WITAM PO WAKACJACH !
z dnia: 2006-06-29


No to wróciłem. Rozstaliśmy się przeszło 3 tygodnie temu. Z kilkoma z Czytelników kontakt się nie urwał, choć były to lakoniczne informacje, raporty i meldunki w formie SMS-ów. Meldowali się skipperzy jachtów, wśród ktorych moi koledzy klubowi kpt. Mietek Leśniak ("Lady B") i Grzegorz Kuchta (siatkobetonowiec "Humbak"). Udało sie nawet zaaranżować spotkanie obu jachtów w Limfjordzie (Aalborg). Ja tymczasem zajmowałem się portami południowego wybrzeża Szwecji. Natrafiłem na porciki, których nie ma nawet na szwedzkich mapach brzegowych. Będzie z tego wcale gruba locyjka. Mam nadzieję, że zyska uznanie tych, którzy lubią zaciszność, kameralność, zieleń. Bądź co bądź to przecież nasza "bardzo bliska zagranica". Czerwcowa wizyta rozszerzyła znacznie moje rozumienie tego kraju i jego mieszkańców.

                    

kpt. Mikolaj Frisch dopiero zabiera sie do malowania antyporostówką          Wysyłanie poczty z kawiarenki mariny w Limhamn

Najpierw uwaga generalna - nie ulega watpliwośc, że Polska a zwłaszcza nasza gospodarka z trudem, bo z trudem, wbrew intencjom rządu i rządzącej chwilowo partii - zmierza do kapitalizmu. Szwecja, od lat socjaldemokratyczna przyspiesza natomiast marsz w odwrotnym kierunku, czyli ku realnemu socjalizmowi i absurdalnemu ... feminizmowi. Widać to na każdym kroku. Podczas długiego (szwedzkiego) weekendu (23 do 25 czerwca) nigdzie nawet chleba nie można było kupić. To, co mnie martwi, to obecny wizualny obraz Szwedek. Od kilku lat ilośc opasłych do niemożliwości kobiet na ulicach chyba się potroiła. Pigułki hormonalne biorą na okrągło, czy co ? W portach jachtowych dopiero pod koniec czerwca zabrano sie do porządkowania terenów lądowego zimowania jachtów. W Ystad w połowie czerwca przystąpiono sie do malowania pawilonu mariny.

           

Sven-Erik - słynny bosman Kristianopelu i jego kolejna suczka                                                       Portowa skrzynka książek do wymiany

Mimo wszystko, wróciłem zadowolony. Zaprzyjaźniłem się z Christiną Sandquist, właścicielką nautykwariatu SKEPPSHANDELN w Ystad, miałem przyjemność gościć w letniej rezydencji pp. Frischów w Malmo, uścisnąłem się ze starym przyjacielem Svenem-Erikiem w Kristianopelu, poznałem fajnych żeglarzy w jachtklubie w Skare...
W żadnym z 36 portów i przystani nie spotkałem polskiego jachtu. Nawet w Karlskronie ... Widac bandery skandynawskie, niemieckie, holenderskie. A szwedzkich jachtów to ogólnie jest "tylko" 600 tysięcy.

       

Porcik Kaseberga                                                                                 Nowa, przyportowa dzielnica Malmo

Po powrocie "horror" w e-mailowej skrzynce odbiorczej. Przeczytanie wszystkich maili zajmie mi parę dni. Otworzyłem kilka listów i ze smutkiem stwierdzam, że, wielu korespondentów nie czytuje www.kulinski.gdanskmarinecenter.com Przecież zapowiadałem tamże, że przez 3 tygodnie mnie nie będzie przed monitorem, że nie ma co liczyć na terminowe odpowiedzi i informacje....
Teraz potrzebują kilku dni na wyrównanie przenajróżniejszych zaległości, w tym także strzyżenia trawników (trawa do kolan) oraz żywopłotów. Muszę pojechać do "Jądrusia" Dziewulskiego (MERKADO), który SMS-owo utrzymywał ze mna codzienną łączność. A więc jeszcze chwilkę cierpliwości. Mam w "magazynie" kilka newsów, które niebawem "powieszę". Dziękuję za Czytelnikom za podtrzymywanie pozycji naszej witryny w Rankingu Stron Internetowych ZAGLE.

Zaraz po powrocie odwiedziłem jackową witrynę, bo nie bez powodu przypuszczałem, że jednak związkowi lobbyści nie pozwolą Ministerowi sezonu tak łatwo odpuścić. Nic mnie tak nie złości, jak środowiskowe przyzwolenie i tolerowanie pazernosci. Już prawie wszystkie moje krakania niestety się ziściły ("kłamiesz, kłamiesz"). Jeszcze tylko obowiazkowe ubezpieczenie OC, zwłaszcza na Wdzydzach pozostało do wprowadzenia. No, cóż - skoro dajecie się tak wodzić za nos, godząc się na bezczelny drenaż waszych kieszeni, to przynajmniej nie narzekajcie po kątach (internetowych).

Ze smutkiem przeczytałem o śmierci mego przyjaciela - kpt. Franciszka Waltera.  Poznałem go 46 lat temu. Jak ten czas leci...
Dostaję piękne kartki od tegorocznych "gwałtowników". Najserdeczniejsze i naciekawsze od Maćka "Skipbulby" Kotasa z pokładu jachtu TEQULA, który jest już na Kattegacie. I Bogdan z "BOGDANKI" się odezwał z Morza Północnego i ....
Pozdrawiam wszystkich !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

_________________

Nie zapominajcie o RANKINGU (ikonka ponizej). Musimy nadrobić zaległości, bo czuję na karku oddech kpt. Krzysztofa :-)

   

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=120