Wiadomośc dopiero co otrzymana od kpt. Mariana Lenza. To news z morałem - nigdy nie zadzieraj nosa. Chwała Bogu skończyło się na strachu, choc statek... zatonął. Brawa dla ratowników.
Tu klik za cudowne uratowanie marynarzy.
Kamizelki i zyjcie wiecznie !
Don Jorge
===============================
"Chwasty morza”, czyli żeglarze też się na coś przydają !
Don Jorge, Obyś żył wiecznie!
Jak podaje tvn24.pl polska załoga jachtu „Miraże” uratowała na Morzu Czarnym dwóch rozbitków ze statku „Tołstoj”. Statek zatonął w czasie sztormu w sobotę 27 września około godz. 1300.
Zarejestrowany na Cyprze ukraiński statek wiózł złom do tureckiego portu. Na statku miało być 10 do 13 marynarzy (9 lub 12, to Ukraińcy). Rozbitków podjęto około 40 mil morskich od Stambułu i powiadomiono władze tureckie oraz polski konsulat.
Informację z pokładu jachtu przekazała p. Katarzyna Lenart-Chruścik.
Równolegle PAP (Onet.pl) podaje, że dwu innych marynarzy dopłynęło z wiatrem do brzegu bułgarskiego.
R. XXI
Miraż to Bawaria 35, kapitanem jest na nim Marek Chruścik, a Kasia, jego żona przekazała informację.
Pływałem z Nimi w tym sezonie, 2 tygodnie z Neapoli do Palermo, to dobrzy żeglarze i mili ludzie.
Pozdrowienia dla Kasi i Marka.
Janusz Winiecki
Pomorze Zachodnie
Wiadomość od Kasi Lenart z godz 2340 (28.09.2008):
"..Akcja jeszcze nie skończona, bo jesteśmy 4 mile od portu. Jutro opowiem jak było, a na razie w porcie grad pytań i przesłuchań przed nami."
Janusz Winiecki
Otrzymałem maila od Kasi Lenart-Chruścik z pokładu s-y Miraż.
Sciskamy Cię serdecznie ze Stambułu, już po akcji ratowniczej:-)
A było tak:
Po dwudniowym sztormie wyszliśmy w końcu z portu Igneada w Turcji (na granicy z Bulgarią) w niedzielę o godz 10.30, o godz 13.30 zobaczyliśmy czerwoną racę, a chwilę później tratwę ratunkową. Wiało 5-6, była jeszcze duża fala po sztormie. Na tratwie było 2 chłopaków ok 25letnich, w stanie dobrym. Podjęliśmy ich a tratwę wzięliśmy na hol. Okazało się, że chłopaki dryfowali już trzeci dzień, ich statek Tołstoj płynął z Rosji do Turcji i zatonął pod Burgas. Złamał się w połowie i w ciągu minuty poszedł na dno. Rozbitkowie byli zdania, że oprócz nich nikt się nie zdażył uratowac.
Daliśmy im koce, śpiwory, jedzenie i picie, pili wyjątkowo dużo ciepłej herbaty. Byli w całkiem dobrym stanie, mimo że mieli na sobie zwykłe przemoczone ubrania, nie mieli butów ani sztormiaków. Rozmawiali przytomnie i nie trzęsli się.
Ponieważ nie mieliśmy zasięgu UKF (byliśmy już za daleko od brzegu) i traciliśmy tez zasięg komórek, zadzwonilam do znajomego kapitana w Polsce a on powiadomił ambasadę turecką w Polsce - oni z kolei przekazali sprawę do ambasady w Turcji, a tamci do Coast Guard, konsulatu ukrainskiego w Turcji i bulgarskich sluzb ratowniczych, ktore szukaly rozbitkow z Tolstoja.
Zapadla decyzja, że wieziemy rozbitkow do Stambułu (38mil), Coast Guard dal znac, że beda czekać na nas na miejscu. Przez ten czas wszystkie te sluzby i organizaje wykonaly do mnie mnostwo polaczen telefonicznych, co chwilę pytając nas o pozycję i stan ludzi oraz szczegóły akcji.
Do Bosforu dotarliśmy przed północą, tam turecki Coast Guard płynął przed nami i przeszliśmy Bosfor. Przed świtem byliśmy w Karakoy w Stambule, tam przekazaliśmy chłopaków, Marek zdał relację ze wszystkiego i w zasadzie sprawa się zakończyła.
Teraz odpoczywamy, bo Marek nie spał cała dobę.
Jeśli chcesz to możesz dowolnie dysponować tymi informacjami.
Kasia i Marek