JAK WYGLĄDAJĄ PRZYGOTOWANIA
z dnia: 2011-01-06


Ludzie myślą, że przygotowania do trawersu Bałtyku to wiosłowania, wiosłowania, wiosłowania. Wiosłowanie oczywiście jest, ćwiczenia ogólnorozwojowe także, ale to nie wszystko. Człowiek przygotowujący się do ekstremalnego wysiłku w ekstremalnych warunkach musi także ćwiczyć odporność na zimno, niewygody. Czyli po prostu przygotować się mentalnie.
Nie wiem, czy to, że Krzysztof Buczyński ma już 50 lat to "plus" czy "minus". I jeszcze jedno - na kajaku nie będzie ogniska
W każdym bądź razie - poczytajcie sobie o przedrejsowej zaprawie zimowej Śmiałka.
Lista protektorów i sponsorów trawersu nadal otwarta.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
===============================
PIERWSZA AKLIMATYZACJA NA PLUSIE
 
Na wyprawę zimową trzeba zahartować organizm. Bzura zamarzła. Pływać nie można.
Sprawdzonym sposobem z poprzedniego roku są wyprawy rowerowe do puszczy. Razem z
Darkiem Wendrychowiczem wyjeżdżamy w sobotę rano. Temperatura od 0°C do +1°C. Szosa
czarna, jedzie się dobrze. Przeszkodą jest tylko silny, boczny wiatr. Czasami trzeba uważać,
aby nie zwiało nas z szosy. Przy skręcie do lasu boczna droga jest zalodzona. Jedziemy
ostrożnie.
 
Do puszczy wchodzimy prowadząc rowery. Jest Nowy Rok. Przy stojącym ciągniku
chłopaki świętują. Jeden z nich poznaje mnie. Witamy się i zaczynamy rozmowę. Okazuje się,
że Andrzej trenował u mnie Taekwon-do ponad 20 lat temu. W tamtym roku widywał mnie w
lesie na biwakach - mieszka niedaleko. „Kiedyś strasznie wiało”- mówi  „mróz ponad -20°C, a
ty sam w lesie. Poczułem ulgę, kiedy zobaczyłem rano, że wracasz do domu”. Przez puszczę
prowadzimy rowery w głębokim śniegu. Wkrótce znajdujemy miejsce na biwak pośród
świerków i sosen. Wiatr wyje w koronach drzew. Nie rozbijamy namiotów.
Kładziemy karimaty i rozkładamy sprzęt biwakowy. Ja zbieram drewno, a Darek przerąbuje
gałęzie. Kiedy się ściemnia, rozpalamy ognisko i spożywamy kolację. Wysoko huk wiatru, ale
przy ogniu ciepło i zawsze czujemy niesamowity spokój. Życie staje się prostsze,
prawdziwsze. To mój „Dom pod Gwiazdami”.
 
Ognisko płonie. Wspominamy nasze przygody oraz słynną „wyprawę Endurance”.
Dawni polarnicy mieli o wiele gorzej. Kilkanaście miesięcy spędzili na lodowej pustyni.
Niesamowity trud, nadludzki wysiłek, zimo i głód, huraganowy wiatr i często brak nadziei na
ocalenie. A mimo to wielu z nich jak Sir Ernest Shackleton zawsze wracało na niegościnne,
lodowe pustynie.
 
Jesteśmy trochę zmęczeni i zaszywamy się w śpiworach. Darek narzeka, że nie widać
gwiazd. Śnieg ubija się pod karimatą. Trudno ułożyć się wygodnie. Wiatr wyje wysoko.
Wokoło ciemność…
„Idziemy grupą kilku osób i nagle schodzimy do podziemi. To jakieś lochy. Ktoś nas
prowadzi. Zna drogę. W półmroku korytarzy mijamy obojętnych, obcych ludzi. Schodzimy
na niższy poziom. Nagle zakręt i pośród tłumu gubimy się. Zostaję sam z jakąś dziewczyną.
Nie wiem którędy iść . Pod ścianami stoją łóżka, a w nich leżą ludzie. Labirynt zagęszcza się.
Wygląda na to, że niektórzy tutaj mieszkają. Ogarnia mnie strach, że nie znajdziemy wyjścia
i spędzimy tu resztę życia. Odczuwam, oddycham i z całych sił chce się stąd wydostać.
Jakaś dziewczyna mówi, że jesteśmy na trzecim poziomie i musimy iść w górę, strach
narasta. Plączą się drogi. Tracę nadzieję. Wreszcie cud! Przed nami wyjście. Na powierzchni
widzę rzekę pluszczącą na kamiennych progach. Słyszę wyraźny huk wody. Grupa ludzi z
plecakami szuka wejścia do podziemi. Tędy, proszę bardzo-wskazuję im drogę…”.
 
Otwieram oczy. Nade mną gwiazdy pośród gałęzi drzew. Znów jestem na Ziemi. Po
chwili zapadam w sen. Rano rozpalamy ognisko. Rozgrzewamy się gorącą herbatą. Mróz
jest niewielki. Po śniadaniu zwijamy sprzęt. Las jest piękny. Ostrożnie po zalodzonej drodze
docieramy do szosy. Wiatr znacznie mniejszy. Na ławeczce przystanku PKS wypijamy
herbatę. Od wielu lat siadamy w tym właśnie miejscu, obserwujemy drzewa i kontemplujemy
krajobraz. Zawsze w tej chwili marzę, abym mógł wrócić do malowania obrazów. Ale teraz
przede mną drugi szturm na Bałtyk.
 
Podobno na forum trwa dyskusja na temat wyprawy. Często pada pytanie: „Głupota
czy odwaga?”.
Ale wyjaśnienie może być zupełnie inne. W przyszłości odpowiem na to
pytanie. Na pewno wiele wyjaśni lektura mojej książki „Trudna droga Vikinga”.
 
Sponsorzy mojej wyprawy: CEZIM, TRAMEX, KĘDZIORA, IMT LOGISTIC.
Patronat medialny: Ziemia Sochaczewska, Nowy Łowiczanin
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1636