KAPITAŃSKIE MAŁZEŃSTWO W MAŁEJ ŁÓDCE
z dnia: 2006-09-13


Z ogromną radością, satysfakcją i ... zazdrością wieszam ten news. Bo jest to relacja z rejsu po moich ulubionych zakątkach, zakamarkach naszego kochanego Bałtyku. Czytam i wspominam, czytam i myślę o tych, którzy tam popłyną, czytam i myślę o tych którzy marnują czas i swe łódki na Mazurach. Mamy tu relację Eli i Wacława Sałabanów, którzy nie bacząc na swe kapitańskie kwalifikacje i patenty wybrali się w kolejny morski rejs na takiej łupince. Zwróccie uwagę na (wytłuszczinym drukiem) drwinę o "nieatestowanych pagajach". Mnie się jednak wydaje, że już najwyższy subtelne drwiny zastąpić zdecydowanymi krokami. Tak dalej być nie powinno! Oczywiście dwukrotnie przeczytajcie EPILOG, czyli "Osobistą refleksję". I pomysleć, że do takiego wniosku doszło kapitańskie małżeństwo - wychodowane na kolanach Związku. Jezeli tak myślą paqtentowani kapitanowie ....

Czytajcie, smakujcie i juz rozpoczynajcie przygotowania naśladowcze. Eli i Wackowi gratuluję ! Z duzym zalem dokonałem selekcji fotografii. News to nie album. Niestety !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

___________

Witaj Jerzy.
Jeżeli poniżej napisany tekst wpisuje się w Twoją koncepcję Subiektywnego Serwisu Informacyjnego to miło nam będzie jeśli go wykorzystasz.


Na zakończenie ubiegłorocznej relacji z włóczęgi; wokół Bornholmu, na Utklippan i powrót do Łeby napisałem:… Do zobaczenia na Bałtyku na małych jachtach! Może w przyszłym sezonie na wybrzeżu Blekinge? …
W tym sezonie podczas pierwszego dwutygodniowego etapu wraz z Żoną zwiedziliśmy archipelag karlskroński (Blekinge), a podczas drugiego trzytygodniowego etapu włóczyliśmy się wzdłuż i w poprzek Kalmarsundu zwiedzając szkiery Smalandii i zachodni brzeg Olandii. W ostatnim tygodniu żeglugi, podczas powrotu przez Kalmarsund i podczas przeprawy przez Bałtyk na jachcie towarzyszył mi kolega Jacek M. – pierwszy raz na morzu.

   

Ponownie ideę wypłynięcie na Bałtyk małym jachtem rozpocząłem od wywiezienia jachtu promem poza granice Polski, z planowanym powrotem na własnej stępce. To wywożenie promem ma dwa uzasadnienia: potrzebę oszczędności czasu (zawsze go mało) i konieczność ominięcia procedury wychodzenie z polskiego portu. Bo "Promyk" ma „nieatestowane pagaje” [dla mniej zorientowanych wyjaśniam; to jest sarkastyczna drwina]. Tegorocznym rozszerzeniem koncepcji żeglugi lekką, kabinową mieczówką po Bałtyku był rejs w dwa jachty. Podczas całej żeglugi towarzyszył nam jacht "Dione" z dwu, trzy-osobową załogą Znajomych – prowadzący, sternik z doświadczeniem morskim. "Dione" to jacht typu Corvette 600, l=6,0m b=2,5m S=18,5m2 m=~1100kG t=1,25/0,25m. Ciut tylko większy od "Promyka". 

   
"Promyk" w trakcie prawie 5-ciu tygodni żeglugi przebył 577,3 Mm, w czasie 164 h żeglugi ze średnią prędkością 3,5 węzła. W tym; 148,7 Mm w trakcie 40h to przeskok przez Bałtyk, z Gronhogen [południe Olandii] do Gdyni. Odwiedzone porty, przystanie oraz wyspy:
Okolice Karlskrony – archipelag Blekinge: porty; Hallarna x3 i Garpen na wyspie Hasslo, wyspa Utklippan, port Stenshamn na Utlangan, porty na wyspach Inlangan, Ungskar i Langoren, port Torhamn, wyspy Orno i Varo, porty Sanda i Ekanabben na wyspie Sturko, wyspa Maltkvarn, w Karlskronie przystanie: Dragso, Fisktarget i Tallebrygga, porty Lokanabben x3 i Djupviken na wyspie Aspo, przystanie Tromto Nabb i Mjovik oraz rzeką do Nattraby. Kalmarsund (zachodnie wybrzeże Olandii i wybrzeże Smalandii): porty Kristianopel, Bergkvara x2, Ekanas, Kalmar x2 i Oskarshamn, porty w szkierach Smalandii; Rinkabyholm, Timmernabben, Monsteras x2 i Paskallavik, porty na Olandii; Gronhogen, Morbylanga, Farjestaden x2, Stora Ror, Bornholm, Sandvik x2 i Byxelkrok x2, przystanie na Olandii w Byrums-Sandvik i Koping, wyspy; Garpen, Stora Kronoh, Furo i Bla Jungfrun. Kolorem niebieskim wyróżniłem miejsca niedostępne lub ryzykowne nawet dla małego jachtu balastowego. 
Poznaliśmy Szwecję nie wielkomiejską i nie folderową, ale Szwecję prowincjonalną, naturalną i wręcz dziewiczą [Dzieci z Bullerbyn]. Byliśmy w osadach bez wodociągów i kanalizacji (lita, granitowa skała uniemożliwia wykonanie instalacji wod-kan.), czasami nawet bez elektryczności, ale wszędzie tam były schludne i czyste sławojki (!). Byliśmy w rezerwatach po okresach lęgowych ptaków i w ścisłych rezerwatach przyrody udostępnionych dla turystów. Cumowaliśmy do dzikich, bezludnych wysp, piaszczystych i kamienistych plaż. Wszędzie tam bez śladów śmieci i charakterystycznych skrawków papieru toaletowego. Pływaliśmy po i w wodzie krystalicznie przejrzystej. Gościliśmy u życzliwych i otwartych mieszkańców tej krainy. Dla zainteresowanych odwiedzeniem tych rejonów Szwecji służymy materiałami informacyjnymi, pomocą, radą i podpowiedziami. Służymy także informacjami i radami o pływaniu lekką, kabinową mieczówką po Bałtyku. Oczywiście, jak i poprzednio, NIE zgłaszamy naszego rejsu do żadnych konkursów z powodu … nie wypełnienia Karty Rejsu i braku Dziennika Jachtowego z … niebieskimi okładkami.

Ela i Wacek Sałaban [jkżb922 i jkżb850]
PS Autorzy zdjęć: E. i W. Sałaban oraz A. i J. Pasikowscy.

OSOBISTA REFLEKSJA:
Kiedyś marzyłem o własnym jachcie z Nr rejestracyjnym PZ-__, potem POL-__ lub X-__. Jako Dolnoślązak, przez 3 lata z dumą "Promyk" nosił oznakowanie X-1044. W przyszłym roku będzie zarejestrowaną łodzią wędkarską z Wrocławia, o napędzie żaglowym z przyczepnym silnikiem, pływającą pod polską banderą po Wyspach Alandzkich. KONIEC! Nic więcej wspólnego z PZŻ-tem. A każdego inspektora nadzoru technicznego PZŻ spotkanego na Alandach, ugoszczę na pokładzie "Promyka" piwem lub szklaneczką miodu pitnego. Do zobaczenia!
ws

___________________________

finiszujemy - klikamy, aby zdążyć przed Agrestem:




Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=171