 Wszystko co fajne trwa krótko lub tuczy. Niestety nadszedł czas pożegnania Danii – Andrzej  Colonel Remiszewski
Wszystko co fajne trwa krótko lub tuczy. Niestety nadszedł czas pożegnania Danii – Andrzej  Colonel Remiszewski 
  
wraca  do podwejherowskiego Pucka.  Trzy miesiące jak z bicza strzelił. Właśnie otrzymałem meldunek z Kołobrzegu, 
  
gdzie przeczekuje wysoką falę. Jego meldunki z Sundu kontrastują z relacja Michała Kozłowskiego. Ktoś by mógł 
  
napisać – Bałtyk to różnorodność gdzie każdy może znaleźć to co lubi. Za 3 godziny wystartują samotni Wojownicy 
  
Gotlandzcy  Wśród nich 3 damy: Asia, Ola i Honoratka. 
  
I one też mają radochę z bałtyckiej żeglugi.
  
Kamizelki !
  
Żyjcie wiecznie !
  
Don Jorge
-----------------------------------------------
Don Jorge,
Kolejna trójka portów odwiedzonych w tym sundowym włóczeniu. 
 Na wstępie dziękuję Don Jorge za dostarczenie odpowiednich stron starodruku locyjki  "Sundu", dzięki czemu mogę porównywać nie  tylko suche mapki portów. 
 
 
 Na początek para Humblebæk i Sletten. Miasteczko Humblebæk, gdzie są oba porty, nie zmieniło się istotny od przełomu wieków. Poświęciłem kilka godzin deszczowego dnia na zwiedzenie Galerii Louisiana. Nawiasem nazwa nie pochodzi od amerykańskiego stanu, a od trzech żon założyciela nieruchomości,  na której 100 lat później powstało muzeum, reklamowane jako jedno z najważniejszych w świecie miejsc wystawienniczych sztuki współczesnej. 
 
 Przejdźmy jednak do portów. 
 Opis Humblebæk w locyjce "Sund" jest nadal aktualny. Oczywiście nie dotyczy to cen, minęły jednak lata. Tu nie ma parkometru, bosman,  obsługujący także i Sletten, wpada i wypada ale za to na rowerze wozi czytnik kart. Płaciłem 155 koron, jacht o 12 cm krótszy już 145. W cenie prąd, woda i rowery! Prysznic 10 Dkk za 6 minut, trzeba u bosmana nabyć żeton albo korzystać z zimnej wody. Przy kilku godzinach północnego wiatru odczuliśmy falowanie w porcie
 
    
Humblebaek - plan z ekranu                                                            Humblebaek - planik ze starodruku locyjki "Sund"
.
 Istotniejsze zmiany zaszły w dwudziestoleciu w Sletten. To teraz marina nie mniejsza, niż Humblebæk, a rybacy pozostali w zasadzie tylko w tym pierwszym porcie. 
 
 /
 
 Sletten z lotu ptaka za danskehavnelods.dk 
 ..
 Podejście do portu nie nastręcza problemów. Tuż przed główkami para tyczkowych pław. Uważajcie na ostrogę - łamacz fal,  wychodzącą w lewo od lewej główki. Dlatego podchodzić należy od północnego wschodu, a nie wzdłuż falochronu. Główki porządnie wyłożone drewnem,  szerokość wejścia  kilkanaście metrów. 
 
  
   
Sletten - zrzut z ekranu                                                                              Sletten - aktualny planik duńskiej hydrografii
.
 Głębokość w wejściu 3 m, w porcie 2,5m. Bardzo silne wiatry z kierunków północno-zachodnich mogą podnieść, zaś przeciwne obniżyć poziom wody o ok. 1 m. Długość 15, szerokość 4  zanurzenie 2,2 m. Prąd wzdłuż wybrzeża pojawia się zgodnie z kierunkiem tych wiatròw. 
 Plan portu pokazuje wypłycenie między dwoma pirsami, coś w tym jest, za naszej bytności stały tam moturówki i wyraźnie mniejsze  jachty. 
 
 
 
 Przy wiatrach z północnej połówki można, podobnie jak w Humblebæk,  spodziewać się niespokojnego postoju. 
 Duńska strona internetowa podaje, że jest dostępna stacja paliw oraz nabijanie butli gazowych. Z racji pośpiechu nie zauważyłem,  czy faktycznie tak jest. 
 
 Vedbæk to już ostatni port przed rozpoczęciem powrotu do Kuźnicy. 
 Opis w locyjce "Sund" jest nadal aktualny. Z pary przywołanych i obecnych na mapach pław tyczkowych fizycznie jest tylko zielona i ją należy respektować! Dopuszczalne wymiary wchodzących statków to długość 25 m, szerokość 6 m oraz zanurzenie 2,4 w wewnetrznym i 2,7 m w zewnętrznym basenie. Pytanie tylko GDZIE taki mamut się zmieści. Rozstawy dalb na oko nie przekraczają 4, może 4,5 m, a najdłuższe stojące jachty około 16m. 
 
 
   
Vedbaek - zrzut z ekranu                                                                                                        Vedbaek - planik z starodruku locyjki "Sund"
.
 
 Oczywiście nie spotkamy żywego bosmana,  kontaktujemy sie z parkometrem. W cenie wszystko, uwaga: kod do łazienek drukuje się na pokwitowaniu transakcji. 
 Miejscowość - po poprzednich nie robi wrażenia,  wydaje się mniej wymuskana, choć więcej luksusowych rezydencji. Sklep  NETTO, zanim skręcimy w Stationvej. We wspomnianej przez Don Jorge pizzerii żadnej blondynki, są ciemnowlosi Włosi. Warto znać nazwiska Baszanowski, Kaczmarek i inne, jeden z kelnerów (może własciciel) jest kolegą Norberto Oberburgera złotego medalisty w wadze ciężkiej z Los Angeles 1984. 
 
 Przy okazji jeszcze coś: rowery. 
 To popularny środek lokomocji w Danii,  a sieć bezpiecznych ścieżek i życzliwość kierowców są imponujące. 
 Najłatwiej wypożyczyć rower korzystając z aplikacji smartfonowej. Przetestowaliśmy Donkey Republic. 
/
 
 Ściągamy ją ze Sklepu Play lub AppStore bezpłatnie. Potem trzeba ją dość intuicyjnie skonfigurować, podpiąć kartę kredytową i WIO. 
 Do odblokowania roweru niezbędny jest właczony Bluetooth. Pamiętajmy, że kasa naliczana jest do chwili ZDANIA  roweru. Koszt ok. 50 Dkk, za godzinę. 
 UWAGA: Internet telefoniczny w Danii dość często zrywa, trzeba być czujnym, by zaprzestać płacenia na czas. 
 Na podobnych zasadach wypożyczamy elektryczne hulajnogi albo skutery.
Colonel