwu.
I tym bardziej nie rozumiem czemu tak zasłużony wodniak podpisany pod tym newsem narzuca nam, małym szaraczkom z małych łódek - własnych łódek - swój światopogląd szkoleniowo - patentowy .
Przecież my nie bronimy czynić Panu Kapitanowi na Jego jachcie NIC i NIC Panu kapitanowi na Wielkim Okręcie nie narzucamy - chcecie Państwo szkolić wg własnych programów - szkolcie ale cóż nam do tego...?
W ramach rewanży prosimy o podobnie demokratyczne zasadych tolerancji naszej filizofii pływań.
Pzdr przedsezonowo i życze udanych rejsów
Kocur
Czytałem dwa poprzednie teksty kpt. Drapelli i ten trzeci - jakże odmienny, jakby pisany przez kogoś innego. Mam w pamięci też niedawne wręczanie nagród Rejs Roku w Dworze Artusa, gdy z szacunkiem patrzyłem na grono Kaphornowców.
Kim Pan właściwie jest, Panie Kapitanie? Czyżby uznawał Pan, że jedynie zawodowcy mają prawo pływać po morzu? Sądzę, że nasza młodzież też z chęcią przeszłaby taką szkołę, jaką daje ta fregata - ale przecież to nie jest rozwiązanie dla żeglarstwa rekreacyjnego! Nie dla tych dziesiątków czy setek tysięcy osób pływających dla przyjemności.
Jest mi przykro, że upadają kolejne autorytety żeglarskie. Przykro mi, że niektórzy ze sławnych kapitanów nie potrafią zrozumieć tego, że kończy się czas urzędowego reglamentowania dostępu do żeglarstwa morskiego. Teraz nie trzeba wymyślać nowych barier - żadna nie będzie skuteczna. Cały wysiłek powinien być włożony w udostępnienie wiedzy - dobrowolne!
Jest możliwe, że PZŻ z pomocą paru takich autorytetów jak Pan, wygra jeszcze jedną bitwę. Skutek na morzu będzie jeden - prawie wszystkie jachty prywatne przejdą pod inne bandery. To jest wyjście z którego już wielu korzysta, biorąc przykład z PMH.
Czy bierze Pan pod uwagę taki skutek działań podjętych przeciw liberalizacji? Czy myśli Pan, że zrezygnujemy z żeglowania? Nie jest przyjemnie rezygnować z polskiej bandery, ale jeśli nie ma innego wyjścia ... Jeśli ta obca bandera daje nam tę wolność, której odmawia nam własny kraj?
Proszę zastanowić się nad ew. skutkami działań, które Pan podjął... To, że w tym roku, być może, będę salutował pomnik na Westerplatte niemiecką banderą, to wina również Pana i osób podobnie myślących. Nigdy nie przypuszczałem, że w wolnej Polsce, aby swobodnie żeglować będę musiał mieć na jachcie obcą banderę ...
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
A założymy się?:-)))) Pamiętam czasy jak mówiono, że PZPR będzie wiecznie, a było mi dane usłyszeć - "sztandar wyprowadzić..." Mam nadzieje, że dożyje też czasów kiedy PZŻ będzie się zajmował tylko i wyłącznie sportem.
Jeszcze niedawno byli tacy, co wierzyli w wieczny monopol WKPB i KPZR, a lokalnie PZPR ...i co???
Potrzeba tylko czasu, a "czas wszystko zmienia"...
Jeżeli PZŻ miał by zostać jako "przewodnia siła" żeglarstwa i zachować twarz, to musiał by się najpierw dogłębnie zreformować, a wtedy nie był by już dla nikogo problemem, ale... nie ma najmniejszego powodu, aby PZŻ był jedyną żeglarską organizacją w Polsce i już nie jest jedyną, więc jego monopol jest stopniowo przełamywany. Skandaliczne jest to, że PZŻ, "oderwany od swoich podstawowych mas" stara się narzucić wszystkim żeglarzom swoją rolę i swój punkt widzenia, a to powoduje reakcje obronne i przełamujące ten stan rzeczy. Powtarzam więc - wszystko, jest tylko kwestią czasu.
Robert
PS. Mamy tu bardzo ładny i ciekawy artykuł kpt. Drapelli o pięknej fregacie i ciekawym systemie szkolenia młodzieży na morzu przez STA - Dziękuję!. Szkolenie na żaglowcach jest jednak zupełnie odmienną dziedziną niż przyjemnościowe żeglowanie na własnych, małych łódeczkach. Żeglarstwo jest może jedno, ale niejednakowe!
a monopol PZŻ i tak pozostanie
Już go nie ma. I to z pewnością równiez dlatego, że tu na tej stronie wielu dowiedziało się, że u nas, tak jak na świecie, może być inaczej. A o tym, że monopolu już nie ma świadczy to, że ja osobiście (i wielu innych również) nie muszę po nic chodzić do PZŻ, w niczym od nich nie jestem zależny. Ani jeśli chodzi o rejestracje ani jeśli chodzi o patent. Dla mnie i dla wielu innych od 01.01.2008 jest to jedno z wielu stowarzyszeń, które mnie nie obchodzi. Nie ukrywam, że ta myśl sprawia mi przyjemność.
dzień dobry,
jestem częstym gościem na Waszej stronie, zginiecie w drobiazgach,
przeczytajcie 6 wpis na temacie "Jaki wiek pozwala na zrozumienie czasów" z 29.03.2008
pozdrawiam
"macie dobry czas, podsekretarz od Gospodarki Morskiej w MI, pani KptŻW Anna Wypych-Namiotko jest zapaloną żeglarką, startowała czasami w regatach między Urzędami i to z sukcesami, wbrew pozorom w administracji morskiej pracuje wielu żeglarzy"
Czy myślisz, ze nikt z nas nie czyta tej stronki?
Tak, czy owak - Dziękujemy
Robert
Nie znam z żadnej strony Kolegi Darka a tym bardziej Jego intencji kiedy apeluje aby nie "politykować" ale znam wypowiedzi których celem było zahamowanie tego "politykierstwa" jako niewygodnego niektórym , powiedzmy osobom.
To strona bez wątpienia żeglarska i jest na niej i o czystym żeglarstwie, choć jak ktoś napisał, że my żeglujemy a piszemy o tym co nam i następcom w żeglowaniu przeszkadza. Po drugie internet z racji szybkości reakcji, zasięgu nadaje się idealnie do natychmiastowych reakcji, wymiany poglądów i mobilizacji przeciw różnym zakusom władz, w tym Chocimskiej. W tym zakresie jest nie zastąpiony i daremne są apele o zaprzestanie "politykierstwa". A co z żeglarstwem?! Ano Gospodarz tej witryny wydał ponad 20 książek i napisał dziesiatki czy setki artykułów w "Żaglach". Ja popelniłem zaledwie cztery ksiązki a w prasie żeglarskiej piszę od 1996 r. Ostatnio w "Jachtingu". Moje czysto żeglarskie publikacje wiszą na wielu internetowych stronach i wskutek tego mam wiele zapytań i próśb o porady w różnych sprawach. Wielu piszących tu "politykierów" robi to samo a ma również swoje własne strony. Wiedzy ci tam i wspomnień aż nadto dla tych co chcą czytać. CZYSTE OPISY ŻEGLARSTWA.
Ktoś napisał durnowato (sorry), że monopol PZŻ będzie istniał zawsze. Skoro tak to tu ( i gdzie się da) będzie toczona z nim walka. To nie politykierstwo ( brałem to w cudzysłów" a podstawowe zadanie dla tych, którym wszystko co się w nim dzieje, jest bliskie i warte walki.
Drogi Kolego Darku!
Jeśli pokazywanie patologii np w szkoleniu żeglarzy, dążenie do zmian, do zaistnienia prawdziwej formy edukacji żeglarskiej chcesz nazywać politykierstwem to smutne i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że to tylko terminologiczna nieadekwatność a nie świadoma próba zamykania ust myślącym niewygodnie dla Chocimskiej. Pozostaje mieć nadzieję!
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
dysydent a nie politykier
Jeśli pokazywanie patologii np w szkoleniu żeglarzy, dążenie do zmian, do zaistnienia prawdziwej formy edukacji żeglarskiej chcesz nazywać politykierstwem to smutne i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że to tylko terminologiczna nieadekwatność a nie świadoma próba zamykania ust myślącym niewygodnie dla Chocimskiej.
Zapewne pamietasz Zbyszku jak to w 80 roku (i jeszcze wielokrotnie później) próby zmiany tamtej rzeczywistości też często określano mianem "politykierstwo". Czynili to ci, którym zależało na utrzymaniu tamtego status quo. Nasza żeglarska teraźniejszość jest oczywiście nieporównywalna do tamtych czasów, aczkolwiek ja pewne elementy wspólne dostrzegam. Dążenie do utrzymywania monopolu, jeszcze do niedawna deklarowanie wyłączności na reprezentowanie żeglarzy. Wyłączność na prawdę i wiedzę. Pozbierało by się pewnie jeszcze kilka innych podobieństw.
Politykierstwo .... przerabialiśmy to, a i od warchołów nam też się tu na tej stronie dostało. Czasy inne, ludzie inni a terminologia pozostała.
Mariuszu,
pamiętam jeszcze, że to "politykierom" ich krytycy zawdzięczają pohamowanie zapędów Chocimskiej do wprowadzenia przymusowego ubezpieczenia OC ( wojnę rozpocząłem jeszcze w św.p. Rejsie)
oraz przyłapania w ostatniej chwili sprawy tzw. podatku podwodnego. To wtedy nieoceniony Pan Prezes Chocimskiej dostał rozwojenia jaźni, ponieważ jako minister w rządzie poparł podatek podwodny a następnie zadbał aby projekt nie trafił do opiniowania przez to Stowarzyszenie "Chocimska" bo powstałby konflikt interesów. Do opiniowania zaproszono PTTK jako potężnego posiadacza portów i marin oraz "potężne" gospodarstwo rybackie.
To "politykierzy" odkryli w ostatniej chwili ten groźny zamiar. Wrogom "politykierów" dedykuję problem, że Prezes organizacji mieniącej się przestawicielem wszystkich zeglarzy uczestniczył w powstawaniu aktu rządowego, wrogiego interesom środowiska żeglarskiego.
Szanowni adwersarze, jak długo takie rzeczy będą się działy politykierstwo jest niezbędne i w waszym interesie a własciwie interesie waszych portfeli.
I TO BY BYŁO ZA TYLE --- JAK MAWIAŁ ZNANY PROFESOR
Jeśli z żeglarstwa robi się sprawe polityczną (i bynajmniej nie robią tego przyjemniaczki), to i od politykierstwa się nie ucieknie. Jestem stałym czytelnikiem tej strony i jak mi się wydaje większość jej uczestników chciałaby aby żeglarstwo przestało być wreszcie 'sprawą polityczną".
Pozdrowienia.
Andrzej Dobrogosz
nie posiadal dyplomu kapitanskiego. O zgrozo nie mial -jak powiadacie "plastyku"
Panie Andrzeju po starej znajomosci-odpusc pan i poznaj np jak sie zegluje w Szwecji gzie
ja od czasu do czasu zegluje bez patentu!!!!
(dla wyjasnienia: fakt nie posiadania dyplomu kapitanskiego wspanialy Alan Villers opisuje
we wspomnianej, swietnej ksiazce (ktora mam) pt."Rejs na Conradzie":)
Serdeczne pozdrowienia dla p. Andrzeja. Widze, ze panu sie "jeszcze chce"- pamieta pan to
swoje stare powiedzonko?
Tomasz Nowak Kpt.z.w.