ZBIGNIEW KLIMCZAK KORESPONDUJE
z dnia: 2008-02-02


Zbigniew Klimczak nadal koresponduje nie tyle z Ministrem Sportu Itp, co z jednym z ministerialnych Głównych Specjalistów sportowych, o sprawach ze sportem mało mających wspólnego. Zbyszek jest uparty. Ja w pewnym szczególe takze upieram się przy swoim subiektywnym poglądzie. Po raz setny (nudne! nudne!) powtarzam, ze nie ma żadnego racjonalnego argumentu, aby prerogatywy związku SPORTOWEGO sięgały daleko poza sport.. Za każdym razem, do znudzenia należy przypominać, ze NORMALNY związek sportowy - taki jak na przykład:
- Polski Związek Kolarski który nie ma nic do naszych rowerów, naszych kwalifikacji w poruszaniu się po drogach publicznych, naszego wychowania, popularyzowania naszych dojazdów rowerowych do pracy itd
- Polski Zwiazek Kajakowy nie ma nic do naszych kajaków i spływów rzeką Brdą
- Polski Związek Narciarski do naszych nart i wyboru nartostrad
- Polski Związek Motorowy do naszych praw jazdy i dowodów rejestracyjnych samochodów itd.

Polski Zwiazek Żeglarski ma się zajmować sportem! Tak jak wszystkie inne zwiazki podległe Ministrowi. I to trzeba niezwłocznie wprowadzić jako zapis prawa. Nie ma żadnego uzasadnienia dla tego, aby PZŻ był wyjątkowym związkiem. A jeżeli Minister uwaza inaczej, to trzeba takie uzurpacje zaskarzać. Tu takze nie wolno dopuszczać do pojawiania się równych i równiejszych.
Trzeba sobie stawiać wyraźne cele. Ambitne cele, ważne cele. Ten cel jest jak klucz francuski. Pozwoli odkręcić różne nakrętki. Także tą, którą chciałby Zbyszek teraz odkręcić. Mieć cel przed oczyma. Chciałbym Was przekonać do koniecznosci osiągnięcia tego kluczowego dla "przyjemniaczków" celu.

tu klik rankingowy:

Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge

__________________________________________________________
2 lutego 2008

Zbigniew Klimczak
Katowice

Ministerstwo Sportu i Turystyki
Warszawa

dot: Listu otwartego do Ministra z dnia 17 grudnia 2007 r. w sprawie Polskiego Związku Żeglarskiego

W sytuacji narastającego konfliktu pomiędzy środowiskiem żeglarskim pozostającym poza strukturami PZŻ, uprawiającymi żeglarstwo wyłącznie dla przyjemności i za własne pieniądze a monopolistycznymi działaniami PZŻ, wystąpiłem do Pana Ministra z apelem o spowodowanie ograniczenia roli tego związku wyłącznie do działania na niwie sportowej. W 1924 r. ten Związek do tego właśnie celu został powołany a ja miałem nadzieję, że wystąpienie spowoduje przynajmniej minimalną chęć podjęcia się roli mediatora. W PZŻ jest zarejestrowanych ok. 700 klubów o łącznej ilości członków ok. 40.000 osób natomiast żeglarstwo przyjemnościowe uprawia w Polsce ponad milion osób. Interesy tych ludzi są naruszane wyłącznie w celu zapewnienia Związkowi dopływu pieniędzy i siłą rzeczy wywołały protesty. Zaowocowały one częściową liberalizacją przepisów w drodze inicjatyw poselskich. Wśród tego miliona znajdują się wszyscy, którzy w żeglarstwie polskim coś znaczą. Ja zajmuję się głównie szkoleniem i troszczę się o jakość edukacji w Polsce. Szkoły profesjonalne rozwijają się coraz bardziej i oferują coraz więcej. Większość z nich jest prowadzona przez wspaniałych żeglarzy.

Z powodu praktyk monopolistycznych PZŻ istnieje zapis, że warunkiem dopuszczenia do (przymusowego) egzaminu jest odbycie przymusowego szkolenia wg programu PZŻ. Żadne prośby , wnioski, protesty kierowane do Związku o zrezygnowanie z tego podwójnego przymusu nie odnoszą skutku. Są zbywane milczeniem, nawet jak powołujemy się na kpa a to za błogosławieństwem Ministerstwa, które potwierdziło, że Związek jako Stowarzyszenie nie podlega postanowieniom kpa. Taka sytuacja nie istnieje nigdzie w świecie. Jeśli istnieje tam reglamentacja dostępu do żeglarstwa to nikogo z egzaminujących nie interesuje to, gdzie i u kogo kandydat nabył wiedzę i umiejętności. Dla wydania Certyfikatu liczy się tylko wykazane na egzaminie przygotowanie. Ten zapis dla PZŻ ma za zadanie wyłącznie zarabianie pieniędzy i to nie jest niczym złym. Złym jest fakt, że chce zarabiać wyłącznie sam. W tej sytuacji szkoły profesjonalne, pracujące na programach autorskich są skazane na znaczne kłopoty finansowe i zahamowanie rozwoju.

Odpowiedź jaką otrzymałem na mój List wskazuje, że Ministerstwo w dalszym ciągu nie ma chęci i zamiaru zająć się tym narastającym konfliktem. Środowisko żeglarskie pokazało swoją skuteczność w czasie prac sejmowych a później w upewnieniu Pana Prezydenta, że podpisując nowelizację ustawy uczyni słusznie. W Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich dobiegają końca prace nad wystąpieniem całościowym Rzecznika do Ministra Sportu i Turystyki, dotyczącym setek skarg tam kierowanych.

Jestem zdziwiony postępowaniem ministerstwa ponieważ pozostawienie tych spraw bez zmian skazuje nas na ponowne gorące lato i dalszy konflikt.

Polska jest jedynym krajem gdzie stowarzyszeniu żeglarskiemu przyznano tak szerokie prerogatywy w stosunku do zwykłych obywateli-turystów. Wszystkie krajowe związki mniej lub bardziej ale postępują w myśl zasady : żeglarzu co jeszcze możemy dla ciebie zrobić. Na swoją działalność zarabiają w różny sposób i poza składkami nigdy nie sięgają do kieszeni żeglarzy. Są cenione i szanowane a ich dobrowolne Certyfikaty Kompetencji są upragnione i nobilitujące żeglarza. PZŻ już dawno przestał być dla żeglarzy i reprezentować ich interesy. Po prostu istnieje sam dla siebie. Należę do ludzi którzy chcieli by mieć swój Związek, robiłem ( i wielu innych) przez wiele lat dużo aby go zreformować ale bez skutku. Bez odebrania PZŻ możliwości zarabiania na żeglarzach nie odejdą z niego ludzie interesowni a bez tego reforma jest niemożliwa. W sumie traci na tym rzeczywisty interes polskiego żeglarstwa. Nie wiem czemu ministerstwo tego nie widzi a w każdym bądź razie nie czyni nic aby te racje poważnie wysłuchać.

Szanowni Państwo!
Czy jest jakaś nadzieja na rzeczową dyskusję środowiska z ministerstwem czy też pozostaje nam w dalszym ciągu walka o swoje prawa na Wiejskiej?!
Z wyrazami szacunku
Zbigniew Klimczak
_____________________________________
Szanowny Panie,
jak Pan obiecał otrzymałem odpowiedź na mój List otwarty. Jest głęboko nie satysfakcjonująca czemu dałem wyraz w piśmie stanowiącym załącznik. Czuje się zmęczony bezskutecznymi próbami dokonania jakiejś reformy tego dziwoląga jakim jest PZŻ w obecnym kształcie i segmencie zajmującym się zwykłymi turystami. Ja nawet nie chcę jego likwudacji, ja chce aby ktoś mi wytłumaczył dlaczego Związek, mając przyznane prawo do przymusowych egzaminów upiera się aby ludzie na jego kursy przychodzili też przymusowo. To narusza prawa innych, szkolących nierzadko lepiej, podmiotów i rowniez moje osobiste prawa do przygotowania mojego wnuka do egzaminu lecz wydanie na ten cel 1400 zł. Dodam, bez wiary, że uczynią to lepiej ale to już inny temat patologii w Związku.
Posyłam ten list bez wiary w powodzenie, ponieważ w odpowiedzi ministerstwa Główny Specjalista dał jasno do zrozumienia, że w świetle przepisów Związek ma prawo podejmować decyzje w moich sprawach. Oczywiścei podejmiemy walkę o zmianę tego niekonstytucyjnego przepisu a raczej jego interpretacji przez urzędnika ministerstwa, polegającej na stawianiu znaku równości pomiędzy sportem wyczynowym a wypoczywaniem pod żaglami. Moim zdaniem popełniono poważny błąd przytaczając ten przepis na tą okoliczność. Będzie to zapewne mocno komentowane w internecie i zapewne pociągnie za sobą jakieś wystąpienia formalne naszych przedstawicieli.
Mimo wszystko apeluję o jakieś pochylenie się ministerstwa nad tymi problemami i zajęcia pozycji arbitra w interesie polskiego żeglarstwa a nie w interesie Związku zajmującego się swoimi sprawami.

z wyrazami szacunku
Zbigniew Klimczak

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=679