KONFERENCJE A "REAL"
z dnia: 2007-07-02


Zaczynam sobie odpuszczać sympozja, konferencje (także prasowe) w sprawie rozwoju dróg wodnych delty Wisły. Ostatnio było tych imprez kilka. Otrzymałem zaproszenia - dziękuję !

Referaty, przeźrocza, uczone dyskusje, poważne miny - takie bezowocne "ple - ple". Oczywiscie były i koszty, pewnie wspomagane funduszami unijnymi, a jakże. Występują żelazni, wyspecjalizowani w sztuce "ssania" prelegenci, pokazujący schematy, opowiadajacy o koordynacji, intensyfikacji, rewitalizacji, aktywizacji itd, itd. I co ? I nic, absolutnie nic. Nic ?

A nic podobnego ! Życie toczy się obok i to całkiem starymi tropami. Oglądam od czasu do czasu "przedmiotowe drogi" wodne gdańskich i elbląskich Żuław, a takich "meldunków" jak poniższy dostaję sporo i właśnie dlatego zacząłem cenic sobie mój czas. Mało mi już go zostało, więc na poważnie potraktowałem hasło "intensyfikacji". Tyle ze konstruktywnej i ... mojej. Przynajmniej tak mi się wydaje.

A tak na marginesie - ciekawe kto tak na poważnie bierze hasło "popularyzowania najlepszych praktyk i promocji szlaku wodnego Berlin - Kaliningrad" :-))))  ?  Wstąpił do piekła - po drodze mu było ?

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

klik "za promocję"

_______________

Tradycja
Tradycja jest po to, żeby człowiek wiedział, czego się trzymać. W tym przypadku trzymać się należy ściśle godzin otwarcia śluz w Gdańskiej Głowie i Przegalinie. Do 17.00 i szlus.
Może i nie warto już o tym wspominać, że funkcjonuje (podobno) absurdalny przepis zakazujący pracownikom śluz przepuszczania jednostek poza wyznaczonymi godzinami, ale pozwalam sobie na to, bo rzecz wiąże się z zakończonymi właśnie regatami na Zalewie Wiślanym (Puchar Prezydenta Elbląga oraz Puchar Marszałków Województw Pomorskiego i Warmińsko-Mazurskiego).
Regaty były międzynarodowe i z pompą: promocja, Europa i te sprawy… Jak policzył skrupulatnie Adam Weiss (prowadzony przezeń s/y „Telpher” właśnie, kiedy to piszę, wiezie do macierzystego „Neptuna” zwycięski puchar), nazwa drogi wodnej E-70 padła w trakcie przemówień 28 razy. I ta, będąca przedmiotem szczególnej troski i spodziewanej dumy, co można wnioskować z częstotliwości przywołania nazwy, droga, skończyła się dla mojego skrupulatnego i zwycięskiego Kolegi o godz. 17.00 w Gdańskiej Głowie. Dalej ewentualnie, a jakże, jutro!
Tytułowej tradycji stało się tym samym zadość. Od roku (bo rok temu też utknął „Telpher” w połowie dnia w połowie drogi Gdańsk – Zalew) odbyły się dyskusje, pisano pisma do stosownych instytucji i na nie stamtąd odpowiadano. Jednocześnie przybyło imprez, przybyło przemówień, przybyło promotorów regionów i różnych takich tam potencjalnych ojców spodziewanych sukcesów, ale jednak w tym natłoku zmian, człowiek ciągle wie, czego się trzymać. A jeśli nie wie, to niech się wybierze osławioną drogą wodną z Gdańska na Zalew Wiślany i z powrotem w jakiś wolny weekend: w sytuacji ewentualnego zagubienia w zbyt szybko ewoluującym świecie, nie ma jak łomotnąć naiwną czachą w solidny beton tradycji.

Dominik Żyłowski

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=448