DLACZEGO SPRZEDAŁEM JACHT "MILAGRO V"?
z dnia: 2010-08-15
Oczywiście - mam swoje lata i wiem kiedy kończyć (nie tylko żeglowanie). Ale to nie cała prawda. Maciej "Skipbulba" Kotas " dopowiada następne powody. Otóż moi mili Czytelnicy - oprócz niezliczonych moich nieumiejętności - posiadłem jedną zdolność - nie łatwo jest mnie zrobić w konia. Z lektury Macieja wynika, jasno, że robienie w konia armatorów jachtów morskich stało się już na Bałtyku procederem powszechnym. Celują w tym oczywiście polskie porty. Pod tym względem nawet gospodarze Visby sięgają nam tylko do kolan. Im żeglarstwo będzie popularniejsze - tym bardziej proceder łupienia właścicieli łódek (kasowanie prawie za nic) będzie bardziej popłatny. Nie warto budować nowe stanowiska cumownicze. Wystarczy podnieść wysokość opłat. Wszytko przed Wami! Szwedzi i Duńczycy szybko się uczą.
Kamizelki!
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
===============================
Drogi Don Jorge! Andrzej Remiszewski napisał artykuł "Czy polskie żeglarstwo morskie istnieje?" Wystarczy popatrzyć co się dzieje na Zatoce Gdańskiej latem, gdzie w szczycie sezonu pojawia się tam raptem kilkanaście żagli, by dojść do wniosku, że żeglarstwo morskie ledwo zipie. Ale nie ma się co dziwić skoro nie robi się niczego by było inaczej. Do formalno - prawnych zastrzeżeń Andrzeja Remiszewskiego dorzucę spostrzeżenia natury praktycznej.
Gdzie cumować jachty? W jaki sposób ma zwiększać sie liczba jachtów morskich skoro armatorzy nie maja ich gdzie stawiać? Na śródlądziu kłopot z tym jest znacznie mniejszy (poza Mazurami), ale na morzu nie da się "ciepnąć" bojki w jakiejś zatoczce i tam trzymać łódkę. A miejsc rezydenckich nie ma. W Gdyni komplet, a ceny za postój jak na Lazurowym Wybrzeżu, w Gdańsku chyba jeszcze gorzej. Cena za postój rezydencki w MIEJSKIEJ marinie na ul.Szafarnia przewidziana jest na kieszeń milionera (zresztą miejsc i tak nie ma), podobnie postój w Narodowym Centrum Żeglarskim w Górkach. Wydawałoby się, że miejskie czy państwowe instytucje powinny dbać o rozwój i wspierać ledwo dyszące żeglarstwo, ale skąd to mają być maszynki do zarabiania pieniędzy. Bo jak inaczej traktować sytuacje, w której prywatne przystanie wyceniają postój 8-10 m jachtu na około 200zł/miesięcznie, a w tym samym czasie miejskie czy państwowe przystanie chcą za tę samą usługę postoju rezydenckiego 400 - 600zł. Za ten sam lub gorszy standard.
Ciekawe jakie ceny wymyśli sobie Miasto Gdańsk za postój w nowej przystani przejętej na Wiśle Śmiałej, ale jestem dziwnie przekonany, ze nie będą to preferencyjne ceny obliczone na rozwój i popularyzacje żeglarstwa, tylko wysokie ceny obliczone na zasilenie miejskiej kasy. Doprawdy ciekawe jest to, że najdroższe miejsca postojowe są w przystaniach zarządzanych przez miejskie MOSiR-y. Ale to tylko część problemu, bo nie ma też gdzie cumować podczas rejsów i rejsików.
Hel po przyjeciu 30 - 40 jachtów zatyka się. Tak jeśli chodzi o ilość miejsc postojowych jak i o zaplecze socjalne. Jastarnia to kilka jachtów w przystani plus kilkanaście longside przy kei LOKu, przy czym przy kei LOKu zaplecza nie ma w ogóle Puck to kilka jachtów w przystani plus kilka jachtów w Porcie Rybackim Gdańsk to 20-30 jachtów i po zawodach. Władysławowo to 10-15 miejsc i jeden kibelek męski, jeden damski w cenie 2 zł za siusianie, 7zł za prysznic. Darłowo kilkanaście jachtów przy nieprzygotowanym nabrzeżu z minimalny zapleczem socjalnym. Cały, otwarty z wielka pompą i orderami, "Pierścień Zatoki Gdańskiej", który nie jest w stanie przyjąć ŻADNEGO jachtu morskiego, a dla jachtów mieczowych nie gwarantuje bezpiecznego postoju. Jedynie Gdynia może przyjąć jachtów trochę więcej, ale co z tego skoro leży i cienko piszczy zaplecze socjalne. Pod dwa prysznice na płeć, 3 umywalki i dwa kibelki nie pozwolą na obsłużenie jachtów rezydenckich, a co dopiero mówić o dużej liczbie gości.
Kluby Morskie nie są przez miasta wspierane, a często wręcz przeciwnie są przez miasta dobijane. Dotacje miejskie dla marnych klubów piłkarskich są o kilka rzędów wielkości większe niż dotacje czy wsparcie dla klubów żeglarskich. Najstarszy polski klub morski ( PKM- Polski Klub Morski) posiadacz najstarszych polskich jachtów morskich (s/y "Pirat" i s/y "Korsarz"), zasłużony na polu popularyzowania żeglarstwa, regat od lat zajmuje się głownie obroną w ciężkich bojach przed wyrzuceniem z zajmowanego miejsca przy Twierdzy Wisłoujście, na które to miejsce ma chrapkę Muzeum Historyczne Miasta Gdańska. A Miasto Gdańsk dzielnie sekunduje w tej walce Muzeum.
W ramach "popularyzacji i rozwoju zeglarstwa" Gdańsk forsuje na siłę absurdalny projekt kładki tzw."Peruckiego", który odetnie tzw. Marine Gdańsk dla jachtów żaglowych. Pod gdańskim Żurawiem nie ma miejsca dla żagli, za to są dla pływających smażalni ryb. Nabrzeża w porcie Gdańskim wszędzie oznaczone są tablicami "zakaz cumowania". W Gdyni nie maja lekko kluby, że o prywatnych armatorach jachtów nawet nie wspomnę, bo cena postoju rezydenckiego w wysokości rzędu 500zł miesięcznie za 8-10m jacht to jest aberracja.
Ty tylko kilka przykładów pokazujących jak bardzo polskie miasta portowe odwracają się plecami od morza, a od żeglarstwa w szczególności. Bo jak mówić o rozwoju żeglarstwa gdy koszt rocznego postoju jachtu o wartości 20tys złotych wynosi 5-6tys. Jak mówić o rozwoju żeglarstwa, gdy na kluby żeglarskie nakłada się kolejne obciążenia, coraz wyższe opłaty, rzuca się pod nogi kłody formalno-prawne, ruguje się z ich siedzib itd,itd
A jak jest w innych krajach? Kristianopel (wieś na kilkadziesiąt domów) 30-40 miejsc postojowych, kilka pryszniców i kilka toalet Vandburg (nie ma nawet wsi) 15-20 jachtów, prysznic i dwie toalety Mały porcik na wyspie Hano. Wielkość: 1/2 Jastarni. Na oko 50 miejsc postojowych. 6 pryszniców, 4 toalety. Małe miasteczko Simrishamn. Potężna marina na kilkaset jachtów. Svaneke (wg polskich miar to duża wieś) kilkadziesiąt miejsc postojowych, 3 prysznice męskie, 3 prysznice damskie, 5 toalet Christiansoe (wielkość portu w Pucku) w lipcu naliczyłem tam 56 jachtów "przyjezdnych" itd, itd...
W Szwecji w Sztokholmie koszt rocznego postoju jachtu można zamknąć w 1000zł. Dlaczego? Bo tam miasto zwalnia kluby z opłat z zajmowany teren, określa symboliczne kwoty dzierżawy terenu, dotuje działalność klubów, dotuje projekty aktywizujące młodzież itp, itp... -- Maciek"Skipbulba"Kotas s/y ALIFLANKE
|