NIE MA ZAPŁATYY ZA BRAK TOWARU
z dnia: 2009-08-21
Od czasu wprowadzenia nowego podziału administracyjnego kraju nie mogę się nadziwić uporczywemu utrzymywaniu Urzędu Morskiego w Słupsku. I wcale nie dlatego, że od biurek do najbliższego nabrzeża trzeba jechchać samochodem ponad pół godziny (droga wąska, kręta, dośc nierówna, latem zapchana, wiosek kilka). Dziwne wydaje mi się zarządzanie portam, które położone są na obszarze innego województwa niż siedziba lokalnej administracji morskiej. Taka sytuacja stwarza nie tylko kłopoty w porozumieniach z właściwymi gospodarzami terenu, ale niejasności kompetencyjne. A w takiej właśnie sytuacji wyrastają dogodne warunki do manifestowania postaw "książąt udzielnych" oraz popisy arogancji władzy, o której czytamy w newsie kpt. Andrzeja Remiszewskiego i komentarzu Jerzego Makieły. Samorządy gmin "małych portów" już dawno zorientowały się, że żeglarze to goście poządani. Administracja morska "dużych portów" do obecnosci jachtingu jeszcze nie musi przywiązywać większej uwagi. Na razie. Kpt. Andrzej Remiszewski wysłał list do Słupska. "Nie chodzi już o te gruszki, ale po coś tam wlazł" - czyli już nie chodzi o kilka złotych, ale o naukę. Jaką naukę? Dwie: nie żądaj pieniędzy za brak lub marną usługę oraz porachuj czy ci się to opłaci. I jeszcze jedno - opiniowanie na co kogo stać jest bardzo niegrzeczne Żyjcie wiecznie ! Don Jorge _______________________
 _______________________ tu klik dla Andrzeja
|
|