"CHWAL DZIEŃ PO ZACHODZIE SŁOŃCA"
z dnia: 2007-03-22


Jak wiecie SAJ reprezentowali Jerzy Makieła, członek Rady Armatorskiej SAJ oraz "nasz człowiek w Ustce" - Edward Zając. SAJ swoje stanowisko uprzednio przedstawił na piśmie i w zasadzie to my oczekiwaliśmy odpowiedzi jak zostało ono przez administrację morskie przyjęte.Na szczeście nie sprawdziły się moje obawy, że spotkanie może przekształcić się w wojowniczyu wiec. Myślę, że jest to osiagnięcie obu stron. Nas, którzy określiliśmy dokładnie nasze stanowisko i argumenty oraz administracji morskiej, która doszła do wniosku, że rygory są nieegzekwowalne. Krótko mówiąc - doszło do rozmowy równoprawnych i równosilnych stron. To ewenement, novum, precedens.
Dyrektor Waldemar Rekść wzbudził zaufanie swoją postawą i swoimi propozycjami. Jeżeli liberalizacja ma się powieść, to myślę, że właśnie jemu. Skąd takie moje oczekiwanie ? Wymieniłem z panem Waldemarem kilka mali przed "konsultacjami społecznymi". Doszedłem do wniosku, że byłem zrozumianym.
Rozśmieszyło mnie natomiast wyznanie dyrektora Rekścia, że "projekt" był zamierzona prowokacją, kijem w mrowisko oraz zaczynem do szerokiej dyskusji. Ciekawostka - "projekt" nie zyskał ani jednej pozytywnej opinii. Nawet Chocimska zrozumiała, że to przebranie miary. Wyobrażam sobie co przeżywał, siedzący na sali autor tekstu i jednocześnie jego lobbysta. A siedział i nawet coś tam bąknął, gdy mowa była o "modelu brytyjskim". Wygląda na to że Słupsk i Szczecin już rozumieją sprawę. Niewiadomą jest Gdynia. Dlaczego ? Choćby dlatego, że w dzisiejszej "Gazecie Trójmiasto" czytam o obawach dyrektora dra Andrzeja Królikowskiego: " ... chodziło nam tylko o bezpieczeństwo". Szanowny Panie Dyrektorze - nie bardzo wiem dlaczego chodzi Pano o to bezpieczeństwo bardziej niż administracji morskiej Królestwa Szwecji, gdzie żeglarstwo jest 100-krotnie większe?

Co to znaczy "model brytyjski"? W skrócie - prywatne jachty przyjemnosciowe do LOA 12 m - "bez obligatoryjności i rygorów". Czarterowe - do obróbki, ale one SAJ-u nie interesują.
Najważniejsze ustalenie: Powołano dwa zespoły robocze, dla jachtów rekreacyjnych i statków komercyjnych. Mają one uzyskać akceptację ministra i jako jego zespoły doradcze, wspólnie z UM, opracować co jest możliwe do osiągnięcia jeszcze w tym roku.


Na goraco: sprawa wyglada korzystnie, ale przestrzegam przed nadmiernym optymizmem. Nadepnięto tym i owym na ogony - dochodowe i ambicjonalne. Różnie sprawy mogą sie potoczyć, bo przecież "diabeł tkwi w szczegółach". Uczulam naszych prawników. Nie jestem taki pewny czy pozycja modernizatorów w administracji morskiej jest wystarczająco silna i nie dojdzie do "poslizgów czasowych". Że liberalizacja staje sie faktem - nie ma wątpliwości.
I tym zartobliwym powiedzeniem "Chwal dzień po zachodzie słońca, zone po śmierci, psa ZAWSZE !" kończę pierwsze, omówienie sytuacji. Nie mniej - już teraz dziękuję dyrektorowi Waldemarowi Rekściowi - mam nadzieję nie tylko w moim imieniu.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

kliknij tu:
_________________
PS - Czytelnicy pytali czy nazwa "operacja DUM-DUM" miała coś wspólnego z bestialskimi nabojami, których pociski były nacinane, aby wyrywać z ciała ogromne otwory ? Nie drodzy Czytelnicy - DUM, to takze Dyrektorzy Urzędów Morskich :-)

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=335