KOŃCZ WAŚĆ - WSTYDU OSZCZĘDŹ !
z dnia: 2007-10-30
Po ukazaniu się paszkwilanckiego artykułu w "Tygodniku Solidarność" namawiałem Was, abyście żadnego kolejnego kłamstwa w mediach i wystąpieniach publicznych płazem nie puszczali. Zachęcałem do jak najliczniejszych ripost wykazujących kłamstwa, półprawdy, niedomówienia oraz przedstawiania "liberatorów" jako bandy krzykliwych demagogów, którzy omotali polityków. Miałem nadzieję, że apel ten też ostudzi zapał "betonu" i zaczną nawet brać pod uwagę, ewentualność pozywania do sądów za oszczerstwa. Była chwila ciszy i niestety mamy kolejny wybryk. Negatywnym bohaterem newsa niespodziewanie okazał się nie dozorca techniczny, nie egzaminator, ale doswiadczony marynarz najwyzszego stopnia, wieloletni manager ratownictwa okrętowego, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej.... No sami powiedzcie czy nie miałem racji kiedy na Sejmiku Jubileuszowym prosiłem - nie kandydujcie już do kolejnego rozdania - nasz czas juz się skończył.
I oto jeden z gdańskich żeglarzy, człowiek spokojny i rozważny postanowił mi się poskarżyć. tu klik rankingowy  Zakladajcie kamizelki, a życ będziecie wiecznie ! Don Jorge _________________________________________
Don Jorge, Byłem na uroczystosci zakonieczenia sezonu w starym zasłużonym PKM-ie. Stanąłem przed masztem, na Targu Rybnym. Mowy, odznaczenia i normalne w takich okolicznościach gesty. Krzysztof Paul przybył z całą załogą aby odebrać Morski Żeglarski Puchar Polski. Zdobył go samodzielnie po raz kolejny, dokonując wszystkiego własnym staraniem i sumptem, czyniąc tym sposobem większą przysługę wręczającym, niż oni honorując go ładnym (trzeba przyznać) pucharem. I wtedy przemówił Prezes POZŻ - sam prezes Tomasz G. Czytał z kartki. Mało składnie o sukcesach pomorskiego żeglarstwa wyczynowego. Ciekawiej i straszniej zrobiło się gdy dotarł do liberalizacji przepisów. Nie mówił tego, co słuchaliśmy wielokrotnie z ust jego wice - Jerzego M. że "od 20 lat PZŻ był za, ale nie mógł". Z tego, co mówił pozostało w mojej pamięci głównie jedno. Liberalizacja jest "be" szczególnie w zakresie "bezpatencia". Ten niedoważony pomysł doprowadził w minionym, szczególnie burzliwym (pogoda) sezonie do szeregu wypadków i dalsze namawianie do zaniechania obowiązku posiadania patentów ten groźny stan tylko pogłębi. Rzadko się zdarza, żeby Prezes POZŻ i do tego żeglarz był tak słabo zorientowany, co naprawdę w trawie piszczy. Czy Pan Prezes nigdy nie słyszał, że "PZŻ od 20 lat jest za"? Czy Pan Prezes, który wcześniej zakomunikował (z podkreśloną estymą dla osoby) o wielkiej życzliwości dla żeglarstwa ze strony pana Andrzeja Królikowskiego - dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni, nie wie o oficjalnie złożonym na spotkaniu w Szczecinie przez dyrektora tamtejszego UM pana Wojtasika, oświadczeniu mówiącym o braku wpływu liberalizacji przepisów na bezpieczeństwo żeglarskich pływań w 2007 roku? Czy Pan Prezes nie wie, że liberalizacja póki co nie dotknęła szkoleń i patentów, a w związku z tym, czy to dotychczasowy system szkolenia i rozdawnictwo patentów nie jest przyczyną wielu nieszczęść? Należy zatem spytać, co wie Pan Prezes?
Moja opinia w tej niezwykle drażliwej kwestii jest następująca: Pan Prezes wie to, co mu napisali ci, których wcześniej słuchaliśmy w wywiadach medialnych. Pan Prezes wie, że trzeba bronić tego, co stare i sprawdzone oraz Pan Prezes wie, że chcąc mieć święty spokój nie może popierać jakiejś tam liberalizacji.
Ciekawe, czy Pan Prezes głosował w ostatnich wyborach, a jeżeli tak, to jak ? Nie uważacie, że ta wiedza potrafiłaby nam objaśnić, co naprawdę wie Pan Prezes? Tylko po co nam potrzebna ta wiedza? Nam nie potrzebna, ale może innym słuchającym oficjalnych, bzdetnych wystąpień.
Można by to wszystko zlekceważyć i co najwyżej obśmiać, ale jest jeden powód, dla którego zrobić nam tego nie wolno - TO SIĘ ODBYŁO W GDAŃSKU. Nie dziwiło mnie to, bo trudno oczekiwać od urzędnika wyobraźni wybiegającej poza własny stołek, ale od żeglarza, do tego Pana Prezesa? Chyba, że Pan Prezes, pomimo, że żeglarz, to przede wszystkim urzędnik i cała otaczająca go grupa oportunistów też. Pomyślcie, jak zrobić, żeby nam ci działacze do Gdańska nie zaglądali bo przynosi to nam wstyd przed cała Polską. Niedaleko mnie stał przedstawiciel Gdańskiej Federacji Zeglarskiej. Wyglądał na zniesmaczonego, a nawet kilka razy wzruszył ramionami. Czy to coś oznacza ?
Nazwisko tekstu znane gospodarzowi witryny (sam z własnej inicjatywy postanowiłem je zachowac do mojej wiadomosci).
Don Jorge
|