WCALE NIE AMBIWALENTNE PODSUMOWANIE
z dnia: 2006-11-07


Przyjaciółki i Przyjaciele,

Naprawdę się cieszę, ze zabawa się udała, że wzięliście tak liczny udział w dyskusjach na kilka tematów orbitujacych dookoła naszego okienka. Jestem równie zadowolony, jakl "Papa Jurmak" z swoich Kongresów SIZ. A więc dziękuję za liczne komentarze, za niezbaczanie z tematu wiodącego, za wysoki poziom logiki, retoryki i że nikt nikomu nie dał popalić, choć przypomniano mój stary felieton pod wymownym tytułem "Po pysku". Prawdę mówiąc niektóre wypowiedzi trochę wpędziły mnie w kompleks nieoczytania. No cóż - ja jestem od pisania, a nie od czytania. Widać za bardzo przejąłem się specjalizacją.

Mam ze Zbyszkiem Klimczakiem dodatkową satysfakcję - to, że Wy - ludzie w wieku naszych synów i córek uznaliście, ze starymi jednak mozna podyskutować, że nie jesteśmy już skreśleni, ze coś tam jednak jeszcze wiemy, ze mamy jakieś doswiadczenia. To dziś bardzo rzadkie zjawisko i to Wam, a nie nam należy zapisać na plus.  Z premedytacją zamieszczam teraz fotografie Zbyszka i moją z czasów, kiedy byliśmy w Waszym wieku. Sami zobaczcie, ze też kiedyś byliśmy młodymi mężczyznami. Nie do wiary, a jednak tak było :-)  Na ten pomysł wpadłem oglądając w ostatnim numerze "Jachtingu" fotografie Bola Kowalskiego. Że co, ze czytuję "Jachting" ? Tak, tak, oczywiście - od dechy do dechy. Przecież to konkurencja, a nie przeciwnik.

 

Ale ad rem.

Ja wiem, ze dziś słowo "elita" bardzo źle się kojarzy, ale właśnie owa dyskusja pokazała ilu w żeglarstwie jest myslących facetów. Szkoda, wielka szkoda, ze panie (oprócz Gosi Klimczakowej) nie zabrały głosu. Bo ja jestem feministą, tylko nieco inaczej.  Przy okazji muszę się Wam opowiedzieć z kilku "wskaźników liczbowych" okienka. W kolejnym etapie rankingu witryn żeglarskich ZAGLE znowu jesteśmy na pierwszym miejscu - 655/691, podczas gdy witryna drugiego miejsca moze się pochwalić 312/273. To oczywiście wyłączna zasługa Waszego sumiennego klikania. Dziękuję. To jest tzw "liga amatorska". W "lidze zawodowców" najprawdopodobniej prowadziłaby witryna miesiecznika ŻAGLE z dwoma tysiącami wizyt dziennie. Serwer okienka www.kulinski.gdanskmarinecenter.com wykazał w październiku 548 wizyt dziennie. No to ilu jest w końcu Czytelników  witryny Kulińskiego ? Można domyslać się po liczniku tych newsów, które nie zostały skomentowane: np. 26.10. Kto i jak uratował Mikolaja Frischa ? - 592, 30.08. Practical Boat Owner o Marinie Gdańsk - 625, 30.08, Nie ma wykroczenia - 724, 13.08 Pyskowice o Bornholmie - 541, 12.08 Radiowe wiadomości - 571.

Wiem, ze witrynę czytują władze i słuzby regionu gdańskiego. Wiem ze czytują uważnie i codziennie zainteresowani, a nam bardzo nieprzychylni. Witryna była, jest i będzie tyle warta ile napływajace do mnie korespondencje. Traktujcie to jako podziekowania i przymawianie się o więcej. Czy jestem demokratą (było takie pytanie)? Chyba nie, bo demokracja w praktyce jest impotentna. Czy wycinam i cenzuruję ? No to niech się zgłoszą ci, którym coś amputowałem. Był taki jeden, ale on naprawdę nie pasował do tego klubu. Czy nie zrobię tego w przyszłości ? Jak będzie mus, to mus. A, że lubię wiedzieć z kim koresponduję ? No body is perfect - to jedna z moich licznych słabostek.

Teraz wreszcie czas na podsumowanie przez winnego wywołania całej awantury - Zbigniewa Klimczaka. Że subiektywne? .A jakże ? Czego mozna się spodziewać po subiektywnym okienku ?

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

______________

Don Jorge pyta- żeglarze odpowiadają.

Intencją mojego newsa było sprowokowanie dyskusji o przyczynach agresji, braku kultury dyskutowania i czasem zwykłym chamstwie, jakże często anonimowym. Jerzy Kuliński dodał do tego pytanie, jak ma być ta jego ukochana witryna. Ponieważ wstęp Jerzego poprzedza mój tekst, wielu komentatorów skupiło się na odpowiedzi na jego pytanie. Zacznijmy więc od tego.

Drogi Jerzy – głosy komentatorów wskazują jednoznacznie, że akceptują cenzurę, choć raczej z konieczności. Chodzi o cenzurę obyczajową, ponieważ nie znam przypadków abyś wstrzymał newsa z powodów merytorycznych. Tak czy siak, pełnym demokratą to Ty nie jesteś ale żeglarze( ja też) to akceptują. Ja osobiście, temu naruszeniu zasad demokracji , zawdzięczam to, że jest jedno jedyne „forum” gdzie chętnie i bez obaw się pojawiam.

Krótko mówiąc, strona ma być jaka jest i należy życzyć jej oraz Tobie jeszcze więcej korespondentów i komentatorów oraz tego aby kultura wypowiedzi stale się podnosiła.  Nie mogę skorzystać z okazji aby nie skwitować, przeczytanej kiedyś na pl.rec.zeglarstwo, wypowiedzi „znawcy” tematu ( nazwiska, o ile było nie pomnę), że na stronie Jacka Kijewskiego zaistnieją tylko ci co są z nim w zgodzie a strona Jerzego Kulińskiego jest tubą PFŻ. Prawdą jest, że Jacek Kijewski jest silną osobowością, gotową w każdej chwili do obrony swoich racji. Bierze czynny udział w dyskusji nad newsem, jeśli uznaje to za wskazane. Ale nie słyszałem aby dokonywał cenzury merytorycznej a po cenzurę obyczajową sięga tak rzadko, że mnie np. już tam nie ma. Ostatni okres wykazuje stałą poprawę obyczaju i zniknięcie najbardziej kontrowersyjnych postaci. Pojawią się zapewne przy kolejnych pomysłach PZŻ lub MS ale to zawsze podnosi temperaturę dyskusji. Jerzy Kuliński dyskusję obserwuje z wyżyn i w niej nie uczestniczy.

Jeśli chodzi o jego witrynę, to trzeba być bardzo młodym i niezorientowanym aby wygłosić pogląd o „tubie”. Don Jorze „ wszedł” a raczej odczuł potrzebę zmian i to zmian liberalnych w polskim żeglarstwie przed prawie 30.laty. Wcześniej miał swoich poprzedników. Ten liberalny ruch, początkowo skromny, ma długą historię. Ja zaliczam już, od chwili nawrócenia (1988 r. - odejście ze struktur PZŻ) prawie latek 20.

Tymczasem PFŻ to wcześniej Bryfok a wcześniej grupa skupiona wokół Andrzeja Mazurka, która formie poglądów, ideologii, zaczęła nadawać formy zorganizowane protestu i walki z władzą. PFŻ kontynuuje to co wiele lat temu zostało rozpoczęte i Jerzy Kuliński , z powodów oczywistych, wspiera tak ważną działalność. Nazwanie jego witryny  czyjąś „tubą”  oceniam za kompletny brak odpowiedzialności za słowo.

Czas wrócić do „mojego” tematu.

Naiwnością byłoby oczekiwanie, że odezwą się szczególnie drastyczne przypadki anonimów i to nie tylko dlatego, że strona JK jest dla nich niedostępna, bo de facto można na nią wejść, gorzej z tekstem. Zresztą, do tchórzostwa ciężko się przyznać. Janusz Ostrowski, w swojej merytorycznej wypowiedzi o wymogach czy też zwyczajach w sieci ( o czym za chwilę) zadał mi cios poniżej pasa, imputując mi, że …niegrzecznie jest insynuować komuś brak odwagi…(koniec cytatu). Aluzję do wieku już mu daruję ale szkoda, bo popsuł ogólny efekt swojej wypowiedzi. Przecież wcześniej Robert Hoffman (2006-11-04 14:27:13) precyzyjnie wypunktował przyczyny zjawiska nie podpisywania się pod swoimi wypowiedziami. Januszu, sam zaliczyłeś się do jednej z grup, nie podpadającej pod „tchórzostwo”. Motywy dla mnie i też dla Roberta zrozumiałe- takie zachowania niesie ze sobą jak twierdzą niektórzy, „sieć”. Wszyscy, jak było do przewidzenia uznają za słuszne, zero tolerancji dla obraźliwych, osobistych wypowiedzi, ukrytych za anonimem lub nawet podpisanym. Skutecznym sposobem uznają istnienie cenzury ze strony JK, chyba tak długo, jak długo nie poprawi się sytuacja.

Robert Hoffan a ja również przyjmujemy do wiadomości argumenty Janusza i Łukasza. Jeden pisze o zwyczajach niesionych przez komunikowanie się w sieci, drugi o nawyku.

Ujmijmy to jako nowy rodzaj subkultury ( to nie jest określenie pejoratywne)  z którym nie sposób się nie liczyć i dlatego należy to akceptować u wyznawców takiego postepowania. Jeśli użytkownicy sieci, tacy, którzy stale dopominają się…podpisz się….zaakceptują ten fakt, posunęliśmy się krok do przodu.

Dyskusja, z początku niemrawa, wciągnęła w swoje tryby wiele osób, z „klubu” jak pisze jeden z dyskutantów i nie uniknęła osobistych spięć. Nie jestem z tego dumny, ponieważ w stosownej chwili sam nie potrafiłem opanować emocji. Wybawił mnie Johann, który wylał trochę oleju na wzburzone fale i przynajmniej mnie przywołał do porządku. Na koniec tego subiektywnego komentarza muszę powiedzieć, ze moje serce jest po stronie tych wszystkich, którzy strony żeglarskie nie traktują jak anonimową i zimną sieć tylko miejsce spotkań i rozmów przyjaciół. A wśród przyjaciół nie ma miejsca na anonimowość. Mam bardzo wielu znajomych i kilku przyjaciół wśród tych, którym kiedyś coś w „sieci” odpowiedziałem, poradziłem a potem przeszło to w mniej lub bardzie regularny kontakt. Te „rozmowy” bardzo mi pomagają przetrwać jesienno-zimowe dni. Ma rację Jurek Makieła, kiedy twierdzi, że …czasy się zmieniły, Internet wyszedł poza sieci akademickie a tu już obowiązują inne zasady. Ten pogląd jest mi  zdecydowanie bliższy. Żywię nieodpartą nadzieję, że ta dyskusja, śledzona niewątpliwie przez wielu żeglarzy, przyniesie pozytywny skutek dla tego co dzieje się na nie tylko tej witrynie. A oto chyba nam wszystkim chodziło.

.

Dziękuję wszystkim i pozdrawiam

Zbigniew Klimczak

Zbyszek

Batiar

_____________________

nadal klikamy:

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=214