LISTA ABSURDOW
z dnia: 2006-11-28


Ostatnimi czasy, kiedy na nic nie mam czasu, finiszuję z PORTAMI POŁUDNIOWEJ SZWECJI - w okienku www.kulinski.gdanskmarinecenter.com nie ma nowych newsów, ale za to króluje kolejna edycja dyskusji "światpogladowych". Za brak newsów przepraszam, za dyskusje i podsuwanie argumentów bardzo dziękuję. Na przykład wdzięczny jestem Edwardowi Zającowi za precyzyjne, opatrzone cenną analogią sformułowanie argumentu przeciwko populistycznym zarzutom, na jakie to wydatki narazamy Państwo Polskie (chodzi o SAR) w zwiazku z naszą lekkomyślnością. Ten temat cwiczyłem podczas wielu rozpraw nie tylko z władzami, ale i z naszym betonem. A tu Edek ujął to tak lapidarnie. Wykorzystamy, wykorzystamy - już zostało zapisane na twardym dysku SAJ. W międzyczasie nadszedł z uroczego duńskiego Flensburga (pod niemiecką administracją) maul Krzysztofa Klocka, któremu dziękuję za przedstawienie "zbiorówki absurdów" w formie analizy. Zapraszam do dyskusji. Moze władze zamiast pisać kolejne projekty rygorów uznają w końcu, że to wszystko dla urzędów nie ma żadnego sensu. No bo dla pewnych kręgów cwaniaczków - pieniązki jak manna.

Jeden z moich doradców westchnął - wydaje mi się, ze nie ma co podsuwać władzom kolejnych postulatów. Niech piszą. Im głupiej napiszą, tym łatwiej będzie to wszystko zaskarżyć. Chyba ma rację.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

_____________________________

Don Jorge,
Wątek Johanna Froeze, który przypomniał ważną zasadę: "Ignorantia iuris legis nocet" natchnął mnie do popisania sobie . Nie powiem, że nuda pobytu poza domem się nie przyczyniła również. Tak więc w efekcie tego splotu wydarzeń stworzyłem sobie materiał, który mam nadzieję będzie dobry na wątek inicjujący dyskusję zabijającą późnojesienne wieczory. Mam nadzieję, że pomimo iż "pismo zawiera treści wynikające z wewnętrznej potrzeby piszącego..." i być może "nic nie wnoszące do sprawy" to jednak znajdziesz chęć i wolną chwilę aby podwiesić ten tekst na swojej stronie. Liczę, że w efekcie dyskusji uda mi się zebrać garść dalszych argumentów do zimowej walki:))
pozdrawiam
Krzysztof Klocek

PS. za ortografię mimo, że się starałem nie mogę brać odpowiedzialności, bo gdyż mam dysleksję:)

fot. Marek Zwierz 
_______________________
Flensburg dn. 28.11.6
ŻEGLARSKA LISTA PRAWNYCH ABSURDÓW

Przyszła dla żeglarzy jesienno – zimowa chwila odpoczynku i w związku z tym okazja aby zamiast nurzać się m.in. w falach zanurzyć się w przepisach żeglarskich równie bezkresnych jak ocean. Skorzystałem jako ten żeglarz i właściciel łodzi z tej właśnie okazji i w efekcie krótkiego przeglądu powstała swoista „lista żeglarskich absurdów” sankcjonowanych prawem, które stanowią już same w sobie argument przemawiający za koniecznością dokonania głębokich zmian regulacji prawnych w sprawach związanych z rekreacyjnym uprawianiem sportów wodnych. Kompleksowy przegląd i opracowanie przepisów wydaje się konieczne, ponieważ dzisiejsze zapisy opierające się na specyfice żeglugi profesjonalnej bez uwzględnienia indywidualnych uwarunkowań odnoszących się do żeglarstwa i sportu motorowodnego obniżają jakość stanowionego w Polsce prawa. Jest to o tyle istotne, że Konstytucja nasza w art. 2 przewiduje, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawa a więc stanowione prawo musi odpowiadać m.in. zasadom poprawnej legislacji, proporcjonalności i legalizmu. Jak to jest w praktyce niech każdy kto jest tym zainteresowany odpowie na to pytanie po analizie poniższych przypadków :

1. Uprawiający żeglugę morską na jednostkach sportowych, turystycznych i rekreacyjnych jak wszyscy pozostali są obowiązani posiadać wymagane prawem ważne dokumenty. Regulują to w szczególności przepisy ustawy o bezpieczeństwie morskim, ustawa kodeks morski oraz ustawa o administracji i obszarach morskich RP. Ustawa kodeks morski z 18 września 2001 w swoim art. 23 § 3 nakłada na właściciela jachtu polskiego obowiązek dokonania rejestracji a w Art. 50 i 51 nakłada obowiązek posiadania i przechowywania na jachcie dokumentów za co odpowiada kapitan. Niedopełnienie obowiązku jest zagrożone sankcją na podstawie Art. 56 pkt 14, 17 i 18 Ustawy z 21 marca 1991 r. o obszarach morskich w postaci kary do wysokości ok. 48.000 PLN. Również na podstawie przepisów ustawy kodeks morski minister infrastruktury wydał rozporządzenie w sprawie polskiego rejestru jachtów (Dz. U. z dnia 12 stycznia 2005 r). W rozporządzeniu tym w § 4.1 pkt 6, § 5.6 , armatora a w § 10 sprecyzowano obowiązek i 30 dniowy termin na zgłoszenie przez właściciela lub armatora zmian oraz wskazano, że każda zmiana skutkuje wydaniem nowego certyfikatu. Za wprowadzenie zmian pobierana jest opłata w wysokości 30 zł na podstawie §13.2. Niestety należy zauważyć, że przepisy tego rozporządzenia nie uwzględniają specyfiki żeglugi sportowej i turystycznej na jachtach, która charakteryzuje się tym, że często uprawia się ją na sprzęcie wynajmowanym tzw. czarterach (nie należy mylić z czarterem na czas opisanym w kodeksie morskim!). Okres trwania rejsu turystycznego to najczęściej 1 tydzień choć zdarzają się rejsy weekendowe lub dłuższe co całkowicie różni czarter jachtu od sposobu najmu statków w żegludze profesjonalnej gdzie okresy 6 miesięczne uważa się za czarter krótkookresowy. W myśl przepisów kodeksu morskiego i jego art. 7, który brzmi: „Armatorem jest ten, kto we własnym imieniu uprawia żeglugę statkiem morskim własnym lub cudzym.” każdy kto wynajmuje jacht nie obsadzony załogą przez właściciela i uprawia na mim żeglugę jest armatorem. Ze względu na to konieczne staje się dokonanie przez właściciela lub armatora zgłoszenia i dokonanie wpisu do rejestru. Skutkuje to badaniem danych, koniecznością wniesienia opłaty i wydaniem nowego certyfikatu z właściwymi danymi w jego pozycji nr 2 „Armator”. Czas na załatwienie sprawy zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego wynosi do 14 dni. Rodzi się pytanie czy w związku z tym, że dokumenty rejestrowe są nieaktualne kapitan może wypłynąć w rejs przed dokonaniem wpisu i otrzymaniem nowego certyfikatu? Jeśli nie, bo przepis daje na tę czynność 30 dni, to rodzi się kolejne pytanie jaki sens i cel ma dokonywanie tego wpisu jeżeli w tym okresie armator mógł zmienić się kilkakrotnie i dane będą nieaktualne? Należy zauważyć, że przepisy tego rozporządzenia mogą stać w sprzeczności z Konstytucją RP, która gwarantuje prawo własności oraz prawo do swobody działalności gospodarczej, ponieważ właściciel jachtu aby być w zgodzie z przepisami prawa praktycznie nie może prowadzić krótkoterminowego najmu a przez to nie może wykonywać prawa własności opisanego w art. 140 kodeksu cywilnego. Niech znajdzie się ktoś kto wytłumaczy mi jakie dobra w zakresie wolności i praw obywatelskich są chronione przy pomocy tego nakazu bez naruszenia zasady proporcjonalności! Również zagrożenie tak wysoką karą dla rekreacyjnego kapitana stanowi poważne ryzyko dla korzystającego, które skutecznie może zniechęcić do wynajmu jachtu. Pomijam tutaj zasadność obowiązku wpisu i prowadzenia obowiązkowego rejestru jachtowego jeśli dozwolona jest sprzedaż jachtu nawet na podstawie umowy ustnej przy jednoczesnym braku zagwarantowania przez ustawy rękojmi wiary publicznej rejestru jachtowego (nie mylić z rejestrem okrętowym!).


2. Poważny kłopot mający tę samą przyczynę tzn. regulacje prawne dotyczące żeglugi rekreacyjnej oparte na przepisach żeglugi profesjonalnej może dotknąć tych, którzy wierząc w hasła o wspólnym europejskim rynku i braku barier w przepływie towarów nabyli jacht rekreacyjny na Zachodzie. Wierząc w unijne ułatwienia i regulacje czują się bezpiecznie pływając jachtami spełniającymi wymogi Dyrektywy WE 25/94. Niektórzy z nich pływają pod banderą kraju, w którym łódź nabyli, inni pływają pod polską i zadowoleni, że mieszkają w Unii Europejskiej a ich jacht posiada certyfikat CE nie zgłosili tegoż jachtu do polskiej inspekcji wstępnej. I tu leży ich błąd! Bo przepisy polskie wyraźnie regulują, że po pierwsze: każdy statek należący do obywatela polskiego zamieszkałego w RP posiada polską przynależność (Kodeks morski art. 73). A jeśli posiada polską przynależność to zobowiązany jest od rana do wieczora okazywać polską banderę (Rozporządzenie Min. Infrastruktury w sprawie sposobu i warunków okazywania bandery z 8.03.2004 r.). Jeżeli tego obowiązku nie wypełnia to zgodnie z art. 56 § 15 ustawy o obszarach morskich podlega karze do wysokości ok. 48.000 zł. Warto nawet wydać 25 zł na zapasową, bo gdy utopimy flagsztok (wiem o czym piszę!) drogo nas to może kosztować! Po drugie: każdy polski statek zmieniający przynależność państwową czyli np. zakupiony w Szwecji lub Niemczech musi jak już wspomniałem zostać zgłoszony do inspekcji wstępnej co nakazuje art. 8.1 ustawy o bezpieczeństwie morskim. Aby jednak taką inspekcję przeprowadzić koniecznym jest, zgodnie z zapisem art. 10 § 4 wspomnianej ustawy poprzedzić ją „ kontrolą Państwowej Inspekcji Pracy i Państwowej Inspekcji Sanitarnej pod względem spełnienia międzynarodowych wymagań w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy oraz warunków sanitarnych i zdrowotnych.” Któż więc o zdrowych zmysłach po przeczytaniu takich zapisów nie może stwierdzić, że jego, właściciela rekreacyjnego jachtu przepis ten nie dotyczy? Wielu. Ale oni wszyscy narażają się na naprawdę poważną niedogodność a mianowicie armator odbywający rejs np. z Gdyni na Hel jachtem
o polskiej przynależności, posiadającym CE ale nie zgłoszonym do inspekcji wstępnej podlega na podstawie art. 51 ustawy o bezpieczeństwie morskim karze pieniężnej do wysokości, uwaga: 4.427.900 zł (tabela kursów NBP z 24.11.06).


3. Tej samej karze podlega też każdy kto chcąc skorzystać z możliwości morskiej żeglugi plażowej dobija swoim jachtem do plaży. Niestety taki delikwent nie ma raczej szans na przybicie do plaży bez kontaktu z dnem a również ma sporą szansę na kontakt z mielizną jaką może stanowić rewa. Jest jednak sposób aby tej kary uniknąć! Należy zgodnie z art. 27 a ustawy o bezpieczeństwie morskim poinformować brzegową stację radiową o tym fakcie przekazując: identyfikację statku, jego pozycję, port wyjścia (sic!), port przeznaczenia (sic!) oraz ilość osób na pokładzie, informację o ładunkach niebezpiecznych i inne szczegóły zdarzenia. Jest to o tyle istotne, że wymagania te potwierdza ustawa o izbach morskich, która nakazuje na podstawie art. 21 § 3 w związku z jej art. 1 § 2 pkt. 4 kapitanowi lub armatorowi zgłosić „zetknięcie statku z dnem” pod rygorem kary do 5000 zł (art. 59 § 1).


Zdaję sobie oczywiście sprawę, że kary za takie wykroczenie być może nie zostały dotychczas nałożone. Ale celem tej swoistej, żeglarskiej „listy absurdów” jest podkreślenie, że żegluga turystyczna (rekreacyjna) nie może, jeśli w ogóle musi, podlegać regulacjom nie uwzględniającym jej specyfiki. Jest kolejnym argumentem za stworzeniem nowych regulacji bądź ich całkowitej likwidacji, co byłoby najlepszym rozwiązaniem. Nie wytrzymuje krytyki postawa przeciwników liberalizacji dostępu do żeglarstwa morskiego, ponieważ stanowione przepisy ograniczające prawa i wolności opierają się na ich subiektywnym przekonaniu o takiej potrzebie a nie na obiektywnej ocenie ich niezbędności i konieczności. Ani liczba wypadków w Polsce ani sytuacja w krajach o zbliżonych warunkach (Szwecja, Niemcy, Dania) nie uzasadniają konieczności utrzymywania w polskim systemie prawnym takich restrykcji. Również porównywanie zagrożeń w żegludze do zagrożeń w ruchu drogowego nie wytrzymuje krytyki. A na zakończenie należy wymienić jeszcze dwa kolejne paradoksy legislacyjne, które wystawiają zdrowy rozsądek żeglarza rekreacyjnego na konfrontację z przepisami prawa, ponieważ na podstawie art. 56 § 2 Ustawy o obszarach morskich każdy kto prowadzi statek poza torami wodnymi podlega karze pieniężnej do wysokości ok. 48.000 zł. Nie zgłosiłem do Dyrektora UM takich zdarzeń pomimo tego, że wbrew obowiązującym jak się okazuje przepisom nikt ze znanych mi żeglarzy nie prowadził jachtu torem wodnym od pławy Hel poprzez GN do NP. Tej karze podlega również każdy kto „zakotwicza statek w miejscu do tego nie wyznaczonym” (art. 56 § 1 w/w ustawy) a więc w innym miejscu niż te magiczne pola w pobliżu portów oznaczone na mapach znaczkiem kotwicy. Nieważne, że rzadko wozi się na jachcie 60 m kabla kotwicznego i wygodniej jest kotwiczyć 10- cio metrowym jachtem np. 3-4 m nad dnem.


Niestety listę tę można mocno poszerzyć. Tak więc panowie „wadza” warto coś zrobić aby zlikwidować te absurdy. Pewne iskierki zmian widać choć trudno uznać czy są to celowe działania czy brak konsekwencji ustawodawcy, bo jak inaczej nazwać, fakt, że statki sportowe i rekreacyjne mające zagraniczną przynależność nie podlegają inspekcji portu (art. 50 § 3 pkt 5 ustawy o obszarach morskich), której zadaniem jest kontrola w zakresie kwalifikacji i składu załogi, bezpieczeństwa żeglugi, ochrony środowiska oraz bezpieczeństwa i higieny pracy jak również warunków sanitarno zdrowotnych, natomiast ten sam jacht po podniesieniu biało - czerwonej bandery wymaga pełnej kontroli i nadzoru organów państwowych w tym samym zakresie. I jest to podstawowy argument, że polskie prawo dotyczące żeglarstwa zawierające restrykcje i nakazy nie przestrzega zasady proporcjonalności jeżeli polski ustawodawca uznał, że dla zapewnienia bezpieczeństwa w żegludze rekreacyjnej nie trzeba prowadzić kontroli i nadzoru nad załogą i jachtami jeśli nie podnoszą polskiej bandery.

Do pilnego rozważenia stanowiącym prawo pozostawiam ustalenia poczynione przez Trybunał Konstytucyjny: „ Choć w państwie demokratycznym organy władzy publicznej nie powinny w żadnym razie lekceważyć opinii publicznej, to jednak żądania wysuwane przez przedstawicieli różnych grup społecznych i wyniki badania opinii publicznej nie mogą stanowić samoistnej podstawy do wprowadzenia ograniczeń w korzystaniu z praw i wolności człowieka i obywatela” (K 19/99 i K 11/01).

________________________

poproszę o klik:

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=222