ROZMYŚLANIA PO ŚWIĘCIE NARODOWYM
z dnia: 2006-11-12


Mam dla Was tekst intelektualny. Kto nie lubi rozważań i przemyśleń, to niech tylko kliknie RANKING i poczeka cierpliwie na opis rejsu, który pójdzie jako jeden z następnych newsów. Zbyszek Klimczak, mój rówieśnik do bandery - podobnie jak ja podchodzi emocjonalnie, bo obaj jeszcze pamiętamy, bo obaj przeżyliśmy drugą wojnę światową. Co więcej - udało nam się ją przeżyć. Do flagi i bandery podchodzę z nabożeństwem. Osobiście nie gorszę się tym, ze jachty śródlądowe podnoszą banderę (z orłem), ani że żeglarze morscy podnoszą banderę na achterszagu. Na świecie jachty bandery tak noszą powszechnie i bardzo dobrze. Nie rozumiem czym flagsztok lepszy od achtersztagu, zwłasza że salutowanie banderą łatwiejsze i bardziej widoczne. Amerykanie z flagi narodowej są bardzo dumni, co nie przeszkadza im używać jej elementów  (pasy, gwiazdki) na t-shirtach, kapielówkach, czapeczkach narciarskich, scyzorykach itp. Zgorszyło mnie natomiast luzactwo Brytyjczyków. W sklepiku z souvenirami na Piccadilly Circus oprócz popelniczek - zobaczyłem... nocniczek dziecięcy z Union Jack na dnie. Tego mi było za wiele. Wróciwszy do domu, zapytałem mego angielskiego gospodarza Boba (plastyk) - jak to możliwe ? W sercu stolicy, ba - imperium (w stanie kasacji) sprzedaje się souvenir do którego bobas może zrobić kupę prosto na flage narodową. Bob nie rozumiał mego zgorszenia. Jesteś przewrażliwiony. Czy Twoi rodacy też tak rozumują ? Dla Boba była to tylko sprawa osobistego smaku.klienta. Tak, jak krawat z nagą tancerką egzotyczną pod palmą.

Nie gorszy mnie natomiast, że Polacy kupujący jachty w Szwecji nie zmieniają szwedzkiej bandery na polską. Ja to odbieram jako słuszny protest przeciwko szykanom i obdzieraniu nas ze skóry. Jestem przekonany, ze zlikwidowanie tych kłopotów natychmiast spowoduje podniesienie Biało-Czerwonej. Czy zdobyłbym się na protest podniesienia innej bandery ? Napewno nie każdej. Przynajmniej trzech - zdecydowanie nie. Proszę mnie w komentarzach pytać o jakie chodzi. No to teraz dopuszczam Zbyszka do głosu.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

PS - idę zdjąć już flagę (12 listopada, godzina 2320). Niestety na mojej ulicy flag wielu się nie doliczyłem.

___________   

Czym jest dla nas BIAŁO-CZERWONA ?
2 lata temu, kiedy PZŻ szykując się do obchodów 80. lecia istnienia Związku, postawił znak równości pomiędzy historią żeglarstwa a swoją historią, postanowiłem zaprotestować. Skorzystałem z olbrzymiej pracy zbiorowej Aleksandra Kaszowskiego i Zbigniewa Urbanyi „Polskie jachty na oceanach” , wybrałem z niej najistotniejsze zdarzenia i swoimi uwagami opatrzyłem. To nie będzie o PZŻ więc niech wystarczy, że jego rola nie zawsze była jasna i pozytywna. Całość zapewne „wisi” w archiwum” portu21. Chcę porozmawiać wyłącznie o tym co jest w tytule. Wybaczcie mały wstęp z tamtej historii: ………..którzy sprawili, że możemy być dumni z biało-czerwonej. Pamiętajmy o polskich drogach na Horn „Eurosa” , „Konstantego Maciejewicza”, wokół ziemskich regatach załogowych „Otago” i „Copernicusa” , „Zewu Morza”, rejsie wokółziemskim „Asteriasa”, wyprawach śląskich jachtów „Gwarek” i „Carbonia na Karaiby czy też „Karolinki” na Morze Śródziemne i Adriatyk. Potem była „Maria” kapitana Ludomira Mączki i „Miranda” z kapitanem Zbigniewem Puchalskim na wielkim kręgu oraz kapitan Henryk Jaskóła szykujący się do samotnego okrążenia kuli ziemskiej. Były wspaniałe rejsy do Japonii kapitana Andrzeja Urbańczyka, rzekomego zdrajcy, któremu PZŻ zabronił używania polskiej bandery sportowej i nosił się z zamiarem odebrania mu patentu kapitańskiego. Były sukcesy następcy kapitana Siwca w regatach , Kazimierza Jaworskiego „Kuby”, przerwane niestety sprzedażą jego jachtu zagranicę. A szkoda, bo kapitan sławił imię polskiego żeglarza a jacht, polskiego konstruktora. Zbliżały się lata 80 –te. Ludzie byli ci sami na morzu ale o ich wynikach decydować zaczęły wielkie pieniądze. Wyścigi po sławę były wyścigami stoczni i bogatych sponsorów. To są czasy wręcz współczesne, którymi się na co dzień pasjonujemy a dostęp do nich mamy o jakim nikomu się nie marzyło. Możemy oglądać zmagania w internecie jachtu będącego gdzieś daleko w rejsie lub bezpośrednią walkę jachtów na ustawionej trasie regatowej wraz z animacjami. To inny świat ale taki jest porządek rzeczy. Zresztą i dzisiaj gdzieś po świecie „włóczą” się małe, skromne jachty chorych na żeglarstwo. Ale na lądzie zaczynają w żeglarstwie dziać się rzeczy niebezpieczne.( koniec cytatu)
Po przemianach ustrojowych, z różnych powodów, głównie finansowych, pierwsze zniknęły bandery biało-czerwone, razem z flotą handlową i rybacką. Dzisiaj dochodzą głosy, że władze chcą stworzyć warunki do powrotu naszej floty pod naszą banderę. Dzisiaj władza i „nasz” związek podjęły działania wskutek których w internecie aż huczy od informacji pod jaką banderą zarejestrować nasz jacht. Wielu już tego dokonało. Żeby sprawa była jasna, przepisy jakie wydano z udziałem związku, łączące prosty fakt rejestracji z bzdurnym przeglądem technicznym, są niedopuszczalne w demokratycznym kraju. Odrzucam dyskusje o samej rejestracji i jej cenie. Rozrzut rozwiązań jest tak duży a i ceny, że tej dyskusji nie podejmuję się toczyć. Na marginesie cen. Na pl.rec.zeglarstwo ktoś zachwalał Belgię jako schronienie. Można załatwić zdalnie i nie trzeba tam mieszkać. Zajrzałem do cennika: 350 euro za jacht do 7,5 m. Taniocha. Wiem, że są tańsze kraje. Sam pisałem o Słowacji, gdzie kosztuje to grosze.

Tylko czy nasze rozumowanie powinno toczyć się takimi torami? Proszę- tylko nie używajcie argumentów o zatapianiu jachtów! Przepis na tyle bzdurny, że żaden inspektor techniczny tego się nie podejmie. Popatrzy na ilość wypienienia w komorach i podpisze niezatapialność. Pojawi się kolejna fikcja przeciwko bzdurnemu przepisowi ale tak sobie zawsze Polacy radzili.

Pytanie przedstawia się tak; czy naszą odpowiedzią na ten skandaliczny przepis oraz chęć pozbawienia związku srebrników, mamy odwrócić się od naszej bandery? Bandery, pod którą nasi starsi koledzy rozsławiali polskie żeglarstwo?

Oto problem, którego rozwiązania, moim zdaniem, nie mogą determinować wyłącznie pieniądze. A Wy co o tym sądzicie?!

Zbigniew Klimczak

ps: jeszcze jeden wstydliwy aspekt szacunku lub braku szacunku dla biało- czerwonej. Wbrew ustawie o ochronie symboli narodowych, żeglarze śródlądowi z reguły podnoszą na swoich jachtach banderę z godłem. To bandera morska i dla placówek polskich zagranicą. Zorientowani wybaczą mi ale dla innych muszę podać, o co w tym wszystkim chodzi. Po odzyskaniu niepodległości, na morzach i oceanach pojawiły się polskie statki z biało-czerwoną i budziły pewną konsternację u innych kapitanów, ponieważ odczytywali naszą banderę jako literą MKS, czyli Halina- polska dziewczyna, czyli H. Dlatego aby uniknąć nieporozumień, dodano na biało-czerwonej nasze godło. Ale też zapisano w przepisach, do dziś, kto i kiedy może nosić taką banderę. Przepis o karaniu jest martwy ale jest.

___________________

poproszę o klinięcie:






Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=216