CZY WIECIE CO TO JEST WOJNA NĘKAJĄCA ?
z dnia: 2007-02-20
Tak, tak, nie ma tak lekko, jak kiedyś. Kodeks Postępowania Administracyjnego przestał być dekoracją. Obywatele mają prawo, nie tylko wiedzieć, ale i domagać się swego. Nasza sprawa jest prosta, bo przecież my w odróżnieniu od górników, anestozjologów, rolników nie domagamy się pieniędzy. Wręcz odwrotnie, to nasze postulaty otwierają administracji państwowej możliwości poczynienia oszczędności budżetowych. Oczywiście - realizacja naszych postulatów będzie operacją bolesną, ale tylko dla grupki wydrwigroszy. Edward Zając opiniuje projekt "zarządzeń porządkowych". To dobrze, że znalazł się kolejny zaangażowany. BRAVO !
Czy ja bym się pod tym pismem podpisał ? Nie, absolutnie - nie, bo uważam że taki akt prawny jest: szkodliwy, nieuzasadniony i absolutnie NIEEGZEKWOWALNY. A jeżeli władze polskie w zjednoczonej Europie nie mają siły (bo nie mają) go wyegzekwować, to PO CO SIĘ OŚMIESZAĆ ? No po co ? Droga administracjo - mamy dobrych prawników. Warto iśc na udry ?
Jeśli podzielacie mój pogląd to zaraz kliknijcie tu:  ------------------------------------------------------------------------------ Urząd Morski w Słupsku Ustka, 20. 02. 07 Wydział Bezpieczeństwa Żeglugi
Na stronie UM Gdynia umieszczona jest informacja o spotkaniu z 9 lutego oraz projekt Zarządzenia dotyczącego jachtów do 24 metrów, wraz z prośbą o konsultacje. Ponieważ UM Gdynia przezornie nie podał adersu e-mail, na który można przesłać swoją opinię, więc korzystam z adresu, z którego otrzymałem poprzednią wersję projektu. A więc po kolei: 1) W krajach cywilizacji europejskiej słowo "jacht" zarezerwowane jest dla jednostek rekreacyjnych. Używanie go do statków komercyjnych już we wstępie do zarządzenia wprowadza niepotrzebny bałagan. Powinno ono dotyczyć jachtów oraz statków komercyjnych do 24 metrów długości. Statek zarobkowy, komercyjny nie jest jachtem! Zamiast wymyślać nowe przepisy, warto skopiować te obowiązujące w sąsiednich krajach unijnych, gdzie ściśle rozgraniczono komercję od żeglowania rekreacyjnego. Sądzę, że UM powinny przestać się zajmować żeglarstwem rekreacyjnym, pozostawiając to w gestii armatorów jachtów. Takie rozwiązania, stosowane w sąsiednich krajach, przyczyniły się do rozwoju żeglarstwa, a tym samym miejscowości i regionów nadmorskich. 2) Restrykcyjność polskich przepisów dotyczących żeglarstwa morskiego powoduje, że armatorzy polscy szukają "wyjść zapasowych". Stąd polską banderę jachtową częściej spotykamy tam, gdzie nie sięga władza Urzędów Morskich - na Adriatyku. Częste jest wywożenie jachtu do portu zagranicznego, tam wodowanie i droga wolna - pod ojczystą banderą. Częste są różne wybiegi, stosowane w celu ominięcia narzuconych ograniczeń. Jachty prywatnych polskich armatorów przechodzą pod inne bandery. To naturalny objaw w sytuacji, gdy inne kraje, również należące do UE, uznają swobodę żeglarstwa rekreacyjnego. Niektóre z nich wręcz zachęcają do przechodzenia pod swoje bandery. 3) Jeśli wprowadzicie to nowe zarządzenie, to w ciągu kilku najbliższych lat prawie wszystkie polskie jachty morskie, te prywatne, będą nosić obcą banderę. Każda próba administracyjnego zatrzymania tego procesu będzie niezgodna z prawem UE. 4) Wyjście korzystne dla UM widzę w przejęciu kontroli nad wszelkimi statkami komercyjnymi, również tymi rejestrowanymi obecnie jako jachty. Jest naturalne, że statki komercyjne podlegają innym przepisom, niż rekreacyjne. 5) Jachty (może jak w Szwecji - do 12 m.) powinny być zwolnione z wszelkich inspekcji czy przepisów dotyczących obowiązkowego wyposażenia czy dokumentów załogi. Można, co najwyżej, pozostawić administracyjne zgłoszenie rejestracyjne, celem uzyskania numeru (w wielu krajach nawet to nie jest wymagane). Nie jest to jakaś rewolucja. Tak funkcjonuje żeglarstwo w sąsiednich krajach. Co najważniejsze, takim przepisom już teraz podlega sporo polskich jachtów, a zainteresowanie środowiska żeglarskiego przepisami z innych krajów wskazuje na to, że za dwa - trzy lata prawie wszystkie podniosą obce bandery. 6) Dla kogo więc tworzone są nowe zarządzenia? Za kilka lat staną się martwe, ponieważ nie będzie jachtów, do których mielibyście prawo je zastosować. Biorąc więc pod uwagę skutki oddziaływania obecnych i nowych przepisów można założyć, że ich długofalowym celem jest likwidacja żeglarstwa morskiego pod polską banderą. Jeśli do tego dodać, że już praktycznie zlikwidowano polską banderę we flocie handlowej, to można dojść do dziwnych wniosków na temat celów i skutków działania polskiej administracji morskiej. 7) Próba zachowania "żelaznej kurtyny", przez pół wieku oddzielającej nasze żeglarstwo morskie od wolnego świata, w nowych warunkach nie ma szans powodzenia. Czas realnie spojrzeć na warunki uprawiania żeglarstwa morskiego istniejące w sąsiednich krajach. Marzenia biurokratów o tym, że to my narzucimy Szwedom czy Anglikom swoje restrykcyjne rozwiązania, świadczą jedynie o braku realnego spojrzenia. Przyzwyczajenie do swobodnego żeglarstwa jest tam tak powszechne, że próby wprowadzenia ograniczeń to pewna przegrana rządu w kolejnych wyborach. Tego nikt nie zaryzykuje!
Przesyłam pozdrowienia. Edward Zając, j.st.m., Ustka redakcja@ziemiaustecka
|