"SAMOSTER" OPINIUJE PROJEKT ROZPORZĄDZENIA
Prezes "Samosteru" Andrzej Kapłan był uprzejmy przesyłać mi tekst opinii tego stowarzyszenia w odniesieniu do projektu Rozporządzenia Ministra Sportu i Turystyki. Cieszę się z szybkiej i konstruktywnej reakcji warszawskiego stowarzyszenia, które pisze o żeglarstwie, a nie o trickach na wyłudzenie forsy. Niech wreszcie do szerokich mas polskich żeglarzy dotrze, że lobbyści nowych zapisów mają tylko banknoty przed oczyma. Wasze banknoty. Wasze. Doceńcie wreszcie wolontariuszy, którzy bronią tych Waszych portfeli.
Klik rankingowy i kamizelki
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
===================
Jako zainteresowani wszelkimi działaniami mającymi wpływ na kształt żeglarstwa nie mogliśmy pozostać obojętni na opublikowany na początku września projekt rozporządzenia MSiT w sprawie prowadzenia statków przeznaczonych do uprawiania żeglarstwa. Dziwi nieco zmiana nazwy (poprzednio było to rozporządzenie o uprawianiu żeglarstwa), ale bardziej dziwi duch ww. rozporządzenia, które ewidentnie zaostrza obowiązujące obecnie przepisy, stojąc w rażącej sprzeczności z intencjami ustawodawcy, który ubiegłoroczne zmiany w ustawie wprowadził dążąc do żeglarskiej liberalizacji. Nasze uwagi są dość obszerne, ale zachęcamy do zapoznania się z nimi.
Idzie nowe (stare...)
===================================
Szanowny Panie MinistrzeStowarzyszenie Żeglarskie „Samoster" zgłasza niniejszym swoje uwagi do ogłoszonego w Biuletynie Informacji Publicznej projektu Rozporządzenia w sprawie uprawiania żeglarstwa.Uwagi ogólne:1. Podstawowa wada opublikowanego projektu to zaostrzenie wymagań w stosunku do osób chcących uzyskać niektóre patenty żeglarskie. Zaostrzenie to nie znajduje żadnego uzasadnienia z punktu widzenia upoważnienia ustawowego jak również nie wynika z przebiegu procesu legislacyjnego oraz nie ma oparcia w uzasadnieniach, towarzyszących ostatniej zmianie ustawy. Warto w tym miejscu podkreślić i przypomnieć, że zmiany prawa zmierzały w kierunku liberalizacji, a nie zaostrzania stosownych przepisów.Zaostrzenie wymagań bez mocnego uzasadnienia wynikającego np. ze statystyk wypadkowości w żeglarstwie powoduje niezgodność zapisów projektu z konstytucyjnymi gwarancjami związanymi z wolnością jednostki.2. Projekt odbiega od stosowanych w legislacji standardów, zgodnie z którymi własne definicje są zwykle wydzielone i umieszczone w początkowej części dokumentu. Dodatkowo lektura tekstu oraz analiza budowy i składni zdań prowadzą do wniosku, że treść projektu powstała poprzez kopiowanie fragmentów tekstów sporządzonych przez co najmniej trzech różnych autorów. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że części projektu dotyczące żeglarstwa i sportów motorowodnych zostały napisane przez przedstawicieli właściwych polskich związków sportowych (czyli beneficjentów zaproponowanych w projekcie wysokich opłat związanych z egzaminowaniem i wydawaniem patentów), a ich kompilacja i ostateczne przygotowanie projektu jest autorstwa urzędników MSiT.Powyższe spostrzeżenia w całej rozciągłości potwierdzają wypowiedzi Pana Ministra po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich, dotyczące potrzeby reform w polskich związkach sportowych, bezpośrednio odpowiedzialnych za mierne osiągnięcia medalowe na Olimpiadzie. Wydaje się, że zainteresowany związek sportowy - PZŻ, otrzymujący na działalność sportową środki z budżetu państwa, poświęca ze szkodą dla sportu zbyt wiele wysiłku na działania pozasportowe, ukierunkowane na zdobycie dodatkowych środków, wydatkowanych następnie dowolnie i bez żadnej kontroli, głównie na utrzymanie swoich działaczy.Uwagi szczegółowe:1. § 3 ust. 4 przewiduje możliwość zdobycia patentów motorowodnych na podstawie posiadanych uprawnień zawodowych. Nie zostały jednak ustalone zależności pomiędzy uprawnieniami zawodowymi a patentami motorowodnymi. Użyty w treści termin „odpowiednio do kwalifikacji" daje możliwość praktycznie dowolnej wykładni – czyli uznaniowego wydawania patentów motorowodnych, co stawia wydających w pozycji nieomal legislatora. Rozporządzenie jako akt prawny wykonawczy, nie może opierać się na uznaniowości i powinno zawierać szczegółowe definicje i „instrukcje" dla wykonania delegacji ustawowej bez stosowania wykładni innej niż językowa.W omawianym paragrafie brak jest również analogicznych rozwiązań dla możliwości uzyskania polskiego patentu na podstawie dokumentów potwierdzających kompetencje wydanych za granicą, która to możliwość wynika z art. 53a ust. 4 ustawy o kulturze fizycznej.2. § 4 ust. 1-3 nie wnoszą żadnej merytorycznej treści stanowiąc zbędne powtórzenie zapisów innych aktów prawnych. Kuriozalne jest np. odesłanie do „kart bezpieczeństwa" które nie obowiązują dla jachtów śródlądowych i dużej części jachtów morskich.3. W treści § 5 brak jest definicji, lub odesłania do właściwego aktu prawnego (ustawa Kodeks Morski oraz Ustawa o żegludze śródlądowej zawierają potrzebne definicje) dla terminu „kapitan". Nie zostały zdefiniowane i wskazane źródła procedur alarmowych. Ponadto do określenia stanu postulowanego użyto trybu twierdzącego.Ustęp 3 rzeczonego paragrafu wykracza poza ramy delegacji ustawowej. Z treści art.53a nie wynika obowiązek posiadania jakichkolwiek uprawnień przez inne poza prowadzącym daną jednostkę osoby. Zapisy samego projektu rozporządzenia również temu przeczą. Treść tego ustępu wskutek otwarcia furtki dla zbyt daleko idących interpretacji i niejasności jest wielce szkodliwa.4. W § 6 ust.1 umieszczono zapis wskazujący na możliwość przewożenia pasażerów jachtami, co stoi w sprzeczności z wykładnią systemową ustaw regulujących sport i rekreację, w myśl której na jachcie sportowo- rekreacyjnym nie znajdują się osoby trzecie (pasażerowie). Powyższe rodzi bardzo poważne konsekwencje prawne związane z relacjami załoga-pasażer co nie jest przewidziane w ustawach o kulturze fizycznej ani o sporcie kwalifikowanym.Dodatkowo ustęp 3 tego paragrafu ma całkowicie wadliwą konstrukcję gramatyczną i jest sprzeczny logicznie (kapitan nie może nakazać zdjęcia środków ratunkowych i/lub asekuracyjnych).5. Zapis zawarty w § 7 jest sprzeczny z treścią art. 53a ust.1 w związku z ust. 3 ustawy o kulturze fizycznej, która nie wprowadza żadnych ograniczeń wiekowych wobec osób, które mogą prowadzić jachty bez posiadania stosownych patentów.6. Zapisy § 8 są niezgodne z delegacją ustawową oraz innymi ustawami. Obywatel RP pełnię praw uzyskuje z chwilą uzyskania pełnoletniości (co do zasady 18 lat z wyjątkami) a inne „limity" wiekowe mogą być wprowadzone jedynie w drodze ustawy. Nie można zatem w drodze rozporządzenia stawiać warunku ukończenia 21 lat.Dodatkowo nie są podane precyzyjnie wymagania stażowe: godziny żeglugi tylko pośrednio wiążą się z przepłyniętymi milami morskimi.7. Zapis zawarty w § 9 jest niezgodny z delegacją wynikającą z art.53a ust. 5 ustawy o kulturze fizycznej, zgodnie z którą dokument zwany patentem daje „uprawnienia do prowadzenia określonej wielkości jachtów żaglowych albo motorowych". Holowanie za jachtem motorowym narciarza wodnego czy innego przedmiotu w żaden sposób nie zmienia ani długości tego jachtu ani charakteru akwenu po którym pływa.8. Wymóg odbycia szkolenia zawarty w zapisach § 6, 9 i 11, jako jeden z warunków dopuszczenia do egzaminu na stopnie żeglarskie jest przekroczeniem delegacji ustawowej, bowiem art.53a ustawy o kulturze fizycznej nie wprowadza obowiązku odbycia szkolenia.9. Jako pozbawione podstaw prawnych oraz jakichkolwiek przesłanek merytorycznych należy uznać propozycje § 11, który zaostrza w stosunku do obecnego stanu prawnego wymagania stawiane osobom zamierzającym prowadzić jachty o długości powyżej 12 m.Dodatkowo zwraca uwagę brak konsekwencji w stosowaniu wymagań. § 3 projektu przewiduje równoważne uprawnienia żeglarskie i motorowodne wynikające ze stopnia kapitana jachtowego i motorowodnego, przy różnych wymaganiach stawianych dla tych stopni.Zawarte w § 12 ust. 2 p. 2 ograniczenia „zasięgu pływania" dla sternika jachtowego to martwy i niemożliwy do wyegzekwowania przepis, który wobec powyższego jest zbędny jako deprecjonujący prawo.10. Sposób przeprowadzenia egzaminu opisany w rozdziale 5 projektu jest bardzo lakoniczny. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, ze procedura egzaminacyjna jest szczegółowo opisana w p. 4.4 „Systemu Szkolenia PZŻ na stopnie żeglarskie" i autor tego zapisu (bez wątpienia z kręgów PZŻ) nie uznał za potrzebne powtarzanie w rozporządzeniu Ministra tej treści (pochodzącej z wewnętrznego dokumentu polskiego związku sportowego).Rozdział ten zawiera ponadto bardzo ogólnikowe zapisy, dające możliwość dowolnej interpretacji i związanych z tym nadużyć.Dodatkowo w ust. 2 ograniczono możliwość przystąpienia do egzaminu więcej niż dwukrotnie, co nie znajduje żadnego uzasadnienia w delegacji ustawowej. Przykładowo egzamin na drogowe prawo jazdy można zdawać wielokrotnie.11. Opłaty za przeprowadzenie egzaminu zostały w projekcie określone bez wyliczenia kosztów, a jako opłaty mające charakter daniny publicznej winny jedynie pokrywać mające związek z egzaminem koszty, ponoszone przez polskie związki sportowe. Taka interpretacja jest prawidłowa również z punktu widzenia polskich związków sportowych które są stowarzyszeniami, a egzaminowanie jest dla nich zarówno czynnością statutową jak i wynika z zakresu zadań zleconych przez administrację państwową. Wobec faktu, że to właśnie te związki są beneficjentami opłat należy przyjąć, że są to kwoty postulowane przez związki i mają być źródłem dochodów, a nie służyć pokryciu ponoszonych kosztów.12. Brak jest w projekcie regulacji określających zasady uzyskania nowych patentów na podstawie dotychczasowych dokumentów, jak też dla przypadków zagubienia bądź zniszczenia patentu nie istniejącego już stopnia.Wobec braku systemu weryfikacji kompetencji osób zamierzających prowadzić polskie żaglowce (jachty o długości powyżej 24m), wprowadzony w projekcie egzamin na stopnie kapitańskie, zdaje się wypełniać istniejącą lukę. Niestety równocześnie mocno uderza w żeglugę na jednostkach mniejszych, a szczególnie dotkliwe w żeglarzy - armatorów, którzy aby przesiąść się na większą jednostkę będą zmuszeni przez kilka lat odbywać staż na innych niż własne jachtach. Jest to ewidentna bariera popychająca właścicieli większych jachtów do ucieczki pod inne bandery. W powyższym kontekście wydaje się konieczne podkreślenie faktu zwiększania się ilości właścicieli prywatnych jachtów w Polsce, co jest dowodem zbliżania się krajowych realiów do modelu obowiązującego od dawna w Europie i na świecie.Dodatkowo powyższe rozwiązanie spowoduje również powstanie grupy „kapitanów za pieniądze", prowadzących formalnie większe jachty prywatnych armatorów.W świetle przedstawionego wyżej problemu wydaje się być celowym podniesienie do 24 m limitu wielkości jachtu dla pierwszego stopnia morskiego, czyli morskiego sternika motorowodnego i sternika jachtowego. Pozwoli to stworzyć stabilny system znosząc jednocześnie niepotrzebne bariery, poprzez objecie całej żeglugi armatorskiej i amatorskiej morskiej (na jachtach, będących małymi statkami „pozakonwencyjnymi" w rozumieniu konwencji międzynarodowych) jednym stopniem „amatorskim", z pozostawieniem żeglugi komercyjnej na jachtach będących statkami konwencyjnymi wysokokwalifikowanym kapitanom. Stworzy to warunki dla zwiększenia prestiżu stopnia kapitana jachtowego i zwiększy zainteresowanie żeglarzy zamierzających uprawiać żeglarstwo jako zawód, a także przyczyni się do rozwoju żeglugi na większych jachtach.Przedstawiając powyższe uwagi wyrażam nadzieję iż przyczynią się one do poprawy jakości przygotowywanego rozporządzenia i pozostaję z wyrazami szacunkuAndrzej KapłanPrezes SŻ "Samoster"
[ 24-09-2008, ]
Dopiero co na liście dyskusyjnej mojego klubu wrzuciłem kilka uwag co do rozporządzenia, a tu zbierałem się do napisania komentarza do wcześniejszego artykułu (m.in. w sprawie polskich kwitów zawodowych dla jednostek >24 m., a tu proszę, już to jest. :)
Propozycja jednego patentu "amatorskiego" na wszystkie jachty morskie (do 24 m.) oraz patentu kapitana na większe jednostki jest sensowna i ciekawa (dla mnie tym bardziej, że zaczynam myśleć o STCW :), ale... to nadal system "zakazowy" (zabraniający żeglowania bez kwitu). Może zaproponować zapis, stwierdzający konieczność posiadania jednego z dwóch wspomnianych patentów tylko w przypadku usługowego - zawodowego uprawiania żeglarstwa (lub prowadzenia statków >24, co i tak wymaga uprawnień zawodowych), zaś w przypadku wynajmu jachtu <24 od armatora pozostawić temu ostatniemu decyzję, komu swój jacht udostępnia. To by była droga do dobrowolnych szkoleń i egzaminów stwierdzających poziom kompetencji dla amatorów oraz systemu szkoleń obowiązkowych dla zawodowców.
Wiem, że to nie jest rozwiązanie wyłącznie na poziomie rozporządzenia, bo "bezpatencie" do 7,5 m. jest opisane w ustawie. Ale może warto spróbować podsunąć taką ideę. :)
Pozdrawiam ciepło
Piotr Nowacki
Podoba mi się propozycja, z tym że można by przygotować to w formie gotowych przepisów. Tak jak to zrobił prawdopodobnie PZŻ i PZMiNW...
Jedynie mam uwagę do fragmentu:
W omawianym paragrafie brak jest również analogicznych rozwiązań dla możliwości uzyskania polskiego patentu na podstawie dokumentów potwierdzających kompetencje wydanych za granicą, która to możliwość wynika z art. 53a ust. 4 ustawy o kulturze fizycznej.
Według mnie ustęp ten mówi tylko o uznawaniu uprawnień innych państw, a nie o ich jakiejkolwiek równoważności. Wymiany oczywiście nie wyklucza, ale to powodowało by konieczność zapisania w rozporządzeniu całej tabelki ekwiwalentnych uprawnień, bo inaczej związki będą to robić uznaniowo, a to pociąga za sobą mnóstwo komplikacji. Chyba że będzie zapis odwołujący się do ICC...
Mi również bardzo podoba się ta odpowiedź, szczególnie że porusza również kwestie przeoczone przez SAJ (wymiana aktualnych patentów).
Co do wymiany patentów obcych państw -- myślę, że zwrócenie ministrowi uwagi nie zaszkodzi: albo wyprodukują tabelkę, albo przynajmniej zapiszą jakąś uwagę, że zagraniczne też działają (nie wiem czy to w ogóle jest potrzebne -- nie jestem prawnikiem :)).
Generalnie -- tak trzymać.
Pozdrawiam,
Filip
piszesz:
Chyba że będzie zapis odwołujący się do ICC...
To byłoby rozwiązanie ale.....Polska do dzisiaj nie podpisała ( przystąpiła) Rezolucji Nr 40. Od dawna dwa ministerstwa ( jedno od sportu drugie od transportu- różnie się nazywały na przestrzeni ostatnich lat) pokazują na siebie palcami, to kolega.
Zapis o uznawaniu patentow INNYCH państw jest o tyle nie satysfakcjonujący, ponieważ np patent ISSA jest międzynarodowy ale zdobywać go można od kilku lat w Polsce. Zapis proponowany jakby tego nie dotyczył.
Osobiście też widzę rozwiązanie wzajemnego uznawania patentów a nawet wymiany na stosowny patent polski na drodze przyjęcia Rezolucji nr 40 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ - Sekcja Transportu. Obecny program PZŻ prawie nie odbiega od przewidywanego w ICC. Przynajmniej na stopień podstawowy. Innymi na razie chyba się nie zajęto, podobnie jak ISSA.
Z niezrozumiałych dlam mnie powodów, poza jeszcze Rochem Wróblewskim ( doskonałym znawcą problemu) środowisko tematu nie podejmuje. Może więc teraz?
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Zbyszku, przecież tego nie załatwimy żadną miarą przy okazji rozporządzenia... Tu jest potrzebna wola polityczna,a o nią w sprawach żeglarskich będzie cienko, szczególnie wobec priorytetu Euro 2012...
pozdrawiam
Andrzej
Ależ oczywiście, tyle, że mój poprzednik w dyskusji poruszył ten temat ( raczej znany niewielkiej ilości ludzi) więc postanowilem go przybliżyć. Chyba dorasta młode pokolenie wojowników.
Co do woli politycznej to chyba nawet było by to realne. Bo tu raczej uważam, że mamy do czynienia z biurokratycznym lenistwem. WOLI od lat nie ma Chocimska a nawet gorzej. Przypominam starania delegatów tejże na posiedzeniu EBA z przed chyba 3.lat. Czas leci więc nie jestem pewny daty ale, że zaproponowano system Chocimskiej jako najlepszy w godny wzór do nasladowania, nie zapomnę do końca zycia.
pozdrawiam
Zbyszek
Przypominam starania delegatów tejże na posiedzeniu EBA z przed chyba 3.lat. Czas leci więc nie jestem pewny daty ale, że zaproponowano system Chocimskiej jako najlepszy godny wzór do nasladowania, nie zapomnę do końca zycia.
:-)))))))))))))))))
Ja pamiętam jeszcze dodatkowo nazwisko pomysłodawcy :-)
pozdrawiam
Andrzej
Kontrola MSportu, której protokółem dysponuję objęła jedynie dotacje budżetowe - zewnętrznej (poza własną komisja rewizyjną, której wnioski nie zawsze są wykonywane przez zarząd) kontroli całości finansów PZŻ nie było jak sądzę dawno.
Co do wydawania na działaczy to mam kopię dokumentu - uchwały prezydium zarządu, która mówiła o pozostawianiu 60-70% (z pamięci) opłaty egzaminacyjnej w kieszeni egzaminujących... Sądzisz, ze nie wybroniłbym się z zarzutu pomówienia?
pozdrawiam
Andrzej
Miałem na myśli ton całej wypowiedzi. To że PZŻ przejada fundusze nie jest dobrym argumentem dla prób poprawy rozporządzenia. Jest jedynie przeciwko PZŻ, a nie za lepszymi przepisami.
'Związki sportowe' są zapisane już w ustawie i i tak w tej chwili ich nie zwalczymy.
Po prostu nie są to uwagi konstruktywne. Przez nie cała opinia przybiera charakter narzekań na PZŻ, a według mnie szkoda w tym momencie psuć krwi na rozgrywkach z dziadkami.
uchwały prezydium zarządu, która mówiła o pozostawianiu 60-70% (z pamięci) opłaty egzaminacyjnej w kieszeni egzaminujących...
To nie tylko uchwała to fakt. 3/4 wpłat z egzaminu pozostaje w kieszeni KE. Ale Twój adwersarz ma rację, dajmy spokój Chocimskiej. Nic nowego nie wymyslimy.
W projekcie Rozporządzenia jest mowa o "organizacji żeglarskiej". W rozumieniu ministerstwa związek sportowy nie jest i nie może być "organizacją żeglarską" . Kropka nad "I" postawiona ma być w Ustawie o sporcie.
pozdrawiam
Zbyszek
masz rację ale już ten wybuch "entuzjazmu" sprostowałem trochę wyżej, o godzinie chyba 1300. Mamy do czynienia z "dwa w jednym". I związek sportowy w rozumieniu ustawy o sporcie kwalifikowanym i organizacja żeglarska w rozumieniu &53a. Wiem, że nic nie wiem. Jak się nie obrócisz dupa i tak z tyłu.
pozdrawiam
Zbyszek
Jeżeli wszystkie Stowarzyszenia "wolnościowe" stanęły by murem za tym postulatem, to zapewne jest nadzieja na przeforsowanie na szczeblu ministerialnym tych postulatów.
Wydaje mi się, że należy przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie ile można ugrać dla "sprawy" przy okazji tego rozporządzenia. Wiadomo ustawa ogranicza, co nie znaczy, że należy jak już sugerowano tylko wytykać błęby i odciąć się od przedstawiania swoich projektów. Im więcej da się ugrać przy okazji rozporządzenia, tym większe szanse na dalsze liberalizowanie żeglarstwa przy pracach nad ustawą. Zawsze to lepiej mieć w przyszłości argument, że było tak jak proponuje Samoster i nic się złego nie działo, więc można jeszcze poluzować, niż pozostać przy wersji kagańcowgo projektu związkowego i przy pracach nad ustawą wysłuchiwać od leśnych dziadków, że nic się nie działo bo były egzaniny, kursy, staże etc. wg. wizji związku.
Wydaje mi się również, że na obecną chwilę jest to bardzo rozsądna i do przyjęcia przez wszystkie strony propozycja.
Oczywiście mogę się mylic bo jestem tylko człowiekiem i zapewne znajdzie się kilka osób, które zechcą wyprostować moje myślenie, ale warto przemyśleć tą drogę. Ewolucja z reguły w dłuższym czasie znacznie lepiej się sprawdza niż reowlucja, choć postulaty rewolucyjne są mi docelowo zdecydowanie bliższe.
Pozdrawiam wszystkich zaangażowanych, w to aby żeglarstwo w końcu było przyjemnością, a nie jechaniem kresek po Błtyku na styarych jotkach, żeby w końcu po wielu latach móc sobie popłynąć z "żoną" na swoim jachcie gdzie się chce!
Piotrek Kalinowski.
A tam stoi jak wół z rezolucji nr 40 (dotyczy jachtów do 24 m Lc dla kazdego posiadacza ICC w krajach które ratyfikowały)...
Jan
Pani Ewa ma wszystko co potrzeba w tym zakresie i przewiduje działania "motywacyjne" w sprawie szybkiego "ratyfikowania" Rezolucji 40. Pani Ewa Stefanowska zwraca uwagę, że "organizacja żeglarska" a związek sportowy to dwie zupełnie różne rzeczy. Wyjdzie to dobitnie w przygotowywanej ustawie o sporcie.
Zbigniew Klimczak
uzupełnienie i sprostowanie: Mowa o związku sportowym w myśl ustawy o sporcie kwalifikowanym.
natomiast w myśl stosownego punktu &53 PZŻ jest organizacją żeglarską. Takie nowe "dwa w jednym". Jakie to rodzić będzie reperkusje , jeden Neptun wie! Ja wiem, że będzie ciekawie, jak to w Polsce. Przepraszam za przedwczesny entuzjazm a moją rozmówczynię za złą interpretację.
Batiar
"Wash and go!!!"
Proponuję skupić się na tym "GO!!!" (w podobnym stylu, jak "SOVIETS GO HOME!!!")
Czy Arcyzwiązunio zwany Pezetżetem w końcu zrozumie, że żeglarze mają ich w... głębokim poważaniu i nie chcą, ani do niczego nie potrzebują, ich nadzoru nad swoim przyjemnościowym żeglowaniem??? Bo to już zakrawa na jakąś złośliwość...
Robert :-(
Słynne sztuki walki wschodu zakładają wykorzystanie siły ataku przeciwnika na swoją korzyść. Jest rzeczą oczywistą, że w myśl ustawy o związkach sportowych, PZŻ jest takim związkiem. I tyle w tym temacie, bo to nie nasza działka. Projekt Rozporządzenia wprowadza pojęcie organizacji żeglarskiej i nie stawia tu żadnych ograniczeń w jej tworzeniu. W chwili obecnej, formalnie pzrez administrację PZŻ jest widziany ( niesłusznie ale tak jest) jako organ opiniodawczy wszekich inicjatyw ustawodawczych a nawet uzurpuje sobie (PZŻ) prawo do występowania z takimi inicjatywami w imieniu wszystkich polskich żeglarzy.
Moim zdaniem stoi przed nami zadanie wykorzystania zapisów Rozporządzenia w takim kierunku aby stworzyć nową organizację żeglarską, która w myśl przepisów stanie się równorzędnym wobec administracji, przedstawicielem żeglarzy. Wobec faktu, że skromnie licząc jakieś kilkaset tysięcy żeglarzy jest poza strukturami PZŻ ( jak i jachtów) a PZŻ reprezentuje góra 40 tysięcy żeglarzy zrzeszonych w klubach, ciężar gatunkowy nowej organizacji będzie nieporównywalnie większy. To winno się przełożyć na jej postrzeganie przez administrację.
Mamy dzisiaj kilka przedstawicielstw w postaci PFŻ, Samosteru itd. ale nie są one w pełni organizacjami żeglarskimi. Mamy kilkanaście "wolnych" szkół zeglarskich, które też nie wypełniają definicji organizacji żeglarskiej. I mamy wreszcie "filię" międzynarodową ISSA.
To olbrzymi potencjał ludzki, ilościowy i jakościowy. Aż się prosi podjąć kroki w kierunku zjednoczenia tego potencjału w organizacji żeglarskiej z prawdziwego zdarzenia. Wymagać to będzie wysiłku, zrozumienia u wszystkich ew. członków i determinacji. Powstanie takiej organizacji, realizującej cele jakie PZŻ dawno porzucił może sprawić po jakimś czasie, że stan prawny polskiego żeglarstwa zbliży się do europejskiego. To jeszcze długa droga ale bardziej realna niż liczenie na cud.
Dobrze by było aby nasi przedstawiciele zastanowili się nad tą propozycją. Ciągłe udry z Chocimską moga coś zmienić ale napewno nie zmarginalizują ich betonowej postawy. Czas wejść na własną drogę.
pozdrawiam i zapraszam do dyskusji a lepiej do działania.
Zbigniew Klimczak
Organizacyjnie chyba lepiej by było żeby powstało coś ponad inne organizacje - zawsze to czystsza atmosfera.
Choć takie wejście na własną drogę to raczej nie uchroni nikogo od spierania się z betonem, myślę, że łatwo za wygrana nie dadzą.