INNA RECENZJA „KALMARSUNDU i OLANDU”
z dnia: 2021-11-11


Uparci Czytelnicy SSI przysyłają maile z pytaniem „gdzie u diaska można kupić tę locyjkę”,

bo już w kilku żeglarskich sklepach odprawiono mnie z przysłowiowym kwitkiem”. Też wytrwale

odpowiadam, że książkę oferują tylko ambitne sklepy, ale skoro nie łatwo do nich trafić, to najlepiej

zwrócić się wprost „do zródła”, czyli do Wydawcy, tzn. do NOWATORA:   druknow@gdansk.home.pl .

 Wydawca prowadzi też sprzedaż wysyłkową. O ile dobrze pamiętam, to cena wynosi 48 zł, do

której trzeba doliczyć koszt wysyłki pocztowej.

Tak się dobrze składa, że dziś otrzymałem recenzję od doświadczonego morskiego obieżyświata

– Bogdana Sobiły.

Porównajcie Jego opinię z publikowaną już w SSI recenzją Lecha Parella - https://kulinski.navsim.pl/art.php?id=3810&page=15

Bogdanowi serdecznie dziękuję.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

========================================




Jerzy Kuliński, „Kalmarsund i Oland - przewodnik dla żeglarzy”, Wydanie II zaktualizowane, Kartuzy 2021, s. 222.

Jerzy Kuliński, czyli Don Jorge, zdobył w swoim życiu zawodowym i prywatnym wiele. Jednak szerokiemu kręgowi żeglarzy znany jest jako autor wielu przewodników, nazywanych skromnie przez niego „locyjkami”. Owych „locyjek” popełnił około trzydziestu! Nie bez kozery więc miesięcznik „Żagle” nadał Jerzemu Kulińskiemu tytuł: Wielki Mierniczy Bałtyku. Na swoim jachcie i za swoje pieniądze przemierzał porty i przystanie bałtyckiego morza. Nie jedno lato i urlop poświęcił na penetrowanie akwenów, które potem przybliżał innym żeglarzom. Idea, widoczna w „żeglarskim życiu” Don Jorge, to zachęcenie żeglarzy ze śródlądzia do odpowiedzialnego żeglowania po Bałtyku oraz przygotowanie z myślą o nich poradnika, który łączyłby cechy typowej locji i swego rodzaju „vademecum żeglarskiego nowicjusza”.

Nieubłagany bieg wiecznej rzeki sprawia, że wszelkie dzieła człowieka (także locje) tracą swoją aktualność. Zmienia się technika żeglowania, oznakowanie, powstają nowe mariny. Dobrze więc się stało, że Kuliński pomyślał o aktualizacji przewodnika po portach i porcikach Kalmarsundu i wyspy Olandii. Akwen to od polskiego wybrzeża niezbyt odległy, a i w żeglowaniu, nawet dla morskich nowicjuszy, stosunkowo łatwy. Ostatnie dwa lata, naznaczone pandemią Covid 19, to masowa migracja polskich żeglarzy z ciepłych wód Morza Śródziemnego (i bardziej egzotycznych akwenów) na rodzimy Bałtyk. Zwłaszcza w sezonie 2021 polskie i duńskie porty wręcz pękały w szwach. Na Bornholmie, który odwiedziłem tego lata kilkanaście razy, zdarzało mi się stać w tratwie jako trzecia albo czwarta jednostka. Na pobliskim, niewątpliwie uroczym Christiansoe (Archipelag Ertholmene), nigdy nie udało mi się znaleźć miejsca na postój za pierwszym razem. Dlatego dobrze stało się, że na rynku pojawiła się nowa, zaktualizowana wersja przewodnika po wodach Kalmarsundu.

Omawianą locję, tak jak i pozostałe „locyjki” autorstwa Kulińskiego wyróżnia żywy, gawędziarski ton narracji, który w niczym nie przypomina suchego, przeładowanego balastem zbędnych faktów bilansu księgowego (co niestety zdarza się wielu autorom locji dla żeglarzy). Z każdej locji Don Jorge dowiemy się  nie tylko jak bezpiecznie dotrzeć do portu i co w nim znajdziemy, ale poznamy także osobiste zdanie autora na temat uroków „bosmanetki” albo walorów smakowych wyrobów miejscowej lodziarni. Jeżeli ktoś szuka tylko „autentycznych faktów”, subiektywne opinie Autora może co prawda pominąć, ale na pewno wiele przez to straci. Taki już urok Kulińskiego, że potrafi uwodzić Czytelnika barwnymi opisami, ciekawymi przemyśleniami i oryginalnymi konstatacjami. Każdy, kto przeczytał choć jedną stronę jednej z Jego książek, wie o czym mowa. Co jednak najważniejsze, wszystkie informacje podane w locji są rzetelne i osobiście sprawdzone przez Autora. Ileż to razy zdarzyło mi się korzystać z renomowanych wydawnictw anglojęzycznych, gdzie okazywało się, że opisywanego portu autor nigdy nie widział na oczy!

Kalmarsund jest interesujący dla polskich żeglarzy z co najmniej kilku powodów. Z polskich portów wschodniego i środkowego wybrzeża można tam dopłynąć w stosunkowo krótkim czasie. Tamtejsze wody są generalnie osłonięte przed sztormową fala gnaną zachodnim lub północno-zachodnim   wiatrem. Linia brzegowa jest urozmaicona, a portów i przystani naprawdę sporo. Także standard marin jest przyzwoity, a ceny bez porównania niższe niż w popularnej Chorwacji. Porty i ich otoczenie jest schludne i czyste. Niemal wszędzie znajdują się jakieś zabytki, muzea czy obiekty przyrody warte zobaczenia. Tym, co przede wszystkim odróżnia porty szwedzkie od śródziemnomorskich jest cisza i spokój. Nie ma tam setek jachtów ciasno upakowanych obok siebie (niczym banknoty w portfelu operatora mariny), głośnych zabaw na pokładzie ani niezliczonej liczby restauracji, kafejek i sklepów. Akwen więc wymarzony na tygodniowy, wakacyjny rejs dla tych wszystkich, którzy nie boją się żeglowania po Bałtyku, a w ordynku ich świętych poczesne miejsce zajmuje św. Spokój.

Trzeba jednak przestrzec żeglarzy, zwłaszcza tych początkujących, przed potencjalnymi niespodziankami. U wybrzeży Szwecji często utrzymuje się mgła. Na ogół niezbyt gęsta, ale nawet wiatr 5° B może jej nie rozgonić. Ze względu na złoża rudy żelaza zalegające na dnie, wskazania kompasu magnetycznego mogą być zupełnie niewiarygodne (czy ktoś jeszcze interesuje się dewiacją?). Ruch statków w cieśninie jest na ogół spory. Przecinanie torów wodnych, zwłaszcza nocą, może nastręczyć sporych emocji.

Nie można nie zgodzić się z Don Jorge, że żadna elektronika nie może zastąpić zdrowego rozsądku, wiedzy i doświadczenia. Wbrew powszechnemu mniemaniu, jacht pod żaglami nie ma zawsze „pierwszeństwa” przed statkiem. AIS także nie pokazuje wszystkiego i może wprowadzić w błąd. W każdym razie korzystanie z niego nie może zastąpić zwykłej obserwacji (i nasłuchu we mgle).

Ponad trzydzieści lat temu zdarzyło się, że niemiecki jacht szedł we mgle Kalmarsundem na południe. W środku nocy dwóch żeglarzy zajętych było na pokładzie refowaniem grota. Idący do Kalmaru niemiecki prom zwolnił wchodząc do cieśniny z 20 do 13 w. Staranował jacht i oczywiście niczego nie zauważył. Żeglarze ocalili życie tylko dlatego, że byli w pasach i na pokładzie.

Moja osobista przygoda z Kalmarsundem zaczęła się mniej więcej w tym samym czasie. Korsarzem odwiedziliśmy Kalmar, Gronhogen i Morbylangę. Oczywiście o GPS i mapach elektronicznych nikt z nas nie słyszał. Na skutek samowoli sternika (brak nadzoru i właściwego kierowania) weszliśmy, idąc fordewindem, na kamienistą mieliznę! Ogromne głazy, znajdujące się tuż pod powierzchnia wody, widzę jeszcze dzisiaj. Udało nam się zrzucić żagle, szybko uruchomić silnik (palony na korbę) i po dużym przechyleniu jachtu zeszliśmy z mielizny. W porcie pan kapitan (pływał nie częściej niż raz w roku i niemal stale chorował) stwierdził, że wejście starym, drewnianym jachtem na kamienistą mieliznę nie było niebezpieczne, ponieważ:kiedyś w Szwecji był lodowiec i kamienie  są obłe! W mgnieniu oka doszedłem  do wniosku, że skoro ktoś taki jest „jachtowym kapitanem żeglugi wielkiej”, to i ja też mogę-dziękuję Ci Kapitanie!

Wracałem do Kalmaru i innych portów Kalmarsundu wiele razy. Ani ze strony szwedzkich władz, ani „cywilów” nigdy nie spotkało mnie nic złego. Mam co prawda nieco inne zdanie niż Don Jorge na temat urody szwedzkich kobiet (jestem ciekaw, co na temat tych zachwytów myśli Małżonka Edyta?). Zgadzam się jednak, że Ingrid Bergman rzeczywiście była olśniewająco piękna.

Wszystkim żeglarzom, którzy chcą wybrać się w ciekawy rejs, przepłynąć atrakcyjną trasę, podziwiać piękne krajobrazy (co do kobiet patrz wyżej), przeżyć i pozostawić niezadarte wrażenia, polecam Kalmarsund i Oland.  Nieodzowną pomocą do tego będzie locja Jerzego Kulińskiego. A przy okazji: tym, którzy na Bałtyku stawiają jako skipperzy pierwsze kroki, gorąco polecam inną książkę tegoż Autora: Praktyka bałtycka na małym jachcie - po latach, Wydanie II zaktualizowane, pod redakcją Zbigniewa Klimczaka, Kartuzy 2013.

Bogdan Sobiło

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3832