DWUSETNY SUKCES KRZYSZTOFA SIERANTA
z dnia: 2010-05-20


Kpt. Jerzy Knabe, najbardziej znany  i o wszystkim doskonale poinformowany żeglarz polonijny - specjalnie dla SSI przysłał news o sukcesie nowojorskiego miesięcznika "ZEGLARZ" (o którym dawno, bo dawno było coś w tym okienku). Otóż Redaktor Naczelny Krzysztof Sierant dopracował się już dwusetnego numeru. Nieprzerwanie od 17 lat, punktualnie, ciekawie, kolorowo, absolutnie samodzielnie i .... za własne pieniądze.  To jest Gość!
Głowę pochylam przed młodym człowiekiem!
No, ale to jest własnie.... Ameryka!
Kamizelki po obu stronach Atlantyku - obowiązkowo !
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
========================================== 
 
DWIEŚCIE NUMERÓW
 
Don Jorge!
Jestem pewien, że należysz do tych wtajemniczonych, którzy widują czasem miesięcznik „ŻEGLARZ” i spotkałeś się z nazwiskiem jego redaktora: Krzysztofa SIERANTA. Mieszka on w Nowym Jorku i jest członkiem tamtejszego Polskiego Klubu Żeglarskiego.

 
ŻEGLARZ to jego autorskie dzieło, którego znaczenie wykracza daleko poza skromną definicję ‘Biuletyn Informacyjny PKŻ’.  Tak może było na początku, kiedy  to siedemnaście lat temu (w czerwcu 1993) wydawał pierwszy czterostronicowy numer. Ale to co się działo później zasługuje na baczną uwagę i wielkie uznanie.
 
ŻEGLARZ jest od tamtej pory wydawany nieprzerwanie, punktualnie i regularnie. Objętość mu wzrosła, szata  graficzna dojrzała i nabrała kolorów. Rozpowszechniany jest zasadniczo elektronicznie ale bardzo wielu zaprzyjaźnionych z redakcją czytelników otrzymuje również czarno-białą kopię papierową drogą klasycznej poczty, zwanej tutaj „ślimaczą”. 
    
Co najbardzie zdumiewa to, że przez te lata wydawnictwo nie tylko nie upadło ale redakcja się wogóle nie zmieniła – nadal głównym [i do tego JEDYNYM] redaktorem jest Krzysztof. To jest dopiero prawdziwy samotny i wytrwały żeglarz! Pisze, adjustuje, opracowuje ilustracje, składa na komputerze, wydaje własnym sumptem i wysiłkiem i nie żąda (jak dotychczas) prenumeraty! Owszem przyjmuje datki w postaci tzw. ‘zrzutki’ ale jest ona całkowicie dobrowolna. Dopiero ostatnio podobno dorastające już dzieci pomagają mu w ślinieniu znaczków pocztowych... Podobno również ma czasem okazję pożeglować jak dawniej no i udziela się w klubie - jest instruktorem żeglarstwa.
 
Ten fenomen wydawniczy nie miałby szans bez doskonałego trafienia w  zapotrzebowanie. W  ŻEGLARZU znajdujemy liczne i źródłowe informacje na temat działalności żeglarzy polskich poza granicami kraju. Jest ich wielu, są rozsiani po całym świecie, należą,  albo i nie, do własnych polskich lub zagranicznych   klubów. Robią wielkie i małe rejsy, startują w regatach, prowadzą żeglarskie i inne biznesy. Bez tych wiadomości historia polskiego żeglarstwa straciłaby ogromną część ważnych źródłowych zapisów.
 
Ale to nie koniec. Przecież na morskich szlakach coraz liczniej krążą rejsy startujące z Polski. Również i one znadują się w polu widzenia sierantowego miesięczka. Powstają i są realizowane wspólne projekty, polskie szanty słychać w wielu miejscach.  Integracja i prawie kompletny już zanik podziału na żeglarzy polskich i ‘polonijnych’ jest niewątpliwą zasługą Krzysztofa i jego ŻEGLARZA bo co ważniejsze wydarzenia krajowe też tam się znajdują.  Jest miejsce i na humor i na kącik poetycki...
 
I jeszcze nie dość na tym. Ten sam Krzysztof Sierant, tak ze cztery razy do roku,  wydaje krążek CD tak zwanego „ŻEGLARZA MULTIMEDIALNEGO”,  z żeglarskimi filmami, galeriami fotografii, plikami dźwiękowymi i archiwami ŻEGLARZA! Jak on to wszystko daje radę pogodzić – bo przeciez jeszcze normalnie pracuje zarobkowo, jest informatykiem  -  pozostaje jego słodką tajemnicą. Dla mnie to magia!
 
Już z okazji wydania setnego numeru (w grudniu 2001) był w Nowym Jorku stosowny ‘jubel’. Załączam archiwalne zdjęcie. Ostatnio, w piątkowy wieczór dnia 16-go kwietnia koledzy z klubu urządzili mu niespodziankę - wielką uroczystość na przystani na którą nic nie podejrzewającego Krzysia ściągnęła podstępem żona Elżbieta. Właśnie wypuścił bowiem w świat numer DWUSETNY! Polał się szampan i posypały okolicznościowe upominki.
 
Czasem podsyłam mu „na łamy” jakąś informację lub żarcik, a już osiem lat temu nasz YKP w Londynie zaoferował mu Honorowe Członkostwo w uznaniu wielkich zasług. Zniosę więc posądzenia o kumoterstwo gdy postawię już teraz wniosek do naszych ‘odnośnych władz’ aby został nominowany do Nagrody imienia Leonida Teligi w kategorii za działalność przyczyniającą się do popularyzacji żeglarstwa za rok 2010. Pasuje do niego jak ulał! Od dawna.
 
Gdzie zaś lepiej o tym napisać jak nie w subiektywnym okienku Don Jorge’a? (Znanego skądinąd ze zdecydowanych opinii na temat żeglarzy ‘polonijnych’ ;-)))  A dla tych co ŻEGLARZA jeszcze nie znają - będzie cały rok do dyspozycji by się zaznajomili... Lepiej późno niż wcale.
 
Jurek Knabe                                              Londyn, 19 maja 2010
                                                (właśnie w Warszawie ŻAGLE rozdają nagrody za rok 2009)


JureK
   B
MMX
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1455