News o bardzo ważnym porcie - powiedziałbym, o strategicznym porcie północnej Europy. Morze Północne, pływy, prąd Łaby, sporo statków, podejście do Hamburga i do Kanału Kilońskiego. Żegluga wymagająca kwalifikacji i oleju (w głowie). Dawniej aby do niego dotrzeć nie wystarczał nawet patent jachtowego kapitana żeglugi bałtyckiej. Mnie wystarczył, bo nie aspirowałem do wyższego.
Już wszyscy wiecie - Cuxhaven. Dobry port, a położony w bezpośredniej bliskosci tego najgorszego.
News przygotował Maciej Skipbulba Kotas, sternik jachtowy, skipper i armator dwumasztowca.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------------
Witaj Don Jorge:)
No to pisze do Ciebie trzeci news, tym razem o dobrze zorganizowanej marinie w Cuxhaven. marinę tą mogę gorąco polecić każdemu:)
U wejścia na Łabę, zaraz po prawej stronie jest miasto Cuxhaven, a w nim dwie mariny. Jedna jest w centrum miasta, ale to głownie rezydencka marina i nie o niej będę pisał. Druga znajduje sie przy samej rzece, w zasadzie jak tylko z morza wpłyniemy na Łabę, to od razu po prawej burcie widzimy ją. Las masztów z daleka rzuca się w oczy.Około 150 stanowisk. Stajemy standardowo (czego w polskich marinach jeszcze się nie nauczono) w tych miejscach, gdzie widnieją zielone tabliczki. Pomosty są pływające, wiec pływy nam nie straszne.
Cuxhaven podczas niskiej wody
Zaraz po zacumowaniu poszliśmy do Hafenmajstra (bardzo miły pan, mówiący również po angielsku). Zostaliśmy skasowani na 9 euro plus 8 euro za prysznice z góry (kwotę za prysznice uzgadnia sie z bosmanem, jest dowolna). Tak, z góry ponieważ otrzymuje się tam kartę otwierającą toalety i uruchamiające prysznice. 1 euro za 3 minuty kąpieli. Toalety i umywalki w cenie. Kartą można opłacić również korzystanie z pralki. Jeśli nie wykorzystamy całości załadowanej kwoty, pan bosman resztę oddaje w momencie zdawania karty.
Stanowiska postojowe są bezpieczne. Staje się miedzy y-bomami. Oczywiście na pomoście prąd i woda. W cenie postoju. Zaraz po skasowaniu nas za postój pan Bosman wciągnął na maszt polska banderę obok bander innych jachtów goszczących akurat w MArinie. To bardzo miły, a przecież nic nie kosztujący gest.
Samo miasteczko typowo niemieckie, ładne, zadbane sterylnie wręcz i takie jakieś senne:) Miłe do spacerów:) Najbardziej podobało nam sie wyeksponowanie kutra "Hermina" .Dlaczego u nas wciąż nie daje sie takich rzeczy zrobić?
Zalogantki zawsze są miłe dla skipperów
A na koniec najfajniejszy akcent, w budynku bosmanatu na piętrze jest kawiarenka. Cicha,spokojna, żadnych dyskotek i innego umc,umc, za to codziennie rano mozna tam kupić świezutkie, chrupiące pieczywko:)
pozdrawiam Cię Jerzy, żyj wiecznie!
Maciek
______________________________

Witam.
Będąc dwa razy w Cuxhaven w roku 2003, widziałem na drzwiach i ścianach męskiej ubikacji różne napisy, miedzy innymi po polsku.
Czy nadal takie napisy są? Czy władze niemieckie odnowiły męskie ubikacje?
Za pierwszym razem byłem zszokowany. Że Polacy potrafią nawet na obcej ziemi pisać takie świństwa. Za drugim razem byłem już przygotowany, że cos podobnego spotkam. Za trzecim razem ominęliśmy Cuxhaven.
Szczepan Górzyński z Gdyni
maciek
Piszą flamastrami, ołówkami, szminką, drapią nożami, mażą ekskrementami, co się trafi. Gros (>90%) to Hochdeutsch, a dokładniej aktualny slang młodzieżowy z licznymi naleciałościami anglosaskimi. Poza tym języki studiujących mniejszości. Polskiego raczej mniej niż tureckigo, francuskiego, rosyjskiego, różnych azjatyckich krzaczków. Nie wszystkie języki rozpoznawałem, większości nie rozumiałem. To co rozumiałem od strony językowej, często tez nie mieściło mi się w głowie, przez ładunek wulgarności, obsceniczności, ksenofobii i raczej ciężko-strawny dowcip. Służę fotkami. (Zaraz za drzwiami już panuje zwykle Ordnung, który wszyscy tak podziwiamy.)
Nie dajcie sobie wcisnąć, że to my, Polacy, brudzimy czyste aryjskie sracze, bo bywa raczej odwrotnie. Polecam wizytę w toalecie Sfinksa na Długiej. Tam też dominuje Hochdeutsch.
Tomek Sraczkolog
W tekście jest mowa o dwóch marinach (z tego jedna z wejściem prosto z rzeki), ja bym polecał wizytę w jeszcze jednej. Też leży tuż przy rzece, ale jej nie widać. Wejście jest poprzez niewielki port (chyba masowy), jakieś 200-300 metrów dalej za główną mariną - wpływamy, w basenie skręcamy w prawo i dochodzimy do niewielkiego baseniku z kilkoma pomostami).
Marina jest klubowa, ma znacznie niższe ceny (postój + toalety), od centrum miasta jest oddalona tyle samo, co główna, obsługa bardzo miła. Trafiłem tam przypadkiem: w 2007 roku byłem w Cuxhaven dwukrotnie, jotką, za drugim razem uciekając przed sztormem, z falą i wiatrem wszedłem w Elbę nocą i "przeleciałem" wjazd do mariny. Szybka nawrotka i próba jazdy na silniku do mariny nic nie dały - po 1,5 godzinie zaczęliśmy z przybojem jechać wstecz. Wtedy postanowiliśmy ukryć się w najbliższym basenie portowym, nie ważne jakim. Te ileś metrów między marinami zrobiliśmy w nie więcej, niż 1,5 minuty, ledwie wbiliśmy sie w wejście do portu (tak nas niosło), a tam w środku niespodzianka - bardzo przyzwoity porcik.
Polecam serdecznie
Piotr