LIST DO PANI WOJEWODZINY WARMIŃSKO-MAZURSKIEJ
z dnia: 2007-11-05


Zbigniew Klimczak, nie bacząc na odległośc (zza oceanu) śle pisma do pani Wojewodziny Warmińsko - Mazurskiej. Do tej samej która jest przeciwna prawem wprowadzonej kosmetycznej przeciez zmianie długosci łódki, dla prowadzenia której nie trzeba już patentu PZŻ. Pani Wojewodzina chyba nie zdaje sobie sprawy, ze to tylko chodzi o kasę, a nie o te głupie 2,5 m (dawniej 5,0m -  teraz 7,5m), czyli o długośc jej rzeźbionego biurka. Pisać  w sprawie szkodliwosci monopolu szkoleń, długości łódek, dobrowolnosci patentów i rejestracji etc  warto i to do wszystkich urzędów. Nawet wtedy, kiedy za kilka dni zmienią się ich szefowie.

Aby Was rozweselić podrzucam fragmencik wypowiedzi (oczywiście bezczelnie wyrwany przeze mnie z kontekstu) kpt. Adama Woźniaka  - stenogram posiedzenia Rady Starców dnia 2 grudnia 2005:  "....niebezpieczną „zabawką” jest jacht o długości kadłuba do 5 m z kilkuosobową załogą bez kwalifikacji....." Drogi Adamie - uściślijmy: bez kwalifikacji, czy bez patentu PZŻ ? A moze to według Ciebie są to synonimy iak,  jak kiedys traktowano związek przyczynowy między umiejętnością pływana, a Kartą Pływacką?  Na szczęście spór upadł,. bo kamizelki asekuracyjne... staniały.

klik finiszowy (koniec etapu) tu: 

Kamizelki i zyjcie wiecznie !

Don Jorge

__________ 

Calgary-Kanada 4.11.07 r.
Zbigniew Klimczak
Działacz-dysydent PZŻ
Instruktor PZŻ, publicysta

Wojewoda Warmińsko – Mazurski
Pani
Anna Szyszka
Szanowna Pani!
Jakiś czas temu miałem przyjemność i zaszczyt wymienić z Panią uwagi na temat tego co po mazurskiej tragedii. Wspomniała Pani o możliwości zorganizowania konferencji na temat bezpieczeństwa żeglugi w aspekcie tej tragedii. Wiem, że takowa konferencja jest przygotowywana i to dobra wiadomość. Zła wiadomość to ta, że punkty podsumowujące konferencję prowadzą osoby z ramienia PZŻ, które przez ostatnie co najmniej 8 lat nie uczyniły niczego aby w zakresie za jaki odpowiadają, czyli ustalaniu programów szkolenia i jego monitoringu , nastąpiła pożądana poprawa.
Że program jest nieprzystający dla potrzeb współczesnego człowieka pragnącego odpoczywać pod żaglami, pisałem i alarmowałem już w 1996r. Przede mną i po mnie byli inni i nic, zero reakcji. Pan Zbigniew Stosio nawet odmawiał jakiejkolwiek odpowiedzi na moje wystąpienia a powoływanie się mnie na ustalenia kpa zbywał argumentem, że PZŻ jako organizacja społeczna nie podpada pod ustalenia kpa. Pan Stefan Heinrich zapewne jest dobrym instruktorem i ma dobre chęci ale to typowy urzędnik PZŻ realizujący interesy tego Związku. Nieporozumieniem jest obecność w tym gronie kpt. Adama Jassera. To żeglarz prowadzący przez wiele lat jachty amerykańskich armatorów i zapewne doskonały fachowiec. Od niedawna przebywa w Polsce. Zna system amerykański i wie doskonale, że tam nie ma monopolu na szkolenie a nawet przymusu dla żeglarzy rekreacyjnych. Napisał też słowa, które oddają sens szkolenia i jego „filozofię” w Ameryce. Cytuję:
.......programu International Yachtmasyter Training z USA, zaakceptowanego przez brytyjski MCA , międzynarodowe towarzystwa kwalifikacyjne i firmy ubezpieczeniowe. Pod haslem: LEARN – REALLY LEARN. Koniec cytatu.
Z nieznanych powodów wspiera swoim autorytetem kierownictwo PZŻ choć polityka tego kierownictwa nie ma nic wspólnego z zacytowanym hasłem.

Pani Wojewodo,
Należę do osób opowiadających się za certyfikacją uprawnień i nie dlatego abym podzielał obawy przed skutkami liberalizacji tylko dlatego, że w tym świecie prędzej czy później i tak nas dopadnie. Szkoda mi czasu na walkę z wiatrakami i tylko tym się różnię od „liberatorów”. Ale stanowczo protestuję przed monopolem w szkoleniu jaki posiada od lat PZŻ i jaki doprowadził do patologii w szkoleniu a w efekcie do deprecjacji patentu jaki kiedyś dumnie za granicą nosiłem. Odgrywanie pierwszoplanowej roli w kreowaniu wniosków końcowych sprowadzi się wyłącznie do przywrócenia pełnego monopolu na szkolenie. Monopol ten a więc i dochody Związku został poważnie naruszony podpisaną ostatnio ustawą i cała sprawa sprowadzi się do jej nowelizacji. Może jakieś novum wprowadzi, mam nadzieję, Komisja Szkolenia Związku. Obok programu powinna uporać się z kwestią jakości egzaminów. Zdecydowana większość Komisji Egzaminacyjnych jakie Okręgi powołują jest przesiąknięta „filozofią” organizatorów, którzy w „trosce” o swoje dochody wyznają zasadę „kursant zapłacił, kursant musi zdać”. Ja osobiście nawet rozważam pomysł przekazania egzaminowania do instytucji nie zainteresowanej np. do Urzędów Żeglugi Śródlądowej. Była by spełniona zasada: jeden szkoli, drugi egzaminuje.
Osoby, co do których zgłaszam wątpliwości, przez lata odmawiały jakichkolwiek zmian w programie szkolenia, jego realizacji i praktyce egzaminowania. Mało tego, ci ludzie odpowiadają osobiście za niezrealizowanie uchwał delegatów dwóch ostatnich sejmików PZŻ ( co 4 lata) obligujących Zarząd do kontroli przebiegu szkoleń. Postulaty Delegatów wynikały z coraz głośniej dobiegających wieści o patologiach w szkoleniu. Moje pytania na ten temat pozostały bez odpowiedzi. Jest cyniczne a zarazem groźne dla merytorycznych ustaleń konferencji bezpieczeństwa wykorzystywanie tej tragedii li tylko do przywrócenia monopolu. Certyfikacji mówię- TAK ale monopolowi zdecydowanie NIE.

 Do szkolenia a raczej realizacji edukacji lub jak pięknie zacytował kpt. Adam Jasser „LEARN – REALLY LEARN muszą być dopuszczone wszelkie podmioty, nawet babcie w moherach i dziadkowie, jakim jestem ja o ile tylko są „really”. Dopiero egzamin powinien wykazać kto jak się spisał w realizacji uczenia. Pan kpt. A. Jasser doskonale wie, że jego amerykańskich egzaminatorów absolutnie nie obchodzi kto i jak uczył kandydata na żeglarza. Oni wiedzą tylko co on powinien wiedzieć i to sprawdzają w czasie egzaminu. Inne związki krajowe, w tym słynny RYA praktykują to samo, z wiadomym, doskonałym skutkiem.

Ale Pan Kapitan irracjonalnie broni nie tylko certyfikacji ale i szkodliwego zapisu o obowiązkowości odbywania kursów PZŻ jako warunku dopuszczenia do egzaminu! Są w Polsce programy konkurencyjne i są dobre szkoły. Konkurowanie z nimi wyjdzie tylko na dobre patentom PZŻ a na pewno dobrze to zrobi samym żeglarzom i bezpieczeństwu na wodzie. Jak w ustaleniach konferencji znajdzie się i taki projekt nowelizacji ustawy, uwierzę w dobre intencje PZŻ. I po drugie, uwierzę jak PZŻ zaproponuje podniesienie górnej granicy wieku dla przystąpienia do egzaminu do lat 16.
Jeśli wnioski tych Panów ograniczą się do stwierdzenia, że to liberalizacja jest wszystkiemu winna, będziemy w punkcie wyjścia.

Tylko tyle i aż tyle chciałem Pani przekazać. To samo przekazałem Przewodniczącemu Komisji Szkolenia PZŻ. Czynię to jak dotąd bezskutecznie i może Pani jako Gospodarzowi terenu i samej konferencji, osobie zainteresowanej ale i bezinteresownej uda się postawić problemy jakie naprawdę mogą coś zmienić w systemie polskiej edukacji żeglarskiej. PZŻ i jego Prezydium jak dotąd nie uczynił absolutnie nic w tym kierunku i dla mnie, tak reprezentowany na konferencji, jest w najwyższym stopniu niewiarygodny. Niewiadomą jest dla mnie tylko pozycja jaką zajmie Przewodniczący Komisji Szkolenia, bo są jakieś pozytywne sygnały ale to czas pokaże.

Pozostaję w nadziei i z szacunkiem

Zbigniew Klimczak

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=589