Nasz stary przyjaciel z zachodniej półkuli, wdowiec po s/y "Ulka" ma juz nowy jacht, czyli czuje się pocieszonym (przez ubezpieczyciela). Problem tylko w jednym - nudno żeglować samotnie. Zawsze to mówię - zeglarstwo jest za piękne, aby zażywać jego uroki samotnie.
Z Polski to bardzo, bardzo, bardzo daleko, ale jak donosi komputerowa machina statystyczna - poważny odsetek Czytelników tego okienka mieszka w ... USA. Z Chicago to tylko ... daleko.
Tu klik dla Cichala
Kamizelki i Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
===================
Drogi Jerzy
Uprzejmie donosze, ze wrocilem calo i zdrowo z Morza Karaibskiego i Bahamow na Floryde. Na Wyspach drogo ale za to rybnie! Nalapalem sie tych braci mniejszych co n iemiara. Zostaje tu jeszcze do poczatku czerwca. bede sie platal po Keys florydzkich, troche nurkowal, leniuchowal. Samemu nudno...Moze ktos by sie do mnie wybral? Przy obecnym kursie dolara to sie zrobilo zupelnie niedrogo. Nastepczyni "Ulki" to 34 stopowy slup "Cygnet". Wygodny Seidelman.
Z ciekawostek; kpt Jerzy Tarasiewicz (ten od "Rozumka" i "Chatki Puchatkow") wydal tu trzecia ksiazke, "Do trzech razy sztuka", ktora mam, a jakze z odreczna dedykacja autora. Ciekawe, ze wydaje jednoczesnie wersje polska i angielska. Niech postronni wiedza, ze nie tylko jezyk ale i zeglarstwo swoje mamy! Czekamy tez, razem z Jurkiem Jablonskim, "dobrym duchem" polskich zeglarzy na Florydzie, na powrot Kazia Bilyka z Pacyfiku. Mam dla niego butelczyne bahamskiego rumu. Na etykiecie, nie uwierzysz, jest napis "Fire in the hole - Erotic rum" (sic)
Pozdrawiam, zapraszam na poklad
Janusz Cichalewski
s/y "Cygnet"