JERZY MAKIEŁA O LOCYJCE
z dnia: 2007-09-09


Opiniodawcą drugiego wydania locyjki ZATOKA GDAŃSKA nie jest zaden jachtowy kapitan zeglugi wielkiej, ale normalny sternik jachtowy Jerzy Makieła. Dlaczego "Jurmak"? A dlatego że on naprawdę zna Zatokę i żegluje po niej kazdego wolnego, a nie sztormowego dnia. Dla nas najwazniejsze są kompetencje, a nie kwity o dostojnej nazwie "patenty". Wraz Marco cieszymy się, że Opiniodawca przeczytał książkę "jednym tchem". A jest co czytać  -  310 stron. Opinia jest lakoniczna, bo takie od lat jest Jurmaka pisanie (por. - grupa dyskusyjna pl.rec.zeglarstwo).

Jesli Makieła ksiązkę przeczytał, to znaczy ze jest juz gotowy skład. Skład, który równoczesnie przeczesuje para tradycyjnych juz korektorów - Małgorzata i Grzegorz Kuchta. Graficzki NOWATORA juz rozbarwiają ilustracje. Niemal wszystko gotowe aby zwodować ksiązkę 16 listopada 2007 na łódzkich targach BOATSHOW. Niemal wszystko ? Naprawdę ? Niestety - w lesie jest akwizycja reklam, bez których cena księgarniana przekroczyła by barierę powodzenia. Wszyscy dookoła zapewniaja nas, ze locyjka jest potrzebna, że czekają, nawet że... nie mogą się doczekać. A to BUJDA, bo gdyby naprawde tak przebierali nózkami z niecierpliwosci, to by nam pomogli  - namawiajac i ponaglając potencjalnych reklamodawców. Do BOTSHOW zostało juz tylko 2 miesiące i kilka dni.

A teraz czytajcie Jurmaka

Zakładajcie kamizelki i zyjcie wiecznie !

Don Jorge

tu ranking: ______________________

Jurek poprosił mnie, żebym był opiniodawcą jego książki...Co prawda nie wiem dlaczego ja, od ręki jestem w stanie wymienić z dziesięć osób bardziej predysponowanych do tego zaszczytu. No ale skoro tak zadecydował niech cierpi :-( 

Byłem jednym z tych którzy namawiali Jurka do wznowienia „Zatoki Gdańskiej”, poprzednie wydanie zdezaktualizowało się całkowicie. Gdy powstawała pierwsza „Zatoka Gdańska” wszystko w zasadzie było inne, ustrój, system patentów no i stan posiadania jachtów. Co by nie powiedzieć powoli aczkolwiek systematycznie przybywa jachtów nad Zatoką.

Niestety styl myślenia decydentów z tego wszystkiego najwolniej ewoluuje :-( , co powoduje powstaniem takich niewypałów jak „Pierścień Zatoki Gdańskiej” i miejmy nadzieje, że nie dojdzie do powstania „Kładki Peruckiego”

Nowe wydanie Zatoki Gdańskiej przeczytałem jednym tchem, mimo tego, że Jurek już na wstępie zaznacza iż nie jest to książka dla tubylców. „Zatoka Gdańska” jest typowym „dzieckiem” Jurka czyli, trochę historii trochę opowiadań no i dużo zdjęć i rysunków.

W trakcie lektury nasunęła mi się taka refleksja, że III wydanie będzie musiało być inne... Np. segregator z wpinanymi kartami? Żyjemy w czasach gdy zmiany następują z dnia na dzień, parę dni temu dowiedzieliśmy się, że w Sobieszewie i Świbnie powstaną nowe przystanie a "Lotos" i Stocznia Wisła chcą poszerzyć przesmyk przy Neptunie. Zmienił się też zarys brzegu w Porcie Północnym, powstał potężny półwysep na którym zlokalizowano Terminal Kontenerowy. Dochodzą nowe punkty charakterystyczne, kiedyś żeglowało się „na kominy” teraz doszedł jeszcze most wantowy i suwnice w terminalu kontenerowym. Co i rusz następują jakieś zmiany za którymi wydanie książkowe nie nadąża bo nie może nadążyć...

Ale co by nie powiedzieć, II wydanie „Zatoki Gdańskiej” było potrzebne i dobrze, że już tylko dni dzielą nas od jej wydania. No i oczywiście chyba samo przez się jest zrozumiałe, że powinno być na każdym jachcie który żegluje po Zatoce. Oczywiście można by wybrzydzać, że nie ma tego i owego ale... trzeba zostawić pole dla neofitów niech też mają co odkrywać i poznawać a nie podawać wszystko „na tacy”.

Jerzy Makieła

_________________________________________

No to odpowiadamy. Nie liczcie na segregatorowe wznowienie ZATOKI GDAŃSKIEJ. Nasze locyjki zupełnie do tego się nie nadają. To są tylko bajki przewodnikowo-nawigacyjne czyli w tym przypadku nasze widzenie Zatoki w 2007 roku. Jest to takie swoiste "świadectwo czasu", atmosfery i naszych zainteresowań. Robimy je aby zachęcić "szuwarowców" do rejsu do Pucka. Do bajek nie można opracowac "suplementów" czy "uaktualnień". Generalnie nie lubimy wracań do tematu juz zrobionego. Do trzech razy sztuka ("Zalew Wislany", "Polskie porty otwartego morza" i teraz "Zatoka Gdańska"). Kolejny powrót to by była godna nagany recydywa.

Na koniec - humoreska. Jeden z Czytelników pożeglował w tym roku na Bornholm. Ze stareńką locyjka "Bornholm i Christianso" na stole nawigacyjnym. Zawinęli do Allinge i nasz Czytelnik pisze do mnie: "Don Jorge - szukałem tu wspominanej przez Ciebie laski o imieniu Lena. Wyobraź sobie - znaleźliśmy ją !  Bawiła wyrosniete już wnuczęta".

I jak tu wznawiac stare bajki? Niech w waszej wyobraźni Lena pozostanie nadal laską. Czy chciebyscie.aby kazde "uaktualnienienie" podawało aktualna wagę Leny ?

Marco i Jerzy

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=526