ETYCZNY PARADYGMAT ŻEGLARSTWA
Wiecie co to znaczy "uśmiać się jak norka" ? Nie wiecie ? A szkoda, bo przegapiliscie okazję. Całe szczęście, że nie przegapił jej nasz przyjaciel Paweł Ziemba. Otóż w Waszym imieniu wziął udział w targowej konferencji pt. ETYCZNE PARADYGMATY ŻEGLARSTWA. Każda poważna impreza powinna mieć kącik humoru. Fotografię audytorium Paweł zamieścił na www.wiadomosci24 Oto ona:

Pozdrawiam paradygmatyczno-etycznie - żyjcie wiecznie !
Klik rankingowy na stronie tytułowej
Don Jorge
====================
Słowniczek:
paradygmat (gr.) - przykład, wzór - zespół form deklinacyjnych lub koniugacyjnych właściwy danemu typowi wyrazów: wzorzec deklinacyjny lub koniugacyjny (Słownik Wyrazów Obcych PWN)

Pozdrawiam paradygmatyczno-etycznie - żyjcie wiecznie !
Klik rankingowy na stronie tytułowej
Don Jorge
====================
Słowniczek:
paradygmat (gr.) - przykład, wzór - zespół form deklinacyjnych lub koniugacyjnych właściwy danemu typowi wyrazów: wzorzec deklinacyjny lub koniugacyjny (Słownik Wyrazów Obcych PWN)
Drogi Don Jorge,
Rozumiem, że ten nieprawidłowy link powyżej jest skutkiem ROTFL\'a (dla dyskomputerowców - Rolling On The Floor Laughing :-)
Dla tych, którzy lubią humor Monty Phytona podsyłam prawidłowy i pełny link:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/targi_boatshow_dotarly_do_poznania_81568.html (w połowie wysokości strony)
Pozdrawiam
Marek Grzywa, uśmiany jak norka w okresie godowym :-)))
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/targi_boatshow_dotarly_do_poznania_81568.html
Później zaczęła się część na temat etykiety żeglarskiej i kodeksu kapitana... Trochę ostrzejsza w tonie od pamiętnego artykułu w Jachtngu. Nie chciałem tracić czasu na bezowocne dyskusje i nie uczestniczyłem w tej części więc nie wiem czy przypadkiem sala się nie zapełniła...
Zdjęcie też nie pokazuje wszystkich, po prawej siedziało jeszcze kilka osób, ale zajętość miejsc nie przekroczyła 10%. SIZ był zdecydowanie liczniejszy.
Mam bardzo powiażne wątlpiwości, czy to właśnie PZŻ ma mandat do wypowiadania się na temat etyki w ogóle, a w żeglarstwie w szczególności.
Od dawna obserwujemy działanie zwiazku które z etyką nie ma nic wspólnego. Bo czyż etyczne jest nakładanie, bądź próby nakładania na żeglarzy kolejnych obciązeń inspirowanych przez Chocimską, gdzie już z daleka widać, iż beneficjentem tych działań jest PZŻ? Mieliśmy próby wprowadzenia obowiązkowych rejestracji czy obowiązkowych przegladów poprzez uregulowania prawne, które jednocześnie wskazywały na PZŻ, jako monopolistę w zakresie wykonywania tych czynności. Udało się rozszerzyć bezpatencie do 7,5 m mimo katastroficznych listów PZŻtowskich prominentów słanych nawet do Prezydenta. Wszyscy wiemy, że to PZŻ był inicjatorem i orędownikiem tego złego prawa, jego działacze walczyli do końca o korzystne dla nich zapisy. Minął sezon bez obowiazkowej rejestracji i przegladów, przy bezpatenciu siedmio i półmetrowym i nic się nie stało. Czy to oznacza, że działacze PZŻtu tak dalece mylili się w swoich ocenach roztaczając katastroficzne wizje chaosu na wodzie? Czy może robili to z premedytacją, po to aby zostało ustanowione prawo dające im olbrzymie korzyści finansowe (wystraczy przyliczyć ile jest jachtów i oszacować wpływy za przeglady i rejestracje)?
I ci panowie chcą uczyć etycznych zachowań żeglarzy. Wstydu nie mają.
K
Nie "już sobie powiedzieliśmy" tylko "już pan usiłował wcisnąć mi to dziecko w brzuch".
EOT
Tomek Janiszewski
K
Panie Kwaśniewski, niech Pan nie da się prosić, proszę wymienić te działania na rzecz żeglarzy...
2. Przydziały dewiz na rejsy zagraniczne.
3. Za Gomułki i wczesnego Gierka można było wyjechać za granicę:
a. Służbowo
b. Do rodziny
c. Na rejs żeglarski
W innych demoludach jedynie funkcjonowało a i b.
4. Przejęcie od państwa egzaminów do prowadzenia jachtów. W innych demoludach uprawnienia te były nadawane na podstawie zasług. W PRL tylko i wyłącznie na podstawie egzaminów, o których kpt. Baranowski wyraził sie iż "są na poziomie doktoratu".
5. Zdobywanie funduszy na zakup sprzętu i budowę ośrodków by polscy żeglarze mogli pływać.
To tak na szybko, ale myślę iż już o tym pisałem szerzej i to nie raz.
K
Są tak okopani w naszym pięknym kraju, że nie wiedzą co się na świecie dzieje. Jeszcze na początku 2006 roku tu obecny ale prywatnie członek ZG PZŻ kpt. Kwasniewski, nie wiedział, że w Wlk. Brytanii certyfikaty RYA są nieobowiązkowe i w swojej niewiedzy, bronił pozycji PZŻ dając za przykład pozycję RYA w Wlk. Brytanii. Fakt, że teraz już wie i tak nie robi. Byli (PZŻ) członkami - założycielami ISSA, ale się wycofali, bo musieliby uznawać obce certyfikaty, a tak to pozostali przy swoich patentach i moga na nich tłuc kasę. Na spotkaniu w Pucku w lutym 2007 padła propozycja od strony UM, aby wzorować się na systemie brytyjskim. Tylko przedstawiciele PZŻ nie mieli pojęcie jak on wygląda i nawet padła z ich ust propozycja, aby Urząd Morski przetłumaczył brytyjskie przepisy, to oni się ustosunkują. Jesienią ubiegłego roku kpt. Jasser wystepując do Wojewody Warmińsko - Mazurskiego jako organizatora Konferencji Bezpieczeństwa, napisał nieprawdziwe informacje (później je sprostował) bo nie wiedział, że w Wlk Brytanii nie ma obowiązku szkolenia przed egzaminem na dany certyfikat. W tym wypadku chodziło o utrzymywanie obowiązku szkolenia postulowanego przez PZŻ. Wiosną tego roku kpt. Drapella, również zwiazany z PZŻ, w swoim wystapieniu w Urzędzie Morskim, napisał, że chorwacki certyfikat VBr jest praktycznie kupowany w chorwackich marinach, nie wiedząc przy tym, że jest to dokument państowy wydawany przez administrację chorwacką.
To tylko kilka przykładów z pamięci. Ludzie ze związku żeglarskiego, ogólnopolskiego, którzy kompletnie nie interesują się rozwiązaniami przyjetymi w krajach, gdzie żeglarstwo kwitnie jako rekreacja i jako dziedzina sportu wyczynowego. Dlaczego się nie interesują? Bo zatrzymali się, jak napisałeś, na etapie późnego Gomułki, albo wczesnego Gierka. Myślę, że nie interesują się celowo, bo inaczej sami przed sobą by musieli przyznać, że są zacofani i niedouczeni. Ale po co im taki dyskomfort.
Nie zatrzymałem się mentalnie przy wczesnym Gierku, ale mówię o kluczowych osiągnięciach Związku.
Nie Związek jest zły Związek to idea a żadna idea nie jest zła.
Możecie napisać n.p.
"Kwaśniewski jest zły bo dostał od PZŻ z wydartych nam pieniędzy 242 zł i 40 gr, za które pojechał sobie do Gdańska na konferencję muzealnictwa morskiego i rzecznego."
Wtedy ja odpiszę iż na wymienionej konferencji nawiązałem kontakty, dzięki którym powinno udać się rozkręcić akcję poszukiwania i ratowania żeglarskich zabytków. Nawiasem mówiąc tam mówiłem jako członek zarządu PZŻ bo byłem do tego upoważniony.
Ale nie "PZŻ jest zły bo dał Kwaśniewskiemu 242 zł i 40 gr...."
Czy to jest zrozumiałe????? Obawiam się że nie.
Krzysztof
cyt:"Związek to idea a żadna idea nie jest zła."
No nie mogę się jednakowoż powstrzymać...
KAŻDA idea jest dobra??? Również ta, z której wdażaniem pożegnaliśmy się w 1989 r a ZSSR trochę później???
Andrzej, podobnej bzdury jaką kpt. Kwaśniewski napisał, to już dawno nie czytałem. "Żadna idea nie jest zła" - mieliśmy w historii wiele brutalnych przykładów zaprzeczajacych temu stwierdzeniu. "Związek to idea" - tak, w tej jest to chwili głownie idea pasożytowania na żeglarzach.
Być może PZŻ zasługiwałby na szacunek za owe umożliwianie żeglarzom, w latach komuny, pływania w tamtym chorym systemie. Pływania obarczonego wieloma ograniczeniami, jak zresztą kazda dziedzina życia w tamtych czasach. Ale minęło niemal 20 lat, a PZŻ nadal zajmuje sie głównie ograniczeniami, które nakłada na żeglarzy i aktywnie się przeciwstawia wszelkim próbom libralizacji zasad jakie obowiazyją w żeglarstwie. Robi to oczywiście w imie swoich interesów a własciwie interesików. O ile można było przyjąć tezę, że w latach komuny władza ludowa narzucał PZŻtowi rolę nadzorcy i PZŻ był zmuszony przez władze do ograniczania żeglarstwa, to po 89 roku, a szczególnie w ostatnich latach jest dokładnie na odwrót. To PZŻ zabiega u władz o tworzenie regulacji ograniczających żeglarstwo. To jest własnie ta idea Związku wg kpt. Kwaśniewskiego.
Gdyby po 89 roku związek się zreformował i stał po stronie żeglarzy, to bił bym ukłony ludziom, którzy w latach komuny umożliwiali, tak jak pisze kpt. Kwaśniewski, żeglowanie, wprawdzie ułomne, ale na miarę tamtych czasów. ALe się nie zreformowali i w ten sposób tamta działalność jest przykryta wielkim cieniem, bo jak się patrzy na tamte działania z dzisiejszej perspektywy, to wcale nie ma pewności, czy tamte ograniczenia były generalnie efektem istnienia systemu komunistycznego w naszym kraju, czy efektem aktywności ówczesnych działaczy PZŻ. Dlaczego? Bo system dawno zniknął, a zasada ograniczania pozostała i jest nadal stosowana.
""Możecie napisać n.p.
"Kwaśniewski jest zły bo dostał od PZŻ z wydartych nam pieniędzy 242 zł i 40 gr, za które pojechał sobie do Gdańska na konferencję muzealnictwa morskiego i rzecznego."
Wtedy ja odpiszę iż na wymienionej konferencji nawiązałem kontakty, dzięki którym powinno udać się rozkręcić akcję poszukiwania i ratowania żeglarskich zabytków. Nawiasem mówiąc tam mówiłem jako członek zarządu PZŻ bo byłem do tego upoważniony.
Ale nie "PZŻ jest zły bo dał Kwaśniewskiemu 242 zł i 40 gr...."
Czy to jest zrozumiałe????? Obawiam się że nie.""
I widzę że nie, bo nadal czytam PZŻ jest zły i na dodatek odpowiedzialnością za to co się dzieje złego obarcza się nawet dawno nieżyjących bohaterów. Tych co byli wierni idei "Umożliwić każdemu żeglowanie".
Krzysztof
Powiem tak: Mogę nawet przyjąć zasługi PZŻ w czasach stalinowsko/gomułkowsko/gierkowsko/jaruzelskich za "wielkie i dalekosiężne". Nie żeglowałem wtedy po morzu i do zamorskich krajów m.in. dlatego, że droga do tych rejsów była dość wyboista. Nie żeglowałem nawet swoją małą łódką wzdłuż wybrzeża Bałtyku, ani nawet po Zatoce Puckiej i Zalewie Wiślanym. Być może dlatego, że PZŻ łatwiej załatwiał dla żeglarzy prawo do klauzuli na pływania morskie i paszporty niż żeglugę małym, prywatnym jachcikiem wzdłuż morskiej plaży - ale to zamierzchłe dzieje i dajmy im już spokój.
Ważniejsze jest to, że PZŻ trwa na okopanych pozycjach z tamtego czasu, zapominając, że mamy już za chwilę rok 2009, że Wielki Brat nie przeszkadza już nam żeglować i PZŻ nie musi już nam niczego załatwiać - WYSTARCZY ABY PRZESTAŁ PRZESZKADZAĆ W NIESKRĘPOWANYM ROZWOJU ŻEGLARSTWA.
Aloha!!! :-)
Robert
Ale pisze Pan iż „, że PZŻ trwa na okopanych pozycjach z tamtego czasu, zapominając, że mamy już za chwilę rok 2009, że Wielki Brat nie przeszkadza już nam żeglować i PZŻ nie musi już nam niczego załatwiać - WYSTARCZY ABY PRZESTAŁ PRZESZKADZAĆ W NIESKRĘPOWANYM ROZWOJU ŻEGLARSTWA”
Więc zapytam kto PRZESZKADZA i PRZESZKADZAŁ ?
Jurek Kuliński przez 14 lat swego uczestnictwa w Zarządzie?
Grzegorz Bińczyk piszący w tej witrynie.
Tomek Holc obecnie wiceprezes ISAF
Rysiek Skarbiński – przewodniczący Kolegium Sędziów PZŻ.
Marek Konys – przewodniczący Kolegium Mierniczych PZŻ
Która z osób wymienionych na witrynie http://www.pya.org.pl
Może JA??
Dlatego proszę o przeczytanie ze zrozumieniem postu, na który Pan odpowiedział.
Krzysztof
"Dlatego proszę o przeczytanie ze zrozumieniem postu, na który Pan odpowiedział."
Ktos już Panu bardzo celnie odpowiedział:
" 20 lat po wojnie a jeszcze niektórzy przechowują w szufladzie opaskę "ORMO" i wspominają jak to było u nas dobrze, bo można było wyjechać za granicę z trzech różnych powodow! :-)))) "
Wygląda na to, że nie ma szans na porozumienie, bo, widocznie,... myślimy innymi częściami mózgu... :-(
PS: W peerelu były ponoć dobre tylko bary mleczne i Kabaret Starszych Panów, a Pan na siłę chce do tej listy dopisać PZŻ.... ;-DDD
Wygląda na to, że nie ma szans na porozumienie
Nie ma, i to widać już od dawna, dlatego jakakolwiek dyskusja nie ma sensu. Co najwyżej można (i trzeba) od czasu do czasu wytykać pisanie bzdur kpt. Kwaśniewskiemu, bo za jakiś czas ktoś niezorientowany pomyśli, że się z tymi bzdurami zgadzamy.
Nie wiem co by musiało się stać, żeby kpt. Kwaśniewski przejrzał na oczy i dostrzegł co sie dzieję dookoła. Dostrzegł, że jego koledzy z ZG PZŻ to ludzie dzielący się w mojej ocenie na dwie kategorie. Jedni koncentrują się na utrzymywaniu swoich przywilejów i drobnych biznesów kosztem pozycji PZŻtu w środowisku żeglarskim i co gorsza kosztem pozycji żeglarstwa w naszym kraju i poza jego granicami. A drudzy, do tych zaliczyłbym kpt. Kwaśniewskiego, siedzą jak mysz pod miotłą i co najwyżej coś bąkną, że nie można nic zrobić. Nie wiem, czy że ze strachu, czy z poczucia bezsilności, to nie mój biznes.
Takie postawy jednych i drugich trzeba piętnować, bo są nieetyczne. Tak jak napisałem wczesniej, Mówienie o etyce żeglarzy przez tych ludzi, dbajacych tylko o swój interes i interes swojej organizacji kosztem właśnie tych, których zamierzaja nauczać, to zwyczajna kpina.
Proszę mi powiedzieć, który z ludzi występujących na konferencji "dba tylko o swój interes i interes swojej organizacji kosztem właśnie tych, których zamierza nauczać"
Poproszę imię i nazwisko !!!!
"że jego koledzy z ZG PZŻ to ludzie dzielący się w mojej ocenie na dwie kategorie. Jedni koncentrują się na utrzymywaniu swoich przywilejów i drobnych biznesów kosztem pozycji PZŻtu w środowisku żeglarskim i co gorsza kosztem pozycji żeglarstwa w naszym kraju i poza jego granicami. A drudzy, do tych zaliczyłbym kpt. Kwaśniewskiego, siedzą jak mysz pod miotłą i co najwyżej coś bąkną, że nie można nic zrobić."
Po pierwsze kpt Główka zapomniał o sportowcach, którzy te wszystkie przepychanki mają bardzo głęboko, ich interesują jedynie zawodnicy i sport. Po drugie nie siedzę "jak mysz pod miotłą tylko lansuję (oczywiście nie tylko tu) własny autorski regulamin uprawnień żeglarskich, co do którego uważam iż w sposób właściwy uwzględnia interesy wszystkich grup wodniackich (nie tylko żeglarzy) za co od czasu do czasu obrywam po głowie. Link do regulaminu jest tutaj http://www.kwasniewska.pl/reg.htm na temat regulaminu odpowiadać będę jedynie w księdze gości.
Na razie ponawiam pytanie :
który z ludzi występujących (wygłaszających referaty) na konferencji "dba tylko o swój interes i interes swojej organizacji kosztem właśnie tych, których zamierza nauczać"
i czekam na konkretną odpowiedź !
K
inicjatywa Komisji Etyki i Kultury PZŻ.
a lista referentów jest tutaj http://pozz.poznan.pl/inne/ulotka.pdf
jak zwykle wszystko sprowadza sie do mantry ............................
K
a lista referentów jest tutaj http://pozz.poznan.pl/inne/ulotka.pdf
A tam czytamy: "dr Stanisław Latek": Etyka ekologiczna: żeglarze wobec środowiska"
"Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni" - tak podsumować można udział wyżej wymienionego w "etycznej" konferencji. O etycyce ma czelność nauczać ktoś kto w 2003 roku na łamach "Rzeczypospolitej" (nawet nie czasopism żeglarskich!) domagał się obarczenia pływających po Mazurach żeglarzy zbiorową odpowiedzialnością za wybryki tych co paskudzą i śmiecą na brzegach.:
"należałoby powołać komercyjną firmę, taki "Zakład Oczyszczania Mazur", który
będzie instalował, opróżniał i utrzymywał w czystości sławojki, ubikacje
kontenerowe (toi-toi), a także brzegi jezior. Jak zarobi na siebie ów ZOM?
Myślę, że trzeba wprowadzić opłaty od każdej łodzi na Mazurach, która pływa
po jeziorach i rzekach tego regionu, a pieniądze przeznaczyć na sprzątanie,
czyli utrzymanie firmy sprzątającej. Podniesie się krzyk, jak przy winietach
wicepremiera Marka Pola, ale wysokie mandaty dla pływających bez odpowiednich
nalepek (naklejanych na maszcie lub na burcie łodzi) spowodują, że system
opłat się przyjmie."
A mnie wydawało się że ustrój w którym normą było stosowanie odpowiedzialności zbiorowej został już dawno wykorzeniony: nawet nie w roku 1989, lecz w roku... 1945(!)
Zatem pytam: czy towarzysz prelegent zaczął swój wykład od przeprosin pod adresem całej społeczności żeglarskiej za nikczemność jakiej się dopuścił?
Już Cię z powrotem lubię !
Piszesz:
„A mnie wydawało się że ustrój w którym normą było stosowanie odpowiedzialności zbiorowej został już dawno wykorzeniony: nawet nie w roku 1989, lecz w roku... 1945(!)”
Za to zdanie Tobie dziękuję, bo właśnie o odpowiedzialności zbiorowej jest seria postów, od postu „Mantra kapitana Główki” znajdującym po jego poscie „Etyka i PZŻ z dnia: 2008-11-19 14:47:20” do tego, który właśnie piszę włącznie ?
Napisałem wyraźnie „nie piszcie PZŻ” i myślę że „łopatologiczny” przykład podałem dwukrotnie, tu wklejam go po raz trzeci.
""Możecie napisać n.p.
"Kwaśniewski jest zły bo dostał od PZŻ z wydartych nam pieniędzy 242 zł i 40 gr, za które pojechał sobie do Gdańska na konferencję muzealnictwa morskiego i rzecznego."
Wtedy ja odpiszę iż na wymienionej konferencji nawiązałem kontakty, dzięki którym powinno udać się rozkręcić akcję poszukiwania i ratowania żeglarskich zabytków. Nawiasem mówiąc tam mówiłem jako członek zarządu PZŻ bo byłem do tego upoważniony.
Ale nie "PZŻ jest zły bo dał Kwaśniewskiemu 242 zł i 40 gr...."
Czy to jest zrozumiałe????? Obawiam się że nie.""
I widzę że nie, bo nadal czytam PZŻ jest zły i na dodatek odpowiedzialnością za to co się dzieje złego obarcza się nawet dawno nieżyjących bohaterów. Tych co byli wierni idei "Umożliwić każdemu żeglowanie".
I nadal słyszę PZŻ to, PZŻ tamto i za wszystko co się (niestety) dzieje źle, wini się wszystkich co kiedykolwiek działali w PZŻ, żyjących i nie żyjących (za wyjątkiem Jurka Kulińskiego, który był trzy kadencje w Zarządzie).
Czyli nic innego jak ZBIOROWA ODPOWIEDZIALNOŚĆ .
Piszesz o kpt. Stanisławie Latku:
„ktoś kto w 2003 roku na łamach "Rzeczypospolitej" (nawet nie czasopism żeglarskich!) domagał się obarczenia pływających po Mazurach żeglarzy zbiorową odpowiedzialnością za wybryki tych co paskudzą i śmiecą na brzegach.:
"należałoby powołać komercyjną firmę, taki "Zakład Oczyszczania Mazur", który
będzie instalował, opróżniał i utrzymywał w czystości sławojki, ubikacje
kontenerowe (toi-toi), a także brzegi jezior. Jak zarobi na siebie ów ZOM?
Myślę, że trzeba wprowadzić opłaty od każdej łodzi na Mazurach, która pływa
po jeziorach i rzekach tego regionu, a pieniądze przeznaczyć na sprzątanie,
czyli utrzymanie firmy sprzątającej. Podniesie się krzyk, jak przy winietach
wicepremiera Marka Pola, ale wysokie mandaty dla pływających bez odpowiednich
nalepek (naklejanych na maszcie lub na burcie łodzi) spowodują, że system
opłat się przyjmie."
Nie wiem co to są „winiety wicepremiera Marka Pola” , jakoś „uciekło mi” to pojecie. W 2003 roku już nie pracowałem w Komisji Żeglarstwa Śródlądowego PZŻ, (było to już po „zaginięciu” mojej zgody na kandydowanie), wiem natomiast, iż pod koniec poprzedniej kadencji (w której byłem członkiem Komisji Żeglarstwa Śródlądowego kierowanej przez kpt. Latka) wzięły w łeb wszelkie formy starania się o pieniądze. Wtedy mówiliśmy że na to powinno się przeznaczyć podatek drogowy z „nadjeziornych” stacji, że jak tak dalej pójdzie to Mazury będą wyglądały jak Ren. (nie dalej jak dwa lata temu nurkowałem na Bełdanach i na dole była martwa roślinność i siarkowodór )
Być może propozycja, o której piszesz (nie znam do końca jej szczegółów), gdyby była przyjęta i dobrze zrealizowana od 2004 roku, by temu zapobiegła, nie wiem. Z drugiej strony zastanawiam się, dlaczego mieli by za to płacić wyłącznie żeglarze a nie kajakarze wędkarze, rowerzyści i inni którzy również „produkują” nad jeziorem nieczystości, a w końcu wszyscy zostawiają na Mazurach pieniądze od których podatki wpływają do budżetu.
Do dziś nie rozumiem dlaczego Państwo nie ma najmniejszej ochoty tego finansować, przecież podatki od pieniędzy pozostawianych na Mazurach przez turystów są ogromne, no cóż, decydenci wolą pchać pieniądze w piłkę nożną niż w ratowanie Mazur. Osobiście uważam iż na większości jezior (o ile nie na wszystkich) już dawno powinny funkcjonować aeratory do oczyszczania wody, inaczej nasze wnuki już na Mazury nie pojadą, po prostu nie będą chciały żeglować po szambie.
Wyjaśnię Tobie jeszcze że Stanisław Latek nigdy nie był „towarzyszem” a zawsze działaczem katolickim i nigdy nie czerpał dochodów ze swojej funkcji w PZŻ, na żeglarstwie zarabiał, z tego co wiem to wykładał żeglarstwo na awf, ponieważ jest doktorem i kapitanem jachtowym (nie lipcowym a z okresu świetności kpt. Górskiego) i napisał książkę „Vademecum turysty żeglarza”. Wszak żeglarstwo na wyższej uczelni wykłada również Jurek Tyszko (poczytasz i nim tutaj http://www.kwasniewska.pl/Jurek.html), nie będący w nigdy w Zarządzie PZŻ i On również napisał książkę, której nakład jest niestety wyczerpany.
Krzysztof
Przeczy Pan sam sobie. Najpierw w jednym miejscu przypomina wszem i wobec że Gospodarzi serwisu przez 14 lat uczestniczył w Zarządzie PZŻ, teraz zaś skamle jakoby Pańscy adwersarze stosowali zasadę odpowiedzialności zbiorowej. A przecież nikt z nas nie ma za złe Don Jorge tych 14 lat w Zarządzie! Podobnie nikt nie szarga pamięci nieżyjących działaczy PZŻ, którzy na szkodę żeglarstwa się nie zapisali: Stefana Wysockiego, Jerzego Sydowa, a z żyjących - choćby pańskiej Mamy, czy kpt. Michala Sumińskiego.
Domaganie się radykalnych kroków wobec organizaji której kierownictwo za aprobatą większości dołów sprzeniewierzyło się celom jakie powinna realizować - to nie jest odpowiedzialność zbiorowa. Po II wojnie światowej rozwiązano wszak zarówno Wehrmaht jak i NSDAP, pomino że z całą pewnością nie każdy niemiecki żołnierz i nie każdy członek partii był zbrodniarzem. Odpowiedzialnością zbiorową byłoby odsądzanie od czci i wiary każdego kto by choćby tylko otarł się o PZŻ. Nie wykluczając rzecz jasna działaczy sportowych, którzy zresztą sami mają od dawna już dosyć całego tego narosłego wokół nich pozasportowego łajna, które wciąż klei się do nich tak jak Pan to tutaj demonstruje.
Wracając do tematu: "winiety Marka Pola" to miał być extra-podatek nałożony na posiadaczy wszelkich samochodów, za który rzakomo miało się w trymiga wybudować gęstą sieć dróg expresowych i autostrad. W 2003 jako że przecież zgodnie z Pańską maxymą "jakośtrzebaskombinowaćpieniądze" z podobnym pomyslem nałożenia haraczu tym razem na żeglarzy wystąpił prominentny działacz organizacji która jakoby ma owych żeglarzy bronić. Jakby mało było pieniędzy za patenty ustalanych "po uważaniu" na posiedzeniach Zarządu, jakby było mało przewidywanych dochodów z szykowanych wtedy przymusowych rejestracji, przeglądów i ubezpieczeń jachtów. Rzecz jasna, haraczu z dorobioną szczytną ideą, tyle ze za szambo w Bełdanach odpowiadają przede wszystkim ośrodki wypoczynkowe, takie jak ośrodek NBP który sobie skalkulował że taniej będzie mu zrzucać nieoczyszczone ścieki do jeziora i płacić kary, niż podłączyć się do istniejącego kolektora.
Już widzę na czym polegałoby "dobre przygotowanie" tamtej grabieży gdyby do niej doszło. To PAN byłby w pierwszy szeregu ujadaczy domagających się aby rozprowadzanie winietek scedować na PZŻ. Bo przecież żeglarski ZWIĄZEK będzie wiedział lepiej jak zagospodarować fundusze przewidziane na utrzymanie w czystości szlaków po których pływają żeglarze, niż jakaś paniusia w miejscowym urzędzie, która jachty najczęsciej widuje na okładkach kolorowych czasopism. A na ewentualne zarzuty że środki te są przez Związek przejadane, tak jak pieniądze za patenty były w znacznej mierze przejadane przez "Okręgi" miałby Pan gotową odpowiedź, jaką już tu Pan prezentował: że nawet jeśli taki proceder ma miejsce, to jest rzeczą oczywistą że ten czy inny działacz PZŻ "obróci te pieniądze na własne żeglowanie".
Podobnie jak mało mnie interesują Pańskie poglądy wyrażane na łamach niszowego pisemka kto powinien obowiązkowo legitymować się patentem a kto nie, przejdę i teraz do porządku dziennego nad Pańskim spekulacjami dlaczego właściwie "gówniany" haracz mieliby płacić żeglarze, a kajakarze i wędkarze (oraz turyści samochodowi) już nie. Miał pan niemal cała kadencję na to aby to pytanie zadać towarzyszowi Latkowi. PUBLICZNIE!
A towarzyszowi - bo uwążam za towarzysza i ohydnego komucha każdego kto usiłuje zapuścić lepkie łapsko do cudzej kieszeni, w dodatku szermując szczytnymi hasłami (jak np. "bezpieczeństwa" w przypadku Funia) lub jak w przypadku tatka Latka stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Jeśli ten ostatni miał jakieś epizody z KIK - tym gorzej, można do niego odnieść przytoczone wcześniej powiedzenie imć Zagłoby.
Tomek Janiszewski
ps. Znacznik w temacie - na propozycję Andrzeja Remiszewskiego.
Może zacznę od końca, będzie szybciej.
1. Kpt. Latek nie jest już wiceprezesem do spraw Śródlądzia, więc publiczne zadawanie pytań o zaszłości mija się z celem. Ale obiecuję iż zapytam go prywatnie, przy najbliższej okazji.
2. „Mańkowskie Żagle” nie były niszowym pisemkiem, były pierwszą próbą wskrzeszenia „Żagli” po likwidacji „Ruchu”. O rozgrywkach pomiędzy Marianem Mańkowskim a Jerzym Fijką nie będę tu pisał bo to nie na temat, przypomnę jedynie iż będąc kapitanem bałtyckim wnosiłem o pozostawienie istniejących stopni ale jako nieobowiązkowych i to nie tylko tam bo również na zebraniach Komisji Żeglarstwa Śródlądowego PZŻ i wszędzie tam gdzie mogłem coś powiedzieć lub napisać.
3. Jedyne pojazdy na kołach jakie miałem to rower, przyczepa podłodziowa i przyczepa na dwa konie, dlatego "winiety Marka Pola" umknęły mojej uwadze.
4. Piszesz:
” działaczy sportowych, którzy zresztą sami mają od dawna już dosyć całego tego narosłego wokół nich pozasportowego łajna, które wciąż klei się do nich tak jak Pan to tutaj demonstruje”
Zwróć uwagę iż dla wielu okręgów są to jedyne pieniądze, za które można zorganizować regaty, przeszkolić sędziów trenerów czy mierniczych, czyli (niestety!) za bardzo nie mają dość.
5. Nie pamiętam bym na jakimś zebraniu Zarządu głosował nad wysokościami opłat (fakt, nie byłem na wszystkich), a nie egzaminuję od 98 roku, a zaczynałem egzaminować za darmo, pamiętam jak się zdziwiłem, kiedy pierwszy raz dostałem za to pieniądze.
6. Na początku kadencji postulowałem o nieobowiązkowych przeglądach jachtów używanych na własny użytek i dwu kolorach dowodów rejestracyjnych, na gdyńskim zebraniu z pewną dozą satysfakcji powiedziałem publicznie iż „jakby słuchano Krzysia to nie było by tej chorej ustawy”, dlaczego chorej: choćby ze względu na smażalnie czy małe stateczki pasażerskie rejestrowane (na śródlądziu i na morzu) jako „jachty”.
7. Piszesz:
” Domaganie się radykalnych kroków wobec organizacji której kierownictwo za aprobatą większości dołów sprzeniewierzyło się celom jakie powinna realizować - to nie jest odpowiedzialność zbiorowa. Po II wojnie światowej rozwiązano wszak zarówno Wehrmaht jak i NSDAP, pomino że z całą pewnością nie każdy niemiecki żołnierz i nie każdy członek partii był zbrodniarzem.”
Nie widzę tu żadnej analogii PZŻ był organizacją umożliwiającą ludziom żeglowanie. Choćby Twoje „Pagajowe tango” odbywało się na klubowych „omciach”, o które wystarali się działacze związkowi. Od Związku dostałem dofinansowanie na obóz żeglarski dla dzieci niepełnosprawnych, na „omciach”, o które wystarali się działacze związkowi organizowanie były obozy dla dzieci z poprawczaka, gdzie byłem kwż-em (za darmo!). Przykłady można mnożyć.
8. Z czterech osób które wymieniłeś, dla przykładu, każda otrzymywała czasem jakieś wynagrodzenie za pracę Mama, Stefan Wysocki i Michal Sumiński sędziowali regaty, Jurek Sydow był inspektorem technicznym PZŻ (zresztą moim nauczycielem) i cała czwórka szkoliła i egzaminowała. Miałem również okazję asystować na przeglądach Zbyszkowi Rudnickiemu (kiedy jeszcze byłem zaocznym studentem politechniki i miałem zamiar robić uprawnienia na jachty morskie, studia zawaliłem przez egzaminy kapitańskie). Czy Im zarzucisz że są „łupieżcami”. Oni i wielu innych pozostali wierni idei „umożliwić wszystkim żeglowanie”, w której ja zostałem wychowany.
9. Wyrzucasz mi zdanie „jakoś trzeba skombinować pieniądze”. Powtórzę TAK, jak się organizuje jakąkolwiek imprezę to trzeba na nią jakoś skombinować pieniądze, obojętnie czy będzie to zlot spotkanie szkolenie. Może to być zrzutka uczestników, dotacja z organizacji społecznej lub samorządowej, wpłata od sponsora i każda inna forma ich pozyskania.
10. Już nie na temat. Skoro tak przewidujesz moje zachowanie co by było gdyby było, czy nie podejrzewasz, że pani Katarzyna, gdyby na forum nie została obrażona prze ze mnie, by się w ogóle na nim pokazała. Ja odnoszę takie wrażenie.
Tak a propos nikt nie przeprosił ani Funia ani Związku jako całości za całkowicie nieprawdziwe zarzuty.
11. Informuję Cię iż wszystkie zebrania Zarządu PZŻ są jawne. Każdy może przyjść, posłuchać co kto mówi i nawet zabrać głos.
Krzysztof
Kpt. Latek nie jest już wiceprezesem do spraw Śródlądzia
Nieważne że tow. Latek nie jest już jakimś tam wiceprezesem. Jest nadal członkiem Zarządu PZŻ, i ponosi współodpowiedzialność za decyzję jego następcy, podobnie jak i Pan. W Pańskm zatem interesie było zadać pytanie, czy tamto draństwo jakie wylęgło się w głowie tow. Latka nie zostalo przypadkiem "kupione" przez obecnego wiceprezesa, i czym kierował się pomysłodawca.
Zwróć uwagę iż dla wielu okręgów są to jedyne pieniądze, za które można zorganizować regaty
Jak okręg jest do bani, to i nic dziwnego zę nie potrafiąc zorganizować pieniędzy na imprezę sportową u sponsora szuka ich w kieszeniach zwykłych żeglarzy. Ale może jednak potrafiłby znaleźć sponsora, tylko nie chce. Bo pieniędzy od sponsora niedasie przejeść. Żaden sponsor nie zaakceptowałby sytuacji gdyby wzorem Warszawsko - Mazowieckiego OZŻ na funkcjonowanie biura wydano o rząd wielkości więcej pieniędzy niż na sport. Podobnie i z pieniędzy otrzymanych od władz samorządowych na zorganizowanie imprezy żeglarskiej trzeba się skrupulatnie rozliczyć. A jeśli kasę się weźmie, a imprezy nie zorganizuje, to pierwsza lepsza gazeta narobi smrodu koło tyłka, tak jak to się przydarzyło jednemu z Pańskich przyjaciół.
„jakby słuchano Krzysia to nie było by tej chorej ustawy”, dlaczego chorej: choćby ze względu na smażalnie czy małe stateczki pasażerskie rejestrowane (na śródlądziu i na morzu) jako „jachty”.
No i proszę: rejestratorzy tych wynalazków zostali niniejszym przez Pana Kwaśniewskiego oczyszczeni, bo całą winę ponosi chora ustawa! A gdyby słuchano Krzysia to wiele by się nie zmieniło, bo albo żaden śwadomy armator nie buliłby w PZŻ kilkudziesięciu jeżeli nie ponad stu PLN za rejestrację łódki którą można zarejestrować w urzędzie za kilkanaście PLN, albo gdyby opłata rejestracyjna w PZŻ była tego samego rzędu co w Starostwie, to Związek by się na niej nie pożywił.
Nie widzę tu żadnej analogii PZŻ był organizacją umożliwiającą ludziom żeglowanie.
Hmmm, to jak Papuasi czy inni Pigmeje żeglują na skleconych z trzciny i innego bambusa pływadelkach skoro nie ma u nich PZŻ ;-DDD
Choćby Twoje „Pagajowe tango” odbywało się na klubowych „omciach”, o które wystarali się działacze związkowi.
A bez tych działaczy związkowych prędzej czy później każdy chętny do żeglowania skleciłby sobie łódkę sam na podstawie planów z jakiegoś Młodego Technika, wiedząc że do pływania naprawdę nie potrzeba uprawnień ani kursu wiedzy tajemnej.
Czy Im zarzucisz że są „łupieżcami”. Oni i wielu innych pozostali wierni idei „umożliwić wszystkim żeglowanie”, w której ja zostałem wychowany.
Czy w tej samej idei mieściły się i panohelmowe przymusowe "przeglądy"? Dlaczego wtedy Pan nie legł wzorem Rejtana na schodkach WOZŻ? Czyniłem to ja osobiście, na szczęście mimo że tow. Pawluch jako ten "Poniński wezwał Straż to łajdak jakich mało", to Policja okazała się łaskawsza od tamtej sejmowej straży.
Skoro tak przewidujesz moje zachowanie co by było gdyby było,
Ja nie przewiduję. Ja przypominam po jakie argumenty sięgał Pan gdy toczyła się dyskusja, kto z punktu widzenia interesów żeglarzy powinien prowadzić rejestrację jachtów: państwowe urzędy czy związkowe "Okręgi". Dlaczegóż miałbym nie przypuszczać że i tym razem sięgnie Pan po te same argumenty?
„to chyba nie tak trudno ustalić kto podpisywał papiery smażalni? I co teraz Komisja Etyki ma zamiar zrobić z tą żabą? „
Przy obecnym chorym prawie takich „żab” będzie więcej.
Każdy statek (nie jacht) nawet statek muzeum „Sołdek” stojący w porcie wymaga całodobowego dozoru załogi z odpowiednimi kwalifikacjami i aktualnymi ITR-ami, a „jacht” może stać w porcie bez żadnego dozoru, czyli... przychodzi ktoś do OZŻ i mówi że ma jacht. W środku obszerny salon i kabiny dla załogi w każdej wygodne dwuosobowe łóżko. Nawet dziś obywa się to bez wizyty inspektora (poprzednio inspektor sprawdzał „jacht” jedynie pod względem nautycznym), „jacht” zostaje zarejestrowany i organ, który wystawił dowód rejestracyjny już do niego nic nie ma, nawet jak właściciel założy w nim knajpę klub nocny lub agencję towarzyską.
I kto jest winien, osoba podpisująca dowód rejestracyjny czy chore prawo ?
Tomek Janiszewski pisze:
„A bez tych działaczy związkowych prędzej czy później każdy chętny do żeglowania skleciłby sobie łódkę sam na podstawie planów z jakiegoś Młodego Technika, wiedząc że do pływania naprawdę nie potrzeba uprawnień ani kursu wiedzy tajemnej.”
I na pewno konstruktorzy na wyścigi wysyłali by pełne plany budowlane łóodek do „jakiegoś Młodego Technika”.
„Czy w tej samej idei mieściły się i panohelmowe przymusowe "przeglądy"? Dlaczego wtedy Pan nie legł wzorem Rejtana na schodkach WOZŻ? Czyniłem to ja osobiście, na szczęście mimo że tow. Pawluch jako ten "Poniński wezwał Straż to łajdak jakich mało", to Policja okazała się łaskawsza od tamtej sejmowej straży.”
Może jeszcze obwinisz za to Stefana Wysockiego, który był członkiem Zarządu jak wprowadzono obowiązkowe rejestracje jachtów turystycznych w PZŻ.
Myślę iż zauważasz różnicę pomiędzy tym co piszesz a tym co myśmy (we troje z Andrzejem i Mamą zorganizowali) w Poznaniu, gdzie inspektor był na najdalej na sąsiedniej przystani?
Informuje Wszech wobec i Ciebie z osobna iż:
Mogę się czuć współodpowiedzialny za:
1. Decyzje Komisji Żeglarstwa Śródlądowego 1989 – 2000, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
2. Decyzje Komisji Żeglarstwa Śródlądowego od roku 2001, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
3. Decyzje Zarządu PZŻ od roku 2001, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
4. Decyzje osoby upoważnionej przez wyżej wymienione ciała, jeżeli jej upoważnienie zostało przyjęte z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
Nie odpowiadam za decyzje, które zapadły wbrew moim sugestiom, (na przykład tę o rejestracji i przeglądach), nie odpowiadam za szkolenie (od którego się odciąłem w roku 1998 lub 9 tym), i również nie odpowiadam za wszystko, co się dzieje we wszystkich okręgach.
Krzysztof
Tak zgadzam się jest Pan odpowiedzialny, bo tematem w tym forum jest: Etyczny Paradygmat Żeglarstwa. I musiałem przeczytać całą batalię nie w temacie. Spytam skoro tylko nie uprawiacie bitwy z Tomkiem J. to: Jaki jest Paradygmat po tej konferencji?
Powinien być jeden bo jak wiele to nie paradygmat (czytaj wzorzec, model) tylko rewolucyjny wariant filozofii Thomasa Kuhna(Struktura rewolucji naukowych ), wielość w samej nazwie konferencji jest przejawem przewrotnośći rodem z de'Sada jako niby humanisty chichot z zagadnienia we wstępie :).
Niby to nasze żeglarstwo jest bliższe ewolucji i chyba ktoś kto pływa będzie szukał ujęcia procesualnego, a tu podejście do Etyki i Etykiety jako rewolucji i to w tytule trochę mnie żenuje, a dotyczącej zbioru pojęć i teorii na dziś wygodnych(nie jestem naiwny do sprzedania :). Mam nadzieję, że chodziło o konsensus wśród badaczy. I jako żeglarz choć po filozofii wolał bym tytuł mniej napuszony, bo już wprowadza w meandry niemożności, a nie wynikania(bo zakładam że etyczne zarabiać jest lecz za dobrze wykonaną pracę bez lekceważenia klienta). Byłem na tych targach, wybrałem zobaczenie w Realu kpt. Kulińskiego i z dużą traumą zrezygnowałem z konferencji, a na otarcie łez kupiłem na stoisku PZŻ Etykieta Żeglarska Jacek Czajewski z 2002 r. za 10zł. (Tylko na tyle stać ten nasz i nie nasz Związek? Na targach z Konferencją jak za nią zapłacili, to powinni opublikować coś dla żeglarzy jak nie tam to chociaż sprawozdanie z konferencji na www).
Od kiedy zrobiliśmy z chodzenia po ulicy sport kwalifikowany(ta Ustawa to Zdrada) mam ogromne zastrzeżenia, co do Etyki działań związku. Podobnie, co do polityki sportowej choć w tym zakresie widzę już jakieś pozytywne zmiany, jak docenienie największej inicjatywy w szkoleniu i propagowaniu żeglarstwa, jaką się stał program "NIVEA" Błękitne Żagle tylu żeglazry to przez cały PRL nie zaraziliśmy. Osobiście nie skorzystałem z programu, przed tym programem musiałem z własnej kasy wyszkolić i wysłać Syna na MŚ, kupując jeszcze insygnia kraju by godnie reprezentował Nas wszystkich. Przepraszam za ten folklor lecz nie przypuszczałem zanim nie doświadczyłem, że na kadrę -kiedyś 40 milionowego narodu, w prestiżowym żeglarstwie i tak wielkim związku nie ma środków na jednolite stroje i inne gadżety zwłaszcza do Quinda ale nie mam pretensji do nikogo były to Sensownie wydane moje pieniądze.Trochę apeluję do Panów dzięki, którym w pewnym sensie mogłem rozpocząć przygodę z żeglarstwem w latach 70-tych i tak mi pozostało czy musicie kończyć jak Miler?. Nie róbcie z żeglarstwa jakiejś wielkiej mecyi, coś co pływa średnio 4 węzły i ma za sterem człowieka, nie wiele się różni od tatusia z dzieciakiem na barana, co przechodzi przez ulicę prowadząc go do szkoły. Wręcz bym powiedział, że tatuś jest bardziej zagrożony na przejściu na pasach niż my w żeglarstwie pływając po morzu, o tym świadczą statystyki i jest to FAKT. Elitarność powinna wynikać z tej statystyki, a jeżeli ona się pogorszy to już wtedy może będzie można coś temu zaradzić, na przykład ubezpieczyć się od wypadków. Na tym myślę polega wolność w żeglarstwie i takiego podejścia oczekuję od żeglarzy dla żeglarzy, inne warianty to już zawłaszczanie wolności jaką każdy z nas odczuwa po odbiciu od kei.
I tu dodam, że tatuś zanim przejdzie przez jezdnię zapewne się będzie chciał ubezpieczyć lub zapoznać z przepisami o ruchu i w końcu miał swoich rodziców co go powinni tego nauczyć, a nie jakiś sierociniec lub związek. Jak nie to zginą oboje, mają do tego prawo są wolni ;).
Pozdrawiam
Tomasz Jachymek
P.s.
A jeżeli te nasze autorytety, co tak się "troskliwie" o naszą wolność troszczą i chcą nas pedagogizować (uspołeczniać) są, Etyczni to najpierw niech pokażą efekty na przykładzie własnych pełnych rodzin w tej robocie, bo jak się tam nie udało to nie mają moralnego prawa występować w sprawach ogółu amatorów w tak ważnych sprawach nie potrzebujemy ;). Wolny człowiek, a czasem szybki.
„Tak zgadzam się jest Pan odpowiedzialny, bo tematem w tym forum jest: Etyczny Paradygmat Żeglarstwa”.
Za tę konferencję tak, decyzja o jej organizacji zapadła z moim głosem stanowiącym, Natomiast nie byłem i nic chciałem być w Jej komitecie organizacyjnym ponieważ na filozofii się nie znam
Pisze Pan:
"program "NIVEA" Błękitne Żagle tylu żeglazry to przez cały PRL nie zaraziliśmy."
Ale to chyba żart zanim powstał ten program żeglarstwo działało i młodzież się szkoliła wystarczy spojrzeć na cyfry. W znacznie dawniejszych czasach na „srebrnym żaglu optymista w samym tylko Kiekrzu startowało ponad 300 zawodników.
Pisze Pan:
„przed tym programem musiałem z własnej kasy wyszkolić i wysłać Syna na MŚ, kupując jeszcze insygnia kraju by godnie reprezentował Nas wszystkich. Przepraszam za ten folklor lecz nie przypuszczałem zanim nie doświadczyłem, że na kadrę -kiedyś 40 milionowego narodu, w prestiżowym żeglarstwie i tak wielkim związku nie ma środków na jednolite stroje i inne gadżety.”
Nie ma środków, zgadza się nie ma, gdyby chciał Pan wyszkolić syna na piłkarza były by pieniądze, na piłkę są a na żeglarstwo nie ma. Pisałem dlaczego nie będę się powtarzał.
Pisze Pan:
„Nie róbcie z żeglarstwa jakiejś wielkiej mecyi, coś co pływa średnio 4 węzły i ma za sterem człowieka, nie wiele się różni od tatusia z dzieciakiem na barana, co przechodzi przez ulicę prowadząc go do szkoły. Wręcz bym powiedział, że tatuś jest bardziej zagrożony na przejściu na pasach niż my w żeglarstwie pływając po morzu, o tym świadczą statystyki i jest to FAKT.”
Tatuś z dzieckiem na barana może co najwyżej zdepnąć owada a niedouczony żeglarz rozjechać płetwonurka. Dlatego mój autorski żeglarz (http://www.kwasniewska.pl/reg.htm) przewiduje jedynie egzamin z przepisów. Natomiast dla przewozu pasażerów to już zupełnie inna bajka.
Pisze Pan:
„ A jeżeli te nasze autorytety, co tak się "troskliwie" o naszą wolność troszczą i chcą nas pedagogizować (uspołeczniać) są, Etyczni to najpierw niech pokażą efekty na przykładzie własnych pełnych rodzin w tej robocie, bo jak się tam nie udało to nie mają moralnego prawa występować w sprawach ogółu amatorów w tak ważnych sprawach nie potrzebujemy ;).”
Tego to już całkowicie nie rozumiem co mają do tego rodziny, czy człowiek rozwiedziony jest obywatelem II kategorii.
Pozdr
K
jest
2. Decyzje Komisji Żeglarstwa Śródlądowego od roku 2001, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
3. Decyzje Zarządu PZŻ od roku 2001, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
Powinno być
2. Decyzje Komisji Kultury i Etyki od roku 2005, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
3. Decyzje Zarządu PZŻ od roku 2005, które zapadły z moim udziałem z moim głosem za, lub wstrzymującym się.
Tak bywa jak się wkleja i edytuje a nie pisze
K
Już miałem nie pisać, ale jak Boga kocham zal nie wykorzystać takiej okazji jak ktoś wystawia się tak pięknie na strzał:-))))))
Panie Kwaśniewski, to Ustawa jest winna, że Inspektorzy PZŻ rejestrowali smażalnie jako jachty? Czy mamy rozumieć, że Inspektorzy słali pisma do Przewodniczącego Komisji Etyki PZŻ gdzie łkali, że wzdrygają się przed takim naginaniem prawa... A Przewodniczący im odpisał - Idźcie i rejestrujcie a będzie wam wybaczone...
A tak a'propo wybaczenia, to chyba nie tak trudno ustalić kto podpisywał papiery smażalni? I co teraz Komisja Etyki ma zamiar zrobić z tą żabą? Tak, wiem, to trochę trudniejsze i mniej medialne niż organizowanie Konferencji pt. ETYCZNE PARADYGMATY ŻEGLARSTWA
Jurku, wychodzi zatem na to że to MY jesteśmy winni rejestrowania smażalni w roli jachtów. Bo przecież domagaliśmy się aby Ustawa obowiązywała w kształcie w jakim obowiązuje, a Pan Kwaśniewski stwierdził że ta właśnie ustawa winna jest całemu procederowi. Do Sądu Związkowego z nami! Patenty nam odebrać!
;-DDDD
K
cyt:"Związek to idea a żadna idea nie jest zła."
No nie mogę się jednakowoż powstrzymać...
KAŻDA idea jest dobra??? Również ta, z której wdażaniem pożegnaliśmy się w 1989 r a ZSSR trochę później???
1. Klauzula stworzona była w tym celu by Polacy w PRL mogli pływać po morzu, w żadnym innym socjalistycznym państwie szarzy obywatele nie mieli takich możliwości.
Było to stworzone,by kapitanowie mieli załogi.
2. Przydziały dewiz na rejsy zagraniczne.
To przecież jasne jak słońce.Nawet wiem jak to się odbywało i kogo dotyczyło.
3. Za Gomułki i wczesnego Gierka można było wyjechać za granicę:
a. Służbowo
b. Do rodziny
c. Na rejs żeglarski
Nieprawda.Na zawody,wyprawy górskie,rajdy,wczasy zorganizowane też.Co prawda nie dotyczyło to wszystkich obywateli,ale ludzi. Tych właściwych ludzi.
4. Przejęcie od państwa egzaminów do prowadzenia jachtów. W innych demoludach uprawnienia te były nadawane na podstawie zasług. W PRL tylko i wyłącznie na podstawie egzaminów, o których kpt. Baranowski wyraził sie iż "są na poziomie doktoratu".
I to jest zasługa? Łatwiej było udowodnić prawomyślność i lojalność wobec państwa niż zdać egzamin ułożony przez "walczący" o żeglarzy związek.
5. Zdobywanie funduszy na zakup sprzętu i budowę ośrodków by polscy żeglarze mogli pływać.
No tu to trochę przesadziłeś.Owszem,zdobywali fundusze na swoją działalność,ale kasę dostawali wyselekcjonowani.Nie muszę mówić,że skrupulatnie.
Były kierownik sekcji żeglarskiej AZS Gliwice w latach 80-tych.
Jerzy Buczak.
4. Przejęcie od państwa egzaminów do prowadzenia jachtów. W innych demoludach uprawnienia te były nadawane na podstawie zasług. W PRL tylko i wyłącznie na podstawie egzaminów, o których kpt. Baranowski wyraził sie iż "są na poziomie doktoratu".
I to jest zasługa? Łatwiej było udowodnić prawomyślność i lojalność wobec państwa niż zdać egzamin ułożony przez "walczący" o żeglarzy związek.
No ale jakaż to była satysfakcja dla Pana Kwaśniewskiego, gdy już uprawnienia uzyskał! A teraz bidulek został z "kwitami na węgiel" w kieszeni! ;-DDDD
Załogi składały się z ludzi co chcieli pływać innej możliwości nie mieli
2. To przecież jasne jak słońce.Nawet wiem jak to się odbywało i kogo dotyczyło.
Każdy jacht otrzymywał przydział na jeden rejs zagraniczny w roku.
3. Nieprawda.Na zawody,wyprawy górskie,rajdy,wczasy zorganizowane też.Co prawda nie dotyczyło to wszystkich obywateli,ale ludzi. Tych właściwych ludzi.
Nie słyszałem o rajdach, ani wczasach organizowanych w tym okresie na terenie krajów kapitalistycznych. Zawody sportowe to były wyjazdy służbowe, kadra narodowa miała służbowe paszporty, co do wypraw górskich, masz rację, ale jedynie tych wysokowyczynowych.
5. No tu to trochę przesadziłeś.Owszem,zdobywali fundusze na swoją działalność,ale kasę dostawali wyselekcjonowani.Nie muszę mówić,że skrupulatnie.
Nie uważam się za człowieka skrupulatnie wyselekcjonowanego (skoro raz nawet odmówiono mi klauzuli) a dostawałem pieniądze na obozy żeglarskie, w tym na jeden z pierwszych w Polsce dla dzieci niepełnosprawnych.
4. I to jest zasługa? Łatwiej było udowodnić prawomyślność i lojalność wobec państwa niż zdać egzamin ułożony przez "walczący" o żeglarzy związek.
Łatwiej? zależy komu, komuchowi tak, ale mnie na pewno nie (skoro raz nawet odmówiono mi klauzuli) a takich jak ja była znacząca większość.
K
(skoro raz nawet odmówiono mi klauzuli) /.../(skoro raz nawet odmówiono mi klauzuli)
A może by tak przy okazji najbliższego SIZ-u zorganizować ściepę i ufundować Panu tablicę pamiątkową, aby wszyscy młodzi żeglarze zrzeszeni w Wielkopolskim OZŻ pamiętali we dnie i w nocy, że Pan Krzysztof Kwaśniewski ma swoje zaszczytne miejsce w szeregach osób represjonowanych przez komunę skoro aż DWA razy pisał Pan że RAZ odmówiono Panu klauzuli.
A na dole tej tablicy znajdzie się sentencja wypowiedziana niegdyś przez genialnego Jacka Fedorowicza:
"Komuna najbardziej gardzi tymi którzy jej służą"
Zapewne zna Pan wielu Kowalskich posiadaczy scorpiusa z lat PRL?
Hasip
PS. W PRL-u jedno było lepsze niż w ZSRR - trwał 30 lat krócej.
Lepsze było również to że mogliśmy pływać po morzu i to właśnie dzięki PZŻ.
Krzysztof
Żeby tylko scorpiusa! Mało wyznaję się na żeglarstwie morskim, ale pamiętam że nawet na Mazurach (a konkretnie na Święcajtach) zwyczajne Omegi były w późnych latach 70-tych czymś raczej nielicznym. Gdy ktoś miał "patent" (sternika, bo żeglarz to była zgodnie z tym jak to przyznaje sam pan Kwaśniewski "zabaweczka dla dzieci" nie pozwalająca na samodzielne prowadzenie nawet takiej Omegi) - to był dopiero gość! Gdyby tylko sam to zaproponował, zaraz ustawiłyby się do niego kolejki wczasowiczów którzy zamiast jak zwykle rowerów wodnych, kajaków i wiosłówek wypożyczyliby tym razem żaglówkę i potrzebowali już tylko kogoś kto potrafiłby i miał uprawnienia aby toto poprowadzić.
Tak oto wyglądało żeglowanie "Kowalskiego" w latach PRL
A może nasz przedmówca miał na myśli "Bola"? ;-DDDD
Ależ własnie o to chodzi, żeby to olał, a nie powtarzał bzdury po raz tysięczny. Wszystko to co napisał można skwitować celnym stwierdzeniem chyba już "klasyka", było to mniej więcej tak - "socjalizm skutecznie rozwiazuje wszystkie problemy naszego społeczeństwa, które nie są znane w innym ustroju". Podobnie PZŻ w tamtym czasie zajmował się rozwiazywaniem problemów, w dużej mierze przez siebie stworzonych. I nadal, po niemal 20 latach od upadku komuny, nadal je tworzy i robi wszystko, aby ograniczać zeglarzy i zarabiać na tych ograniczeniach. W innym kraju inny zwiazek postępuje tak (też powtórze po raz tysięczny):
"The RYA constantly monitors proposed legislation emanating from Westminster and Brussels and does what it can to ensure that new laws do not adversely affect the freedom and cost of boating."
RYA ztale monitoruje proponowane legislacje wywodzące się z Westminster i Brukseli i robi wszystko co może abyupewnić się, że nowe prawo nie wpłynie negatywnie na wolność i koszty pływania (żeglowania).
Mariusz Główka - rocznik 1957. Łatwo policzyć ile lat świadomie spędziłem w PRLu. Z drugiej strony nie jestem tak stary, żeby nie pamiętać tamtych czasów. A tym, którzy już zapomnieli proponuję miesięczny urlop na Białorusi, albo w Korei Północnej.
Nieświadomy i głupkowaty rocznik 1957 (pierwszy raz pod żaglem w 1959, świadomie pod żaglami od 1966) - z reguły na łódkach własnych-rodzinnych, a nie klubowych.
Robert
PS: Co do powyższej pańskiej wypowiedzi... - wypada współczuć...
PPS: jak to śpiewał nieodżałowany Jan Kaczmarek? "Nie wszystko było złe nie wszystko, malowała nam się wielka przyszłość..." Warto przypomnieć sobie cały tekst tej kabaretowej piosenki i zastanowić się nad nim głębiej...
Don Jorge Wielce Szanowny!
Co byś sądził, żeby przestać dopuszczać TAKIE dyskusję na Twoją stronę? Może usuwać posty, może banować uczestnków (choć na to bym nie namawiał, każdy z nich w innych tematach może coś istotnego wnieść)... bo wydaje się, że apele są nieskuteczne.
Żyj wIecznie!
Colonel
Drogi Andrzeju,
Drodzy Czytelnicy,
Czy wiecie co to znaczy "brać z dobrodziejstwem inwentarza" ? To znaczy brać życie i ludzkie poglądy takimi jakimi są. Nie mnie klasyfikować, oceniać, sekować i wycinać. Bo gdybym się na to zdecydoweał to Wy byście mnie wycięli. A to by mnie bardzo zabolało. Wy przechodzicie często do porzadku dziennego nad moim subiekytywnym (i selektywnym) widzeniu świata, a więc i ja jestem coś Wam winien.
Internet rządzi się bardzo specyficznym sposobem prowadzenia dyskusji. Ci sami ludzie, którzy internetowo rozprawiają się ze mną brutalnie - przy spotkaniuu te ta te okazują się niezwykle serdeczni i obejmują mnie na niedźwiadka. Ach, gdybyście wiedzieli kto się ze mną w Poznaniu tak kordialnie witał !
Ja to wszystko biorę pod uwagę. Wycinam komentarze sporadycznie i tylko wtedy gdy naprawdę muszę. Spotkałem, Krzysia Kwaśniewskiego w Poznaniu. Żalił się, że traktujecie go obcesowo. Odbiłem piłęczkę - a czy nie rozumiesz, ze ich prowokujesz ? Do "misji" PZŻ ich nie przekonasz, bo po prostu oni mają tej korporacji interesów i interesików dość.
Mam do Was tylko prośbę, abyście komentarzy nie traktowali jako okazji do dowalenia adwersarzowi, abyście się nie zapędzali, bo jak dojdzie do spotkania na najbliższym SIZie - obu stronom będzie głupio. Zaczną się podlewane "Żywcem" przeprosiny do "nieważkości", a później ten straszny kac. Byłbym bardzo rad gdyby komentarze (jestem za nie wdzięczny) jakoś się miały do tematu newsa.
A wogóle, to na tle dyskusji np. pod artykułami Gazety Wyborczej - u nas jest Wersal :-)
Pozdrawiam Was serdecznie !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Drogi Don Jorge!
Masz rację. Tyle, że ja mam już dość...boję się, że jak otworzę lodówke to wyskoczy... nie kolega K.K.ale powracająca wciąż pseudodyskusja. Nie mówiłem o stylu argumentów, sam fakt takiej dyskusji powoduje, że... ehhhh.
Może by tak jakies tagowanie tematu polemik z Krzysztofem?
Ehhh... pomarzyć mozna. Idę poszukac strony o żużlu.
Drogi Jurku !
Dziękuję Ci za obronę, jednakże ja wierzę w misję PZŻ. Że Związek powinien stać się tym czym był dla mnie od zawsze-obrońcą interesów żeglarzy.
Piszesz to co mi powiedziałeś, a ja nie zdążyłem odpowiedzieć, bo pociąg właśnie nadjechał i musiałem rozglądać się za osobą, po która wyszedłem na dworzec.:
Do "misji" PZŻ ich nie przekonasz, bo po prostu oni mają tej korporacji interesów i interesików dość.
Myślę, ze jak Ty decydowałeś się na kandydowanie do Zarządu, to nie przystępowałeś do „korporacji interesów i interesików” a chciałeś zrobić cos dla żeglarstwa, (chociaż słyszałem już różne komentarze na ten temat).
Nadal uważam iż zdecydowana większość ludzi w PZŻ działa by dawać a nie brać, w każdym razie ja zostałem tak nauczony.
[pi... pi...] [pi... pi...] [pi... pi...] [pi... pi...] [pi... pi...] [pi... pi...] Nie, nie wytrzymałem!!! Panie Kwaśniewski ma Pan nas za durniów? My naprawdę nie przeszliśmy lobotomii i pamiętamy kto i z jakim poświęceniem walczył o podniesienie opłat za egzaminy i patenty... Oczywiście w interesie żeglarzy.
Kto rejestrował smażalnie jako jachty... oczywiście w interesie żeglarzy.
Kto podpisywał "podatek podwodny"... oczywiście w interesie żeglarzy.
Wymieniać dalej? Chyba szkoda mojego czasu... Rozmowa z Panem jest to stracony czas...
Panie Kwaśniewski... może się `Jurek z Panem witać... jego wola i decyzja, ja już wtedy gdy Pan obraził tą młodą dziennikarkę powiedziałem delikatnie, że Pana nie cenię i nie mam ochoty Pana poznać...
bez pozdrowień
K
Pan Kwaśniewski obraził dziennikarkę "Rzeczypospolitej" publicznie nazywając ją "naćpaną i nachlaną p...dą" po czym "przeprosił" twierdząc że nazywać jej tak nie powinien, jako że... nie dysponował wynikami badań przy pomocy alkomatu(!)
Zaś Pani Katarzyna dzięki Panu Kwaśniewskiemu straciła pracę. W tej mój wybór sytuacji kogo wolałbym spotkać na najbliższym SIZ-e: pana Kwaśniewsiego czy Panią Katarzynę - jest oczywisty.
2. Pani Katarzyna straciła pracę nie dzięki mnie a dzięki sobie, nie ja podpisałem się pod niesprawdzonymi informacjami, ściągniętymi "na pałę" z pierwszej lepszej strony internetowej przez nikogo nie autoryzowanej.
3. Na temat działań pisma "Rzeczpospolita" napisałem list otwarty do Prezydenta RP.
Krzysztof Kwaśniewski
Działacz żeglarski w drugim pokoleniu
adres skasowałem
tel.kom 602 445062
e-mail: krzysztof@kwasniewska.pl
Szanowny Pan:
Lech Kaczyński
Prezydent RP
W sprawie działania gazety „Rzeczpospolita”
List otwarty
Wielce Szanowny Panie Prezydencie !
W „Rzeczpospolitej”, dnia 31-05-2008, w dziale prawnym ukazał się artykuł „jeśli żeglować to tylko z patentem, podający jako aktualne przepisy z przed mniej więcej 15 lat.
Publikacja ta wywołała nasilenie konfliktów w i tak już mocno skłóconym środowisku żeglarskim na linii Polski Związek Żeglarski – żeglarze niezrzeszeni.
Polski Związek Żeglarski jako całość został publicznie oskarżony o manipulowanie mediami.
Cytuję „Chocimska walczy o odwrócenie kierunku obrotów koła dziejów. Indoktrynacja, a własciwie podrzucanie "gotowców" (do kosmetycznej obróbki) jest nadal praktykowaną metodą wprowadzania opinii publicznej w błąd. Szkoda mi pani Krysi, ale maniery i wygląd Funia mogły ją zmylić.”
Dla wyjaśnienie „Funio” to ogólnie znany pseudonim Stefana Heinricha – pracownika biura PZŻ.
Po kilku interwencjach Katarzyna Pawlak pojawiła się na forum biorąc całkowitą winę na siebie. Okazała się młoda studentką, stawiającą pierwsze kroki jako kandydatka na dziennikarkę. Naczelny redaktor nie raczył się pokazać i wyjaśnić dlaczego dopuścił do takiej sytuacji, nie odpowiedział mi również na dwa faksy, wysłane na oba numery faksu podane na stronie internetowej www.RP.PL , wolał bezpiecznie ukryć się za plecami młodej naiwnej dziewczyny.
W dniu wczorajszym ukazał się artykuł pod tytułem „Na mniejsze łódki bez patentu", podający tym razem prawdziwe wiadomości, ale nie informując ani słowem iż jest to sprostowanie.
Takie, godne brukowca z najniższej półki zachowanie się gazety, która nosi tytuł „Rzeczpospolita” a adres internetowy www.RP.PL godzi, moim zdaniem, w dumę narodową każdego Polaka.
Uprzejmie proszę by Pan Prezydent podjął kroki jakie uzna za stosowne.
Składam wyrazy głębokiego szacunku.
(-) Krzysztof Kwaśniewski
Na który otrzymałem odpowiedź:
Pan Krzysztof Kwaśniewski
Szanowny Panie,
Potwierdzamy wpływ Pana listu otwartego nadesłanego w dniu 8 czerwca 2008 roku do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego.
Z uwagą zapoznaliśmy się z jego treścią. Pragniemy jednakże wyjaśnić, że kompetencje i zakres działania Prezydenta RP są ściśle określone przepisami Konstytucji i ustaw. Prezydent RP z racji pełnionej funkcji jest szczególnie zobowiązany do przestrzegania obowiązującego porządku prawnego i podejmowane przez Niego działania mogą dotyczyć jedynie spraw należących do Jego uprawnień. Zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym Prezydent RP nie nadzoruje wydawnictw prasowych i nie ingeruje w treść prasowych publikacji.
Prasową działalność wydawniczą i dziennikarską reguluje ustawa z dnia 26 stycznia 1984 roku Prawo prasowe (Dz.U. nr 5, poz. 24 z późn. zm.).
Zgodnie z art. 25 ust. 4 w/w ustawy za treść przygotowywanych przez redakcję materiałów prasowych odpowiada redaktor naczelny.
Na wniosek zainteresowanej osoby fizycznej, prawnej lub innej jednostki organizacyjnej redaktor naczelny redakcji jest obowiązany opublikować bezpłatnie:
1) rzeczowe i odnoszące się do faktów sprostowanie wiadomości nieprawdziwej lub nieścisłej,
2) rzeczową odpowiedź na stwierdzenie zagrażające dobrom osobistym.
Osoba zainteresowana może dochodzić przed sądem roszczenia o opublikowanie sprostowania lub odpowiedzi, jeżeli redaktor naczelny odmówił opublikowania sprostowania lub odpowiedzi albo są one niewystarczające bądź nie ukazały się w terminie określonym w art. 32 ust. 1-4 cyt. ustawy.
Z poważaniem
Małgorzata Świętochowska
specjalista w Biurze Listów i Opinii Obywatelskich
Kancelarii Prezydenta RPTo by było na tyle ale jak się to ma do ma do tematu newsa to nie mam pojęcia.
Krzysztof
1. Obrażenie dziennikarki Rzeczpospolitej było reakcją na obrazę Związku.
"ZWIĄZEK - to ręka milionopalca w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta". Władimir Majakowskij.
Jeślio chce Pan wygrzebać jeszcze gdzieś z dna tego szamba resztki własnego honoru - proszę wskazać gdzie Pani Katarzyna Pawlak obraziła ZWIĄZEK? Pani Katarzyna, nie zaś niżej podpisany lub ktokolwiek ze stałych komentatorów na tej stronie.
2. Pani Katarzyna straciła pracę nie dzięki mnie a dzięki sobie, nie ja podpisałem się pod niesprawdzonymi informacjami, ściągniętymi "na pałę" z pierwszej lepszej strony internetowej przez nikogo nie autoryzowanej.
Oraz, jak to przyznała, na podstawie jakiegoś tajemniczego maila z poczty wp. Jak tam rezultaty wewnątrzzwiązkowego dochodzenia odnośnie autora tej bzdoory, którego Pan się domagał?
3. Na temat działań pisma "Rzeczpospolita" napisałem list otwarty do Prezydenta RP.
Hahahaha, to i do Ojca Świętego od razu trzeba było :->
2. Obrażenie Związku i zarzucenie nieprawdy było reakcją na ten nie rzetelni zrobiony artykuł.
3. Piszesz:
"Oraz, jak to przyznała, na podstawie jakiegoś tajemniczego maila z poczty wp."
Dziennikarz dostaje maila o treści:
"PZPN rezygnuje z państwowych dotacji na rzecz związku hodowców strusi.
nadawca njnjnjnj@wp.pl"
Przepisuje to na pałę czy sprawdza?
4. Piszesz:
"Jak tam rezultaty wewnątrzzwiązkowego dochodzenia odnośnie autora tej bzdoory, którego Pan się domagał?"
Zapytam kpt Webera publicznie na zebraniu Zarządu.
może skończymy tę dyskusję o zaszłościach?
K
Obrażenie Związku i zarzucenie nieprawdy było reakcją na ten nie rzetelni zrobiony artykuł.
Ja o zupie, a Pan o d...pie. Pytam się gdzie Pani Katarzyna obraziła Związek, co jakoby miało usprawiedliwać obrażanie JEJ?
Dziennikarz dostaje maila o treści:
"PZPN rezygnuje z państwowych dotacji na rzecz związku hodowców strusi.
nadawca njnjnjnj@wp.pl"
Przepisuje to na pałę czy sprawdza?
Pani Katarzyna nie napisała w gazecie: "Do prowadzenia wszelkich jachtów żaglowych wymagane są uprawnienia kapitana pełnomorskich statków żeglugi handlowej, badania lekarskie jak na pilota wojskowych odrzutowców a także rejestracja jachtów w Departamencie Obrony NATO". To co napisała, nie różniło się od wiadomości typu: "Od przyszłego sezonu z extraklasy spada aż 10 drużyn, a dalsze 8 gra w barażach o utrzymanie się w lidze".
Zapytam kpt Webera publicznie na zebraniu Zarządu.
Tiaaaa, dopiero teraz, pół roku po sprawie. Wcale się nie zdziwię jeśli okaże się że obecnie nie ma już najmniejszej szansy na znalezienie winnego.
1. Za jej obrażenie Jurek zabronił mi pisać przez 3 miesiące
2. Mam takie wrażenie, iż gdybym jej nie obraził to by sie nie pokazała i cały świat byłby przekonany o położeniu jej gotowca przez Funia.
OUT
K
1. Za jej obrażenie Jurek zabronił mi pisać przez 3 miesiące
2. Mam takie wrażenie, iż gdybym jej nie obraził to by sie nie pokazała i cały świat byłby przekonany o położeniu jej gotowca przez Funia.
I powinien Panu ponownie zabronić pisania - tym razem po wsze czasy. I solidnie wyszorować ręce po tamtym targowym "niedźwiedziu". Bo niniejszym po raz drugi zaprezentował Pan przeświadczenie o słuszności swojej "misji" obrażania Kobiety :-(
Tomek Janiszewski
ps. do Gospodarza Serwisu: ja okres fascynacji Panem Kwaśniewskim dawno już mam za sobą. Pod koniec zimy 2005 na sejmiku PZŻ gdzie spotkałem go osobiście też miałem nadzieję że jest jeśli nie Wallenrodem, to przynajmniej Błędnym Rycerzem. Ale jego późniejsza postawa gdy lamentował jakim to jest nieszczęściem liberalizacja przepisów do jakiej dążyliśmy, wyleczyła mnie prędko z wszelkich złudzeń. Już większy pożytek niż z zapraszania takiego "stójkowego" PZŻ byłby z zaproszenia choćby genseka Stosia lub podpułkownika Durejki. Nie po to aby wymieniać z nim uściski czy zalewać dzielącą nas przepaść hektolitrami piwa. Wyłącznie po to aby twarzą w twarz zapytać jak teraz czuje się wobec tych z których chciał uczynić, cytuję "rynek do zagospodarowania przez Związek".
K
A Pan Kwaśniewski ma monopol na tworzenie faktów prasowych (w tym przypadku internetowych).
Do Sejmiku WOZŻ pozostały już tylko 2 tygodnie. Chętnie go zwizytuję bo ciekaw jestem kto z leśnych dziadków będzie próbował mnie jeszcze obrazić. A odpór z mojej strony będzie druzgocący, jak to było w przypadku towarzysza inspektora Janusza Gumkowskiego, a zwłaszcza kpt. Górskiego.
Kiedy Kwaśniewski (pod wpływem emocji) obraził młodą dziewczynę, która wiekowo mogła by być jego bardzo późną córką, za jej artykuł, ktory wywołał (jak pisałem potem już bez emocji w liście do Prezydenta) nasilenie konfliktów w i tak już mocno skłóconym środowisku żeglarskim na linii Polski Związek Żeglarski – żeglarze niezrzeszeni.
To jest źle.
Kiedy Janiszewski obraża człowieka, którego wiekowo mógłby być bardzo późnym synem, za przeszło czterdzieści lat darmowej pracy dla żeglarstwa i jest z tego dumny.
To jest dobrze.
Przed poproszeniem Jurka o skasowanie postu Tomka Janiszewskiego, obrażającego kpt. Górskiego, porobiłem screeny i na wszelki wypadek trzymam je do dziś na moim komputerze.
Do gospodarza witryny.
Drogi Jurku !
Skoro napisałem iż wspomniana ustawa jest, z mojego punktu widzenia, zła i to uzasadniłem – Tomek nazywa mnie stójkowym PZŻ.
Zazdroszczę mu (naprawdę) że on w tym wieku jest jeszcze w stanie się kimś fascynować, (wprawdzie wolałbym by zafascynowała się mną jakaś cycata dziewczyna, najlepiej o orientacji spank-m pomiędzy 30 ką a 40 tką bo chłopców nie lubię chociaż czasami bywam w gejowskim pubie).
Nie byłem, nie jestem i nie mam zamiaru być ani „Konradem Wallenrodem”, ani „błędnym rycerzem” ani nawet „stójkowym PZŻ” a jedynie bronię swoich własnych poglądów, (prawie) nie zmienionych od 1981 roku.
Mówiłem Ci na dworcu, ze nie zgadzam się z tym by PZŻ zajmował się wyłącznie sportem, wszak nie tylko sportem zajmuje się na przykład PZN, który faktycznie, jak mówisz, nie ma nic do Twoich nart, ale wydaje kwity instruktorskie bez których nie można oficjalnie, za pieniądze, uczyć innych jazdy na nartach, PZJ, który również wydaje kwity instruktorskie bez których nie można oficjalnie, za pieniądze, uczyć innych jazdy konnej, i nie ma nic do mojego konia dopóty używam go jedynie dla siebie, jeżeli zamierzam takiego konika oficjalnie za pieniądze udostępniać innym to musi on mieć badania weterynaryjne i psychologiczne.
Po prostu trzeba wykluczyć wszelkie „hamulcowe tendencje”, ale prawo pozwalające nadal na „garażowe okradanie konstruktorów” jest bardziej „hamulcowe” jak na przykład zbędne obowiązkowe przeglądy jachtów posiadanych na własny użytek (nie mylić z obowiązkowymi rejestracjami)
Kilka lat temu poznałem młodego człowieka (wtedy morsa a dziś już może i lipcowego kapitana) architekta (politechnicznego) z zawodu, który jako student narysował, zbudował i opływał całkiem niezłą łódkę sklejkową a dziś pracuje jako projektant w fabryce mebli, być może gdyby nie „garażowe kradzieże” zająłby się konstrukcją jachtów i Andrzej Skrzat (okradziony przez „garażowych żeglarzy” na co najmniej 20 milionów złotych) miałby godnego następcę. Pójdę dalej w moich dewagacjach, być może gdyby nie te „okropne” obowiązkowe rejestracje (nie mylić z obowiązkowymi przeglądami jachtów posiadanych na własny użytek), obowiązujące na początku kariery Andrzeja, do których wymagano bezwzględnie zgody konstruktora, nie zajmowałby się on (i inni konstruktorzy jachtowi) dziś konstruowaniem jachtów, równie znakomicie robiłby zupełnie coś innego a my byśmy do dziś pływali na „omciach”, „ramblerach” i „wydrach”, przypominam iż plany „ramblera” - zakupione od Jacka Holta przez PZŻ (z pieniędzy na sport) były rozprowadzane w cenie światłokopii a plany „wydry” projektu dh Tadeusza Kellera były w książeczce zrób to sam.
Jeżeli nie PZŻ (wraz z, lub PZMiNW), podobnie jak wymienione wyżej Związki to obowiązkowymi patentami na „jachty komercyjne” nie koniecznie według mojego projektu ( http://www.kwasniewska.pl/reg.htm ), zajmą się Urzędy Morskie i myślę iż wcale nie będzie tam taniej skoro byłem raz na tzw. „Kursie ITR” i tam:
1. Sprawdzili czy umiem pływać (ratownika WOPR !!!).
2. Pozwolili mi wystrzelać trzy przeterminowane rakiety (przedtem wielokrotnie strzelałem z rakietnicy sędziując regaty)
3. Pokazali mi film „Zanim wezwiesz pomocy” (dwa lata wcześniej pokazywałem go na jednym z zebrań koła kapitanów POZŻ)
4. Pokazali mi, na krytym basenie jak się wchodzi do tratwy ratunkowej (w moim klubie płetwonurków, było takich sześć służących nam jako pływające bazy do nurkowań na jeziorach).
5. Pokazali mi (ratownikowi WOPR), na tym samym krytym basenie, jak się prawidłowo wchodzi w koło ratunkowe, zawiązuje kamizelkę ratunkową i wiąże węzeł ratowniczy (ale tylko na jeden sposób wiązania i na jedną rękę).
6. Pokazali mi radiostację szalupową, tzw. „rowerek” (jestem ciekaw czy kiedyś jeszcze raz zobaczę taki wynalazek).
7. Wyłożyli mi nieco wiedzy, ale nic ponadto, co można przeczytać w książeczce Jacka Pałkiewicza „Przetrwanie na wodzie” (wydawnictwo „belona” 1997 ostatnio widziałem ją na allegro za 40 zł).
8. Zrobili mi kartkówkę z podstawowych pojęć i wydali kwit (z orzełkiem na druku i pieczątką).
I taki kurs kosztuje dziś (ponoć) ponad 1000 (TYSIĄC !!!) zł i jest obowiązkowy !!! raz na 5 lat.
Mam takie wrażenie, że gdyby w Norwegii na każdy kilometr wybrzeża przypadało tylu urzędników Urzędów Morskich co w Polsce, to zaczęła by się z Polski wielka masowa emigracja do Norwegii, bo nie wystarczyło by dorosłych Norwegów do obsadzenia tam wszystkich stanowisk.
Pozdrowienia
Krzysztof
Niejaki Voltaire (Wolter) powiedział kiedyś, że poglądy wyrządziły więcej zła na świecie niż wszystkie wojny razem wzięte...
Nadmierne przywiązanie do poglądów oddziela nas od widzenia rzeczy takich, jakimi są.
Warto uwolnić się od swoich przywiązań i spojrzeć na Świat na nowo - zawsze wtedy okazuje się, że mieliśmy klapki na oczach, a to co nam się wydawało czarne, jest białe i na odwrót (a najczęściej, w ogóle, w zupełnie innym kolorze)...
Aloha!!!
*) gotów byłby Pan oddać za nie życie, czy coś innego???
Piszę słowo „prawie”, do roku 1991 pisałem całkowitym bezpatenciu na jachty prywatne posiadane na własny użytek, po 3 latach jak o mało nie dostałem przez łeb śrubą od silnika, postulowałem by cały Naród nauczyć podstaw przepisów. Wnioskowałem o inny egzamin na karty pływackie i na karty wędkarskie – rozszerzony o przepisy prawa drogi na wodzie i nauczanie ich w szkołach.
Brałem udział w próbach przepłynięcia kanału La Manche (na statku asekurującym) i tam (przy obowiązującym bezpatenciu) żaden jacht nie wchodził nam w drogę, chociaż były takie co płynęły w bezpiecznej odległości obok nas by przyglądać się zmaganiom pływaka z morską falą. Na naszych jeziorach (przy obowiązkowych patentach), nie dosyć że jachty podpływały na niebezpieczną odległość, to jeszcze skiperzy krzyczeli że oni maja pierwszeństwo bo są pod żaglami i dopiero reagowali na wrzask „a nie widzisz flagi ty ...”.
Skoro żeglarstwo ma się rozwijać, musi rozwijać się budownictwo jachtowe, a jak ona się ma rozwijać skoro konstruktorzy są okradani, proszę zobaczyć średnią wieku polskich konstruktorów jachtowych (choćby w publikacjach Jerzego Saleckiego).
Cały czas piszę iż tworząc prawo, nie należy mieć klapek na oczach i widzieć jedynie to czego się chce widzieć, żadna prawo nie obejmujące sobą całości zagadnienia nie jest dobrym prawem.
Staram się nie mieć klapek na oczach i wszystkim życzę tego samego, ale jeżeli ja mam to mogą mi je zdjąć lub przesunąć rzeczowe argumenty a nie ubliżanie Związkowi i personalnie mnie.
Pozdrawiam
Krzysztof
(nawet kiedyś, jeden z kolegów wypomniał mi, ze potrafię być "za, a nawet przeciw" - odpowiedziałem mu wtedy, że potrafię rozumieć argumenty strony przeciwnej i niektóre z nich, a czasem i wszystkie, zaakceptować, jeśli mnie przekonają, poza tym, staram się patrzeć z dystansem, również na siebie samego i na to co robię i myślę - cały czas nad tym pracuję) :-)
Aloha Panie Krzysztofie!!!
Kiedy Janiszewski obraża człowieka, którego wiekowo mógłby być bardzo późnym synem, za przeszło czterdzieści lat darmowej pracy dla żeglarstwa i jest z tego dumny.
To jest dobrze.
Za to zdaniem Pana było dobrze gdy ów "kryształowo uczciwy" człowiek wydzierał się na całą salę gdzie odbywał się Sejmik WOZŻ usiłując wrzaskiem wmówić mi i wszystkim zebranym, że to wyłacznie ministrowi a nie związkowym działaczom: Stefanowi Heinrichowi i Wacławowi Petryńskiemu, występującymi z ramienia PZŻ przed komisją sejmową zawdzięczają żeglarze caly tamten pasztet z rejestracjami i przeglądami? Więc powiedziałem wszem i wobec jak to było naprawdę, a na kogo w tym momencie wyszedł w oczach zebranych pan Górski - to już jego problem, nie mój.
Tomek Janiszewski
ps. A o to że pierwsze podejrzenie po ukazaniu się artykułu w "Rzepie" padło na Funia i cały pański Związek (i to ze strony Don Jorge) miej Pan pretensje do samego Funia. Ten został przyłapany na ordynarnych kłamstwach nie raz. Choćby wtedy gdy usiłował wmówić opinii publicznej że "obowiązek rejestracji jachtów wynika z ustawy a nie z chciejstwa PZŻ" (styczniowe "Żagle" 2004), podczas gdy obowiązująca wtedy ustawa dopuszczała aby minister określił dowolny zakres zwolnień od obowiązku rejestracji, albo gdy w liście do Hasipa (a w istocie do Prezydenta RP) usiłował wmówić temu ostatniemu jakoby liberalizacja przepisów patentówych stala w sprzeczności z prawem międzynarodowym.
Z zaskoczeniem i zdziwieniem przeczytałem Pana wypowiedx na temat mojego wystąpienia na Sejmiku WOZŻ.
Ci Koledzy żeglarze którzy mnie znają, dobrze wiedzą iż, w wielu sprawach mam inne zdanie i poglady, ale mam nadzieję iż, równie dobrze wiedzą że w żadnym przypadku nie mam zwyczaju "wrzaskiem wmawiać im i wszystkim zebranym" czegokolwiek.
Jeżeli takie było Pana subiektywne odczucie to przepraszam.
Wojciech Górski
Szanowny Panie Kapitanie!
Pamięć mam na tyle dobrą, aby pamiętać, że Pańska reakcja na moje wystąpienie (które nie zaistniałoby gdyby nie bezprzykładny atak na moją osobę ze strony pana inspektora Janusza Gumkowskiego) była daleka od tej jakiej można było oczekiwać od osoby cieszącej się w Związku takim autorytetem jak Pan. Akurat o emocjonalnie wystąpienie z Pańskiej strony nie mam do Pana żalu. Nie spodobało się Panu zawarte w moim wystąpieniu moje stwierdzenie że to PZŻ zmusił żeglarzy do kosztownej (w porównaniu z rejestracją w Starostwie) jachtów. Niefortunnym dla Pana zbiegiem okoliczności byłem dobrze poinformowany o tym kto ze związkowych działaczy czynnie uczestniczył w tworzeniu obowiązujących wtedy przepisów, dzięki czemu miałem w odpowiedzi na atak z Pańskej strony kolejną sposobność podzielić się tą wiadomością ze wszystkimi zebranymi. Nie kierowały mną żadne negatywne emocje (conajwyżej mogłem mówić nieco chaotycznie jako że niewiele razy małem sposobność występować przed tak liczną publicznością), ale prawdy będę bronił zawsze. Również i na zbliżającym się sejmiku WOZŻ który jako członek ŻKT PTTK "Rejsy" ponownie zamierzam odwiedzić w roli obserwatora. Nie jest moim zamiarem atakowanie kogokolwiek ani też złośliwe przeszkadzanie w obradach; będę milczał od początku do końca o ile nie zostanę zmuszony do sprostowania kolejnej nieprawdziwej wiadomości. A myślę że od minionego sejmiku wydarzyło się w żeglarstwie bardzo wiele, i można oczekiwać że znajdzie to oddźwięk podczas obrad. I właśnie obiektywnego spojrzenia na rzeczywistość chciałem życzyć wszystkim Delegatom!
Tomek Janiszewski
Do spotkania na Sejmiku, ale jednak nie milczmy, tylk dyskutujmy. Może ciś nam się uda wspólnie wymyślić. Oby tylko Sejm i Minister Sportu znowu wszystkiego nie zamieszali.
Zeswej strony marzę o tym abyśmy przed siedzibą Związku postawili pomnik prezesa PZŻ Jerzego Szopy. Gdyby ktoś chciał wiedzieć skąd ten pomysł to wyjasniam
Onbył przeciwny pisaniuwciąż nowych przepisów i to za każdym razem od początku - ilekroć się zmienii minister sportu (lub dawniej przewodniczacy Komitetu).
Nigdy nie chciał dysutować o przepisie który obowiązywał krócej niż 3 lata. Mówił - "Nowe buty cisną"i dopiero potym czasie pozwalał nam dyskutować o tym co trzeba, warto i należy zmienić.
Pozdrawiam
Drogi Jerzy,
Sadze, ze "paradygmat" został w tytule (ha,ha!) "konferencji" użyty w nieco innym znaczeniu. Myśle, że autorowi chodziło o zbiór podstawowych pojęć dotyczących etyki w żeglarstwie, co do których wszyscy są zgodni. Ale sam doprawdy nie wiem skad ta liczba mnoga? Bo jeśli różne zbiory, co do których nie ma konsensusu, to nie można mówić o paradygmacie... Paranoja...
Temat sam w sobie ciekawy, ale nie tylko czpka (tytuł) koślawo uszyta, to jak widać po obrazku i pod czapką chyba niewiele :-(
Jeśli chodzi o dyskusję poniższą, to obśmiałem się jak wspomniana norka. 20 lat po wojnie a jeszcze niektórzy przechowują w szufladzie opaskę "ORMO" i wspominają jak to było u nas dobrze, bo można było wyjechać za granicę z trzech różnych powodow! :-)))) Kapiszon K. jest mi winien czyszczenie monitora.
Zyj wietrznie!
Krzysztof Bieńkowski