ŻYCZENIA DLA NAJAMBITNIEJSZYCH
z dnia: 2007-12-24


Życzenia Wesołych, Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia już sobie nawzajem złozyliśmy. Teraz czas pomyśleć o życzeniach pomyślności i sukcesów w Nowym Roku.

Krzysztof Klocek wrócił właśnie z norweskiego portu Tromso i poniższy tekst podsyła Wam, jako życzenie takiego właśnie sukcesu. Rejsu do Tromso - "kilwaterem Tomasza Chodnika". Dołączam się do tego życzenia, ale wolałbym abyście pożeglowali do Tromso w towarzystwie wypróbowanych żeglarsko przyjaciół. A więc na Święta macie materiał do przemyślenia. Norwegia jest cool w nowym tego słowa znaczeniu. Acha - już teraz oszczędzajcie pieniądze na aktualne, szczegółowe mapy brzegowe.

Najabitniejszym życzę rejsu do Tromso w 2008 roku !

Tu klik dla nęciciela Krzysia

Kamizelki i żyjcie wiecznie !

Don Jorge

===============================

Tromso. Prawie koniec świata: 69.65’N i 018.96’E (wejście do mariny miejskiej) a jednak prócz okolicznych niedźwiedzi mieszka tu blisko 65.000 ludzi nie licząc tysięcy turystów napływających tu generalnie w sezonie letnim. To zapewne za przyczyną tej pokaźnej ludzkiej tuszczy (jak na warunki północnej SkandynawiiJ) na „końcu świata” można znaleźć 3 mariny jachtowe! Co ciekawe 18/12 kiedy to piszę jachty stoją na wodzie mimo iż tu jest 69N ! To jednak nie Bałtyk – nie przymarza. Ponieważ mam szczęście i rankiem okazało się, że z nieba wyjątkowo przestało lecieć cokolwiek więc korzystając z ze światła w samo południeJ pstryknąłem kilka zdjęć w celach dowodowych. A że obecnie sezon martwy, a do tego noc polarna – o 1300 nie tylko winni rozpoczynać sprzedaż alkoholu ale i night cluby mogą śmiało rozpoczynać urzędowanie – to w ramach oderwania od polityki patentowej i granicznej kilka słów dla przyszłych potencjalnych żeglarzy, którzy zaplanują tu wizytę. Opis mój oczywiście locją nie będzie więc i mapy i rysunki muszą być osobno zdobyte. Ale kilka fotek ma za zadanie rzucić światło na ten zakątek też przez armatorów odwiedzany. Ale po kolei…

Po pierwsze. Ciemno tu jak cholera! Latem zapewne odwrotnie ale teraz żarówek zużywają tu chyba najwięcej na świecie w przeliczeniu na 1 m2 (nawet w pokoju hotelowym żarówka zapasowa jest na wyposażeniu). Ale i do tego można się jakoś tam przystosować. Światła lub odblaski na każdym rękawie kurtki! Jak nie pada to i depresji nie ma. Choć teraz rozumiem jak ważnym wydarzeniem akurat w grudniu są święta Bożego Narodzenia.

Po drugie mariny. Lepiej powiedzieć pomosty dla jachtów. Są aż 3. Pierwszy blisko instytutu, muzeum i akwarium polarnego. Bardzo fajne i przyjemne miejsce. Na uboczu od centrum lecz tu wszystko co ważne w zasięgu metody pieszej. Po wyjściu z pomostów w pobliżu szpital oraz najdalej na świecie wysunięty na północ browar Mack wraz ze świetną knajpą „przyzakładową” i możliwością zwiedzania za 110 NOK/os. Co do kosztów i warunków w marinie to są mi nie znane gdyż o tej porze roku domyślacie się zapewne kto tu w Tromso nocuje;) Całe centrum handlowe (paliwo Shell ok. 12 NOK/l, supermarket i inne) znajdziecie idąc do centrum ulicą Storagate. Jak po strzelby, śpiwory lub sprzęt wędkarski (ew. głowę renifera) to polecam sklepik Anderssena. Po drodze dając lewiej znajdziecie jedyny „Vinmonopol” ICA w tym mieście! Nie radzę korzystać;) Chodzi o to aby nie tracić zdrowia! Gdy się spojrzy na ceny oczywiście. Zróbcie to lepiej na lotnisku w Oslo, bo np. Saphire Bombay 1 L to tylko 159 NOK.

 

marina                                                                                               port

Świąteczna iluminacja miasta

Ale do rzeczy. Idąc Storagate dotrzecie do Langesgate i tu po ok. 200m w prawo kierując się na Rica Ishavnehotel traficie do mariny miejskiej Bardzo blisko stąd wszędzie! A może to być istotne gdyż jak będzie padało to dalej niż do Steakers’a nie będzie wam się chciało chodzić. Kolacja to wydatek ok. 500 NOK/os Z tej mariny praktycznie najłatwiej dostać się na lotnisko. Z kei zawiezie tam was w 15 min. Flybus za 45 NOK/os. W marinie opłata za dobę postoju płatna w parkomacie 200 NOK. Kontakt z kapitanatem na Ch. 12 lub telefonicznie +47 77 66 18 52. W drugiej części tej przystani mieści się większa marinka. Ja subiektywnie nazwałem ją „pod mostem”. Co tam jest i ile kosztuje już mi się nie chciało poznawać i rozpoznał ją jedynie mój obiektyw. Podejście i manewry proste mimo sporego ruchu cruserów i turystowozów. Generalnie szeroko i głęboko. Ze względu jednak na twarde ściany bez mapy się nie wybierajcie! Jeszcze jedna uwaga dotycząca 3 marin zbiorczo. Mimo zaułków i falochronów przy silnym wietrze SW (ok. 6-7B) odczuwalne jest tu nieprzyjemne falowanie. Ach! I oczywiście są tu pływy ale ze względu na to, ze jachty parkują w Y-bomach jest to bez znaczenia. Gdyba była potrzeba wezwać pomoc np. po kontakcie z dnem to statek SAR Gerd Wilhelmsen jest również dostępny pod komórką +47 916 79 632.

Po trzecie. Jeśli chodzi o subiektywne doznania wzrokowe to na SW Norwegii odnotowano lepsze warunki i bardziej „open-minded” ;))) choć jak w całej Skandynawii jest tu pieknie! Z przyczyn obiektywnych fotek nie przedstawiam.

bezduszny parkometr wyparł blond-bosmanetki :-(

Oczywiście o muzeach, naukowcach, katedrze i innych rzeczach interesujących nie piszę, bo o tym dowiecie się z przewodników nie subiektywnychJ Jedynie dodam, że warto tu trafić nawet na tydzień ferii zimowych. Może nie jest tu tanio ale egzotycznie (Radisson, Clarion lub Rica Hotel to ok. 1000 NOK/dobę). Nawet dzieciaki znajdą tu zajęcie, bo możecie im zaproponować wycieczkę polarna w pigułce (www.polaria.no) , wycieczki skuterami śnieżnymi lub psim zaprzęgiem. Jak się postaracie to uda wam się poprowadzić sanie ciągnięte przez renifera. A w styczniu od 15 – 20 na ulicach odbywa się festiwal filmowy. Również narciarze mogą się tu wyszaleć na pobliskich górach (1000 – 1800 m.n.p.m). Dla mnie bardziej atrakcyjne od rejsu z nartami (stateczki wożą do baz narciarskich) było łowienie ryb. Dorsze, czerniaki biorą jak szalone! A jak smakują zgrilowane bezpośrednio po wypatroszeniu (bez płukania!) przy akompaniamencie „norske moonlightvodka” nalewanej z plastikowego kanisterka opisać się nie da! Tylko organoleptykaJ

Dzięki temu, że otwarty ocean leży za fjordami a więc nie woda nie faluje słyszałem o amatorach, którzy z nartami przeprawiają się przez fiordy kajakiem do Kvaloya aby sobie pozjeżdżać. Brr… Ale to dopiero w lutym/marcu jak się zrobi jaśniejJ i przysypie śniegu. Jak narciarze wpiszą “lyngenfjorden” to wyguglają potrzebne informacje. Ja z narciarstwa to tylko grzane wino. Również o tym, że łodzie można tu wyczarterować, że dotrzeć tu można przez Oslo lub Londyn dowiecie się w internecie. Ale o tym, że szklaneczka piwa kosztuje 59 NOK, kieliszek czerwonego wina 64 NOK lub o tym, że (po podsłuchaniu Francuza!) Tromso jest jak Paryż północy dowiecie się tylko z Subiektywnego Serwisu Informacyjnego.
God Jul!
Krzysiek Klocek

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=643