ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE MARIUSZA PYCZA-PYCZEWSKIEGO
z dnia: 2012-04-07


Trzy razy w roku nadchodzi mnóstwo życzeń. Jak zawsze dziękuję i tłumaczę się dlaczego nie odpowiadam.każdemu z osobna.  Nie wiem czy to Was przekonuję, ale ani życzeń, ani podziękowań nie potrafię wysłać hurtowo (lista i klik). Życzenia Mariusza są nastrojowe, nie wiem czemu wydaje mi się, że pachną.... cynamonem. Przyjmijcie, że są dla Was przeznaczone. Zająca - samotnego żeglarza świątecznego przysłał Jurek Klawiński. A życzeń nadeszło mnóstwo, mnóstwo. Dziękuję i wicewersal !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________________________________

 

 

 

 

Jurkowi i Czytelnikom SSI na Wielkanoc
Jest noc ze Środy na Wielki Czwarte. Duszno mi było trochę, to i leki popić chciałem kawą. Mocną, gorącą  parzoną w małej maszynce, co to ścieka kropla po kropli do filiżanki. Przed kredensem w kuchni jakoś tak zagapiłem się patrząc na półki z mnogością różnych puszek, słoików i kolorowych torebek, aluminiowym kształtem  rozpychających się na półce. I nagle, jak rzez mgiełkę, zobaczyłem puszkę, grubą jak szklanka, wysoka na trzy, postawione jedna na drugiej. Puszka była wyraźnie inna niż „ statki” tam stojące, właściwie jedyna pośród porcelan, fajansów, filiżaneczek i dzbanuszków na  śmietanę. Była granatowo-czarna, miała w połowie wysokości wymalowane koła ratunkowe, z lifelinkami, białe, czerwono wykończone, przecięte napisem KAWA HAAG, a pod tym godłem trzy nazwy, na złoto malowane - LONDON – HAMBURG – LWÓW.
Puszki tej nie wolno mi było ruszać, tajemne pewnie zawartości tam były a kosztowne,  no, w skrócie  moja opiekunka Rózia, czarnobrewa dziewczyna, pachnąca mydłem rumiankowym i lawendą – zapachy te pamiętam już trzy ćwierci wieku- w tajemnicy powiedziała mi, że jak jutro - czyli w Wielki Piątek dochowam „ suchego” ( bez picia! Cały  dzień!) postu, to w nagrodę Starsza Pani (moja Babunia0 pozwoli na kilka łyków KAWY!! A był to specjał podawany ze słodką śmietanką, dzieci,  te starsze, wyjątkowo mogły dostać z kożuchem zebranym z gotowanego mleka. A mleko było tłuste, nie odciągane,, pachniało gorzkawo orzechami,, sianem.... Łasuch byłem wielki, niewiadomego, nieznanego smaku ciekawy, to i z niecierpliwością czekałem na ten post, żeby go wytrzymać no i na nagrodę zasłużyć. Nie pamiętam dalszego ciągu zdarzeń , pewnie dostałem obiecane kilka łyków w filiżance. JAK DOROSŁY !.Nie to jest ważne.
Uzmysłowiłem sobie, że już takich Świąt przede ma mniej niż więcej, a właściwie parę, że każdy z nas będzie miał chwile zadumy przed Świętami, tak  znienacka, z zaskoczenia, I pewnie pomyśli,że już tego dobrego, co je wspominamy- więcej nie będzie....A ja myślę , Jurku, ze w te Święta warto pomarzyć, że może jeszcze raz nam się zdarzy takie zadziwienie,intymne, sprzed lat wielu....Aa może dwa?....
Daj Boże - Dobrego Jerzy
      
    
 Mariusz

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=1957