Niestety wydarzyła się tragedia. Musimy wszyscy być tego świadomi, że oddając cumy godzimy się na podjecie ryzyka. No, bo ryzykiem w zasadzie jest całe nasze życie, nasze wyjście na ulicę, podróże samochodem, samolotem, koleją. Wypadki żeglarskie zdarzały się, zdarzają się i niestety będą sie zdarzać bez względu na patenty czy jakieś tam usypiajace rozwagę papierki ze słowami bezpieczeństwo, zdolność żeglugowa, uprawnienie, a nawet kompetencje. Zginął człowiek, drugi walczy o życie, trzeci zaginął, jacht zatonął. To jest tragedia. Dlaczego o tym piszę? A dlatego abyście przeczytali, pomysleli i wyciągneli wnioski.
I tak sobie myśle jak to na kursach uczą refowania. Nie tylko jak się to robi, ale dlaczego i kiedy. Ci, którzy ze mna żeglowali to wiedzą, że stary przeważnie za wcześnie lub nieuzasadnienie kazał refować i późno rozrefowywać. Taki był strachliwy. Ludzie oczywiście wstydzą się swojej bojaźni. Płynąc kiedyś z Gienkiem Ziółkowskim, ówczesnym gigantem klasy FD z przerażeniem patrzyłem co się dzieje na niebie i co wiatr wyprawia z jachtem (wówczas - MILAGRO IV). Wstydziłem się mistrza i zwlekałem z poleceniem zredukowania żagli. Wreszcie strach taki mnie ogarnął, że wykrztusiłem - Gieniu - myślę, że powinieneś zrzucić genuę. Gienek na to - myśle o tym od pół godziny, ale wstydziłem się to zaproponować.
I chyba o tym jest korespondencja Norberta Zdrojewskiego z JK AZS Szczecin.
Kamizelki jeszcze na pomoscie !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
=========================================
Drogi Jerzy
Nie wiem czy śledzisz komunikaty telewizyjne dotyczące wydarzeń z udziałem żeglarzy. Ostatnio na Zalewie Szczecińskim zatonął 6 metrowy jacht GEZAN. Z pięciu osób załogi jedna nie żyje, druga w szpitalu w stanie śpiączki a trzecia nie odnaleziona. Dokładnie jak do tego doszło nie wiadomo ale mamy pewien fragment zdarzeń z przed tragedii z relacji
Witka, naszego kolegi klubowego, który w tym samym czasie i miejscu płynął swoim 6 m jachtem EVORA do Świnoujścia. Jacht Witka to dzielna łódka zbudowana na laminatowym kadłubie Obłoczka ale pokład i nadbudówka wykonana solidnie z drewna. Tego dnia kiedy znajdowali się na Roztoce Zalewu Szczecińskiego zauważyli za rufą walczący ze szkwałami (wiało
4-5B NWW a w porywach więcej) jacht pod pełnym zestawem żagli. Witek w tych warunkach żeglował pod pierwszym refem. W okolicach Chełminka postanowił zrzucić żagle włączyć silnik aby wąski odcinek toru wodnego pokonać nie halsując.
Płynący z tyłu jacht (GEZAN) dogonił EVORĘ i również zrzucił żagle uruchamiając silnik. Kiedy byli w niewielkiej odległości Witek zauważył jak prowadzący GEZANA mierzy siłę wiatru więc zawołał pytając ile wieje na co otrzymał odpowiedź pięcioma palcami ręki że 5B.
jacht "GEZAN" jacht "EVORA"
Po minięciu Chełminka Witek postawił zarefowanego grota oraz rozrolował foka i pożeglował bajdewidem w kierunku trzeciej bramy torowej pozostawiając GEZANA z tyłu. Kiedy minęli trzecią bramę torową zauważyli jak daleko z tyłu GEZAN zaczyna stawiać pełny zestaw żagli co przyjęli ze zdziwieniem gdyż nawet na zredukowanym ożaglowaniu nie było komfortowo. W chwilę później wiatr gwałtownie zaczął tężeć a fala zrobiła się bardzo wysoka i krótka (na oko Witka musiało wiać z 8B). Witek w tych warunkach zrolował foka i maksymalnie zarefował grota dzięki czemu zachował pełną sterowność i odpowiednią prędkość pozwalającą na dalszą żeglugę w kierunku Kanału Piastowskiego. Kiedy uporali się z żaglami próbowali dojrzeć jak sobie radzi pozostawiony z tyłu GEZAN ale nie mogli dostrzec żagli a ktoś z złogi powiedział, że widzi goły maszt więc chyba wracają na silniku do Trzebieży. Po paru godzinach żeglugi Witek dopłynął do Świnoujścia i dopiero po powrocie do Szczecina dowiedział się o tragedii.
Nie komentuję bo wielu faktów nie znamy. Dokładnie może to opowiedzieć prowadzący jacht. Zdarzenie miało miejsce 9 sierpnia 2008 w prasie mylnie podali nazwę GEZON
Pozdrawiam Norbert
===========================
A tak na marginesie: Refowanie, to mój sposób na żeglowanie. Od kiedy spotkałem się na pełnym zestawie żagli ze śródlądową nawałnicą na Zalewie Zegrzyńskim (ponad 30 lat temu, kiedy to jeszcze byłem w wieku, w którym hormony mają więcej do powiedzenia niż rozum) i cudem uniknąłem wywrotki, maleńką łódką bez komór wypornościowych, a załoga nie miała na sobie żadnych kamizelek (bo co to były wtedy w ogóle za kamizelki - brezent i kostki styropianu), zawsze refuję się jako jeden z pierwszych, jeśli nie jako pierwszy na danym akwenie. Dzięki owej dawnej, praktycznej lekcji (a może głupi ma szczęście?) "nie udało" mi się wywrócić podczas swojej żeglarskiej "kariery", a tylko parę razy spotkałem się z uwagami młokosów (takich samych, jakim ja wtedy byłem, tylko różnimy się długością włosów, bo ja nosiłem kiedyś, w ich wieku, długie), w stylu: "zarefuj się jeszcze, bo cię za mocno przykłada", na co odpowiadam grzecznie: "pewnie zaraz tak zrobię". Refowanie, to dobra praktyka, kiedy żegluję sam, lub z niedoświadczoną i zbyt małą załogą - warto zarefować już przy trójce, bo może dmuchnąć "zza węgła" dużo więcej. Nie twierdzę, że jestem nieomylny, ale tak mi się do tej pory udaje, praktycznie bezawaryjnie.
Aloha!!!
Robert
PS: Jako, że od pewnego czasu jestem monotematyczny, wracam do rejsu PJOA 2008: refowaliśmy się z Januszem wtedy, kiedy była taka potrzeba, a podciąganie żagla typu "kleszcze kraba" za pomocą gejtaw jest bardzo szybkie i efektywne - "na ogórek", "na rzodkiewkę", czy jeszcze inaczej :-)
Jak widz, że warunki są niestabilne to z portu wychodzę zarefowany. Zawsze łatwiej jest później rozrefować niż walczyć z refowaniem.
A może w wielu przypadkach problemem jest posiadany system refowania - istnieje nadal wiele jednostke, na których dla zarefowania grota trzeba wyjść do masztu co w sztormie może być bardzo trudne.
A przecież istnieją doskonale sprawdzone i świetnie działające systemy jednolinkowego refowania i dla zarefowania grota wystarczy jedna osoba obsługujaca owe linki z kokpitu.
I po zarefowaniu jednostka płynie spokojniej i nie kładzie się a predkość nie spada.
Gdzie wiec problem z refowaniem ?
Pzdr
Kocur
Tragiczna to wiadomosc,ale niech mi ktos powie co to jest za jacht ?Wydaje mi sie ze to Sasanka 600 lub podobny,mieczowa wydmuszka.Sa to ładne łódki ale Zalew Szczecinski jest akwenem dużo
trudniejszym niż jeziora Mazurskie. Dlaczego tylko w Polsce buduje sie jachty kabinowe mieczowe
do tego jeszcze takie które toną po wywrotce?W kraju o tak bogatych tradycjach żeglarskich jak Holandia jachty kabinowe nawet o długościach 5 m sa balastowymi.Moment prostujący rosnie w miarę zwiększania przechyłu(przeciez to truizm) każdy to zna a projektanci naszych jachtów budują nawet mamuty o dł.31 stóp mieczowe o zanurzeniu 30cm tylko dlatego aby na Bełdanach podejść do brzegu .Skutki sa fatalne ,mamy piękne Mazury tylko zasrane.A gdy nadejdzie szkwał przewracaja się te wynalazki i ludzie się topią.
Kolega doszedł do Swinkowa w porywach 6-8 st bez żadnych strat
bo miał dzielniejszy jacht ,w porę zarefowany,i cały czas myślał. Bo żeglarz musi czasami jak szachista -planować trzy ruchy naprzód.
"Kolega doszedł do Swinkowa w porywach 6-8 st bez żadnych strat
bo miał dzielniejszy jacht ,w porę zarefowany,i cały czas myślał. Bo żeglarz musi czasami jak szachista -planować trzy ruchy naprzód."
Na dobrą sprawę, to nie wiadomo, czy dlatego, że miał dzielniejszy jacht, czy dlatego, że w porę zarefował i cały czas myślał, jak szachista...? A może i jedno i drugie i trzecie?
Robert
PS: Tak, to jest jedna z Sasanek, one mają chyba jakiś wewnętrzny balast?
Ciekawe, że łódki klasy MICRO mają wewnętrzny balast i wstają z przechyłu 90 stopni.
Ja, od pewnego czasu, jestem za lekkimi wielokadłubowcami z nisko położonym środkiem ożaglowania - to u nas bardzo rzadkie jednostki...
1. Myślenia , przewidywania i w porę podejmowania odpowiednich decyzji. Ludzie niestety popełniają błędy , jest ich tym mniej im lepsze wyszkolenie , większa praktyka , większa pokora i większa znajomość zdolności nautycznych własnej jednostki a szczególnie jej ograniczeń. Współczuje prowadzącemu tamten jacht.
2. Doboru jednostki do akwenu. Oczywistym jest że na głębokich otwartych wodach jednostki balastowe powinny dominować , natomiast tak gdzie jest płytko , zatoczki dające dobre schronienie przed wiatrem i z dojściami do brzegu dominować będą jednostki mieczowe . Na Zalewie Szczecińskim były śmiertelne wypadki , także po wejściu jachtów na mielizny ale to nie oznacza , ze jakiś typ jachtów powinien być zabroniony. Niech o tym decydują sami żeglarze na czym , gdzie , kiedy i jak chcą pływać.
3. Produkcja jachtów mieczowych. jest i będzie bo jest na nie popyt. Polskie stocznie produkują bardzo dużo jachtów mieczowych dla odbiorców w Niemczech , Holandii i Anglii. Jeżeli znasz Zalew Szczeciński to na pewno spotkałeś tam mieczowe Tanga i Sasanki pod Niemiecka banderą. Jeżeli byłeś w Holandii to spotkałeś mieczowe Pegazy pod Holenderska banderą. Ludzie kupują jachty "pod programy " pływania jaki będą na nich chcieli realizować. Oczywiście muszą być solidnie zbudowane i dobrze utrzymane.
Podsumowując:
Przepłyń wygodnym jachtem kabinowym ( wg Twojego przekonania koniecznie balastowym ) z Warszawy rzekami na Zalew Szczeciński , żegluj nim po Zalewie Szczecińskim i po morzu a potem wróć na jeziora to zrozumiesz dlaczego pisze o Twojej wypowiedzi dotyczącej tego fragmentu - BZDURY.
Co do pozostałego zgadzam się a Amundsen mówił , że mieć szczęście to znaczy przewidzieć i przygotować.
Pozdrawiam
Andrzej Jankowski
Obecnie w Łebie po przepłynięciu tu mieczowym Focusem 650 z Szczecina.
Nieźle wieje !
Nie dyskredytujmy mieczówek,mają długą tradycję, również morską np jachting amerykański.
Trzeba tylko znać możliwości swojej łódki i o nich pamiętać. Wiem, przepłynełem wiele mil otwartego morza mieczówkami i mam z tego piękne wspomnienia i ani jednej sytuacji tzw "walki o życie", ale jak było trzeba prułem przez Bałtyk tylko na 5-cio metrowym foku.
zbyszek rembiewski i wszystkie moje SŁONI
Staszek
Jak dla mnie sprawa jest bezdyskusyjna - refuję sie zawsze jak widzę, że bedzie kładło.
Czy to tak dużo - patrzeć w niebo, sprawdzac prognozy i do tego dostosowywać warunki żeglugi ?
"Bury Kocur" to Arion 29 - 29 stopowy jacht balastowy o naprawde, jak się okazało niezłych mozliwościach nautycznych jak na Bałtyk, ale od 5 B refowanie jest bezdyskusyjne.
Czy o konieczności refowania trzeba aż tak dużo pisać ?
To co uczą na tych kursach ?
Szkoda, że znów ktoś zginął :-(((
Pzdr z Karlskrony
Kocur
Czegoś chyba zabrakło tej załodze w chwili tragedii.