BRUNO POD ŻAGLAMI I NA GAZIE
z dnia: 2012-11-13
Bruna Salcewicza znacie chocby z SSI. Tak, tak - to ten przystojniak - kiedyś z "Mista", teraz z "Poloneza". Własnie ukazało sie drugie, rozszerzone wydanie jego ksiązki "Pod zaglami i na gazie". Nie, nie - on nie jest trunkowy, jak by to sugerował tytuł. Polski Szwed, mieszkający w Szczecinie, urodzony w Rydze, wykształcony na oficera marynarki handlowej przez szczecińską uczelnię morską. A więc co z tym gazem? Jako marynarz pływał na róznych statkach - między innymi na tych najbardziej niebezpiecznych, to znaczy na gazowcach.

Mówią, ze listonosz w niedzielęnie nie idzie na spacer, a marynarz jachty ma w niskim poważaniu. Otóż Bruno to kolejny wyjątek. Kiedyś w początkach SSI czytywaliście newsy innego oficera z gazowców - Leszka Strzykowskiego. Ciekawym czy się znali. Leszek niestety juza na wiecznej wachcie.
Ksiązka, która teraz lezy obok mojej klawiatury to jakby konfrontacja dwóch swiatów: "wilków morskich" i "chwastów morza". Jak Bruno został marynarzem, a po drodze ile razy go ze szkoły wylewano", jak się piął po drabinie funkcji statkowych to żywy obraz peerelowskiej rzeczywistości. Najłatwiej przyszło mu zostać poddanym Jego Królewskiej Mości - Królestwa Szwecji. A o zeglarstwie, słynnych żeglarzach i wspaniałych jachtach też jest sporo.
Bruno na gazowcu W elegancji konkuruje z Krzysztofem Baranowskim
.
O sobie sam mówi, że jest miłosnikiem pięknych kobiet, szybkich jachtów i ... kotów. Juz wiem kto napewno kupi ten tomik.
Mój tomik ma wzruszajaco serdeczna dedykację.
Poświęcona swojej Mamie.
Objętość - 150 stron, format A5, liczne fotografie.
Ceny oczywiście nie znam, bo to dla mnie ksiązka bezcenna.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________
Post Scriptum. Moja ocena prawie napewno jest subiektywna, a Bruno chciałby wiedzieć, co o niej mogliby powiedzieć inni. W#yczuwam, że zależy mu na tym, bo chciałby jeszcze coś w życiu zrobić, a potem zaryzykować III wydanie. Jeszcze raz uzupełnione i poprawiaone, właśnie po uwagach Czytelników.
Podałem adres drukarni, ale nie księgarni! Książkę można kupić u Autora, za 20 złotych (z dedykacją).
|