IWONA I MAREK TARCZYŃSCY JUŻ NA WYSPACH OWCZYCH
z dnia: 2015-07-14
Teraz odezwali się z Torshavn, czyli nie da się już dalej ukrywać, że mierzą w Islandię. Bardzo ambitne przedsięwzięcie. Podziwiam w imieniu własnym i Klanu SSI.
Powodzenia !
Brawo, brawo !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------------------------
Drogi Jurku! Dziękujemy Ci za zamieszczenie naszych refleksji w popularnym, żeglarskim SSI. To miłe. Wyobraź sobie, że w Lerwick, przed naszym odejściem na Wyspy Owcze, przybił polski jacht "Rzeszowiak". Załoga znów przepytywała nas w sprawie wilczurki. Co to znaczy być gwiazdą Dworu Artusa! Nas tam mało fotografowano, Milę wszyscy. Znany Ci kolega Marek Zwierz w Górkach Zachodnich był wyraźnie nieusatysfakcjonowany jej nieobecnością na tym rejsie.
 11 lipca rano wyszliśmy z Lerwick do Torshavn na Wyspach Owczych, gdzie przybiliśmy 13 lipca rano. Żeglowaliśmy nie wokół cypla południowego Sumburch Head, ale przeszliśmy na skróty między wyspami przez Point Of Fethaland. Całą drogę spowici byliśmy gęstą, mokrą mgłą, której nawet srogi wiatr nie był w stanie rozpędzić. W połowie Faroe Shetland Channel złapał nas jakiś jakiś lokalny silny prąd, który niósł kilkanaście godzin we właściwym kierunku. Było cicho i ciepło. GPS pokazywał 6 węzłów, a log wirnikowy zaledwie 2. Dzięki temu prądowi na podejściu do Torshavn znaleźliśmy się ok. 21.00 drugiej doby żeglugi, zamiast rano, kolejnej doby. W gęstej mgle i nocnym zmierzchu (noce są jasne) baliśmy się wchodzić do obcego portu. Poczekawszy do rana, już w realiach Wysp Owczych, tzn. temperatury ok. 9 st. , silnym północno-zachodnim wietrze, wjechaliśmy do portu. Uwagę naszą przykuwały bezdrzewne, trawiaste szczyty wysp, spowite kłębami mgły. Surowo, zimno i mokro.
Doskonale, Jurku, wiesz, jak w taką pogodę skrzypią kolana. Pozdrawiamy serdecznie. Iwona i Marek.
|