KOMERCYJNY CZY REKREACYJNY?
z dnia: 2010-04-04
Byłem kiedyś w takim mieście, w którym bilet na autobus pośpieszny kosztował mniej niż na normalny. Jest taki kraj, który w formularzu "aplication" zadaje pytanie ubiegajacemu się o wizę - czy jest terrorystą. Są takie kraje w których jednym z najwazniejszych dokumentów jest "oświadczenie" (nie "zaświadczenie"!).... Wielu rodaków uzna te przykłady za klasyczne nonsensy.
Tymczasem koszt eksploatacji autobusu pośpiesznego jest niższy niż normalnego, nie przyznajac się do terroryzmu delikwent sam kręci na siebie duzo groźniejszy bat niz odmowa wizy, "oświadczenie" nie tylko usprawnia procedury, ale i przerzuca na ciebie absolutnie całą odpowiedzialność. Czyli są to typowe przykłady racjonalności.
A więc kolej na koronny przykład dobrze pojętej racjonalności. Dawno, dawno temu, kiedy absolutnej większości Czytelników SSI jeszcze nie było na świecie - znakomity polski żelbetnik i statyk - prof. zwyczajny Bronislaw Bukowski w ciągu kilku godzin rozpisał na 6 tablicach dwa rachunki niesłychanie wymyślnych schematów statycznych konstrukcj budowlanej (architekci lubią konstruktorom stawiać ambitne zadania). Audytorium było przygnębione. Wtedy profesor się ożywił - "drodzy państwo - jest jeszcze inna, trzecia metoda, o wiele mniej fatygująca, ba - wręcz przyjemna. Polega na zleceniu tych obliczeń komu innemu".
Nie koniec dygresji. Musicie jeszcze uzbroić się w cierpliwość. Otóż w kraju, którego nazwy juz sie domyśliliście - pewien właściciel jachtu zaprosił na weekendowy rejs swych kolegów z pracy. Oczywiście byli oni jego gośćmi. A ponieważ byli to faceci z klasą - nie przyszli na jacht z pustymi rękoma. Ten najbardziej oszczędny przyniósł z soba taki mały kartonik piwa - powszechnie znany w tym kraju pod nazwą "six pack". Było pięknie do niedzielnego popołudnia, kiedy to podczas powrotu niespodziewanie popuścił kabestan (niewiarygodne) i korba złamała przedramię owemu fundatorowi 6 piwek. W tym dobrze zorganizowanym kraju wszyscy normalni obywatele są ubezpieczeni. No to otworzono procedurę uzyskania odszkodowania. No i co? Ubezpieczyciel, jak to wszyscy ubezpieczyciele na tym świecie, wszczął procedury obstrukcyjne. Zabiegom tym rutynowo przyjrzał się fiskus i zaraz wygrzebał w swych szufladach "oświadczenia" armatora jachtu, że łódka jest czystej krwi "pleasure craft" i do nijakiego zarobku nie słuzy. Przesłuchano wszystkich. "Nie służy?" - zapytał fiskus, "a "six-pack" - to pies"? "A te kurczaki pieczone, nadziewane gruszkami"? - drążył dalej. I w ten sposób armator łódki narobił sobie niemałego kłopotu i jeszcze większego wydatku.
I po co to te całe ględzenie?
Otóż moi mili - Polska szybkim marszem zmierza do takich to właśnie porządków. Nie same wygody nas tam czekają. A ja tu ciągle czytam głosy nieustającej dyskusj na temat jak rozróżnić "jacht rekreacyjny" od "jachtu komercyjnego". I czytam najróżniejsze propozycje
definicji. Już jeden z pionierskich encyklopedystów - niejaki Diderot - zwrócił uwagę, że im dłuższa definicja, tym łatwiej się z niej wymsknąć. Po mojemu to te wysiłki zdefiniowania co jest komercją, a co hobby - stanowią doskonałą ilustrację rozwiazywania problemu kwadratury koła lub dylematu co było pierwsze - jajko, czy kura.
Spróbujmy pożenić przedstawione powyżej przykłady racjonalności z ulubioną przeze mnie metoda profesora Bukowskiego. Pozostawmy sprawę wyjaśnienia róznic pomiędzy "jachtem komercyjnym" i "jachtem rekreacyjnym" - Urzędom Skarbowym, które najlepiej odczytają armatorskie "oświadczenia". Moi mili - po co mamy pakować palce między drzwi ?
Kamizelki i zyjcie wiecznie !
d'Jorge
|