ZACHÓD SŁOŃCA NIE DLA "TOMAHAWKA"
z dnia: 2010-08-11
O "Tomahawku" była mowa już dwa razy (2 i 9 sierpnia). Komentarz w sprawie udziału tego jachtu w regatach otwartego morza napisał Piotr Adamowicz. Komisja Regatowa RUL nie dopuściła "Tomahawka" do startu. W tej sprawie pisze do mnie skipper jachtu - Patryk Zbroja.
Mam mieszane uczucia.
Pamiętajcie o kamizelkach!
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
PS. Przepraszam za – itp, ale chyba to wina braku porozumienia między oprogramowaniami naszych komputerów :-)))
__________________________________
Szanowny Panie Kapitanie, Niestety z nie do końca zrozumiałych dla nas przyczyn organizatorzy Regat Unity Line podjęli decyzję o niedopuszczeniu naszego jachtu "Tomahawk" do imprezy. Nie możemy zatem osiągnąć naszych celów, wskazywanych w komunikatach medialnych organizatorów jeszcze parę dni temu. Uniemożliwiono nam wręcz próbę ich osiągnięcia. Uprzejmie proszę o opublikowanie naszych argumentów:
 Unity Line nie dla "Tomahawka"? W dniu dzisiejszym otrzymaliśmy decyzję o odmowie dopuszczenia jachtu "Tomahawk" do Regat Unity Line. Każdy z organizatorów regat ma prawo do nieuwzględnienia zgłoszenia danego jachtu. Uznaliśmy jednak, że w tym przypadku nie możemy z pokorą pogodzić się z takim rozstrzygnięciem. Dlatego też, przedstawiamy poniżej nasz punkt widzenia w sprawie. Zgodnie z treścią zawiadomienia (dostępnego na stronie " http://www.regatyunityline.p l" chyba już od początku roku), organizatorzy przewidzieli możliwość uczestnictwa w regatach jachtów: posiadających świadectwo ORC lub KWR oraz nieposiadających świadectw pomiarowych (pkt 3 zawiadomienia). Jednocześnie przewidziano podział zgłoszonych jachtów na grupy, w tym: VII grupę – jachtów o długości całkowitej od 8,01 – 10,00 m. W pozostałym zakresie organizatorzy (oprócz obowiązku ubezpieczenia) nie przewidywali żadnych ograniczeń.
Na początku sezonu odświeżyliśmy Gina 930 dawną "Santanę", nadając jej nową nazwę "Tomahawk" (z portem macierzystym w Szczecinie), która swego czasu z J.Samselem za sterem ścigała się z L.Wróblem (AS Motors) w klasie Open. Plan mieliśmy taki, żeby jacht wykorzystać do promocji żeglarstwa regatowego w naszym regionie, zachęcić sponsorów, startując w paru wybranych, bardziej medialnych imprezach lokalnych - i na tej bazie starać się przygotować budżet na szkolenie młodszych regatowców na jachcie, a dodatkowo na regaty, głównie meczowe dwóch lub trzech ekip w kraju i za granicą. Wśród tych imprez – czego nie ukrywaliśmy – był przede wszystkim start w Regatach Unity Line (tym bardziej, że regaty miały odbyć się równolegle z inną imprezą Sail Świnoujście). Oczywiście nie byliśmy zainteresowani bezpośrednią rywalizacją z jachtami turystycznymi (w tym zakresie realizujemy się wystarczająco w regatach meczowych), zależało nam jednak na aspekcie medialnym całego eventu, o czym zresztą poinformowaliśmy organizatorów, którzy początkowo czynnie nas w tym wspierali (por. np: http://www.zozz.com.pl/index.php/aktualnoci/41-aktualnoci/452-unity-line-yacht-race.html) .
Jacht z dużym wysiłkiem i pomocą życzliwych osób odrestaurowaliśmy, zaczęliśmy również od maja treningi w doświadczonej załodze (większość członków załogi to albo byli „laserowcy”, albo byli „trapezowcy” z jachtów klas 420, 470). Wzięliśmy udział w jednej imprezie lokalnej (Regaty o Puchar Komandora LOK) oraz (choć nie bez problemów) również w Etapowych Regatach Turystycznych, gdzie zdobyliśmy Błękitną Wstęgę Zatoki Pomorskiej na trasie Świnoujście – Dziwnów.
Wreszcie, dodatkowo zachęcani przez organizatorów, wystartowaliśmy w dniu 7.08.2010 r. (rezygnując nawet z Mistrzostw Polski w match-racingu, które równolegle odbywały się w Gdyni) w prologu Regat Unity Line – Unity Line Yacht Race przy Wałach Chrobrego w Szczecinie (nasza relacja m.in. na: "http://www.portalżeglarski.pl"). Charakterystyczne jest przypomnienie hasła prologu: „Regaty Unity Line startują z Wałów Chrobrego w Szczecinie” (zob.www.regatyunityline.pl).
Jednak po sobotnim wyścigu, który pomimo falstartu wygraliśmy bezwzględnie, pozytywne nastawienie organizatorów tej imprezy jakby się odwróciło. Już w niedzielę uzupełniono bowiem nienaruszone od ponad kilku miesięcy zawiadomienie do Regat Unity Line i to w następujący sposób:
"UZUPEŁNIENIE ZAWIADOMIENIA 1. Nie dopuszcza się do Regat Unity Line jachtów w których balast stanowią załoganci na trapezach. O nie dopuszczeniu jachtu do regat decyduje Sędzia Główny Tomasz Paterkowski wspólnie z Organizatorem Regat Piotrem Stelmarczykiem.
2. Nie dopuszcza się do regat jachtów nie mających cech jachtu Morskiego zapewniającego bytowanie i bezpieczeństwo załogi. Jachty maja mieć mieszkalne kabiny oraz wyposażenie kwalifikujące je do ewentualnego uzyskania karty bezpieczeństwa. O nie dopuszczeniu jachtu do regat decyduje Sędzia Główny Tomasz Paterkowski wspólnie z Organizatorem Regat Piotrem Stelmarczykiem.
3. Jachty o charakterze regatowym oraz o lekkiej konstrukcji które zgłoszą się do grupy bez pomiarów zostaną zakwalifikowane do odrębnej grupy jachtów regatowych bez pomiaru. O zakwalifikowaniu do tej grupy decyduje Sędzia Główny Tomasz Paterkowski wspólnie z Organizatorem Regat Piotrem Stelmarczykiem.”
Abstrahując już od wątpliwości formalnych, skuteczności takiego uzupełnienia zawiadomienia, a przede wszystkim braku precyzji - niezrażeni jego treścią zgłosiliśmy się do regat, przedstawiając szczegółową argumentację odnoszącą się do każdego z ww. punktów uzupełnienia. Przede wszystkim, w pełni zaakceptowaliśmy pomysł stworzenia grupy jachtów regatowych bez pomiaru, w której chcielibyśmy wziąć udział.
W dniu 10.08. otrzymaliśmy jednak decyzję o odmowie dopuszczenia nas do regat bez powołania się na konkretny punkt zawiadomienia lub jego uzupełnienia. Z treści uzasadnienia wynika przede wszystkim, że organizatorzy „są przekonani”, iż jacht "Tomahawk" nie może pływać po morzu, gdyż „nie zapewnia bezpieczeństwa żeglugi” i jego dopuszczenie do regat spowoduje powstanie „nadmiernego ryzyka” (np. wypadnięcie załoganta za burtę, urwanie się trapezu, czy złamanie masztu, co będzie musiało wiązać się ze wszczęciem akcji ratunkowej oraz – w konsekwencji – złym pijarem regat).
Decyzja ta jest co najmniej nieprzekonująca z następujących przyczyn: W dniu 18.05.2010 r. jacht "Tomahawk" został zarejestrowany przez PZŻ (na podstawie art. 23 §3 Kodeksu morskiego oraz Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 23 grudnia 2004 r. w sprawie polskiego rejestru jachtów) jako jacht morski ("see-going yacht"). Posiadamy również pełne ubezpieczenie jachtu (Yacht-Casco, OC skippera do sumy 1.500.000 € oraz NNW wszystkich członków załogi). W stosunku do jachtu wydano Orzeczenie Techniczne PZŻ ze wskazaniem akwenu do żeglugi przybrzeżnej dla jachtu z kategorią „C”, tj. do 20 mil morskich, w porze dziennej, do siły wiatru 6 st. B i wysokości fali 2 m. Charakterystyczne jednak, że przed wydaniem decyzji o niedopuszczeniu do Regat, nikt nie uczynił z tego dokumentów przedmiotu choćby pobieżnej analizy.
Na "Tomahawku" podstawowy balast stanowi płetwa balastowa o ciężarze 150 kg (zanurzenie 190 cm), dostosowanym do konstrukcji regatowej jachtu i jego zdolności nautycznych. Nie są więc balastem załoganci na trapezach, którzy stanowią jedynie balast uzupełniający, pozwalający na zwiększenie powierzchni żagli przy słabych wiatrach. Przy silniejszych wiatrach, podobnie jak inne jachty balastowe, korzystamy z mniejszego foka oraz zarefowanego grota.
Należy podkreślić, że aktualnie dla jachtów do 15 m długości nie obowiązuje karta bezpieczeństwa. Wychodząc naprzeciw przepisom unijnym, od 10 lat wprowadzono w Polsce tzw. rejon żeglugi przybrzeżnej do 20 mil morskich (rozszerzając dotychczasową strefę 12 mil) dla jachtów z kategorią "C" (przybrzeżnych), z możliwością żeglugi do 6 B i do 2 m wysokości fali. Do takich właśnie jachtów zaliczony jest Tomahawk, podobnie jak większość zgłaszanych corocznie do tej imprezy polskich jachtów. Warto przy tym zaznaczyć, że Regaty Unity Line, to wyścig typowo przybrzeżny, odbywany w porze dziennej na stosunkowo krótkiej (zwłaszcza dla szybkich jachtów) trasie 50 mil, odbywający się przy założeniu, że górna granica wiatru przyjęta przez organizatorów do odbycia regat nie może przekraczać 6 B.
Jacht "Tomahawk" posiada wyposażenie niezbędne dla bezpieczeństwa załogi (m.in. 7 kamizelek asekuracyjnych, pasy, koła ratunkowe), dostosowane do żeglugi przybrzeżnej, zgodnie z orzeczeniem o zdolności do żeglugi. Posiada również kabinę, która zapewnia podstawowy standard "bytowania" załogi, choć nie jest wykorzystywana do celów mieszkalnych (nocleg jest organizowany w porcie). Regaty nie mają jednak charakteru off-shore i przy założeniu, że wyścig ma charakter dzienny, wymóg posiadania kabiny mieszkalnej wydaje się być mało trafny. W każdym razie, nic nie stało na przeszkodzie zamontowania materaców i kuchenki gazowej. Chciałbym jednak zaznaczyć, że wychodzimy z założenia, że w czasie regat tego typu nie przygotowujemy ciepłych posiłków, nie spożywamy ich na pokładzie, nie parzymy również herbaty i kawy - zostawiając sobie te przyjemności na lądzie po mecie wyścigu, do której dążymy jak najszybciej. Na Tomahawku nie ma również członków załogi, którzy w czasie wyścigu śpią, no chyba że warunki wietrzne są tego rodzaju, że nic innego robić nie można…
Wreszcie, należy podkreślić, że pływanie bezpieczne w regatach nie polega jedynie na pływaniu na jachtach o wolnej burcie z wys. 2 m i masie balastu 1 tona, z klasycznym ożaglowaniem w cieple kokpitu za kołem sterowym. O bezpieczeństwie stanowi również technika prowadzenia jachtu, a przy tym kwalifikacja załogi i jej doświadczenie, którego - mam cichą nadzieję - nie można nam na tym sprzęcie odmówić. Tym bardziej, że jacht pływał już niejednokrotnie w trudnych warunkach, spisując się znakomicie (ostatnio - na Zalewie Szczecińskim, w dniu 25.07.2010 r. przy wietrze W o sile do 25 węzłów, zdobywając zresztą dzień później Błękitną Wstęgę Zatoki Pomorskiej na trasie Świnoujście – Dziwnów, czyli trasie Regat Unity Line). Oczywiście, "Tomahawk" nie należy do jachtów łatwych w obsłudze, a żegluga w trapezach lub szybkie manewry, zwłaszcza dla osób nieprzyzwyczajonych do tego typu widoku (o podjęciu istotnego wysiłku nie wspominając), mogą budzić niepokój. Tyle tylko, że to nie te osoby pływają na Tomahawku.
Startujemy w każdych regatach na własną odpowiedzialność i ryzyko, oceniając realnie nasze możliwości. Mamy ponad dwudziestoletnie doświadczenie regatowe w różnych klasach, w tym balastowych, i na różnych akwenach, w tym - znacznie bardziej wymagających od Zatoki Pomorskiej w środku lata. Praktyka morska nie jest nam obca. Jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi, pracujemy zawodowo, mamy własne rodziny. Jeżeli prognoza wiatru jest niekorzystna, nie wypływamy na zadany akwen. Szanujemy bowiem swój sprzęt oraz troszczymy się o stan zdrowia członków załogi. Podpisujemy zresztą odpowiednie oświadczenia przy zgłoszeniu do regat. Nie potrzebujemy przy tym dodatkowego zabezpieczenia ze strony organizatora, który – co charakterystyczne – wyłącza swoją odpowiedzialność w tej mierze już w dokumentach zgłoszeniowych. Z tego punktu widzenia, stanowisko organizatorów Regat Unity Line w sposób nieuprawniony podważa nie tylko zasadność i racjonalność naszej decyzji co do samego udziału w Regatach, ale również status jachtu morskiego nadany przez PZŻ oraz jego zdolność do żeglugi w warunkach przybrzeżnych, a do tego niestety - w mojej ocenie - żaden organizator regat organizowanych pod auspicjami PZŻ nie ma uprawnień. Warto zaznaczyć, że jedynie inspektorzy Morskiego Zespołu Technicznego PZŻ są upoważnieni do oceny jachtów i wydawania decyzji, w jakich warunkach mogą one żeglować (ustalając maksymalną siłę wiatru i stan morza), jakie kwalifikacje powinna mieć załoga oraz jakie wyposażenie powinien jacht posiadać.
Chciałbym jeszcze raz podkreślić, że naszym wspólnym celem jest promocja żeglarstwa, w tym przede wszystkim żeglarstwa regatowego. Tymczasem, niezmiernie trudno jest mi wytłumaczyć jakiemukolwiek sponsorowi, że projekt Tomahawk, który założyliśmy na początku sezonu wyciągając z hangaru zapomnianą, ale spektakularną łódkę i któremu poświęciliśmy wiele sił, czasu i pozytywnej energii musi doznać ograniczenia z uwagi na to, że organizator bez formalnego podważenia jakiegokolwiek dokumentu, którym dysponujemy uznaje, że jest to dla nas niebezpieczne...
Pragnę zauważyć, że aktualnie panującym zwyczajem - zauważalnym również na przestrzeni 10-letniej edycji Regat Unity Line jest budowanie atrakcyjnego wizerunku imprez żeglarskich w oparciu o start jachtów szczególnie atrakcyjnych i nietypowych, takich jak pełnomorskie katamarany (np. Cabrio), jachty historyczne (np. "Mazurek"), czy jachty najszybsze (np. niemiecka konstrukcja Rodman 42 o nazwie "Express"). W celu dopuszczenia tych jednostek do regat tworzy się jedną klasyfikację bezwzględną, nie naruszając ambicji innych załóg do zwycięstw w poszczególnych grupach, a przy tym stwarzając możliwość przymierzenia się do bardziej wyczynowych jachtów. Taki sposób organizacji umożliwia zwiększenie zainteresowania mediów, czego - pomimo złej pogody i niskiej frekwencji - mieliśmy przykład na Wałach Chrobrego w ostatnią sobotę.
Do tego grona - nazwijmy je "jachtów medialnych" - niewątpliwie do soboty zaliczany był jacht "Tomahawk", wymieniany w gronie faworytów, z uwagi na ciekawą konstrukcję i dorobek załogi. Nie sposób zgodzić się jednak z zarzutem, że nagle o braku jego atrakcyjności dla Regat miałyby decydować, oceniane w sposób nader nierzetelny i powierzchowny w stosunku do tego jachtu i jego załogi, ogólne względy bezpieczeństwa - jednolite przecież dla wszystkich jachtów startujących w regatach.
Podsumowując, jest nam niezmiernie przykro z powodu takiej decyzji organizatorów. Uznajemy ją za arbitralną i jednostronną, a przede wszystkim niemającą oparcia w rzeczywistości ani merytorycznie uzasadnionych podstaw. Trudno nie odnieść wrażenia, że prawdziwe powody nie zostały głośno wypowiedziane, cała zaś sytuacja dowodzi bez wątpienia, że nic się w naszym żeglarstwie nie zmieniło przez okres ostatnich lat. Szkoda, że znowu zapaleni młodsi żeglarze będą zmuszeni szukać możliwości startów poza Szczecinem.
Patryk Zbroja sternik jachtu "Tomahawk"
|