Tak się zastanawiam czym się różni związek z Miodowej od korporacji z Chocimskiej. Po dłuższym namyśle doliczyłem się tylko trzech różnic: ilością liter w skrócie nazwy, kwotą rocznych obrotów i apetytem konsumowania zysków z działalnosci pozasportowej. Mechanizmy działania, odwoływania się do gremiów międzynarodowych, bezczelmość i struktury są identyczne.
Ministrowi Drzewieckiemu życzę sukcesów, ale patrząc jak mu teraz marnie idzie z Miodową, to wpadam w nastrój minorowy. Pamiętajcie - jeżeli sami czegoś nie wydrzemy, to nikt za nas tego nie zrobi. Wielu liczyło, że po Miodowej przyjdzie kolej na Chocimską. Nic po tych rachubach.
To by było tyle tego wstępu (trochę obok tematu) do newsa Zbigniewa Klimczaka.
Dziś wieczorem powieszę news o Jesiennym Kongresie SIZ w Pucku. W tej chwili Papa Jurmak doszlifowuje program. Kamizelki obowiązkowe dla przybywających jachtami. Wolałbym abyście Głębinkę przedszli jeszcze za dnia.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
===============================================
Czy Minister Mirosław Drzewiecki postrzega paradoks ?
Z wielu powodów kibicowałem Ministrowi w ostatnim starciu z związkowym betonem i „podziwiałem” natychmiast okazaną solidarność kolegów po fachu z organizacji międzynarodowych. Oddolny ruch betonu absolutnie scementował swoją „górę” od polskich aż po szwajcarskie i brukselskie salony. Rządy aroganckiego związku sportowego, za nic mającego realizację statutowych zadań oraz opinię społeczną zostały ugruntowane na dalsze lata. Minister chciał zrobić coś pożytecznego i .. wyszło jak wyszło, ponieważ w obronie tego związku stanęły (stoją) potężne federacje
Można by powiedzieć, nie moja to działka ale zadaję sobie podstawowe pytanie czy Minister zdaje sobie sprawę, lub kiedy sobie zda, że w stosunku do podobnych prób naprawy w innym związku sportowym, Ministerstwo od lat spełnia podobną rolę orędownika kiepskiej sprawy co FIFA i UEFA?!
Chocimska uwiła sobie takie samo bezpieczne gniazdo w Ministerstwie ( każdym poprzednim) co PZPN w FIFA.
Mam nadzieję, że po ostatnim stresującym doświadczeniu Pan Minister potrafi zrozumieć uczucia i postawę środowisk żeglarstwa rekreacyjnego w Polsce. I nie tylko potrafi ale wyciągnie właściwe wnioski. Rzecznik Praw Obywatelskich, za naszą sprawą, zrobił to co Minister w sprawie PZPN. Na biurko Ministra trafiło kompendium wiedzy o problemach jakie należy rozwiązać w polskim żeglarstwie rekreacyjnym. Nie wchodząc w znane zresztą szczegóły, rzecz można streścić krótko: żeglarstwo rekreacyjne to nie sport, Chocimskiej nic do niego!
Panie Ministrze, tak dla rozgrzewki przed drugą rundą spotkania z PZPN, niech pan załatwi prostszą sprawę.
Jest na to już najwyższy czas.
Dawno nie pisałem o European Boating Association i aktywności na tym dostojnym forum naszych nieocenionych ojców polskiego żeglarstwa. Jesteśmy tam chyba niezwykle „doceniani” bo jak inaczej traktować fakt, że jednym z wiceprezydentów na obszar Europy środkowej został wybrany .. Czech! Tylko siąść i płakać ... ze śmiechu! Z innej beczki.
Wygląda na to, że odrzucona swego czasu inicjatywa Chocimskiej aby Europa przyjęła nasz genialny system patentów i szkolenia jednak nie poszła do kosza.
Okazuje się, że EBA zbiera materiały dotyczące systemów szkolenia i certyfikatów żeglarskich w poszczególnych krajach członkowskich a Chocimska skwapliwie dostarczyła materiały na temat systemu polskich certyfikatów żeglarskich oraz systemu stopni i uprawnień instruktorskich.
Tylko czekać jakiejś inicjatywy legislacyjnej na forum Parlamentu Europejskiego. Trochę jestem zdezorientowany ponieważ EBA równocześnie wzywa przedstawicieli poszczególnych krajów do wywierania presji, a wręcz wymuszania decyzji swoich rządów w sprawie ratyfikacji Rezolucji nr 40 oraz do wskazywania organizacji kompetentnych do wydawania ICC. A to przecież działka EKG –ONZ Sekcja transportu.
Jak sobie wspomnę bezskuteczne dobijanie się do drzwi Chocimskiej aby kiwnęli palcem w tej sprawie i napotykałem mur niechęci, to mnie szlag trafia na taką hipokryzję.
Aby się nie rozpisywać odsyłam na stronę www.pyawodniacy.pl/ftp/spr_eba_graz_2007.pdf, gdzie zapoznamy się szerzej z tą tematyką. Szczególnie polecam dywagacje na temat certyfikatów ICC i rzekomych problemów z śródlądziem.
Reasumując, stwierdzam, że proroctwa na temat brukselskiej biurokracji zaczynają się spełniać a to „muzyka na nutę Chocimskiej”... a jakże. Idą ciekawe czasy i dla MSiT i dla nas.
Zbigniew Klimczak
===============================
"............ W dalszej części obrad przedstawione zostały m.in. sprawozdania z licznych konferencji na temat Ramowej Dyrektywy Wodnej w których uczestniczyli przedstawiciele EBA. Poproszono przedstawicieli poszczególnych krajów członkowskich o czujne obserwowanie wdrożeń WFD w ich krajach, a w szczególności planów zarządzania dorzeczami, gdyż mają one istotne znaczenie dla pływań rekreacyjnych. Warto zauważyć, że w Polsce sprawą wdrażania postanowień tej dyrektywy zajmuje się podległy Ministerstwu Środowiska Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, z którym należałoby podjąć bliższą współpracę.
Powtórzono zalecenie dla przedstawicieli poszczególnych krajów do wywierania presji, a wręcz wymuszania decyzji swoich rządów w sprawie ratyfikacji Rezolucji nr 40 oraz do wskazywania organizacji kompetentnych do wydawania ICC.
Odpowiedni lobbying powinien być także prowadzony w agendach Komisji Europejskiej. Być może spowoduje to wyjście z impasu w jakim sprawa ICC się obecnie znajduje.
Na uwagę zasługuje zwłaszcza sprawa ICC (International Certificate of Competence). Wielu uczestników posiedzenia wskazywało na pewne problemy związane z implementacją ICC. Sprawa jest tym bardziej złożona, że Rezolucja nr 40 przewiduje w zasadzie dwa certyfikaty: na wody śródlądowe i morskie. Wymagania egzaminacyjne dla żeglarzy śródlądowych obejmują – poza innymi – znajomość przepisów żeglugowych na śródlądowych drogach wodnych (głównie CEVNI), natomiast, aby zdobyć certyfikat „morski” trzeba znać międzynarodowe przepisy prawa drogi i przepisy dotyczące zapobieganiu zderzeniom na morzu (COLREGS). Niektórzy uczestnicy dyskusji przewidują, ze wprowadzenie upewnień morskich nie będzie problemem, natomiast znacznie więcej trudności będzie z certyfikatami śródlądowymi. Przepisy CEVNI nie obowiązują we wszystkich krajach, a ich poznanie wymaga nie tylko wiedzy teoretycznej, lecz praktyki. Nie są doprecyzowane kryteria kto może otrzymać certyfikat (czy tylko właściciel, czy też współwłaściciele?), ani wielkość łodzi, którą można prowadzić posiadając certyfikat ICC. Nie jest jasne, czy posiadając certyfikat można pływać po wodach pływowych, czy po wodach, gdzie pływy nie występują............".
tu klik rankigowy 
No jest znacząca różnica pomiędzy związkami PZPN a PZŻ. W piłkę można pograć sobie bez jakichkolwiek "dokumentów potwierdzających stosowne kwalifikacje do uprawiania piłkarstwa", bez opłat na rzecz PZPN. Mało tego w pucharze polski mogą grać zespoły nie będące członkami PZPN a więc niepłacące żadnych składek. Tak więc PZPN jest organizacją o wolnym wyborze zrzeszania się, posiadającą dużą własną kasę (niezależną od rządu RP) więc stanowiącą sama o sobie. I miłośnicy piłki mogą mieć PZPN głęboko schowany. W przypadku PZŻ też by tak było gdyby zajmował się tylko i wyłącznie sportem. Ale niestety PZŻ żyje z pieniędzy za patenty i szkolenia, które są obowiązkowe. Dlatego postawienie znaku równości pomiędzy organizacjami nie jest uprawnione.
krzysztof
Za to PZŻ w przeciwieństwie do PZPN nie próbował nawet chwycic się ostatniej szansy utrzymania swojej zagrożonej pozycji w ten sposób, aby poprzez osoby arcyprezesa, genseka i Funia wystosowac apel do ISAAF o postawienie ultimatum Prezydentowi RP, że jeśli nie zawetuje dopiero co uchwalonej ustawy o kulturze fizycznej, liberalizującej przepisy patentowe, to polscy żeglarze zostaną wykluczeni z olimpiady w Pekinie.
Bo tak naprawdę to nieuprawnione to byłoby dopiero postawienie znaku równości między ISAAF, a skorumpowanymi do cna UEFA i FIFA.
Czy naprawdę nie widzicie tych miliardów z kasy podatnika pompowanych do PZPN?
K
Za między innymi moje pieniądze, jak wrocę do domu postaram się o budżet miasta i napiszę ile to kosztuje. Gdyby pieniądze te szły na żeglarstwo to były by większe sukcesy.
Życzę owocnych obrad na SIZ.
K
Krzysztof, zamiast się denerwować kasą dla piłkarzy - naśladujcie ich. Niech PZŻ stanie się zwykłym związkiem sportowym, utrzymywanym z dotacji rządowych oraz składek sponsorów. Inne związki nie tracą czasu na kombinowanie, jak oskubać rowerzystów, narciarzy czy dzieci kopiące piłkę. Zróbcie te zmiany sami, bo wymuszone będą bardziej bolały.
Edward Zając
pozdr.
K
K
Czego Don Jorge nie zdołał dokonać w Związku - dokonał poza Związkiem! A Pan - co dokonał poza firmowaniem własną obecnością w Zarządzie łajdackich, wymierzonych w żeglarską kieszeń działań Genseka, Funia, Latka, Helma i całej reszty związkowej wierchuszki?
Efekty widać
a. przegrana olimpiada
b. podatek drogowy, który płacimy nie korzystając z dróg
c. amerykańskie kwity robione w Polsce
d. Koniecznośc zaliczania drogich kursów w Urzędach Morskich (itr) (przeciwpożarowy), (pierwszej pomocy) (ukf)
to tak na szybko
W momencie kiedy "Dziadek" był prezesem można było przeprowadzić to bezboleśnie i co wtedy zrobiono?
nic
Może w następnej kadencji uda się coś zrobic bo jak na razie co mi sie udało to sprawy historycznych jachtów i to nie do końca.
Praca nie polega na deswtrukcji polega na budowaniu
K
Dokonania poza Związkiem to oslabienie Jego wpływów w państwie.
Czyli mianowicie:
- zniesienie klauzul na pływania morskie, a tym samym pozbawienie Związkowców (skoro nawet zaimek Jego, co może oznaczać tylko PZŻ pisze Pan z wielkiej litery) możliwości opiniowania kto ma pływać a kto nie;
- kolejne liberalizacje regulaminu patentowego, poczynając od odebrania dzieciom zabaweczki w 1981r, skończywszy na ubiegłorocznym przełomie;
- zniesienie obowiązku rejestracji i przeglądów technicznych jachtów żaglowych.
Efekty widać
a. przegrana olimpiada
Dobre! Proszę mi wskazać, jak powyższe przełożyło się na takie a nie inne wyniki naszych sportowców. Bo przynajmniej część naszych sportowców zamiast trenować w kraju, oddawała się przyjemnościom zagranicznych wojaży na pokładzie wcale nie regatowych jachtów? Bo Kusznierewicz spodziewając się że patenty prędzej czy później zostaną zniesione, nie przykładał się do nauki podczas zaliczania kursu na patent? Bo przeglądu jego "Stara" dokonywał mierniczy klasowy a nie towarzysz inspektor Helm? Bo na żaglu nosił numer POL zamiast WZ? Czy też jednak dlatego że związkowa wierchuszka niemal całą swoją energię poświęciła w ostatnich latach ratowaniu upadającej hegemonii nad żeglarstwem rekreacyjnym, zamiast wspieraniu sportu wyczynowego?
b. podatek drogowy, który płacimy nie korzystając z dróg
Przecież to własnie ja postulowałem w dyskusji z udziałem Pana, aby akcyzę paliwową płaconą przez żeglarzy na stacjach im. Prezesa Kaczmarka przeznaczać na utrzymanie szlaków wodnych! I co Pan z tym zrobił choćby w 2005r, gdy wpływy ZWIĄZKU w państwie były jeszcze przemożne (odrzucenie liberalizacyjnych propozycji Senatu RP na wniosek tow. Jakuba Derech - Krzyckiego!) , a Pan dostał się własnie do Zarządu? Zwrócił się Pan do Prezesa aby użył swoich wpływów nie mniej sprawnie niż podczas zatrzymania przezesa Orlenu? Czy tylko nieśmiało poprosił Pan o przydzielenie bezpiecznej fuchy kustosza?
d. Koniecznośc zaliczania drogich kursów w Urzędach Morskich (itr) (przeciwpożarowy), (pierwszej pomocy) (ukf)
Taaaa, chciałoby się aby tak jak kiedyś, powyższe kursy były załatwiane przez Związek - dla kapiszonów prowadzących zarobkowe rejsy, za pieniądze wydzierane z kieszeni żeglarzom niezarobkowym. Tych ostatnich obowiazki o których Pan pisze nie dotyczą.
W momencie kiedy "Dziadek" był prezesem można było przeprowadzić to bezboleśnie
Bezboleśnie? To gdzie było wtedy całe związkowe betoniarstwo: Funio, Stosio, Durejko, Szymała, Winkler, Latek, Petryński, Batko, Pawluch i cała szkoleniowo - okręgowa reszta, która szczególnie boleśnie odczuła niedawne liberalizacje? Pojechali w delegację na Kubę i do Północnej Korei, aby tamtejsze przepisy implementować w Polsce, co w latach 2005-2006 nawet im się udało? I Don Jorge zaprzepaścił szanse wykorzystania tego właśnie "momentu" , zanim zdążyli wrócić? :->
Może w następnej kadencji uda się coś zrobic
Może i nawet się uda. Zwłaszcza jeśli po rządach kolejno PiS oraz PO nastaną rządy SLD, tak jak już dwukrotnie nastąpiły po rządach odpowiednio PC a następnie UD-KLD, i po raz drugi po rządach AWS-UW. Ale was, związkowców - twarda walka czeka nawet i w takim przypadku. Niedasie już ponownie sadzić opinii publiznej dyrdymałów że łódki bez rejestracji toną, a żeglarze bez patentów się topią.
bo jak na razie co mi sie udało to sprawy historycznych jachtów i to nie do końca.
Ma Pan na myśli żaglowiec "Zaruski"? "To mówiłem ja, Jarząbek".
Praca nie polega na deswtrukcji polega na budowaniu
Było mi nawet przykro, gdy okazało się że niejaka Zosia Truchanowicz, która zapisała się na miniony SIZ w Pucku okazała się "tylko" imienniczką Autorki łudząco podobnych słów:
http://www.sails.pl/index.php?article+nr+1301+
"będziemy w stanie w pełni zrealizować główne cele stojące przed nami wszystkimi - budować, umacniać, rozwijać, a nie niszczyć i szkodzić tak pięknej i pełnej pasji dyscyplinie jaką jest żeglarstwo."
A już miałem nadzieję że nasza rozmowa rozpoczęta i wbrew mojej woli zakończona na Sail-ho
http://www.sail-ho.pl/article.php?sid=1995
doczeka się kontynuacji, rzecz jasna, w okolicznościach nieporównanie przyjemniejszych niż tamże nawiązany dialog z betonowym monumentem z Kozina...
http://www.kulinski.sail-ho.pl/article.php?sid=2371
Czyli mianowicie:
- kolejne liberalizacje regulaminu patentowego, poczynając od odebrania dzieciom zabaweczki w 1981r, skończywszy na ubiegłorocznym przełomie;
co doprowadziło do obnizenia na świecie prestiżu polskich stopni i ....
- zniesienie obowiązku rejestracji jachtów żaglowych.
czyli Dalsze tolerowanie okradania konstruktorów z ich wiedzy i kto za to płaci?
d. Koniecznośc zaliczania drogich kursów w Urzędach Morskich (itr) (przeciwpożarowy), (pierwszej pomocy) (ukf)
Taaaa, chciałoby się aby tak jak kiedyś, powyższe kursy były załatwiane przez Związek - dla kapiszonów prowadzących zarobkowe rejsy, za pieniądze wydzierane z kieszeni żeglarzom niezarobkowym. Tych ostatnich obowiazki o których Pan pisze nie dotyczą.
ale ile maja kosztować rejsy jak kapitamowie i oficerowie musz się opłacać UM om?
Zastanowiles sie?
K
Czniam na prestiż polskich stopni za granicą: to jest raczej powód do wstydu wymachiwać papierami które miały służyć reglamentowaniu żeglarstwa, a nie stanowić świadectw kwalifikacji ich posiadacza. Zrezygnujcie z obrony obowiązkowości patentów, to prestiż z czasem wróci. Niedasie pogodzić jednego z drugim, bo pozostawia to bardzo nieprzyjemną alternatywę: albo "Pagajowe Tanga" na Omedze pod komendą Pana i Władcy w osobie sternika jachtowego, jak to było do 1981 roku, albo tak jak obecnie: wyrostek po trzytygodniowym kursie na żeglarza prowadzący po Mazurach jacht pełen dzieci... zaliczających kurs na żeglarza. I wtedy kto jest skłonny śmiać się z "kwitów na węgiel" takiego wyrostka - całkiem możliwe że będzie miał rację.
Za okradanie konstruktorów z ich wiedzy niech płacą ci co takiej kradzieży się dopuścili. Dla mojej przyjemności to mogliby nawet płacić w dwójnasób: za siebie i za tych których jeszcze nie złapano. Ale nie widzę powodu dla których moja nawet symboliczna opłata za prawo do pływania własnym jachtem miałaby służyć za surogat porządku prawnego w zakresie ochrony własności intelektualnej.
Nie zamierzam pływać z komercyjnymi kapitanami z ogłoszenia, o których nie mam zielonego pojęcia. Choćby dlatego aby nie zakończyć rejsu na kamieniach pod Karlskroną. Więc nie obchodzi mnie o ile więcej będą musieli dopłacić za wynajęcie komercyjnego kapitana ci którzy wynająć go zechcą. Znowu "kup pan cegłę"?
> co doprowadziło do obnizenia na świecie prestiżu polskich stopni i ....
Cóż, wystarczy spojrzeć na prestiż stopni RYA... dobrowolność może jedynie podnieść ten prestiż.
Przypominam, iż właśnie ja od lat mówiłem i pisałem o dobrowolności patentów jeden zachowany tekst jest tutaj
http://www.kwasniewska.pl/polemika/teksty.htm
> czyli Dalsze tolerowanie okradania konstruktorów z ich wiedzy i kto za to płaci?
Jeśli konstruktorzy 'Dalej' czują się okradani to znaczy że ani rejestracja, ani brak im nie pomaga. Nie dziwię się - obowiązek rejestracji książek czy płyt CD na pewno nie przyczynił by się do zmniejszenia piractwa...
Budowa jachtów bez zezwoleń konstruktorów zaczęła się jak minister Demski w wyniku pomyłki urzędnika zniósł obowiązek rejestracji. Z jachtów konstrukcji Andrzeja Skrzata jedynie co piąty posiada zezwolenie konstruktora na budowę.
> ale ile maja kosztować rejsy jak kapitamowie i oficerowie musz się opłacać UM om?
Rejsy powinny kosztować tyle ile są warte. Lekarzom, Nauczycielom itd. za kursy nikt nie płaci, dlaczego miałby płacić Kapitanom?
Czyli lekarze i nauczyciele sami płacą za swoje studia nie wiedziałem. Ciekawostka nie mówiąc juz o przydatności tych kursów w przypadku małych jachtów
Czniam na prestiż polskich stopni za granicą: to jest raczej powód do wstydu wymachiwać papierami które miały służyć reglamentowaniu żeglarstwa, a nie stanowić świadectw kwalifikacji ich posiadacza.
Stopnie powstawały na państwowe jachty wożące klubowe załogi (czytaj pasażerów). i były czymś w rodzaju prawa wykonywania zawodu. Podobnie jak uprawnienia płetwonurka LOK czy ratownika WOPR (też „amatorskie”)
wyrostek po trzytygodniowym kursie na żeglarza prowadzący po Mazurach jacht pełen dzieci... zaliczających kurs na żeglarza. I wtedy kto jest skłonny śmiać się z "kwitów na węgiel" takiego wyrostka - całkiem możliwe że będzie miał rację.
I tu jesteśmy zgodni, było znacznie lepiej jak taki rejs mógł prowadzić jedynie sternik zaliczający poza kursem jeszcze rejs i mający za sobą dwa egzaminy a nie jeden.
Tak a propos to rejs o którym piszesz zakończył się w Kalskronie a nie pod Kalskroną, natomiast medycyna radziecka zna przypadki rejsów zakończonych dosłownie w kamieniach na Kubie czy koło Helgolandu nie mówiąc o innym, na promie, którego załoga miała wszystkie możliwe kwity szkół morskich a teraz organizuje się tam wycieczki dla płetwonurków.
Pozdr.
K2. Jaki znajdziesz inny sposób by każdy jacht budowany był za zgodą konstruktora?
3. Jaki znajdziesz sposób by najlepsi polscy trenerzy pracowali w Kraju a nie emigrowali. Wlałbym by tak jak trenerzy piłkarzy byli opłacani z kasy państwowej ale na to kasy nie ma.
4. Jaki znajdziesz inny sposób naboru młodzieży do klubów jak nie zabezpieczyć im sprzęt i opiekę trenerów.
K
Za studia płacimy oczywiście wszyscy, ale już za kursy niezbędne do specjalizacji nie. Kurs SRC to moim zdaniem nie studia.
Jaki znajdziesz inny sposób by każdy jacht budowany był za zgodą konstruktora?
Wydaje mi się że nie ma sposobu żeby to był każdy jacht. Zawsze znajdzie się ktoś nieuczciwy. Masz jednak rację, że tak być nie powinno, w Polsce mamy doskonałych konstruktorów i warto ich chronić. Myślę, że skoro podczas walki z piractwem komputerowym policja konfiskuje całe komputery, to powinno się też konfiskować jachty które zostały wybudowane bez licencji i oddawane dopiero po uiszczeniu opłat z odsetkami, oraz odpowiednim zadość uczynieniu... Takie działania były by najlepsze, bo nie widzę powodu dlaczego ja mam płacić za to że ktoś \'ukradł licencję\'. Odpowiedzialność zborowa na pewno nie powoduje rozwoju żeglarstwa, a wręcz zachęca do kradzieży - \'bo i tak za to zapłacę\'...
Potem był tekst w "Mańkowskich Żaglach" i "przypadkiem" za mieliznę (praktycznie bez strat) przyłożyli mi więcej niż innemu kapitanowi za całkowitą utratę historycznego jachtu. I nie pchnęli dalej wniosku o krzyż kawalerski dla Mamy (dostała dopiero w 2003).
Ale do rzeczy
Patenty powinny być obowiązkowe jedynie dla komercji.
Wszak stawiałem na to forum dwukrotnie mój autorski regulamin stopni, gdzie dla "przyjemniaczków jest tylko jeden stopień a dla komercji pozostaje drabinka, praktycznie identyczna jak ta z przed 97 roku.
Również na początku bieżącej kadencji wnioskowałem by rejestracje obowiązywały wszystkich a przeglądy jedynie jachty komercyjne i nadal stoję na tym stanowisku. Po przejściu wiadomej ustawy miałem mieszane uczucia: jedno-przykre że wprowadzono bezrejestrze i bezprzeglądactwo również dla jachtów komercyjnych a drugie-dziką satysfakcję że mogłem na zebraniu powiedzieć "trzeba było słuchać Krzysia to by tego nie było".
Twój pomysł iż należało by konfiskować jachty nielicencjonowane mi się podoba, ale obawiam się iż jego realizacja była by droższa niż rejestrowanie wszystkich jachtów i (tak jak było do 95 roku) wymaganie przez organ rejestrowy zgody konstruktora dla każdego nowozbudowanego jachtu. Swoja drogą ciekaw jestem jak rozwiązują ten problem Szwedzi lub Norwegowie.
Ponieważ dyskusja ta wyszła od zdania "PZŻ a PZPN" to jeszcze pozwolę sobie dodać kilka zdań.
1. Myślę że gdyby kluby żeglarskie były tak hołubione przez państwo jak piłkarskie to były by większe i lepsze efekty.
2. Porównaj zarobki trenera kadry narodowej od piłki z zarobkami Tomka.
3. Porównaj bilans klubu kopanej piłki z bilansem porównywalnego klubu żeglarskiego.
4. Jeszce raz się powtórzę że uważam za moralne jak pieniądze te ( od nas wszystkich żeglarzy) idą na sport a niemoralne jak na czyjąś kampanię wyborczą.
To by było na tyle
Krzysztof
Kapitanie Kwasniewski, w moim odczuciu jesteś trollem któremu nie warto odpowiadać, bo nie jesteś osobą reagujaca na argumenty. Zakodowałeś sobie w głowie kilka "prawd' które z prawdą nie maja nic wpólnego i powtarzesz je jak mantrę od iluś lat. Tym razem jeszcze raz (niestety) wykazuje się słaba silną wolą i jednak ci odpowiem, i to tylko dlatego, ze sprowokował mnie tytuł komentarza.
"Wolność patentowa" - i to ty piszesz, członek zarządu nad zarządami Polskiego Związku Żeglarskiego. Twój związek zwyczajnie nie wie co oznacza takie sformułowanie. Powiem więcej, słowo wolność nie powinno tobie, ani komukolwiek z twoich kolegów z zarządu nad zarządami, przecinąć się przez gardło. Jesteście zaprzeczeniem wolności. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo jestem przekonany, że wiem dużo więcej o wolności niż ty i twoi koledzy. Wolnością nie jest tworzenie ścieżek zdrowia w postaci drabinek stopni które trzeba zdobyć, aby w wieku poźniej niż dojrzałym realizować swoje marzenia. Wolnością nie jest opłacanie się ludziom waszego związku za to, abym mógł swoją łodkę spuscić na wodę (wy to nazywacie przegladami technicznymi koniecznymi ze względu na moje bezpieczeństwo). Za to wolnoscią jest to, co na całym świecie jest powszechne, za wyjatkiem naszej ojczyzny. Tą wolnością jest swoboda zeglowania, polegająca na tym, że jesli mnie stać to pływam gdzie chcę na swojej łodce, a jesli mnie nie stać, to równiez gdzie chcę, ale na łodce której własciciel dobrowolnie ja mi oddał, w zamian za doborowlnie mu oddane moje pieniedze. Ale ta umowa, to umowa miedzy nim a mną, między dwojgiem wolnych ludzi, bez udziału twojego chorego zwiazku i bez nadzoru urzedników państwowych inspirowanych przez działaczy twojego chorego zwiazku. Powtórzę, tak jest na całym świecie.
Jak wspomniałem jestem wolnym człowiekiem który może pływać tam gdzie chce i na czym chce, bez jakiegokolwiek pozwoleństwa twoich kolegów. Barierą jest jedynie zasobność mojego portfela. Ale to jest naturalna bariera, którą dużo łatwiej mi zaakceptować, niż nieakceptowalne ograniczenia jakie próbuje wprowadzać twój chory związek. Ale na te ograniczenia mam prostą odpowiedź: bujajcie się. Zrobienie użytku z tych ostatnich dwóch słów polecem wszystkim tym, którzy chcą czuć się wolnymi.
Kapitanie Główka!
O wolności patentowej dla jachtów prywatnych pisałem po raz pierwszy w roku 1981 kiedy Tobie się jeszcze nie śniło o żeglowaniu i nie tylko ja dostawałem za to po głowie ale również moja Matka.
Wtedy jak piszesz zakodowałem sobie w głowie kilka prawd, które powtarzam jak mantrę.
1. Odróżnienie amatorskiego żeglowania od przewozu pasażerów za pieniądze.
2. Odróżnienie jachtu prywatnego od jachtu z komercyjnej wypożyczalni.
Podobnie jest w każdej innej działalności: n.p. moja waga łazienkowa stoi w moim kiblu od 20tu lat i nikt jej nie oglądał a wagi handlowe podlegają atestom co 5 lat. Matce wolno zaordynować dziecku leki żonie też wolno zaordynować mężowi, ale osoba robiąca to komercyjnie musi mieć dyplom i prawo wykonywania zawodu.
Wszak nie powiesz mi ze w Twojej Anglii każdy może komercyjnie wozić jachtem pasażerów lub prowadzić komercyjną wypożyczalnię nieatestowanego sprzętu.
Moich postów albo nie czytasz albo nie chcesz przyjąć pokazywanych tam argumentów tylko powtarzasz jak mantrę że PZŻ jest zły i wszyscy ludzie co tam są tez są źli, niezależnie co piszą mówią i robią (przeważnie za darmo).
Na koniec informuję Cię iż w języku polskim zwracając się do kogoś używa się dużych liter niezależnie jaki się ma stosunek do tej osoby.
KrzysztofPisać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej...
Tu nie chodzi o pisanie, tu chodzi o to, żeby działać skutecznie
"PZŻ jest zły i wszyscy ludzie co tam są tez są źli, niezależnie co piszą mówią i robią (przeważnie za darmo)."
Powiedzmy sobie brutalnie... Tak, są źli bo godzą się na wykorzystywanie siebie w roli kwiatka do kożucha...
Tak, są źli bo swoją obecnością we władzach PZŻ firmują tą mentalną Kubę...
Tak, są źli bo przekraczając drzwi Chocimskiej dali sobie złamać kręgosłup...
Tia... ale widzę dla Was szanse... Jak po raz trzeci wybierzecie tego samego Prezesa...:-))))))))
Daj pokój.
Troll wrócił i znów nabije 50% komentarzy, niereformowalnych, niemerytorycznych, demagogicznych.
Hasip
Troll wrócił i znów nabije 50% komentarzy, niereformowalnych, niemerytorycznych, demagogicznych.
Czyżby Hasip uważał za niereformowalne, niemerytoryczne i demagogiczne twierdzenia Krzysztofa Kwaśniewskiego (z sąsiedniego posta):
No to cudnie - Hasip uznał za niereformowalny, niemerytoryczny i demagogiczny własny program reformy żeglarstwa...
pozdrowienia
krzys
O! mnożą się?
;))))
Hasip
Zastanawiające, pogubiłem się już w tych argumentach... Teraz wydaje mi się że jesteś Krzysztofie idealnym liberalizatorem :)
> co doprowadziło do obnizenia na świecie prestiżu polskich stopni i ....
Cóż, wystarczy spojrzeć na prestiż stopni RYA... dobrowolność może jedynie podnieść ten prestiż.
> czyli Dalsze tolerowanie okradania konstruktorów z ich wiedzy i kto za to płaci?
Jeśli konstruktorzy 'Dalej' czują się okradani to znaczy że ani rejestracja, ani brak im nie pomaga. Nie dziwię się - obowiązek rejestracji książek czy płyt CD na pewno nie przyczynił by się do zmniejszenia piractwa...
> ale ile maja kosztować rejsy jak kapitamowie i oficerowie musz się opłacać UM om?
Rejsy powinny kosztować tyle ile są warte. Lekarzom, Nauczycielom itd. za kursy nikt nie płaci, dlaczego miałby płacić Kapitanom?
Jak widać wszyscy się zgadzamy :)
a. przegrana olimpiada
Cieszę się, że wreszcie zaczynamy się zgadzać, też uważam iż PZŻ nie powinien rozmieniać się na drobne, zajmować się jakimiś patentami, przeglądami i rejestracjami. Powinien się skupić na tym do czego został powołany czyli sportem. Może wreszcie któryś z ministrów od fikołków uwolni PZŻ od tego balastu. Ostatecznie PZK nigdy nie wydawał kart rowerowych ani nie rejestrował rowerów.
b. podatek drogowy, który płacimy nie korzystając z dróg
Słuszna uwaga, rozumiem, że kolega jako członek Zarządu PZŻ w tej sprawie wydeptywał ścieżki do posłów i senatorów. A w sekretariacie na `Chocimskiej teczki puchną od korespondencji na ten temat...
c. amerykańskie kwity robione w Polsce
He...? Proszę mnie poprawić jeśli się mylę, ale czy to nie przypadkiem Pana organizacja reklamuje i zachęca do robienia tych "kwitów"?
d. Koniecznośc zaliczania drogich kursów w Urzędach Morskich (itr) (przeciwpożarowy), (pierwszej pomocy) (ukf)
He...? Prawdę powiedziawszy nie rozumiem o co chodzi w tym zdaniu:-((( Już pomijam taki drobiazg, że UKF to chyba nie w UM?
No i jeszcze jeden drobiazg, znam ludzi i to całkiem dużą grupę która z własnej i nie przymuszonej woli robi te kursy...
Życzę owocnych obrad na SIZ.
Ponieważ zabrakło tu emotikonki, to potraktuję życzenia serio, a nie jako ironię lub złośliwość. Awięc dziekuję. Ale nie odmówię sobie: Otóż SIZ nie to kursokonferencja władzy żeglarskiej (patrz felieton Skipbulby w ostatnim Jachtingu), tu się spotyka towarzysko, a nie obraduje...
K
Maciek
Przepraszam kolegów a zarazem informuję, że teksty po moim podpisie ,są fragmentami materiału opublikowanego przez Pana Stanisława Latka na podanej stronie www. Zapomniałem przed wysyłką newsa usunąć te pomocnicze materiały.
Zbigniew Klimczak
Nie są doprecyzowane kryteria kto może otrzymać certyfikat (czy tylko wlasciciel łodzi czy też współwłaściciele) ani wielkośc łodzi jaką można prowadzić posiadając certyfikat ICC. Nie jest jasne czy posiadając certyfikat można pływać po wodach pływowych, czy po wodach gdzie pływy nie występują.
Czy temu betonikowi ktoś zdoła wreszcie wbić do jego zakutej łepetyny, że ICC nie określa żadnych uprawnień, lecz jedynie potwierdza kompetencje posiadacza dokumentu? Lepiej niech już zajmie się zakwalifikowaniem Wisły, nad którą mieszka, do wód pływowych. W końcu tam występuje i kilkuwęzłowy prąd, i kilkumetrowe wahania poziomu. Wtedy wszyscy jego związkowi koledzy będą mogli w te pędy powymieniać swoje patenty na patenty lipcowych morsów i kojotów, póki one jeszcze istnieją. I wtedy będą mogli stosunkowo małym kosztem (tj o ile tylko znajdą kogoś kto ich zabierze w rejs po mieście, bo ja nie wyświadczę im tej przysługi za żadną cenę) napawać się dokumentami potwierdzającymi uprawnienia do prowadzenia wszelkich jachtów po wodach całego świata. Ale tylko uprawnienia, bo niezbędnych do tego kompetencji w wyniku takiego rejsu na pewno im nie przybędzie.
patenty lipcowych morsów i kojotów, póki one jeszcze istnieją
Tomku - zdecyduj się. Raz chcesz liberalizacji przepisów, raz wyśmiewasz się z owych lipcowych patentów, które, bądź co bądź, są jakimś krokiem w stronę liberalizacji. ( nie, żebym specjalnie bronił kogokolwiek z Chocimskiej )
Biały Wieloryb
Ech, Marku, czyżby poczucie humoru Ci się kompletnie wyłączyło? :-( Akurat lipcowe patenty ani mnie ziębią ani grzeją - i tak nie mam na czym pływac po morzu. Dlatego nie spieszę się ich robic, i nie przeszkadza mi gdy ktoś je robi. Śmieję się tylko z pogłosek, jakoby lipcowe patenty skrojone zostały pod ppłk Jerzego D, przezesa Bardzo Ważnego OZŻ, i teraz gdy już swoją rolę spełniły, PZŻ chce je zlikwidowac, o czym świadczy niedawny projekt nowego rozporządzenia. A że inny leśny dziadek z PZŻ nie odróżnia uprawnień od kompetencji - to też się z niego śmieję, i proponuję aby sam przestał odróżniac Wisłę od Morza Północnego. Tylko z tego powodu wyśmiałem lipcowe patenty.
Mowa jest w nim o \'uprawnieniach\', ale pewnie jest to specjalnie wprowadzone zamiast \'kompetencje\'.
Podobnie nie za bardzo wiem co to \'Royal Boating Association\', z kontekstu wynika że to RYA, ale nie wiem czy używa się też nazwy RBA ???
Całość wygląda jak relacja z wycieczki - zdjęcia i wspomnienia.
Zastanawiam się tylko czy nie celowe było by aby SAJ czy inne stowarzyszenie przystąpiło do EBA (według punktu 5.1.3 EBA Constitution)?
Jak widzę niektóre Europejskie kraje są reprezentowane przez trzy organizacje...
O taką właśnie dyskusję mi chodziło. kto nieobecny, nie ma racji - to raz
A po drugie może być wrażenie, że prezentowane stanowisko jest powszechnien akceptowane.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Na początek definicja (rozwinięcie skrótu) CEVNI:
CEVNI
Code Europeen de Voies de la Navigation Intérieure (European code for inland waterways), edited by UN/ ECE (Europejski kodeks żeglugi śródlądowej, wydany przez EKG ONZ)
Przepisy te obowiązują praktycznie w całej Europie kontynentalnej. Także w Polsce. W Polsce zostały implementowane w postaci rozporządzenia o tytule Przepisy żeglugowe na śródlądowych drogach wodnych. (Dz.U.2003.212.2072).
CEVNI jest przedmiotem wykładu i elementem egzaminu na polski stopień żeglarza jachtowego, sternika motorowodnego, itp.
Może Pan Latek o tym nie wie? A może Panu Latkowi pomyliło się CEVNI z ICC oraz ICP?
ICC, ICP, CEVNI to odrębne zagadnienia.
NIe wiem także gdzie jest problem z ICC dotyczącym wód przybrzeżnych?
Hasip