NIE OPUSZCZAJ JACHTU DOPÓKI ON CIĘ NIE OPUŚCI
z dnia: 2011-02-16


Beata pisze, że s/y "LUKA" przygotowuje się do przejścia Kanału Panamskiego, o nastąpi około 20 lutego. Na pokładzie ekstra 10 osób. Przyrzekają, że jak tylko staną po atlantyckiej stronie to otrzymamy kolejną korespondencję Tomek pyta, czy mamy jakieś specjalne tematy do omówienia. Na przykład, czy interesuje Was opis jak tanio zrobiź odsalarkę do wody?
Autor korespondencji
.
Pozdrawiam Beatę i Tomka.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
_____________________
Nie bez przyczyny Ziemię nazywa się „Błękitną planetą” – 71% jej powierzchni pokrywają morza i oceany.
Wydaje się że przetrwać na oceanie jest najtrudniej, chociażby dlatego że z natury jesteśmy istotami lądowymi.
Nie istnieje jeden uniwersalny sposób lub zasada, która zagwarantowałaby przetrwanie na morzu, niemniej przygotowanie się na taką ewentualność, poprzez zgromadzenie odpowiedniego wyposażenia i zapoznanie się z technikami przetrwania, zdecydowanie zwiększy szanse przeżycia w warunkach ekstremalnych.
 
Jedna z najważniejszych zasad bezpieczeństwa (poza pożarem jednostki nie do opanowania) to: nie opuszczaj jednostki, jeśli ona nie opuści ciebie pierwsza... Nawet sponiewierany, uszkodzony jacht będzie lepszym schronieniem niż gumowa tratwa.
Jeśli okoliczności zmuszą nas do opuszczenia jednostki, po pierwsze, należy nie utonąć podczas ewakuacji. Strach, zamieszanie, strata energii związana z ewakuacją... powoduje że najwięcej ludzi traci życie  właśnie w pierwszej fazie przetrwania. Następny krok to znaleźć sposób by ochronić się przed elementami środowiska (zimno, wiatr, słońce, sól).

Jednostka tonie.
Im jednostka większa, tym istotniejsze staje się odpłynięcie od niej na bezpieczną odległość. W pewnych okolicznościach zawirowania jakie towarzyszą tonięciu kadłuba, mogą wessać rozbitka razem z tratwą.
Dopiero gdy Ocean pochłonie swoją ofiarę, rozsądnie jest wrócić na miejsce dramatu i pozbierać nadające się do użycia rzeczy, które nie utonęły...
W przypadku pożaru jednostki, należy oddalać się pod wiatr, by uniknąć rozlanej ropy, dymu i palących się szczątków.
 
Co zabrać na tratwę.
EPIRB, ręczną odsalarkę, UKF'ke, ręczny GPS - jeśli to możliwe, jak najwięcej wody i ubrań, nóż, zestaw do łowienia ryb (kusza lub harpun będą w tych warunkach najskuteczniejsze), flary dymne, latarkę (najlepsza stropowa), lusterko i żelazną wolę przetrwania...
 
Na tratwie.
Zabezpiecz się przed wiatrem, nawet niezbyt zimny, zwiększy zagrożenie hipotermią. Wiatr o sile 3 stopni Beauforta powoduje ten sam efekt, co obniżenie temperatury o 5-10°C, natomiast wiatr o sile ponad 7 stopni Beauforta spowoduje ten sam efekt, co temperatura niższa nawet o 20°C przy bezwietrznej pogodzie.
Użyj ekstra ubrania, żagla, lub innego dostępnego materiału by się przed nim ochronić. Pozostawaj suchy jeśli to możliwe. Unikaj picia alkoholu, kawy i palenia tytoniu - powodują wazokonstrykcje, czyli niekorzystne w tych okolicznościach zjawisko zwężenia naczyń krwionośnych.
Pokryj ciało tłuszczem, smarem, pomoże to utrzymać ciepłotę ciała, zwłaszcza jeśli z jakichś powodów będziesz musiał ponownie wejść do wody.
 
Gdzie skierować tratwę.
Jeśli udało się skutecznie przekazać sygnał wzywania pomocy, wraz z dokładną pozycją, najrozsądniej jest zostać jak najbliżej miejsca, z którego sygnał został wysłany. Jeśli takiej pewności nie ma, sugeruje się  pozostać w tym samym miejscu przez co najmniej 72 godz.
Jeśli znajdziemy się daleko na oceanie (nie widać brzegu), czy powinniśmy próbować żeglować ?
Jeśli mamy mapę, albo wiemy gdzie jesteśmy i co znajduje się dookoła, podjęcie decyzji w którą stronę skierować tratwę może mieć decydujące znaczenie, i nie zawsze będzie to łatwa decyzja do podjęcia.
Żeglowanie tratwą jest możliwe, ale będzie to bardzo niesprawna jednostka, nie popłynie pod wiatr i morski prąd. To znaczy że nawet jeśli najbliższy brzeg będzie znajdował się w odległości 50 nm po nawietrznej,  należy wybrać brzeg oddalony nawet 1000 mil dalej, ale znajdujący się w kierunku w którym wieje wiatr i płynie prąd, mimo że taka decyzja może być psychicznie trudna. Należy unikać celowania w małe wyspy, odnalezienie ich w takich okolicznościach (pomijając niewiarygodne szczęście) jest bliskie zeru. Rozsądniej jest obrać kierunek na odleglejszy, ale większy obszar lądu.
 
W wodzie.
Gęstość ludzkiego ciała jest dużo mniejsza od gęstości wody morskiej (w przypadku kobiet jest jeszcze mniejsza), to znaczy że jest stosunkowo łatwo utrzymać się na powierzchni, niemniej zdarza się iż strach i panika powodują, że ludzie po wpadnięciu do wody (zwłaszcza wzburzonej) powstrzymują oddech, co przyspiesza wyczerpanie i może skończyć się połykaniem wody... Nie wpadaj w panikę!
Najłatwiej utrzymać się na powierzchni z pomocą kamizelki ratunkowej, ale można do tego celu użyć innych dostępnych rzeczy; kanistra, obijacza, pustych butelek (z nakrętkami), plastikowego worka, itp.
W braku powyższych, można użyć kurtki, spodni, koszuli, zawiązując rękawy i napełniając je powietrzem. Taki „kapok” będzie przepuszczał powietrze i co kilka minut trzeba go będzie „napowietrzać", ale znamy historie marynarza US Navy, który choć kiepsko pływał, przetrwał w taki sposób ponad dobę i doczekał ratunku.
Jeśli znajdziemy się w wodzie bez ubrania, a dookoła tylko my i puste morze, najlepiej położyć się na plecach, rozszerzyć swobodnie nogi i ramiona, i przy każdorazowym wdechu przytrzymywać na chwile powietrze w płucach. Jeśli to niemożliwe, np. z powodu wysokiej fali, należy przyjąć pozycje pionową z wyciągniętymi przed siebie ramionami, i cyklicznie zanurzać się pochylając głowę do przodu, a potem opuszczając ramiona w dół wynurzać głowę by nabrać powietrza, i przy każdym wdechu prosić Dobrego Boga o coś co pływa...
 
Decyzja o płynięciu do brzegu.
Po zatonięciu jachtu, 10 mil od wybrzeża Florydy, jeden z czterech rozbitków postanowił płynąć do brzegu, i ocalał, pozostali zaginęli, choć w nieznacznie tylko innych okolicznościach mogłoby się zdarzyć odwrotnie.
Dopłynięcie wpław do skalistego wybrzeża, zwłaszcza w dużym przyboju, może okazać się ryzykowne, szczególnie dla wyczerpanego długim wysiłkiem organizmu, i należy pamiętać, że fale przyboju nadchodzą w sekwencji 7, to znaczy że w okolicy co siódmej fali można spodziewać się mniejszego przyboju.
 
Hipotermia.
Hipotermia pośrednio, lub bezpośrednio, jest najczęstszą przyczyną śmierci na morzu. Łagodne obiawy hipotermii zaczynają się gdy temperatura organizmu spadnie do 36-34C i pierwszymi jej objawami są;
uczucie marznięcia,
zawroty głowy,
drżenie mięśni,
dezorientacja i niepokój.
 
Poważniejsze objawy hipotermii zaczynają się gdy temperatura ciała obniży sie do 30 - 34 stopni Celsjusza i na ogół osoba nie jest już w stanie sobie pomóc;
-apatyczne zachowanie i zaburzenia świadomości,
-brak wrażliwości na bodźce,
-skurcze mięśni,
-utrata poczucia czasu,
-ból z zimna.
Ostatni akt wyczerpania z powodu hipotermii (w zależności od stanu zdrowia, kondycji) ma miejsce w przedziale temperatur ciała 34 – 27°C;
ustaje drżenie z zimna,
pojawia się skurcz mięśni,
oddech staje się wolniejszy i bardziej powierzchowny, występują przerwy w oddychaniu,
zwalnia się również tętno i pojawiają się zaburzenia rytmu,
zanika odczuwanie bólu, następuje apatia, człowiek zapada w sen,
następuje utrata przytomności i całe ciało staje się zimne.
Ciało ludzkie zanurzone w wodzie traci ciepło 25 razy szybciej niż na powierzchni.
Bez ochrony termicznej, człowiek zanurzony w wodzie jest w stanie przetrwać:
- 12 godz. w wodzie o temp. 21-15 C,
- 6 godz w temp.15-10C,
- 1 godz w temp 10-4C.
Nawet na wodach tropikalnych, których temperatura dochodzi do 30C, rozebrany człowiek na ogół nie wytrzyma dłużej niż 24 godziny i umrze z powodu wyziębienia.
W latach 80tych, w ciepłych wodach Morza Corteza, po zatonięciu jachtu czarterowego, ocalały tylko te osoby, które miały na sobie kombinezony do nurkowania, choć i one także ucierpiały z powodu wyziębienia organizmu. W ekstremalnie zimnej wodzie (woda morska zamarza średnio w temp. -2C) , śmierć z wyziębienia może być kwestią minut.
 
Udar słoneczny.
Aby się przed nim uchronić należy przykryć głowę i szyje zmoczonym materiałem i ograniczyć aktywność w ciągu dnia.
 
Woda pitna.
By utrzymać organizm w dobrej kondycji niezbędne jest wypicie 1 -1,5 l słodkiej wody dziennie.
Oficjalnie bez dostępu do wody pitnej, w zależności od temperatury i warunków otoczenia, można przeżyć średnio 72 godziny, ale to ogólne i bardzo powierzchowne stwierdzenie.
Steven Callahan, który po utracie jachtu przeżył dwa miesiące na 1,5 m. gumowej tratwie, twierdzi że w warunkach morskich, w temperaturze do 49 C można utrzymać się przy życiu do 60 godz., poniżej 21 C, według jego opinii, przeżywalność może wydłużyć się nawet do 12 dni...
Dr. Bombard który w celach poznawczych, spędził ponad sześćdziesiąt dni na dryfującej tratwie, nie zabierając z sobą wody do picia ani jedzenia, konkluduje, że możliwe jest przeżycie (nie znaczy że w dobrym zdrowiu) pijąc jedynie wodę morską, w ilości nie przekraczającej 946ml dziennie, i odżywiając się wyłącznie owocami morza.
Nie radzilibyśmy jednak próbować tego w sytuacji innej niż zagrożenie życia, picie morskiej wody to prosta droga do ogólnego obrzęku ciała i być może trwałego uszkodzenia nerek.
Jedna z technik racjonowania wody poucza, że pierwszego dnia (jeśli mamy wodę) powinniśmy się nią nasycić a potem przez kolejne dni zmniejszać porcje. Dnia drugiego 300 - 500 ml, i przez kolejne dni zmniejszać dawkę od 30 - 50 ml dziennie. W taki sposób można przetrwać dość długo, choć z pewnością osłabi to organizm. Przed połknięciem racji wody należy przytrzymać ją w ustach i dokładnie zwilżyć język i gardło.
 
Niektóre nowoczesne tratwy ratunkowe posiadają wbudowany system zbierania wody deszczowej, choć można wykorzystać do tego wszystko co jest w stanie ją złapać. Niemniej najlepszym rozwiązaniem jest  wyposażenie tratwy w ręczną odsalarkę, która działa na zasadzie osmozy i generalnie polega to na tym że morska woda przepychana jest pod dużym ciśnieniem przez bardzo gęstą membranę (filtr), który zatrzymuje sól, minerały i większość bakterii, a przepuszcza tylko czystą wodę. Najmniejsza z nich jest w stanie wyprodukować prawie 2 litry pitnej wody na godzinę.
Można także sfabrykować „słoneczny destylator” używając do tego np.; torebki foliowej i puszki od konserwy wypełnionej morską wodą .
 
Odżywianie.
Bez pożywienia człowiek jest w stanie przetrwać o wiele dłużej, niż bez wody, niemniej mając wybór nie powinno się dopuścić do wygłodzenia organizmu.
Na pierwszy rzut powinny iść węglowodany, (czekolada, cukier, wyroby mączne), ponieważ do ich strawienia organizm będzie potrzebował stosunkowo małej ilości wody.
Niemniej główne pożywienie osiągalne na oceanie (ryby, żółwie, plankton, wodorosty) są bogate w proteiny i spożywanie ich powinno być ograniczone lub unikane, jeśli nie mamy dostatecznego zapasu słodkiej wody. Ryby i reszta morskich zwierząt, mogą także dostarczyć niedużej ilości słodkiej wody, pod warunkiem jednak że będą spożywane natychmiast po złapaniu. Można je wysysać, zaczynając od oczu i kończąc na kręgosłupie, albo wycisnąć mięso przez bawełnianą szmatkę.
 
Ryby.
Można je złapać na oceanie nawet prymitywnym sprzętem i najlepiej robić to w nocy, oświetlając powierzchnie wody (latarką, ogniem, a nawet lusterkiem, odbijając światło księżyca) co sprowadzi w naszym kierunku większość ryb z okolicy…
Po złapaniu, szamoczącą się zdobycz można dość łatwo sparaliżować przez silne uciśnięcie palcami oczu ryby.
Jeśli mieliśmy szczęście zabrać z sobą kusze, lub wyprodukować z czagoś harpun (używając jako ostrza; nożyczek, noża, albo innego dostępnego kawałka metalu lub twardego plastiku) to polowanie w nocy będzie jeszcze łatwiejsze. Niektóre ryby (zwłaszcza małe rekiny, ponieważ ich skóra jest szorstka), można złapać gołymi rękami.
Zjeść można także ryby uważane za trujące,(mają zwykle głowe w kształcie dzioba papugi, wystające żądło, lub nadymają się jak balon, i można je spotkać głównie w okolicy raf koralowych) po uprzednim usunięciu skóry, wątroby i wnętrzności, a także tej części ryby, która stykała się z wnętrznościami. Niemniej, należy jeść taką rybkę małymi porcjami w kilkugodzinnych odstępach i obserwować reakcje organizmu.
 
Żółwie morskie.
Żółwie łapie się stosunkowo łatwo, najlepiej wskoczyć do wody (po uprzednim uwiązaniu się do tratwy) i złapać żółwia rękami, są bezbronne, a ich mięso jest dość smaczne i odżywcze.
Do zabicia żółwia potrzebne jest ostrze, z braku noża, można użyć np. puszki po konserwie. Na początku trzeba naszego żółwia pozbawić głowy i wykrwawić mięso (najlepiej prosto do naszego żołądka), ułatwi to konserwacje mięsa. By dostać się do mięsa, najlepiej posłużyć się nożem (można zaimprowizować puszką, lub kawałkiem ostrego plastiku), należy rozpiłować szczelinę pomiędzy dolną i górną częścią skorupy, zaczynając od strony głowy.
Jeśli nie będziemy w stanie rozciąć pancerza, należy odciąć żółwiowi nogi i przez otwory w skorupie, dłońmi wydłubać z niej mięso.
Za wyjątkiem serca, reszty wnętrzności lepiej się pozbyć, lub użyć na przynętę.
Nie należy zapomnieć o kościach, które zawierają szpik, i o jajkach jeśli upolujemy żółwice... Żółwie mają na ogół dużo tłuszczu, który można zjeść (zwłaszcza w zimnym klimacie) lub pokryć nim ciało, co dodatkowo ochroni nas przed elementami pogody. Można też wyprodukować z niego ogarek i użyć go do nocnego polowania na ryby, lub na przynętę dla ptaków.
 
Ptaki.
Wszystkie morskie ptaki nadają się do zjedzenia na surowo, lub po wysuszeniu, choć ich mięso może okazać się trudne do pogryzienia...
Ptaki czasem lądują na tratwie by odpocząć, albo krążą wokół tratwy mając nadzieje na znalezienie jedzenia.
Można je złapać ręką (zwłaszcza te zmęczone), siatką, ogłuszyć wiosłem, harpunem, złapać na wędkę jak rybę, lub podrzucając przynętę z haczykiem w powietrze.
Najprościej zabić ptaka (nawet jeśli nie uda się to za pierwszym razem) chwytając w jedną rękę końcówki obu skrzydeł, a drugą, szybkim ruchem oderwać głowę.
Nie należy zapominać o kościach które zawierają szpik, można je złamać i wydłubać szpik czymś cienkim i długim.
Tłuszcz, zarówno morskich ptaków jak i żółwi, doskonale nadaje się do ochrony skóry, izolowania od wewnątrz ubrania lub śpiwora, a z piór można wyprodukować atrakcyjne przynęty na ryby...
 
Cztery lata temu nieduża motorówka z pięcioma niedzielnymi rybakami zaginęła u wybrzeża Meksyku. Po 9 miesiącach i 5 tyś. mil dalej, odnalazł ją tajlandzki kuter rybacki.
Z pośród 5 pechowców, prawdziwego pecha miało tylko dwów, zmarli ponieważ odmówili jedzenia ptaków i smarowania się ich tłuszczem.(choć złośliwi twierdzą że zostali zjedzeni przez towarzyszy...)
 
Plankton.
Plankton jest bardzo odżywczy, i można go znaleźć na wszystkich wodach. Najłatwiej zaczerpnąć z tego rogu obfitości w nocy, kiedy wypływa na powierzchnię.
Każda siatka z małymi oczkami (siatka na komary, bawełniana szmatka itd.), ciągnięta za tratwą będzie go dla nas łapać.
Dryfkotwa, która powinna być standardowym wyposażeniem tratwy ratunkowej, po małym usprawnieniu będzie nadawała się do tego celu doskonale.
Nie pozwólmy zniechęcić się brzydkiemu zapachowi planktonu, smakuje lepiej niż pachnie.
 
Wodorosty. (algi)
Algi morskie, można znaleźć na większości oceanów. Japończycy kochają dodawać je do potraw, mają dobry smak, są bogate w proteiny, węglowodany, witaminy i minerały.
Generalnie większość alg nadaje się do jedzenia, choć niektóre, np. zielone i niebieskie, znajdowane w zbiornikach słodkiej wody, mogą okazać się trujące.
Poza wybrzeżem, (można je pozyskiwać podobnie jak plankton) najlepszym miejscem dla rozbitka jarosza, będzie morze Sargassowe i północny Atlantyk .
Niemniej algi znajdowane na otwartym morzu, mogą okazać się trudne do zjedzenia na surowo. Można je wysuszyć na słońcu (lub ogniu) i żuć. Niektóre algi wymagają uprzedniego ugotowania, by pozbawić je naturalnego kleju (używanego często w przemyśle papierniczym).
Nie można zapomnieć że nasz układ trawienny będzie potrzebował dużo słodkiej wody by je strawić.
 
Odnalezienie brzegu.
Bliskość lądu można określić gdy:
- Woda przybierze szafirowy odcień, na pełnym oceanie jest ciemno niebieska.
- Zaczną pojawiać się rośliny na powierzchni wody.
- Pojawią się ptaki, które o świcie będą przylatywać od strony lądu, a wieczorem na niego wracać.
- Zauważymy formacje cumulusów (kłębiaste chmury), często formują się nad lądem i rafami koralowymi.
- Zauważymy cykliczną zmianę kierunku wiatru, w bliskości lądu wiatr na ogół wieje w ciągu dnia w stronę lądu i zmienia kierunek na przeciwny w nocy.
- Zauważymy mętną wodę, może to oznaczać bliskość rzeki.
 
Wzywanie pomocy.
Skuteczne wezwanie pomocy może być kluczem do szybkiego ocalenia.
Najskuteczniejszy jest EPIRB, mały nadajnik satelitarny wysyłający automatycznie sygnał SOS z dokładną pozycją. Jeśli nie posiadamy EPIRB, można użyć radia dalekiego zasięgu, lub VHF połączonego z anteną GPS, które spełnią podobną funkcję, choć ten system nie daje gwarancji że sygnał zostanie odebrany.
Do zwrócenia na siebie uwagi, (w nocy lub na wzburzonym morzu, nie jest łatwo zauważyć nawet dużą tratwę, nie mówiąc już o głowie rozbitka), powinno się użyć flar dymnych, rakietnicy, lub tabletek zabarwiających wode na różowo wokół rozbitka, światła stroboskopowego, czerwonego lub jaskrawego materiału, lusterka, gwizdka, itp.
W przypadku zranień, uszkodzeń ciała na oceanie, ignorancja jest najgorszym lekarzem, podczas gdy odpoczynek i sen jest najlepszym...
Wola przetrwania w sytuacjach ekstremalnych może być naszym najlepszym „narzędziem”. Zwątpienie pojawi się gdy zaczniemy tracić nadzieje na ratunek.
Takie krytyczne sytuacje (nie tylko na morzu) są okazją by zdać sobie sprawę, że mimo beznadziejności i pustego horyzontu, tak naprawdę nigdy nie jesteśmy sami...
Każdy z nas nosi w sobie „genetyczną wizytówkę”, adres Przyjaciela, który w każdej chwili gotowy jest przyjść nam z pomocą. Wystarczy wysłać do Niego depesze zawierającą pragnienie ocalenia. Problem jednak polega na tym, że nasz ”telegram” musi być napisany językiem absolutnej Wiary w Jego Możliwości...
 
Zawsze wody pod kilem
 
Tomek i Beata
s/v Luka @ 8”5'228N & 79”31'859W
Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1662