PARADOKS - PZŻ RATOWANY PRZEZ "INTERNETOWYCH OSZOŁOMÓW"
z dnia: 2007-04-07
PZŻ idzie na Sejmik. W okręgach lecą wybory. We Wrocławiu Prezesem została Ewa Skut. W moim okienku pojawiły się korespondencje nawet kpt. Wojciecha Górskliego. Atmosfera dookoła Chocimskiej gęstnieje. No i wreszcie oszałamiające sukcesy Prezesa. Zaczyna być ciekawie. Ja tak obserwuję tylko z bocznej loży. Mnie już nic do tego - ja jestem z "Neptuna" :-)))
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
coś słabo klikacie:
____________________
Paradoksy życia – „internetowe oszołomy” mogą ocalić PZŻ ! Nie mieliśmy tego zamiaru a jednak ! Zestawiłem problemy które sprawiły totalny rozdźwięk pomiędzy Chocimską a żeglarzami i żeglarstwem w ogóle. Nim przejdę do sedna sprawy małe wyjaśnienie, czemu często używam nazwy „Chocimska”. Jak powszechnie wiadomo PZŻ zajmuje się również sportem i nam nic do tego a po drugie, co też wszyscy wiedzą należę do parszywych wyjątków, mających nadzieję, że kiedyś…kiedyś to Stowarzyszenie pójdzie w ślady RYA czy CYA czy ….itd. Na razie w sprawach żeglarstwa rekreacyjnego na taką nazwę nie zasługuje. No i już wiecie skąd „Chocimska” – to taki pejoratywny eufemizm. Teraz do rzeczy.
Gdyby nie chciwość Związku i pragnienie rządzenia tym czym rządzić nie powinni, nawet gdyby nie robili takich pożytecznych rzeczy dla rozwoju żeglarstwa jak chyba wszystkie pozostałe związki krajowe, to nawet byśmy się nie zderzyli w boju. Co nas wkurzało; ano powszechny monopol na działalność nakierowaną wg nich na nasze bezpieczeństwo a wg nas na niedopuszczalną i kosztowną ingerencję w sprawy jachtingu. Spójrzmy więc jak wyglądają losy tego monopolu w świetle toczących się legislacji w Sejmie. Przedłożony przez rząd projekt nowelizacji Ustawy o kulturze fizycznej przechodzi radykalną „kosmetykę”. Zapowiada się : - zniesienie przymusu odbywania szkolenia na kursach - podniesienia progu bezpatencia - uznanie patentów cudzoziemcom - leżą wnioski żeglarzy o uznanie patentów zagranicznych i międzynarodowych i czekamy na dobre wieści Na wszelki wypadek do RPO złożona jest skarga na dyskryminację obywateli polskich, gdyby nowelizacja dokonała się wg dzisiejszych ustaleń. W Urzędzie Ochrony Konsumentów i Konkurencji leży zapytanie czy uznawanie w Polsce jedynie patentu PZŻ nie jest praktyką monopolistyczną /pytanie w zasadzie retoryczne/ Gdyby to było za mało to do sejmowej Komisji Infrastruktury został skierowany do pierwszego czytania poselski projekt ( druk 1546, piszcie maile do Przewodniczącego Komisji INF) przewidujący: - zniesienie przymusowych przeglądów - podniesienie granicy przymusowej rejestracji dla jachtów powyżej 7,5 m długości ze znacznym, bo z kilkuset złotych do 15 zł ograniczeniem kosztu rejestracji.
Podsumujmy, jeśli te zamiary zostaną zrealizowane to w zasadzie rola Chocimskiej zostanie zmarginalizowana . Jeśli dodamy do tego fakt spadku znaczenia patentu PZŻ kosztem szukania wiedzy przez żeglarzy w szkołach oferujących lepsze programy z dopuszczeniem tych szkół na równych prawach do rynku szkolenia to obraz rysuje się bardzo nieciekawy. Eldorado odpływa w siną dal. Co sprytniejsi aby nie dać się jednak odciąć od dochodów zaczynają spoglądać na program ISSA. To bardzo ciekawy pomysł. System PZŻ – towski z narosłymi przez lata patologiami chce się tak po prostu zagnieździć w organizacji międzynarodowej, która po wejściu do Polski ma za cel nie zatracić swojej marki i starannie analizuje aplikacje. Nie sądzę aby się udało generalnie co nie wyklucza, że jakieś dobre kluby szkolące mogą proces weryfikacji przejść. Zbliża się Sejmik a już wybierani są delegaci w Okręgach. Mam dla nich złą wiadomość. W zasadzie nikogo już nie interesuje co na nim się będzie działo w zakresie reformowania, ponieważ nie tyle reforma zaistniała co wyrwane zostaną zęby. Osobiście, jako jeden z nielicznych widzących jakiś sens w istnieniu tej organizacji, ubolewam, że wszystkie apele o rozsądek nie dały rezultatu. Ja mam czyste sumienie ale stawiam sobie pytanie czy jest coś jeszcze czego może sejmik dokonać. Może alternatywnie pozostać okopany i wyalienowany ze środowiska żeglarzy ( tego miliona) a może być sejmikiem przełomu. Przełomu już czysto ideowego, kierującego jego dalszy byt na pełnienie roli na wzór innych Związków. Jeśli to się uda to znikną wszelkie pola konfliktu i nawet zaciekłym wrogom nie będzie przeszkadzała organizacja która im nie przeszkadza. A wtedy tylko cierpliwą pracą typu, co możemy dla ciebie, żeglarzu zrobić, strategią np. CYA krótko definiowaną „lifelong activity” od dziecka do późnej starości. Jeden z nielicznych żeglarzy widzący sens istnienia PZŻ napisał mniej więcej, że jeśli zrozumie się potrzebę istnienia organizacji na wzór RYA to szansę na to ma tylko już istniejący związek. I zadaje pytanie a ja się podłączam: tylko czy ten Związek zechce się w tym kierunku zreformować? Oto jest pytanie - pytanie do delegatów. My swój cel już w zasadzie osiągnęliśmy i pozostaje tylko obserwować. Chocimska uczyniła wiele a w zasadzie wszystko aby trybuny obserwatorów były puste. Mam jedną radę, czysto formalną. Szanowni Delegaci, od trzech kadencji punkt Uchwały kolejnych sejmików, dotyczący dopasowania ilości Okręgów do ilości województw nie jest realizowany. Kolejnym Komisjom Rewizyjnym już wstyd się o to upominać. W Kanadzie, troszeczkę większej od Polski, podzielonej administracyjnie na 10 Prowincji, działa 10 delegatur CYA. I interesujący pomysł, wszyscy Prezesi z Prowincji wchodzą z urzędu w skład szerokiego Zarządu CYA. To bardzo interesujące rozwiązanie. Zbigniew Klimczak
|