CO TO JEST DEMAGOGIA ?
z dnia: 2007-09-05


Moja młodsza wnuczka Marta (którą znacie z losowań nagród mini konkursów fotograficznych "co to za port?") zapytała: Dziadeczku co to jest "demagogia"?

 Hmm, niby wiem, ale na wszelki wypadek zajrzałem do Słownika Wyrazów Obcych. No i znalazłem: DEMAGOGIA (gr. demagogia - kierowanie ludem) - oddziaływanie na uczucia i nastroje polityczne lub społeczne nie uświadomionych mas przez nierealne obietnice bez pokrycia, pochlebstwa itp. dla osiągnięcia własnych celów, wszelaka akcja obliczona na łatwy efekt.

I tu się sprawa skomplikowała - mój słownik jwydano w 1980 roku i tam jest mowa o oddziaływaniu na masy, na lud a nie na Prezydenta.  Akurat to rozumiem - w 1980 roku był lud, a nie było jeszcze Prezydenta, a nawet jak by juz był, to za próby odziaływania na głowę państwa mozna było zostać zapudłowanym.

Postanowiłem dać wnuczce uwspółcześnione wyobrażenie co to dziś znaczy demagogia. Posłuzyłem się listem, który nasz nieoceniony "zderzak" Funio wystosował do Andrzeja Mazurka. Stefan powinien czuć się usatysfakcjonowany - gdyby nie to okienko nigdy tak wiele osób nie poznałoby tego wypracowania.

Martita - przeczytaj ten list i wtedy łatwo zrozumiesz istotę demagogii. A tak na marginesie tego tekstu - albo bzdura, albo przesada :-)

Zakładajcie kamizelki i zyjcie wiecznie !

Don Jorge

poprosze o klik dla .... "Funia" :-)))

-----------------------------------------------------------------

Warszawa,1 września 2007

Panie Andrzeju
Z uwagą przechodzącą w zażenowanie przeczytałem Pana list skierowany do Wielce Szanownego Pana Prezydenta RP. Moim skromnym zdaniem nie godzi się w obliczu tak wielkiej tragedii jaka dotknęła polskie żeglarstwo pisać do Pierwszego Obywatela naszego Państwa takiego steku bzdur i nonsensów. Uwłacza to Jego godności i godności Urzędu jaki sprawuje.

Pisze Pan w swoim liście, że zniesienie obowiązku posiadania kwalifikacji żeglarskich, poświadczonych dokumentem „może przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na wodzie”. Toż to ewidentny nonsens. Neguje Pan szkolenie praktyczne (w tym nauczanie manewru „człowiek” – zapomniał Pan dodać „za burtą”) jako zbędne. Jako stary instruktor pozwalam sobie na stwierdzenie, że srodze Pan przesadza. Czy można coś przeczytać nie znając alfabetu? Przecież nauka manewrowania jachtem jest podstawą nauki żeglowania. Także bezpiecznego żeglowania w silnym wietrze. Szanujące się szkoły nie przerywają szkolenia przy wietrze do 6°B włącznie, a do 8° B żeglują w takim zakresie na jaki pozwala stan sprzętu żeglarskiego, wiatr, akwen szkoleniowy i zaawansowanie kursantów. Pana wiedza w tym zakresie jest wyraźnie niepełna.

Posiadanie patentu (uprawnień) to także potwierdzona znajomość przepisów obowiązujących na wodach śródlądowych i morskich. Nieznajomość tych przepisów narusza zasady współżycia społecznego na tych wodach. Czy można bezpiecznie i odpowiedzialnie żeglować po akwenie na którym równocześnie żeglują setki innych statków i jachtów nie znając przepisów regulujących wzajemne obowiązki i prawa? Według Pana tak, dla mnie to kolejny nonsens. To także łamanie przez Sejm RP obowiązujących ustaw i rozporządzeń wydanych na podstawie ratyfikowanych międzynarodowych konwencji (SOLAS 1974, COLREGS 1977, CEVNI) które w tym zakresie nie wyłączają jachtów ani żadnych statków. Szkoda że Pan jako prawnik i żeglarz o tym nie wie albo udaje że nie wie.

Prosi Pan Pana Prezydenta aby wprowadził w Polsce prawo znacznie zmniejszające bezpieczeństwo uprawiania żeglarstwa i bezpieczeństwo żeglugi w ogóle na wszystkich wodach śródlądowych i morskich. W pamiętny wtorek 21 sierpnia 2007 r. na jeziorach mazurskich żeglowało setki a może tysiące jachtów. Nie dopłynęło do celu ok. 40. W tej chwili nie znane są ostateczne wyniki akcji ratowniczej, która wciąż trwa. Ale już teraz wiadomo że, znakomita większość żeglarzy, grubo ponad 96% potrafiła właściwie ocenić niebezpieczeństwo i przetrwać nawałnicę. Czy to nie jest dowód na to, że dotychczasowe szkolenie w Polsce zdało w tym piekle egzamin?

Ta lekcja pokory wobec furii żywiołów powinna nas wiele nauczyć Na wnioski i działania przyjdzie czas po zakończeniu akcji ratowniczej. Ale nawoływanie w tej chwili, gdy ciała ofiar nie zostały jeszcze odnalezione i pogrzebane, do zniesienia uprawnień, choćby tylko do prowadzenia jachtów o długości kadłuba do 7,5 m woła o pomstę do Nieba, uwłacza pamięci tych co zginęli i jest przejawem wyjątkowej arogancji. Wielce Szanowny Pan Prezydent nie zasługuje na takie rady, Pan sobie kpi z Jego inteligencji i powagi Jego urzędu. Niech Pan prosi Pana Prezydenta o wybaczenie.

W obliczu tej tragedii, legła w gruzach cała idea liberalizacji jako zwolnienia z jakichkolwiek formalnych wymagań i w efekcie „swobodna” żegluga. Natura pokazała, że z wodą i wiatrem żartów nie ma; że, aby przetrwać trzeba było z pokorą wykazać się całą zdobytą wcześniej wiedzą i umiejętnościami. Tego egzaminu nie można było oblać. Ci co go nie zdali zapłacili najwyższą cenę, zginęli sami albo ich załogi, za bezpieczeństwo których ponosili całkowitą odpowiedzialność. Warto te problemy przedyskutować na walnych zgromadzeniach wszystkich BRYFOKÓW, SAMOSTERÓW, SAJÓW itp. pod Pana i Don Jorga przewodnictwem. Tylko czy to coś da? Czy ta tragedia coś Panów nauczyła? Mam poważne, poparte Pana listem wątpliwości.
Z żeglarskim pozdrowieniem.

Stefan Heinrich
Jachtowy sternik morski
Instruktor żeglarstwa PZŻ
Instruktor narciarstwa PZN
Ratownik TOPR

Do wiadomości
Wielce Szanowny
Pan Prezydent RP
Lech Kaczyński

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=519