PRZYSTANIOWI CHYBA JEDNAK ŻEGLARZY NIE LUBIĄ
z dnia: 2013-08-22
Autora korespondencji - Krzysztofa Marskiego uważni Czytelnicy SSI powinni pamiętać *). Jego nazwisko w newsach pojawia się od szeregu lat. Dziś korespondencja pełna żalu starszego pana, któremu "przystaniowi" polskich porcików po prostu okazali lekceważenie. Kolejny raz wracam do tego, że w Polsce nie ma już miejsca na praktykowanie "polityki pełnego zatrudnienia". Nikt tu nikomu łaski nie robi - nie nadaje się - zwalniamy.
Inni z przysłowiowym pocałowaniem ręki pracy "przystaniowego" się podejmą.
A może się mylę ?
Kamizelki !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
__________________________________
____________________________________________________________________________________________________
Don Jorge! Kilka lat temu zamieściłeś mój tekst o rejsie szalupą. Czynimy to nadal. Od 15 lipca był rejs "hybrydowy". Część na żaglach, a część z małymi masztami na sródladziu czyli śródladowy odcinek Piany do miejscowości Malchin i powrót. To oczywiście z konieczności na silniku. Część zatokowa też miła już znana, najładniejszy Gager. Zmobilizował mnie tekst Krzysztofa Kulki o gościnności, a raczej jej braku w naszych niektórych porcikach zachodniopomorskich. Płynąc do obcego kraju nie zostawialiśmy miłych wrażeń z ostatniego portu w Kraju, wręcz przeciwnie, żal, że nie zaliczyliśmy Altwarp zamiast Nowego Warpna. Po całodziennym płynięciu pod wiatr ze Szczecina chcieliśmy nocować i gotować czy ba ! - umyć się w tej gminnej bąź co bądź miejscowości. Muszą mieć dobre układy z lookalną prasą bo taki "Kurier Szczeciński" ciągle pieje o cudach Nowego Warpna i przystani. Przystaniowy prywatnej mariny nas nie wpuscił. Sześciu zdrożonych ludzi na bezpokładowej łodzi. Wymawiał sie jakims powrotem jachtów z regat. Do końca pobytu tych jachty się nie pojawiły. Została nam przystań miejska, z popiersiami-obrazami lokalnych zeglarzy, niektórzy z naszego klubu. Brak wody i dostepu do prądu. Przystaniowy z tej obok komercyjnej przystani odmówił podłączenia się z prądem, mamy długie kable jak i odmówił wody, tłumaczac to "kłopotami w rozliczeniach". Nawet nie powiedział "ludzie ta tojtojka na przystani jest brudna, inna czystrza i nawet tam jest ,woda jest w rynku" (o rzut beretem). Odkryliśmy to przypadkiem dopiero rano. Dobrze, że choć chleb na ten czas "obczyzny" dało się kupić. Ciekawe jak i czym kierował się kierownik gminnej administracji oddając przystań we władanie ludzi, którzy są tak wygodni, że nie dadzą schronienia w końcu czynnie żeglującym - więc niby "prawdziwym" żeglarzom. W dziśiejszej w/w lokalnej gazecie znów peany nad Nowym Warpnem, pewnie był poczęstunek dla prasy. Była znów feta i odsłonięto kolejne tablico-popiersia i znów koledzy klubowi. Ciekawi mnie samopoczucie naszych weteranów gdy uświadomią sobie, że ich czynnie żeglujacy koledzy mogą prze dziurkę w zapaskudzonej tojtojce napawać się widokiem ich popiersi. To jest tak bardzo nasze polskie.To jak nie dano zacumować Krzysztofowi Kulce w Dziwnowie jeszcze jest wzmocnione informacją, ze koledzy byli, już beze mnie niestety, znów w Stepnicy i tam im nie dano cumować blisko wody i prądu czy mni sanitariatu. Przy tym ciagłym trąbieniu o rozwoju szlaków żeglarskich rośnie nam kadra nie tyle bosmanów co nadzorców solidnych stref bezpieczeństwa dla jachtów lokalnych notabli. Przykre. W Niemczech natomiast spotykaliśmy się ze spokojnym profesjonalizmem Hafernmajstrów. Można położyć duże maszty i zostawić w Anklam? - proszę tu sa kozły. W Demmin zarzadzają seniorzy. Dziwiliśmy się, że wskazują a nie tu a jeszcze nie tu, na koniec okazało się że to najlepsze dla takiej szalupy miejsce. Przy kuchni, zmywaku, prysznicu i toalecie i wiacie na posiłki.Polecam rejs w góre głębokiej polodowcowe doliny śródlądowej Piany. W Malchin nowy pawilon sanitarny, w Loitz ciekawe uczynienie starej stacji elementem przystani, torów juz nie ma to budynek patrzy na basen portu już teraz praktycznie jachtowego. Krzysztof Marski Ahoj!
|