JACHTKLUBY Z "PRZYJEMNIACZKAMI"
z dnia: 2007-05-27


Zanim do rzeczy - kilka moich słów od rzeczy. Dyskusja nad newsem Janka Andrucha zahaczyła mimochodem o literówki, znaki diakrytyczne, stylistykę i ortografię. Dostało się Jankowi, ale obawiam się, ze naprawdę był to przytyczek we mnie wymierzony. Nikt w tym okienku nie popełnił tylu błędów  jak ja. W końcu to 10 lat macenia Wam w głowach. Wiem o tym i bardzo nad tym boleję. Gdybym zadał sobie nieco więcej trudu - pisząc w Wordzie i "pastował" do "panelu redakcyjnego" - napewno moje niebieskie teksty wyglądały by nieco lepiej. Ciągle się śpieszę, stukam, nie patrząc na klawiaturę, nie czytam napisanego tekstu... wogóle bałaganię. Wszystko to dlatego, ze chcę Wam przekazywać te informacje  n a t y c h m i a s t . Marny wykręt.

A teraz zapowiadany wstęp "do rzeczy". Mam dla Was opis gdyńskiego spotkania widzianego  z innej perspektywy. Z perspektywy "klubowej", czyli żeglarzy nie żeglujących "na swoim". Inna optyka - nieco inne wnioski, ale ja odnotowuję inne - BARDZO WAŻNE ZJAWISKO. Zauważcie - kluby, które do tej pory siedziały cicho, z uwielbieniem patrzące na Chocimską, widzace w Prezesie, Genseku i ... Funiu nieomylną i troskliwą władzę, kłaniające się (i uiszczające) "dozorcom technicznym" wreszcie zrozumiały że z tej strony mogą sie spodziewać nie obrony, nie reprezentacji, ale WSZYSTKIEGO NAJGORSZEGO. Coraz wiecej jachtklubów dołącza do lekceważonych dotąd "prywaciarzy", "przyjemniaczków", "internetowych oszołomów" - jednym słowem do tzw. "liberatorów". Siadają obok nas do stołów negocjacyjnych. I to jest właśnie ten ZNAK CZASU. Zauważył go nawet minister Giersz.

Arturowi Krystosikowi dziękuję.

No to sobie spokojnie pocztajcie !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

poproszę o klik

_________________________

Drogi Don Jorge,
Przesyłam relację i próbę oceny ostatniego spotkania w Gdyni z punktu widzenia przedstawiciela kilku klubów żeglarskich.
W spotkaniu uczestniczyłem z ramienia Studenckiego Klubu Żeglarskiego Politechniki Warszawskiej reprezentującego również kluby: Klub Żeglarski „Wimpel” PW, Krakowski Yacht Club AGH, a także Sekcję Żeglarską Akademii Medycznej w Gdańsku i Yacht Club Politechniki Koszalińskiej w przypadku ich nieobecności na spotkaniach. Naszym podstawowym założeniem jest obecność we wszystkich grupach roboczych i na wszystkich spotkaniach.

Pierwszym poruszanym tematem były obowiązkowe inspekcje. Strona UM zaproponowała okres pomiędzy inspekcjami wynoszący 5 lat, z przeglądem pośrednim w 2 lub 3 roku. Ostra dyskusja wybuchła w kwestii instytucji, która miałaby wykonywać takie przeglądy i dlaczego nie mogą to być inspektorzy PZŻ. Strona UM dostrzegła problem i zaproponowała, że spróbuje przygotować jakieś rozsądne rozwiązanie. W mojej ocenie ustalenia te są korzystnym kompromisem, bo przeglądy nie powinny być już tak uciążliwe, no i jest szansa na ich prawdziwą użyteczność (aczkolwiek na przeglądy klubowych jachtów wykonywane przez PRS nie mogliśmy narzekać, zarówno jeśli chodzi o ich rzetelność jak i koszty).

Następnym poruszanym tematem była kwestia rejonów żeglugi. Postawienie tej sprawy wywołało oburzenie części przedstawicieli strony społecznej (Bryfok, SAJ), którzy twierdzili, że temat ten nie dotyczy jachtów rekreacyjnych i nie powinien być omawiany na tym spotkaniu. Nie sposób się zgodzić z tym stanowiskiem, bo w świetle dotychczasowych ustaleń jachty rekreacyjne poniżej 15 m mogą występować o KB (np. na potrzeby ubezpieczenia), a dla jachtów powyżej 15 m i komercyjnych jest ona obowiązkowa. Nie zgodziła się z nim również strona UM. W dalszej części dyskusji (na sali i podczas przerwy, w kuluarach) zwracaliśmy uwagę, że kreska P20 (występująca zarówno w polskich jak i brytyjskich przepisach) na Bałtyku niesie za sobą same zagrożenia. Zdanie to wyrażał również przedstawiciel PZŻ (Maćkowiak), który postulował wprowadzenie żeglugi bałtyckiej. Ze strony UM nie pojawiły się żadne kontrargumenty. Pan Wojtasik prezentował pogląd, że skoro zgodziliśmy się w Słupsku na system brytyjski to nie można teraz stosować go wybiórczo (jest jak domek z kart, wyjmiesz jedną to się zawali – porównanie moje). Po przerwie postawiono uczestników przed dość dramatycznym wyborem: rejony brytyjskie czy dotychczasowe polskie. Nie pozostawiono jakiejkolwiek możliwości dyskusji nad innym podziałem, motywując to brakiem szansy na szybki konsensus, no i brakiem przystawania brytyjskich list wyposażenia do nowego podziału. Nie sposób się zgodzić z tym stanowiskiem. Przebiegiem samego głosowania byłem po prostu porażony. Przedstawiciele UM głosowali za systemem brytyjskim (co nie dziwi).

Przedstawiciele strony społecznej w ogromnej większości również głosowali za rejonami brytyjskimi wyrażając dla nich rozmaite zastrzeżenia, które niestety poza zapisem w protokole nie miały praktycznego znaczenia, bo oczekiwaną odpowiedzią było tak lub nie. Wypowiedzi 2 lub 3 osób (Bryfok, SAJ) zostały uznane jako nie wyrażające zdania. Za odrzuceniem rejonów brytyjskich i pozostawieniem polskich głosowałem jedynie ja i Pan Maćkowiak. System brytyjski definiując następujące obszary (w uproszczeniu): 3, 20, 60, 150 i powyżej 150 Mm od brzegu jest bardziej restrykcyjny niż polski ! Nie rozumiem dlaczego ktokolwiek ze strony społecznej za nim głosował !! Przecież przyjęcie rejonu 150 milowego odcina nasze jachty (musiałyby spełniać wymogi żeglugi oceanicznej) od Islandii, Spitsbergenu, Grenlandii, Kanady !!! Po głosowaniu Pan Wojtasik wyraził, żal że nie osiągnięto konsensusu, który miał być podstawą prac zespołów. Korzystając ze sposobności zaproponowałem rozszerzenie obszaru 150 Mm do 200 Mm i wycofanie sprzeciwu, proponując żeby również Pan Maćkowiak wycofał sprzeciw (obszar 60 Mm odpowiada postulowanej przez niego żegludze bałtyckiej). Propozycja przeszła. Oceniając przyjęte ustalenia, sądzę że mogą one stanowić krok naprzód, jednakże silnie zależy to od przyszłej praktyki. Jeżeli jachty dzisiaj zarejestrowane na P20 zostaną przerejestrowane na P60, to zmora P20 wreszcie przestanie straszyć. W moim odczuciu temat rejonów żeglugi po raz kolejny obnażył niezrozumienie zachodzących procesów przez szeroko pojętą stronę społeczną. Na poprzednim spotkaniu konsternację wywołała konieczność ustalenia linii podziału rekreacja-komercja, a chyba oczywistym jest że takie definicje przyjmuje się na początku rozmów. Czy na poprzednim spotkaniu byli przedstawiciele jachtów komercyjnych, których ona najbardziej dotyka ? Na omawianym spotkaniu kolejna konsternacja – rejony żeglugi – ale kto miałby je ustalić skoro dotyczą (w części) jachtów rekreacyjnych ? A czy przedstawiciele jachtów komercyjnych, których rejony dotyczą stopniu w największym byli na sali ?

Ostatnim i chyba najbardziej drażliwym tematem była kwestia wyposażenia jachtów na poszczególne rejony żeglugi. Stanowisko UM było następujące: część wyposażenia wynika z SOLAS czy COLREG jako ratyfikowanych umów międzynarodowych (np. reflektor radarowy, mapy, światła), a pozostała część ma pochodzić z systemu brytyjskiego z uwzględnieniem ew. korekt. Dla jachtów w żegludze oceanicznej udało się uzyskać 2 koła ratunkowe (zamiast 4), usunięto wyrzutnię rzutek (bardzo pomógł przedstawiciel SAR), sam UM zaproponował rezygnację z 4 białych flar (dla wszystkich rejonów), a kwestie sprzętu radiowego przeniesiono na osobne spotkanie. Jeśli chodzi o tratwy to po dłuższej i chaotycznej dyskusji pozostawiono zapisy systemu brytyjskiego. UM rozważa wprowadzenie letniego okresu żeglugi, w którym temperatura wody da szanse potencjalnym rozbitkom na przeżycie w pasach (wtedy tratwa nie byłaby wymagana). Niestety również w obszarze wyposażenia system brytyjski jest bardziej restrykcyjny niż polski, stąd mnóstwo kontrowersji i końcowy protokół rozbieżności. Nawet nie chcę myśleć co się będzie działo dla jachtów komercyjnych, gdzie te wymagania są jeszcze wyższe. Niestety inne obowiązki wzywały i o 1515 musiałem opuścić spotkanie, stąd moja relacja kończy się w tym miejscu.

Na zakończenie kilka subiektywnych uwag natury ogólnej:
Urzędy Morskie bardzo silnie obstają przy ustaleniach słupskich i wykorzystują je jako niemerytoryczny za to kończący argument w merytorycznych dyskusjach.
Zgodę UM na odstępstwa od systemu brytyjskiego postrzegam bardziej jako oznakę racjonalności niż brak konsekwencji, i mam nadzieję że wspólnie da się z tego systemu wziąć to co najlepsze i odrzucić to co jest w nim złe.
Brak przedstawicieli grupy komercyjnej na spotkaniach jachtów rekreacyjnych jest w moim odczuciu poważnym błędem.
Ustalenia dotyczące sprzętu radiowego (przeniesione na inne spotkanie) moim zdaniem zapadną na najbliższym spotkaniu grupy komercyjnej.
Na przyjęcie rozwiązań radykalnych (model belgijski) nie ma żadnych szans.
Spotkania są zbyt krótkie i źle przygotowane. Strona społeczna poświęca na nie swój prywatny czas i urlopy, apeluję aby strona UM wzięła to pod uwagę.
Uważam, że w okresie między spotkaniami dyskusję i wymianę poglądów z przedstawicielami UM należy prowadzić na drodze mailowej.
Polecam przesłuchanie nagrania ze spotkania (o ile będzie gdzieś dostępne). Warto wyrobić sobie własne zdanie.
Żyj wiecznie
Artur Krystosik












Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=413