PERRSPEKTYWY ŻEGLOWANIA BAŁTYCKIEGO
z dnia: 2022-05-22


Swiatowe wiarygodne media publikują informacje na temat zagrożenia państw nadbałtyckich ze strony

bandyckiego imperium rosyjskiego. Kacapy zawsze mieli apetyt na uzyskanie panowania nad całym rejonem bałtyckim.

Szwedzi doskonale zdawali sobie z tego sprawę i mimo statusu państwa neutralnego do obrony swego kraju przykładali

dużą wagę. Do dziś pamiętają  „wizytę przyjaźni” w Karlskronie sowieckiego okrętu podwodnego U-137 z

października 1981 roku.  To wszyscy wiemy. Teraz sytuację diametralnie zmieniły cenne i roztropne decyzje Finlandii

i Szwecji o przystąpienia do NATO. Bałtyk stał się morzem sojuszu obronnego zachodniego świata.

.

/

Najnowsze informacje podkreślają, że wyspa Gotland właśnie przejmuje rolę kontrolę nad regionem, w którym w stanie szczególnego zagrożenia są Estonia, Łotwa i Litwa. Gotland jest wzmacniany wszechstronnie. Za czasów istnienia Związku Sowieckiego na Gotlandzie stacjonowało nawet 20 tysięcy szwedzkich żołnierzy. Później – po upadku imperium zła duża część szwedzkiej armii  zakończyła służbę na Gotlandzie w  2005 roku. Głównymi ośrodkami militarnymi wyspy są Cieśnina Farosund, rejony Slite oraz Vandburga.

/

Finlandia ma istotne doświadczenia wojny obronnej – znanej jako „Wojna zimowa” (30.11.1939 – 13.03.1940), kiedy to 600 tysięcy żołnierzy fińskich (bez broni pancernej) obroniło się od napaści dwukrotnie liczniejszej armii sowieckiej (1230 czołgów). Finowie stracili 25 tysięcy żołnierzy, kacapskich napastników położono trupem – 125 tysięcy (!)


Nie wydaje mi się, aby teraz, w trakcie kolejnej agresji kacapy odważyli się zaatakować któreś z państw NATO, zwłaszcza Finlandię czy Szwecję, bo to by się musiało skończyć okrutną i bolesną porażką. Mają przeciwko sobie cały Zachód, który w obliczu napaści na Ukrainę dokonał dzieła niewyobrażalnej konsolidacji. Kiedyś zastanawiałem się nad realnością prowokacji incydentów granicznych z Estonią (o rejon Narvy), ale dziś się to jawi zaczepką nie wartą nawet skórki za wyprawkę.


Gotland nie jest żadnym naturalnym lotniskowcem, jak to piszą gazeciarze. Gotland jak dotąd nie ma lotniska nawet dla lekkich, a  zabójczo skutecznych myśliwców SAAB JAS 39 Grippenów *). Siła Gotlandu to przede wszystkim rakiety i maleńkie, ale kąśliwe jednostki marynarki. Morski desant sowiecki – niemożliwy choćby z powodu charakterystyki brzegów. Przypominam o locyjce „Gotland – przewodnik dla żeglarzy”

Czyli spoko – Bałtyk jest już teraz w pełni natowski.

Sensem tego newsa jest skłonienie  Was do rozważenia czy pożeglować w rejon wschodniego i północnego Bałtyku tego lata. Wojny tam nie będzie, ale liczcie się z licznymi uzasadnionymi utrudnieniami i ograniczeniami. Także procedury portowe mogą okazać się uciążliwe.  Gotland jest cudowny, urokliwy, ale obiecuję to przetrwa do przyszłego roku. To czas przeznaczony aby Putin zdążył odwalić kitę. Hiszpanie wołają – ojala !

Póki co – Mieczysław Krause przypomina to o czym do przyszłego lata powinniście pamiętać. Teraz radzę jednak nabyć świeżą locyjkę „SUND – przewodnik dla żeglarzy” i oczywiście tam pożeglować.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

*) Zasięg 3.250 km. Niezbędna długość pasa startowego – 800 m.

Vikingowie a krasnoarmiejcy   

Mieczysław Krause

.

Mój pierwszy kontakt z dyskretnymi, a budzącymi respekt siłami morskimi Szwecji miał miejsce w roku 1975-tym. Szliśmy „MISIĄ II” szlakiem praojców „w Leningrad”, wzdłuż  wschodniego Gotlandu, jak najdalej majaczącego brzegu, by – jako potencjalnie szpiegowskie komuchy – nie drażnić podejrzliwych kapitalistów. Dzień piękny, słońce, umiarkowany wiatr z W, więc – wobec tego iż, ówczesnym zwyczajem w kingstonie trzymaliśmy kartofle – to aby dodać moczu do morza, wyszedłem na rufę. Byłem tuż – tuż przy czynności, a tu nagle nadfrunął szary helikopter i zawisł nad jachtem, oczekując okazania zwiniętej bandery. Ochoczo wyświadczyłem mu tę uprzejmość, wtedy znikł, a my – pod wrażeniem i z uczuciem ulgi – piwkowanie. Tak się rozochociliśmy, że z radości ponakładaliśmy na łby damskie peruki wiezione na handel, bo dewiz PRL dawał żeglarzom skąpo.

 

Spojrzenie na mapę środkowego Bałtyku (tu – 100-letnią, z muzeum windjammera „POMMERN” w Mariehamn), pokazuje od wschodu gardziel Zatoki Fińskiej, kryjącą agresywny, ciągle gotowy do napaści potencjał ludów Azji. A na zachodzie Gotland, uformowany jak wikińska łódź, z dziobem kontra zagrożeniu – nie dziw, że Wikingowie strzegą wyspy – niby lotniskowca z pełnym zaangażowaniem. Choć azjatyckie hordy, liczne i mordercze – co potwierdziły nie jeden raz, ostatnio w Ukrainie – pokazują że z nimi nie przelewki, to szwedzka marynarka, z ultranowoczesnym sprzętem, dzielnością i wyszkoleniem, budzi zaufanie i nadzieję, iż cywilizacja zwycięży.


Straż Graniczna

.


Slite

.

W takim to, aktualnym kontekście przytaczam dwa zdjęcia z żeglarskich, ukochanych spotkań z Gotlandem, na którym, wiem to i czuję, żyłem w poprzednim wcieleniu. We wcieleniu obecnym zachodziłem tam jachtem z reguły do stolicy Wyspy – Visby, z klimatem, historią w kamieniach i świetnym, prehistorycznym muzeum. Oraz Tygodniem Średniowiecza, corocznie na początku sierpnia, kultywującym wikińskie korzenie tego morskiego narodu, dającymi mu moc i hart ducha.

   

Atrakcje - folklor

.

W roku 2005, w czasie jakichś morskich uroczystości, natrafiłem tam na korwetę „VISBY” o groźnych, kosmicznych kształtach, wykonaną z włókna szklanego, co w sumie uczyniło ją niewidzialną dla radarów. Po jej pokładzie kręcili się cicho marynarze, jeden z długimi włosami w siatce; dla nas, z duszą w ułańskim rynsztunku, wtedy jeszcze szok: „w wojsku?!”.

W rejsie z sierpnia ‘2016 wynajęliśmy w Visby auto i puścili się wokół Gotlandu, docierając do miasteczka Slite na północno – wschodnim krańcu Wyspy, z ogromnym zespołem cementowni, wykorzystujących lokalny surowiec. Tam zobaczyłem wielką, naszpikowaną specjalistycznym sprzętem, jednostkę Coast Guard „TRITON”.

   

Na luzie.

.

Nie myślcie sobie żeglarze, iż Szwedzi – choć kilka lat temu mocno zredukowali gotlandzką bazę wojskową na północy, w rejonie Farosund – ocknęli się dopiero po napaści Rosji na Ukrainę. Fakt – to powód dla którego przywracają garnizon, ale wschodnie zagrożenie monitorują nieustannie. Gdy w lipcu ‘2019, więc na długo przed tą wojną wracałem „BONIFACYM” z Alandów, to w rejonie południowo – wschodniego Gotlandu po kilkakroć wracał, by nas okrążyć, szary śmigłowy samolot, zapewne nie w celach towarzyskich. Szliśmy w sztormowym baksztagu, przy dużej fali, więc wybaczcie – zdjęcia mu nie zrobiłem. 

Bądźmy jednak świadomi i wyrozumiali, jeśli nas, żeglarzy, spotkają na Wyspie bądź w jej rejonie nautyczne ograniczenia.

Mieczysław

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3913