CZY ZAPOMNIAŁ WÓŁ JAK CIELĘCIEM BYŁ ?
z dnia: 2006-03-24
Próbując (nieudolnie) wpisać się w rozważania "problemowe", zamieszczane od czasu do czasu w moim okienku - chciałbym podjąć niewdzięczny temat (bo skompromitowany przez cynicznych zręczniaków różnego autoramentu) - żeglarstwo kształtuje charakter, zainteresowania i umiejętności.
Pomysł tego newsa pojawił się po wymianie korespondencji z jednym z Czytelników mojego okienka. Ów Czytelnik zwiedził targi WIATR i WODA, a po przeczytaniu newsa na stronie internetowej ŻAGLI - przedstawił swoje uwagi. Mnie oczywiście zainteresowała nie tyle ocena GACKA (foto) ale ... no właśnie !
Nie zdradzam, kim jest nadawca, bo jak zwykle nie chodzi o personalia, ale o "optykę". Jeżeli przypadkiem ktoś z Was rozpoznaje mego Korespondenta, to proszę aby tą wiedzę zachował dla siebie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

______________
News na witrynie ZAGLI:
Kraj.
Uczniowski "Gacek" z Lublina...
W dniach 9-12 marca 2006 odbyły się targi "Wiatr i Woda" 2006. Od samego początku prezentowany przez nas "Gacek" ("Żagle" 2/2006) wzbudzał duże zainteresowanie. Jacht wykonany ze sklejki przez uczniów XXI LO z Lublina wyróżniał się na tle mnóstwa fabrycznych jednostek. Uczniowie przysłali nam podziękowania: "Targi były dla nas pierwszym krokiem w wielki żeglarski świat, świat ludzi połączonych wspólną pasją i niezwykle otwartych. Poznanie szkutników, komandorów rozmaitych klubów jachtowych i wielu innych osób jest dla nas bardzo cenne. Ostatniego dnia zmęczenie mocno dawało się we znaki, lecz impreza pozostawiła w nas wiele niezapomnianych wrażeń i wspomnień. Serdecznie dziękujemy redakcji Żagli, która wspiera nas cały czas, a sponsorując nam stoisko przyczyniła się do zaprezentowania "Gacka".
Mateusz Gałabuda i Jan Sowa
________________
Czytelnik witryny www.kulinski.gdanskmarinecenter.com pisze:
"........Juz trudno wytrzymać ten bełkot zachwalający ewidentne knoty z Wystawy. Byłem i widziałem. GACEK- kompletne xxxxx zrobione przez 100% amatorów w sposób obrzydliwy ze sklejki budowlanej, która już na wystawie rozwarstwiała się z okuciami znalezionymi na złomie, bloczkami firmy "Daremny Trud" z 1967 roku, szpaksami od rygipsów jako łączniki itd.. Jak można pokazywać coś takiego?? i na tak poważnej stronie internetowej i chwalić? Ten nie sklejony HOBBIT 500 bez miecza z grotem nie klasowym, pokładem back deck, który uniemożliwi nawet cumowanie dziobem, wywróci się przy 3 st.B i będzie żeglował bokiem!!! Ten TWINS 500 który nie spełnia testu stateczności przy masie klasowej 300 kg (patrz ŻAGLE nr 9 2005), Ten 650 Mini, obrzydliwie zarzygany klejem, rozpadnie się już na Bałtyku przy 6 st.B (sklejki a może płyty stolarskie sklejane na styk - ścianka nadbudówki z
pokładem, masztem firmy MAST, który runie przy 4 st.B ?????
Czy Wy nic nie widzicie czy nie znacie się.......?."
____________________
Odpowiedziałem tak:
".........No cóż - od razu widać, że należysz do klasy inteligenckiej (mimo 2 prawych rąk do pracy fizycznej). Ty - otoczenie, a jachty w szczególności postrzegasz z wysokości Twojej wiedzy, umiejętności i doświadczenia. I to jest ten cholerny feler inteligentów. Inteligenci nie mogą zrozumieć, że ktoś czegoś nie umie, nie rozumie, nie ..... Wszystko mierzą swoją miarą. Co prawda inteligent to nie taki facet, który wszystko umie, ale wszystkiego szybko się uczy.
Otóż Drogi XXXXXX - GACKA robili chłopcy szkolni w dalekim od wody Lublinie. Tak sobie go wyobrazili i tak zbudowali. Bez wiedzy, bez doświadczenia, bez pieniędzy, bez warsztatu, bez narzędzi. To taka zabawa, w jaką ja się bawiłem w latach 1945 - 1947 w modelarni lotniczej we Wrzeszczu.
GACEK żadnej nagrody nie dostał. A mógłby, bo to propagowanie ambicji, fantazji i wyrabianie wprawy rąk młodych chłopców. Z czasem być może niektórzy z chłopców nabędą Twoich umiejętności. Za wszelką cenę należy chłopców bronić przed dyskotekami !
____________________
Czytelnik do mnie:
".....Widzę, że się nie rozumiemy. Ja też jako 15 latek zacząłem budować jacht, ale byłem krytyczny w stosunku do własnych poczynań i nie afiszowałem się moim "dziełem" ze sklejki (choć przepływałem nim 6 sezonów a przetrwało lat 20 .......... Widziałem własne błędy, byłem świadom totalnego braku materiałów do budowy, które "organizowaliśmy" od ...... mimo to żeglarze spotykani........ dopływając do mojej burty w 1969 roku (malowanej przeze mnie własnoręcznie pędzlem 7 razy okrętową farbą olejną .....) pytali czy to jacht z "plastyku"? Rozmawiałem z tymi młodymi ludźmi na targach. Pytałem dlaczego nie zastosowali np. wkrętów nierdzewnych za 16 zł-- odpowiedzieli, że nie mają pieniędzy. Na
pytanie: czy byli u jakiegokolwiek dyrektora po 16 zł – nie, nie byli. Jeżeli komuś nie wychodzi niech zmieni zainteresowania i gra w brydża. Uważam, że należy pochwalić ich za wypełnienie czasu bez narkotyków i dyskotek ale zganić.
ża knot, który utonie po 5 godzinach w wodzie. Jeżeli był przy tym jakiś nauczyciel to niech zmieni zainteresowania. Dlaczego nie poproszono o opinię fachowca, (tylko nie ............, który ......... chwali jacht nie spełniającego kryterium stateczności) ja np. na pewno nie odmówiłbym.
A tak na marginesie. Budową jednostek pływających może zajmować się kazdy a sracz z
serduszkiem musi zaprojektować architekt z uprawnieniami budowlanymi a postawić technik z uprawnieniami budowlanymi. Może dlatego w tym kraju większość pływadeł z popękanym i skredowanym żelkotem, zapadniętymi pokładami, powgniatanymi miejscami montażu stójek, luźnym takielunkiem bo po wybraniu podwięzia przylaminowane do poszycia burty 2xMa450 na błoto wyłażą z pokładem itp. spełniających tylko i do czasu prawo Archimedesa.
|