---------------------------------------
Marina nad Motławą

Stary Gdańsk pięknieje z dnia dzień mimo kryzysu i narzekań na ciężkie czasy. Staje się przy tym coraz bardziej gospodarny i handlowy. No cóż historia zobowiązuje…..
Nad samą Motławą ciekawą inicjatywę rozwinął zasłużony dla Gdańska Polski Klub Morski, który w tym roku obchodzi 70-lecie swego istnienia (1922). W tym roku zarząd klubu wydzierżawił od Żeglugi Gdańskiej i miasta niską część Rybackiego Pobrzeża (o długości 110 m) i zorganizował przedsięwzięcie „Marina Motława”. Wreszcie znalazł się na tym miejscu właściwy gospodarz, a jachty polskie i cudzoziemskie mogą korzystać z bezpiecznego i zorganizowanego postoju.
Klub-marina pobiera opłaty postojowe (1 DM za metr długości jachtu, za dobę), dostarcza prąd, wodę słodką i paliwo. W lokalu klubowym na Targu Rybnym znajduje się żeglarski bar. W "Baszcie Łabędź" na parterze jest dobrze zaopatrzony sklep żeglarski „Yacht Shop” (prowadzony przez Mariusza Maćkowiaka jr), na piętrze kapitanat mariny, wyżej suszarnia odzieży dla żeglarzy, a na samej górze radiostacja. Na razie trudno mówić o dużych sukcesach finansowych, lecz każdy grosz się liczy. Piętą achillesową mariny są niestety sanitariaty, a szczególnie tak upragnione przez żeglarzy prysznice.
Rybackie Pobrzeże i Długie Pobrzeże to wizytówka Gdańska. Tu żeglarz-obcokrajowiec spotyka się z miastem – dopiero później wychodzi na Mariacką, Długi Targ….Dlatego nie powinno się na nabrzeżach i ich otoczeniu oszczędzać. Ostatecznie całe bogactwo Gdańska szło w równej mierze z Wisły i morza. Marina powstaje w mozole, przełamując opór urzędniczej materii. Świadomość, że żeglarstwo może być źródłem utrzymania dla tych, którzy się nim zajmują, nie dotarła jeszcze do wszystkich.
Cóż można by doradzić komandorowi PKM Piotrowi Mroczkowi? Gdy przypływa się do najmniejszego portu w Grecji, nigdy nie ma wątpliwości, gdzie zacumować. Miejsce dla żeglarzy wyróżnia niebieska flaga i pomalowane w niebiesko-żółte pasy nabrzeże. Kamieniczka klubowa też powinna być wyraźniej zaznaczona. Regulamin postoju, wzajemne prawa i obowiązki żeglarzy i mariny powinny być wywieszone i dostępne dla każdego. O reklamie na Zachodzie nie muszę przypominać (tego lata Kaliningrad stać było na 3 tys. folderów). Wówczas „Marina Motława” mogłaby cały sezon wyglądać tak, jak podczas zlotu jachtów turystycznych na początku lipca br. Pięćdziesiąt, może sto jachtów dziennie w sercu Gdańska to już źródło nie marnej egzystencji, ale zamożności.
Błędem byłoby również ograniczanie w przyszłości mariny do fragmentu Rybackiego Pobrzeża. Zupełnie niezrozumiała jest niechęć urzędników do cumowania jachtów miedzy Żurawiem a Zieloną Bramą. Uzasadnienie, że pijany (?) żeglarz mógłby przy schodzeniu wpaść do wody jest przejawem stanowczo nadopiekuńczej postawy. Zamiast takich argumentów, lepiej byłoby udostępnić jachtom trapy linowe lub wyposażyć nabrzeże w pływające pomosty.
Na koniec kilka uwag dla żeglarzy. W czasie podchodzenia do portu gdańskiego prosimy – na kanale 14 UKF – o zezwolenie na bezpośrednie wejście do mariny. Może w tym pomóc kapitanat mariny w Baszcie Łabędź (radiostacja pracuje na kanałach 72 i 77), który koordynuje ruch jachtów na Motławie. Tu też zamawiamy odprawy: graniczną i celną (odbywają się w marinie). Szczegółowe informacje można uzyskać pod adresem: 80-823 Gdańsk, Targ Rybny 6a, tel./fax (058)318273.
Marian LENZ