JERZY DANKOWSKI
z dnia: 2007-09-09


Odwlekaliśmy z Jurkiem Makiełą opublikowanie tej wiadomosci, tych słów wspomnieniania o Jurku Dankowskim, który koło Helu wypadł za burtę. Wbrew racjonalnej ocenie sytuacji mielismy jeszce jakąś iskierke nadziei... ze ląd był blisko, ze moze dopłynał do plaży ... Jurek Makieła był jednym z jego najblizszych przyjaciół. Dlatego to Jurmak żegna Jurka Dankowskiego jako pierwszy.

Żyj Bracie wiecznie w naszej pamieci !

Don Jorge

 

Jurek Dankowski na Jesiennym SIZ 2006 w Pucku                       Ostatnia fotografia Jurka

______________________

Nadzieja umiera ostatnia...
Dzisiaj około godziny. 1900 mija dwa tygodnie jak Jurek Dankowski wypadł za burtę "Mojej Marii" przy wychodzeniu z Helu. Musimy już sobie powiedzieć brutalnie Jurek Dankowski odszedł na wieczną wachtę...
Nie był wielkim żeglarzem, z gatunku tych którzy pływają po Oceanach i okrążają Horn, ot był takim żeglarzem jak tysiące innych którzy starają się każdą swoją wolną chwilę spędzać na wodzie. Jurek zaczynał swoją przygodę z żeglarstwem na Mazurach aby następnie przez Zatokę Gdańska trafić na Bałtyk.
Prawie dwadzieścia lat temu nasze drogi się skrzyżowały i zaczęliśmy wspólnie żeglować, najpierw na jrziorze Mausz na Bez-2 a potem łódki były coraz większe a i akweny ambitniejsze. Od paru lat Jurek był właścicielem Nefryta "Moja Maria" i na tej łódce spędzaliśmy urlopy i wolne chwile
Odszedł dobry człowiek... Jurek jak każdy miał dobre i złe cechy charakteru, za złe zapłacił najwyższą cenę – licznik się wyzerował,
pamiętajmy Mu tylko te dobre... Nie będzie to trudne bo Jurek był zawsze uśmiechnięty i życzliwy ludziom, i takim go pamiętajmy.
Żegnaj przyjacielu...

Jerzy Makieła

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=525