PODRÓŻE KSZTAŁCĄ
z dnia: 2008-01-16
Tak, jak w tytule - jest troche prześmiechów w korespondencji Krzysztofa Klocka. Ciekawe są "przecieki" o tym, kto i jak chce nam (żeglarzom europejskim) "zrobić na rękę". A szermowanie troską o bezpieczeństwo żeglugi i przyrody to przecież nie jest nas, polski wynalazek.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
tu klik dla Krzysztofa, zanim Agrest zamknie metę etapu 
_____________________________________________
Moin, moin Herr Jorg,
Można by optymistycznie założyć, że zachęcony zapowiadaną, publikacją Don Jorge na łamach „Żagli” o portach i porcikach niemieckich wybrałem się za Odrę nie mogąc poskromić własnej niecierpliwości. Oczywiście małych porcików nie udało mi się odwiedzić ale poprzez wizyty w Lubece, HH ST. Pauli i Flensburgu i rozmowy przy kolacji ze znajomymi żeglarzami ustaliłem kilka ciekawostek jakie czekają nas w przyszłym sezonie na niemieckich wodach.
Aby obraz był obiektywny odwiedzając duński port Fredericia podpytałem Duńczyków co myślą o pomysłach swoich starych przyjaciół z Niemiec;) Fotek tym razem wielu nie podsyłam gdyż pogoda taka jak to na Jutlandii w styczniu. Jedynie Hamburg okazał się słoneczny, a być może tylko jego dzielnica ST. Pauli. Z czego słynie każdy wie, a ci co nie wiedza to podpowiem, że tam właśnie znajduje się polska parafia (byłem w niedzielę) a poza tym z promenady portowej oczywiście, po której spacerowaliśmy w słoneczną niedzielę wraz z małżonką. Przy okazji dodam, że na ul. Reeperbahn pod nr 50 można w godz. 21.00 – 23.00 skorzystać z hapy hours i zakpić ½ l jumbo drinki w knajpie Herzblut (polecam ST. Pauli Killer za 6,5 euro tylko nie wychwalajcie w tym lokalu HSV;).

Hamburg - centralna marina zimą

Czy pływający kościół to "pleasure craft" ? Czy ksiądz musi mieć patent DSV ?
Co więc u naszych braci sąsiadów słychać? A więc po pierwsze najgłośniej słychać ekologów. Udało im się skutecznie i definitywnie zamknąć świetnie osłonięty przed W i NW zawieruchą port schronienia na Darsser Ort. Aby było weselej tak skutecznie walczyli z żeglarzami i miejscową ludnością, że wygonili również z portu statek SAR. Na nic zdały się lamenty ratowników z „Theo Fischer”, że przeniesienie miejsca stacjonowania wydłuży czas dotarcia jednostki do bardzo uczęszczanej Kadett Rinne o 2 h. Ale cóż to jest 2 h w wodach Bałtyku dla rozbitka w porównaniu z ulgą jaką odniesie natura dzięki całkowitemu zamknięciu tego portu schronienia. Już oblizuję spieczone usta na myśl o korzyściach płynących dla przyrody dzięki zaprzestaniu pogłębiania prowadzącej do tego portu rynny w naturalnym rumowisku niesionym zachodnim prądem. To, że w takiej Szwecji czy Dani można wpływać żaglówką do rezerwatów przyrody nie świadczy o tym, że to mądrzy ludzie tam mieszkają. Przecież oni nawet nie patentują tych żeglarzy!
Ale to nie koniec sukcesów dzielnych, ideowych obrońców przyrody. Kolejny sukces został ze szczególną atencją omówiony przez zagadniętych Duńczyków. A jest nim… obowiązek posiadania na jednostkach rekreacyjnych zamkniętych instalacji ścieków czarnych. Jak szczegółowo się tym pomysłem zachwycili, biorąc pod uwagę, że od sezonu 2008 r. Wasserschutzpolizai karać będzie srogimi mandatami, przytaczać na forum publicznym nie będę. Coś tam jeszcze próbowali powiązać z ceną 4000 euro za montaż instalacji. ale nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. W końcu Bałtyk nie może być bezmyślnie przez hordy żeglarzy zanieczyszczany np. moczem. Ale o tym jak szkodzi, żegluga rekreacyjna odpowiadający za 0% globalnego zanieczyszczenia oceanów możecie poczytać w badaniach publikowanych w czasopiśmie Yacht (dostałem ostatni numer!). Tam też się dowiedziałem, że tacy delegaci na odbyty w Lipsku sejmik żeglarski niemieckiego PZŹ kręcili nosem na prezydium DSV, ich związku o zasięgu ogólnokrajowym, że zajął dwuznaczną pozycję w trakcie próby wprowadzenia restrykcji dla żeglarzy rekreacyjnych. Jego emisariusze działali na rzecz wprowadzenia patentów i przeglądów ale na końcu po wszczęciu awantury okazali się sprzymierzeńcami „przyjemniaczków”. Oj dostało się po nosie prezesowi ale 300 delegatów zostało zapewnionych przez Bundesministra od żeglugi sportowej, że żadnych ograniczeń już nie będzie rząd niemiecki próbował wprowadzać. Tak się sejmik rozochocił, że przyjął rezolucję nakazującą zarządowi DSV doprowadzić do zmniejszenia wymagań w posiadaniu i ułatwić zdobywanie papierów SRC. A SRC to jest już kolejna historia, która może was zapoznac z mandatem gdy będziecie na wodach niemieckich. Moi koledzy z jachtklubów we Flensburgu nie potrafili mi twierdząco odpowiedzieć na pytanie czy nic mi nie grozi jeśli płyne jachtem pod polską banderą posiadającym radio ale będąc skipperem nie posiadającym „stempla’ o odbyciu SRC szkolenia. Podobno nawet ichnie służby próbują podważać uprawnienia zdobyte na angielskich kursach RYA. Oczywiście chodzi, jak z powagą zapewnili mnie koledzy, tylko o bezpieczeństwo.
Z podarowanej gazety tez się dowiedziałem, że np. tacy Holendrzy (zapewne bez odpowiedzialnej troski o przyrodę) zaplanowali wydatek 500 mln euro w najbliższych 5 latach na podwyższanie mostów, budowę i odświeżanie portów, pogłębianie (Fe!) kanałów i budowę 6 wiaduktów wodnych w celu zwiększenia atrakcyjności i dostępności dla rekreacji akwatorium Fryzji! Zgroza! Ale co można myśleć o Fryzach to dowiecie się z opowiedzianego przez Niemców starych przyjaciół Fryzyjczyków: Na granicy NL/D stoi funkcjonariusz GS (inicjały polskiej służby służby w lustrzanym odbiciu) oczywiście pochodzący z Fryzji i zatrzymuje samochody. W jednym z nich jedzie 5 Niemców. A on do nich na to: jedziecie Audi Quarto więc jeden musi wysiąść. Zdziwieni ale karnie jeden wysiada. Następnych 4 jechało w Golfie II. Niestety 2 musiało wysiąść. Było zimno więc zaczeli się buntować, że jak to, na jakiej podstawie i w ogóle. A funkcjonariusz im na to, że mają być spokojni, sprawa zaraz się wyjaśni bo właśnie nadjeżdża Audi 80. Ale niezależnie od tych wszystkich ciekawostek to w Niemczech było miło i przyjemnie. Ruch duży ale miejsca w czystych marinach są. Dlatego czekam z niecierpliwością na żółto-niebieskie tomiszcze aby pewnie wpływać nawet do najmniejszej dziury tym bardziej, że to tuz za miedzą i do tego we właściwym kierunku. Do domu najczęściej wracamy z wiatrem. Wiem ,wiem już dawno w filmie pewien męski, szowinistyczny bohater radził iść na wschód, „bo tam na pewno musi być jakaś cywilizacja” ale teraz nie ma cenzury i ironii nie trzeba używać;).
Żyjcie wiecznie!* Krzysztof
___________
* Ułatwi wam to obowiązujący od 1 stycznia zakaz palenia w miejscach publicznych. Cóż piwiarnia bez dymu też ma nazwę piwiarniaJ
|